Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Tadeusz Gajcy – Sztuka, Naród i śmierć

Ryszard Czarnecki , 04.03.2014
                    W 70. rocznicę śmierci Poety
  Gajcy Tadeusz (pseud. Karol Topornicki), 1924-1944, poeta, redaktor konspiracyjnego pisma „Sztuka i Naród”, żołnierz AK, zginął w Powstaniu Warszawskim, zbiór wierszy „Grom powszedni”, dramat „Homer i Orchidea”.

Krótka notka z polskiej encyklopedii nie oddaje wielkości poety, który zginął ponoć zbyt młodo, aby wejść do kanonu lektur szkolnych. Dwadzieścia lat życia zawarte w pięciu zaledwie linijkach. Zresztą, gdyby wszedł do owego kanonu, dziś pewnie byłby z niego wyrzucany…
Wielki historyk literatury polskiej, Juliusz Kleiner powiedział, że Polacy muszą być bogatym narodem, skoro do wroga strzelają brylantami. Stwierdzenie to padło w kontekście śmierci szeregu poetów-żołnierzy „Polski Walczącej” w czasie II wojny światowej. Jednym z tych – niezgasłych – brylantów był Tadeusz Gajcy.

„Pada śmiertelny deszcz z gromnic wysokich
(…) wciąż noce wtulone w ogromne skrzydła –
odpływają od rąk człowieka.
a za nimi – czy znasz?
Ten kraj”

Przeżył klęskę września 1939 mając 15 lat. Akurat tyle, aby zapamiętać i żyć pragnieniem odwetu, zwycięstwa. „Klęska uwierała jak cierń – pisał jeden z jego przyjaciół z podziemnego literackiego periodyku „Sztuka i Naród”, odbierała spokój rozumowania. Był w nas bunt i była pogarda. Pragnęliśmy wielkości i walki, która tę wielkość podeprze”.

Specyficzny był Gajcy poetą – bo żołnierzem. Choć dziwna to była ta największa na świecie podziemna armia – ochotnicza Armia Krajowa (on akurat należał do nurtu, który przez długi czas się jej nie podporządkowywał). I specyficznym był żołnierzem – bo poetą. Tak samo zresztą jak inni poeci Polski Podziemnej: Krzysztof Kamil Baczyński (poległ w Powstaniu Warszawskim) oraz redaktorzy „Sztuki i Narodu” – Bronisław Kopczyński (zginął w obozie koncentracyjnym na Majdanku), Wacław Bojarski (zmarł od ran po postrzeleniu przez niemieckiego żandarma), Andrzej Trzebiński (rozstrzelany w publicznej egzekucji na ulicach Warszawy), Leon Stroiński (zginął w Powstaniu Warszawskim) i Bernard Mencel (także poległ w Powstaniu).

Pierwsze próby poetyckie podjął w wieku 14 lat. Chodził do gimnazjum ojców Marianów w warszawskiej dzielnicy Bielany (do tego samego zresztą, którego uczniem w tym samym czasie był… późniejszy generał, Wojciech Jaruzelski). Rodzice Gajcego byli ludźmi prostymi i religijnymi: ojciec, Antoni, pracował jako ślusarz w warsztatach kolejowych, matka, Irena była położną w szpitalu. Jak niesamowicie splata się polska historia. Niespełna pięć lat po śmierci młodego Gajcego, 18 czerwca 1949 roku jego mama została wezwana do porodu w domu na warszawskim Żoliborzu. Było to na ulicy Suzina, na terenie WSM, czyli Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Pani Irena wraz z dwoma lekarkami odbierała niełatwy poród bliźniaków w mieszkaniu państwa… Jadwigi i Rajmunda Kaczyńskich. Pierwszy, Jarosław przyszedł na świat szybciej i łatwiej. Z drugim, Lechem był większy problem. Obie lekarki nie były w stanie wiele pomóc. Dopiero Irena Gajcy uratowała sytuację, pojąc Jadwigę Kaczyńską… kawą ze spirytusem(!). Tak to już jest w polskich dziejach, że śmierć nie jest końcem, a narodowa sztafeta pokoleń to oczywistość. Jedni Polacy giną w chwale, inni Polacy rodzą się do chwały.

Główny wpływ na wychowanie Gajcego miała bardzo pobożna babcia. Stąd może u poety pewien mistycyzm, silny wpływ katolicyzmu. Jeszcze przed maturą tłumaczy Horacego, Goethego i innych poetów niemieckich. Mając 17 lat zdaje maturę i rozpoczyna studia polonistyczne na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Mocno angażuje się w działalność polityczną w szeregach narodowej prawicy. Wybory polityczne poety nie powinny wszak wpływać – pozytywnie czy negatywnie – na ocenę jego ponadczasowej twórczości.

„Dramatem pokolenia było nie to, że nie mogło ono w pełni wyrazić swoich czasów poprzez lirykę, ale że przyszło mu żyć w dramatycznych czasach pogardy” – napisze po latach o generacji Gajcego jeden z krytyków. Lirycznie ujmie tę bezbronność twórcy wobec Zła sam „Karol Topornicki” (literacki pseudonim poety, konspiracyjny brzmiał: „Topór”), pisząc o „poecie, białym chłopcu o dłoniach białych jak pióro”. Ale ta bezbronność znika, gdy staje się uczestnikiem podziemnego wojska. Jak wyzwanie brzmi w tym kontekście „Modlitwa żołnierska” zaczynająca się od słów:

„Zmiłuj się, zmiłuj
błogosław
broń ostrzona o gniew i zachwyt
obdarz siłą,
obdarz”.
 
Mottem pisma „Sztuka i Naród”, którego Gajcy był czwartym z kolei i ostatnim (po trzech poległych przyjaciołach) redaktorem, był cytat z Cypriana Kamila Norwida: „Artysta jest organizatorem wyobraźni narodowej”. Trzeba przyznać, że wielkie zadania stawiali przed sobą ci „piękni, dwudziestoletni” (by użyć tytułu Hłaski) Polski Walczącej. Im wszystkim ich realizację przerwała śmierć. Ta śmierć, o której największy przyjaciel i opiekun Gajcego, Leon Stroiński – także polonista i poeta (razem od tego samego wybuchu zginęli w Powstaniu Warszawskim) pisał: „chodzę w niej, jak w płaszczu za dużym na mnie”. Drugi jego przyjaciel, poprzednik na „stanowisku” redaktora „Sztuki i Narodu”, Andrzej Trzebiński pesymistycznie myślał o ich pokoleniu: „Pochłonie nas historia. Młodych, dwudziestoletnich chłopców. Nie będziemy Mochnackimi, Mickiewiczami, Norwidami swojej epoki. Ale odrzuciliśmy to, bo szliśmy gdzie indziej”. Nie pochłonęła do końca. Non omnis moriar.

W maju 1943 roku 19-letni Gajcy wydaje tomik wierszy na powielaczu (w ilości 250 egzemplarzy…) zatytułowany „Widma”. Pisze w nim, usiłując słabe słowo poety przeciwstawić wielkiej przemocy Niemiec:

„Czy znasz ten kraj pod soplami sczerniałych
gorących gromnic
skrzypiący dawniej żywicą – dzisiaj błonami skrzydeł
nietoperzy ogromnych”.
 
Jest w nim także próba – contra spem spero – wyznania nadziei:
 
„Synu mój – uwierz w sny
(…) Ten przeżyje na ziemi, kto wierzy”.
 
Był to czas tych, chcących widzieć w sztuce narzędzie służby Narodowi, Ojczyźnie, Polsce, a nie tych, wzdychających do elitarnej „sztuki dla sztuki”. Tak też pisał o tym Tadeusz Gajcy, żyjący przecież nie na Marsie, ale walczącym Kraju: „Poezja ma wychowywać, nie tylko bawić, urzekać, ma wychowywać”. Ten bardzo młody człowiek, ale bardzo już dojrzały poeta stanowczo odrzucał modne przed wojną grzebanie się we własnej jaźni, rozdzielanie na czworo własnego „ego”: „wydobycie się z trwogi katastroficznej, to znalezienie prawdy. Niewiele jest chyba rozwiązań. Być słabym lub być mocnym. Tylko te.”
 
Gdyby Gajcy żył w czasach pokoju lub był obywatelem neutralnej Szwajcarii, pisałby swoje piękne liryki i szukał natchnienia czy formy wyrazu w skomplikowanych metaforach. Ale była wojna, ale była Polska. Pisał, redagował, walczył – i żył w obliczu śmierci. Spodziewał się jej, czekał na nią. W listopadzie 1943 roku pisał w liście do znanego krytyka literackiego, Kazimierza Wyki: „Czyż wolno dzisiaj mówić w tonie kategorycznym o jutrze, gorzej, odgrażać się, że ja jeszcze… Przecież po prostu może nie być dane, by trwać. Jak trzem moim  kolegom, których wysłuchiwałem, kiedy mówili o przyszłości, o tej wielkiej i pięknej.  Przeradza się to u mnie w obsesję: lęk przed samym marzeniem o jutrze.”  

Jego poezja, subtelna, metaforyczna, refleksyjna musiała być jednak poezją walki, buntu, oporu. Działo się tak, mimo, że słynny krytyk literacki Karol Irzykowski wołał do Gajcego, Trzebińskiego i Bojarskiego: „Piszcie o kwiatach, po wojnie będziecie pisać o armatach dużo lepiej… Dramatu chcecie, to jedźcie na walkę byków do Hiszpanii”.

Nie była to jednak absolutnie „poezja propagandowa”, wiersze-wezwania, słowa-slogany. Gajcy starał się – udanie, jak się okaże – łączyć wartości artystyczne z patriotycznymi. Nie była to poezja łatwa w odbiorze, przeciwnie. Stąd jeden z luminarzy polskiej literatury pisał do Gajcego nawet w ten sposób: „Prościej, prościej, panie Tadziu”.

Im bliżej końca, tym więcej w jego poezji wątku: Ojczyzna, ale też tym więcej przeczuwania śmierci. Na ten pierwszy temat pisał wiosną 1944, na parę miesięcy przed żołnierskim zgonem w Powstaniu:

„wystarczy nam jedna ziemia,
choć stron cztery i nieba obszar
dziwnie płaski stoi jak z cienia
Tylko jednej za mało miłości
by sen przebyć i stanąć powtórnie
dłoń bezbronną unosząc jak strunę.”
 
Drugi wątek wyrażał  w przejmującym wierszu: „Żegnając się z matką”:
 
„jak (…) mam  zawołać bohaterski i bliski,
gdy po mej ręce prawej
drży ojczyzny pogięta kołyska
i piosenka wieczorna leży
jak owocu zniszczone grono
dalej niebo, dom mój i księżyc
opuszczony jak Ty i młodość”
 
Stało się tak, jak wielokrotnie działo się w dziejach Polski. Zginął twórca, zostały jego dzieła.
 
„Nam już dzisiaj, ani łza, ni żal,
tylko rękę milczącą uczyć
jeszcze tkliwiej osypywać piach,
jeszcze mocniej nad krzyżami nucić;
nam już tylko milcząco rosnąć…”
(Ukochanej)
 
Aż 65 długich lat czekał ten jeden z największych poetów polskich XX wieku na uhonorowanie go przez Ojczyznę. Tyle minęło od jego śmierci, gdy – i znów jak splatają się polskie dzieje – Prezydent RP, profesor Lech Kaczyński odznaczył Gajcego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za: „wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej oraz za osiągnięcia w działalności na rzecz rozwoju polskiej kultury”
 
Tadeusz Gajcy, może najbardziej utalentowany poeta polski czasów nowożytnych, żołnierz Polski Walczącej, zginął 16 dnia Powstania. Powiedzieć o nim można słowami Czesława Miłosza – tego samego Miłosza, który pominął osobę poety w „Historii literatury polskiej” wydanej przez siebie w Ameryce (za co później bił się w piersi): „Co zdążył zrobić, to zostanie, choćby ktoś inne mógł mieć zdanie…”
 
***
„Kochaj pocisk niedobrego kruszcu,
gdy nad włosem ci leci prosty:
niejednego on przecież nauczył
miłości
 
I człowieka, którego godzisz
mrużąc oko pod blask broni siny
on nauczył boleśnie twą młodość
ojczyzny” – pisał Gajcy.
I to zostało.
 
Czy wypada zazdrościć młodszym i zmarłym?

 
*Artykuł ukazał się w ostatnim „Nowym Państwie”

 
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 3481
Ryszard Czarnecki
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 6, 828
Liczba wyświetleń: 8,070,438
Liczba komentarzy: 10,992

Ostatnie wpisy blogera

  • 6-4 z Ruskimi czyli kartki z dziejów polskiego hokeja
  • Unia-Ukraina: dać pieniądze,aby korupcja kwitła?
  • Widmo cywilizacji śmierci krąży nad Strasburgiem...

Moje ostatnie komentarze

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • EKSHUMACJA ŚP. WASSERMANA I MILCZENIE PIĄTEJ KOLUMNY
  • Najnowszy kawał o Tusku i Gierku
  • Nowy kawał o Tusku i raju

Ostatnio komentowane

  • mada, Ja pamiętam jak  na Wyścigu Pokoju Królak zdzielił pompką Ruskiego kolarza po plecach, bo ten złapał go za siodełko i chciał jechać nie kręcąc pedalami.Z góry przepraszm za to słowo obrażonych.
  • Marek Michalski, Pamiętam to wydarzenie z dzieciństwa. Istnieje domniemanie, że tajemnicą sukcesu było zakwaterowanie hokeistów radzieckich z czechosłowackimi w jednym akademiku w Katowicach-Ligocie, po którym…
  • Ijontichy, Ciekawe..ile padnie trupów przy podziale tych pieniędzy? Mafia rosyjska,mafie ukraińskie,mafie żydowskie i te zwykłe,ale z kałachami.Ale by był film akcji :-))

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności