Rozmowy z Cieniem (14): Dlaczego nadzieja?

- Dlaczego chcesz dziś rozmawiać o nadziei? Czyż nie mówią o niej „matka głupców”? - Owszem, ale mówią też „nadzieja umiera ostatnia”. - Różnie mówią. Arystoteles nazwał ją snem na jawie. Rivarol - pożyczką, której udziela nam szczęście. Bacon - dobrym śniadaniem, lecz kiepską wieczerzą. Fuller - więzami, które chronią serce przed pęknięciem. Z kolei Wikipedia podaje, że nadzieja to życzenie zaistnienia określonego stanu rzeczy i niepewność, że tak się stanie. A ty co powiesz? - Myślę, że nadzieja jest wiarą w spełnienie się pragnień lub osiągnięcie czegoś, czego nam brakuje, a co miałoby poprawić nasz byt, przybliżyć do szczęścia. Św. Tomasz z Akwinu powiedział, że wiara odnosi się do rzeczy, których nie widzimy, a nadzieja do tych, których nie posiadamy. - Fajnie, tylko czasem te pragnienia są niemożliwe do spełnienia. - Wtedy nazywane są iluzjami albo złudzeniami. - Powiadasz, że nadzieja jest wiarą, ale przecież niekoniecznie musi być związana z religią. Każdy człowiek posiada jakieś nadzieje. Chory ma nadzieję, że wyzdrowieje, chłopak, że spotka dziewczynę swoich marzeń, żona alkoholika, że mąż przestanie pić, złodziej, że nie zostanie złapany… Rzeczywiście czasem nasze nadzieje są iluzjami, ale mimo wszystko pielęgnujemy je bez względu na wyznanie i nie chcemy się ich wyzbyć. - Masz rację, nadzieje nadają kierunek naszemu życiu, dają motywację do działania albo wytrwania w trudach i wpływają na nasze poczucie bezpieczeństwa. Ale nadzieja w religii ma charakter szczególny, bo jest osadzona w tęsknocie za życiem wiecznym, albo za inną, lepszą formą bytu. Nadzieja na spełnienie się tej tęsknoty jest potrzebą psychiki każdego człowieka. - Każdego, powiadasz? Są przecież ateiści, którzy takie właśnie nadzieje na wieczność nazywają mrzonkami, iluzjami… - Oni także mają w sobie tę tęsknotę i budują jakiś ersatz wieczności. Po śmierci Ho Shi Minha, pierwszego sekretarza Komunistycznej Partii Wietnamu, w jego testamencie znaleziono takie słowa: Narodzie Wietnamski nie płacz! Odchodzę tam, gdzie spotkam się z Marksem, Engelsem, Leninem i innymi towarzyszami rewolucji. - Cha cha cha! - Tak, słowa te wydają się śmieszne, jednakże są one krzykiem tęsknoty za wiecznością. Ho Shi Minh nie wiedział jak do niej dotrzeć, więc wymyślił sobie taką iluzję komunistycznego raju. Prawdę mówiąc, ateista jest skazany tylko na iluzję; ona będzie jego nadzieją. - Zostawmy już ateistów i wróćmy do nadziei wierzących. - Każda religia oferuje swoje nadzieje. Animista udaje się do szamana, gdyż ma nadzieję, że ten ochroni go przed złymi duchami i zapewni mu przychylność dobrych. Hindus ma nadzieję, że poprzez kolejne wcielenia osiągnie stan nirwany… - Nie lansuj tu hinduizmu tylko zajmij się chrześcijaństwem! - Słucham. Nadzieja w chrześcijaństwie pojmowana jest jako postawa duchowa człowieka, który oczekuje spełnienia się błogosławieństwa Bożego w jego życiu. W Kościele Katolickim jest jedną z trzech cnót teologalnych (wiara, nadzieja, miłość) dzięki której pragniemy jako naszego szczęścia Królestwa Niebieskiego i życia wiecznego, pokładając ufność w obietnicach Chrystusa i opierając się nie na naszych siłach, ale na pomocy łaski Ducha Świętego(KKK 1817). - Wciąż odwołujesz się do Katechizmu. Ja wiem, że to ważny dokument, ale te sformułowania są takie formalne… Nie mógłbyś bardziej po ludzku? - Może spodoba ci się jak o nadziei mówi kard. Gianfranco Ravasi, Przewodniczący Papieskiej Rady Kultury: Nadzieja nie jest ani złudzeniem, ani mitem, ale najmłodszą siostrą spośród trzech cnót teologicznych. Prowadzi za rękę wiarę i miłość oraz sprawia, że idą one naprzód. Wiara i miłość są wyższymi, starszymi siostrami, ale to najmłodsza siostra je prowadzi, gdyż to nadzieja ma jako swój horyzont przyszłość. - No, to rozumiem. Piękna matafora: cnoty teologalne jako siostry. I ten horyzont w przyszłości… co on oznacza? - Że naszą nadzieją jest Królestwo Niebieskie. Zbawienie.  Spe Salvi facti sumus – w nadziei już jesteśmy zbawieni - mówi św. Paweł (Rz 8, 24). - Czyli katolicyzm redukuje nadzieję wyłącznie do perspektywy życia wiecznego? - Skądże! Nie neguje bynajmniej tych małych, codziennych nadziei, jakimi żyje każdy z nas. Chrześcijanin oczekuje z zaufaniem na objawienie się w jego życiu Bożej dobroci i pomocy, ale uważa, że one nie zaspokajają naszych fundamentalnych tęsknot. Najistotniejszym elementem chrześcijańskiej nadziei jest ufność, że po trudach doczesności Bóg pozwoli w wieczności kosztować szczęścia Królestwa Niebieskiego. Benedykt XVI w encyklice o nadziei chrześcijańskiej Spe Salvi pisze tak: W kolejnych, następujących po sobie dniach, człowiek ma różnorakie nadzieje, małe i większe – różne w różnych okresach życia. Czasami może się wydawać, że spełnienie jednej z tych nadziei zadowoli go całkowicie i że nie będzie potrzebował innych nadziei. W młodości może to być nadzieja na wielką i zaspokajającą miłość; nadzieja na zdobycie pozycji, odniesienie takiego czy innego sukcesu określającego przyszłe życie. Kiedy jednak te nadzieje spełniają się, okazuje się z całą wyrazistością, że w rzeczywistości to nie było wszystko. Staje się ewidentne, że człowiek potrzebuje innej nadziei, która idzie dalej. Staje się jasne, że może zaspokoić go jedynie coś nieskończonego, co zawsze będzie czymś więcej niż to, co kiedykolwiek może osiągnąć. - I ta inna nadzieja to właśnie nadzieja na życie wieczne? - Powiedziałbym więcej: to nadzieja na sens i cel naszego bytowania. Trudno ją mieć, gdy nie wierzy się w Boga. Benedykt XVI ujmuje to tak: prawdą jest, że kto nie zna Boga, chociaż miałby wielorakie nadzieje, w gruncie rzeczy nie ma nadziei, wielkiej nadziei, która podtrzymuje całe życie (por. Ef 2, 12). Prawdziwą, wielką nadzieją człowieka, która przetrwa wszelkie zawody, może być tylko Bóg – Bóg, który nas umiłował i wciąż nas miłuje «aż do końca», do ostatecznego «wykonało się!» (por. J 13, 1; 19, 30). - Życie wieczne… Pewnie każdy wierzący żyje nadzieją, że trafi do Królestwa Niebieskiego. Ale przecież jesteśmy grzeszni i nikt do końca nie wie, jaki go czeka wyrok na Sądzie Ostatecznym… - Dobrze, że o tym mówisz. Benedykt XVI w tej encyklice traktuje Sąd Ostateczny jako miejsce uczenia się i wprawiania w nadziei. Mówi, że Bóg jest sprawiedliwością i zapewnia sprawiedliwość, lecz w Jego sprawiedliwości zawiera się również łaska. - I co? Wszyscy pójdą do nieba? W takim razie perspektywa zbawienia jest pewnością, nie nadzieją! - Tak dobrze nie ma. Łaska nie przekreśla sprawiedliwości, nie zmienia niesprawiedliwości w prawo. Pisze Papież: [łaska] nie jest gąbką, która wymazuje wszystko, tak że w końcu to, co robiło się na ziemi, miałoby w efekcie zawsze tę samą wartość. (…) Na uczcie wiekuistej złoczyńcy nie zasiądą ostatecznie przy stole obok ofiar, tak jakby nie było między nimi żadnej różnicy. - Ten dylemat między miłosierdziem i sprawiedliwością jest nie na ludzką głowę. Zostawmy to Panu Bogu. Ale martwi mnie jeszcze jedno: czasem siła nadziei słabnie i pojawia się zwątpienie. Jak temu zaradzić? - Znów odwołam się do słów Benedykta XVI: Pierwszym istotnym miejscem uczenia się nadziei jest modlitwa. Jeśli nikt mnie już więcej nie słucha, Bóg mnie jeszcze słucha. Jeśli już nie mogę z nikim rozmawiać, nikogo wzywać, zawsze mogę mówić do Boga. Jeśli nie ma już nikogo, kto mógłby mi pomóc – tam, gdzie chodzi o potrzebę albo oczekiwanie, które przerastają ludzkie możliwości trwania w nadziei – On może mi pomóc. - Czyli istotą nadziei jest ufna uległość Bogu? Nie sądzisz, że taka zależność ma w sobie coś ubliżającego? - W żadnym razie! Przeciwnie – jest ona warunkiem siły. Tak jak zależność korzenia od gruntu albo liścia od drzewa. Kiedy liść staje się marnym, zeschłym strzępkiem? Dopiero wtedy, gdy oderwie się od gałęzi, która dawała mu rację bytu, gdy leci zdawałoby się wolny, wyzwolony. - Kiedy już osiągniemy zbawienie, wiara przestanie być wiarą, stanie się Rzeczywistością. Nadzieja także zostanie spełniona. To czym będziemy żyć? - Jednakże coś pozostanie na zawsze - miłość, wszak będziemy uczestnikami chwały Boga, który jest Miłością! Dlatego św. Paweł powie: Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja i miłość, te trzy; lecz z nich największa jest miłość.(1 Kor 13:13). Ale o miłości porozmawiamy następnym razem.
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika andzia

17-12-2013 [10:45] - andzia | Link:

Poruszasz takie trudne tematy...
Napiszę o nadziei tak:nadzieja to coś,co zrozumie twoje łzy,wsłucha się w głos twojego zmęczonego serca,będzie przy tobie gdy ogarnie cię strach i zwątpienie ...

Obrazek użytkownika tsole

17-12-2013 [11:39] - tsole | Link:

Pozdrawiam przedświątecznie!

Obrazek użytkownika tadeusz.K

18-12-2013 [09:11] - tadeusz.K | Link:

#Wiara i miłość są wyższymi, starszymi siostrami, ale to najmłodsza siostra je prowadzi....#

-To jest dobre.
-Uniwersalne - dla każdego.