homo-tecza a pomniki Lenina

Niejaka pani Julita Wojcik postanowila uszczesliwic Warszawiakow swoja instalacja. W historycznym miejscu usianym starymi, szacownymi kamieniczkami, vis a vis monumentalnej swiatyni rzeczona artystka wraz z wladzami miasta postanowily ustawic wielokolorowy luk o wymiarach 9 x 26 metrow pasujacy do otoczenia niczym piesc do nosa. Wprawdzie autorka zarzeka sie, iz tecza moze symbolizowac wiele rzeczy (np. w wywiadzie http://wiadomosci.wp.pl/… twierdzi, ze moze byc uwazana za most miedzy zyciem i smiercia, a to ze za czasow PRL tecza byla symbolem spoldzielczosci , ze w koncu dla niej samej oznacza pomyslnosc i jakis blizej niesprecyzowany ¨usmiech bogini spoldzielczosci¨). Tak sie jednak sklada, ze dla wielu ludzi tecza utozsamiana jest ostatnimi czasy ze srodowiskiem LGBT, coraz smielej epatujacym swoimi dewiacjami w przestrzeni publicznej. Mysle, ze glownie z tego wlasnie powodu gro ludzi uwaza tecze na placu Zbawiciela za prowokacje i zwyczajnie nie zyczy sobie teczy w tym konkretnym miejscu. Strawiona plomieniemi czterkrotnie (w tym raz najpewniej nieumyslnie od noworocznych fajerwerkow) tecza ma jednak niemal ¨betonowe¨ poparcie urzednikow stolecznego Ratusza, ktorzy podejmuja decyzje o jej odbudowaniu za pieniadze podatnika. Nie inaczej jest tym razem, ale do calej sprawy dochodzi kuriozalne oswiedczenie HGW, jakoby kosztami naprawy slynnej juz teczy mieliby zostac obciazeni organiatorzy Marszu Niepodleglosci. Coz, jestem niezmiernie ciekawy podstawy prawnej, na ktorej HGW opiera swoje pohukiwania. Bo tak sie sklada, ze organizator Marszu moze conajwyzej odpowiadac za to, co dzieje sie na jego trasie w czasie trwania imprezy, tymczasem trasa Marszu nie przebiegala przez Plac Zbawiciela wogole. Dlaczego wiec pan A idacy wraz z kilkoma tysiacami osob przez miejsce B ma odpowiadac za to, co jakis pan C robi w tym samym czasie w miejscu D? Moze dlatego, ze pani HGW skojarzyla sobie pana A z panem B i wyciagnela daleko idace wnioski (zamiast czepiac sie np. Strazy Miejskiej lub Policji za niedopelnienie obowiazkow)?

Ale zostawmy juz sprawe umowcowania prawnego grozby pani HGW. Uderza mnie inne zdanie wypowiedziane przez ta kobiete, mianowicie iz tecza bedzie odbudowywana tyle razy, ile bedzie trzeba. Najwyrazniej pani HGW nie chce przyjac do swojej bani, ze teczy wcale ¨nie trzeba¨ a miasto ma inne, o wiele bardziej palace wydatki i zobowiazania, ale w swoim zacietrzewieniu bedzie bronic szpetnej instalacji jak niepodleglosci. Od razu nasuwa mi sie skojarzenie w wladzami komunistycznymi, ktore upodobaly sobie ¨przystrajanie¨ co bardziej okazalych szczytow gorskich tablicami ku chwale towarzysza Lenina i komunizmu. Mimo regularnego zrzucania tablic przez taternikow i zwyklych turystow partia z uporem maniaka stawiala na nowo wspomniane tablice ¨tyle razy, ile bylo trzeba¨. Final - dzis nie ostala sie ani wladza ani tablice, za to historie o ich zrzucaniu mozna przeczytac nawet w przewodnikach taternickich. Ufam, ze tak samo bedzie z homo-tecza, ktora wladza chce uszczesliwic spoleczenstwo niczym slawetnym misiem w kultowym filmie Bareji. Bo przeciez ¨to tecza na miare naszych mozliwosci i to wcale nie jest nasze ostatnie slowo¨ :)