Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Premia za jedność
Wysłane przez Teresa Bochwic w 10-07-2013 [11:52]
Każdy wiejski dom w Polsce przyozdobiony był dawniej makatką z wyhaftowanym napisem „Zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Sztuki Fredry kończyły się wspólnym radosnym „Zgoda, zgoda, zgoda!” I to nam weszło w krew. Nie lubimy kłótni ani dyskusji, a promujemy radosną, choćby i nieprawdziwą i niepotrzebną, jedność i zgodę. Publiczny spór przyprawia nas o ból brzucha. W Polsce wynika to nie tylko z dowodzonych naukowo zasad komunikacji społecznej, ale i z charakteru Polaków. Z wiary, że zgoda jest nam potrzebna do budowy wspólnoty.
Od lat widać to zarówno w dyskusji publicznej, na tyle, na ile ona jest publiczna naturalnie, ale także z wyników wyborów. Wyszli naprzeciw temu oczekiwaniu zgody prawodawcy. Wygrywający bierze więcej, jeżeli wygrał wysoko, a to jest możliwe, jeżeli potrafi znaleźć partnera. Wygrywa ten, kto umie rozmawiać i szukać najlepszych wspólnych rozwiązań, albo chociaż zawrzeć kompromis, w którym trochę muszą ustąpić obie strony.
Prawda, że za tym pragnieniem zgody idą manipulanci. Jakże zręcznie wskazują na „kłótliwych”, którzy psują nam humor. Jak wirtuzowsko zaprzęgają wrodzoną niechęć do sporów, aby wyciszać konieczną dyskusję nad najważniejszymi nawet sprawami.
Prawodawcy wychodząc naprzeciw naszym oczekiwaniom zrobili nam więc niejedną niespodziankę. Np. system przydzielania mandatów po wyborach. Mało kto początkowo się w tym zorientował, a i dziś, jak widzę, nie każdy to rozumie – nową ordynację wprowadzono wiosną 1993, potem ją tylko nowelizowano – że dostać w wyborach 30 proc. głosów nie oznacza wcale 30 proc. miejsc w parlamencie. Nie, my mamy system d`Hondta, który premiuje silniejszych, przydzielając im część głosów, teoretycznie należnych innym, słabszym.
Ta metoda pozwoliła w 1993 roku pozostawić 35 proc. elektoratu prawicowo-niepodległościowego w ogóle bez reprezentacji sejmowej. Partie, na które głosował, nie potrafiły stworzyć koalicji przedwyborczej. Każdy myślał sobie: co tam, ja na pewno przekroczę pięcioprocentowy próg i dostanę się do parlamentu. W rezultacie zgodna „lewica”, czyli SLD dostała 20 proc. głosów, co w tym systemie oznaczało 37 proc. mandatów. Weszli w koalicję z PSL – 15,4 proc. głosów i prawie 29 proc. mandatów – i rządzili przez cztery lata, mając ponad połowę głosów w parlamencie, a więc większość we wszystkich głosowaniach. I przeprowadzili wszystko, co chcieli.
A partie prawicowe, posolidarnościowe, ojczyźniane, liberalne? A figa. Nie dostały nic. Mogły za to być sobie opozycją pozaparlamentarną do woli. Nawet potężna wówczas Solidarność, której zabrakło w skali Polski 14 tys. głosów, nie przekroczyła progu 5 proc. (miała 4,9 proc. głosów). ZP PC Kaczyńskich – 4,4, proc., Koalicja dla Rzeczypospolitej Olszewskiego 2,7 proc., PSL-PL – 2,4 proc. Do tego koalicja „Ojczyzna”, która dostała wprawdzie 6,4 proc., ale jako koalicja właśnie potrzebowała co najmniej 8 proc. głosów. Gdyby te cztery partie umiały się dogadać i pójść do sejmu razem, za swoje 21 proc. głosów otrzymałyby jak SLD, ponad 35 proc. mandatów. A więc co najmniej 155 miejsc w parlamencie. Nie można też wykluczyć, że głosowałoby na nich więcej wyborców.
Wszyscy, cala tzw. prawica, centroprawica i „Solidarność”, poszli na cztery lata zieloną trawkę. SLD i PSL zmieniały nam kraj aż wióry szły.
W 1997 partie centroprawicowe trochę zmądrzały. Z AWS kandydowali posłowie od „Solidarności” po Radio Maryja. AWS dostał prawie 34 proc. głosów i 44 proc. mandatów (ponad 200). A obrażalska Unia Wolności poszła osobno i za swoje 13,37 proc. głosów dostała 60 mandatów, a to już było tylko 13 proc. stanu sejmu. Bo silni zyskują bardzo dużo, słabsi tracą nawet w stosunku do wyniku.
W 2011 roku, w ostatnich wyborach, niecałe 40 proc. głosów na PO dało tej partii 207 mandatów, a więc o 27 mandatów więcej, niż wynika z prostego przeliczenia(40 proc. od 460 to 180). PiS za mniej niż 30 proc. głosów dostał 157 mandatów, a więc o 21 mandatów więcej niż wynika z przeliczenia (30 proc. od 460 to 138). SLD i PSL dostały po około 11 mandatów mniej niż powinny wg wyniku procentowego.
Taka jest siła premii za zgodę w panującym nam systemie d`Hondta.
Jak będzie teraz? Pączkowanie przez dzielenie przerabialiśmy już niejednokrotnie. Kto chce coś dostać w sejmie, musi iść razem z ugrupowaniami bliskimi programowo. Z partiami i programami, które nie obrażają wyborcy samym swoim istnieniem. Jeżeli będzie osobno szedł PiS, to za ca 30 proc. głosów na pewno zyska premię i dostanie dobrze ponad 30 proc. mandatów. Ale Solidarna Polska, Ruch Narodowy i jego klony, PJN – dostaną po parę, góra 10 proc. Każdy z nich dostanie mniej miejsc, niżby wynikało z udziału procentowego w głosach. Za to gdyby do 30 proc. PiS dodać te 10-12 proc. małych partii i pójść razem, to z wynikiem 40-42 proc. można by się zbliżyć do większości konstytucyjnej.
Koalicja po wyborach to świetna rzecz, ale jak się idzie osobno, dostaje się mało miejsc. Jeżeli ktoś się lubi spierać i chce działać sam, to lepszy jest rozpad po wspólnym wejściu ławą do parlamentu. Jak już będziesz w parlamencie, możesz się kłócić, rozpadać, dzielić i mnożyć.
Warunek – nie palić za sobą mostów. Wyborcy mogą tego nie zapomnieć.
Komentarze
10-07-2013 [12:04] - NASZ_HENRY | Link: To jest problem
ale rozwiązanie może być tylko takie, że Jarosław Kaczyński zaproponuje koalicję wyborczą! Wszyscy którzy nie skorzystają POwinni być traktowani jak PO ;-)
10-07-2013 [12:21] - mostol | Link: Ich polityczna mądrość
polega na tym, że goszcząc u Stokrotki naumieli się, kto jest całym złem polskiej polityki. A raz zdobytej mądrości nie oddadzą.
10-07-2013 [12:32] - fritz | Link: Bariera 5% jest ok. Metoda d`Hondta rowniez.
Rozdrobniony paralament jest totalna kleska, zwlaszcza w Polsce, gdzie ustawy sa tanie do nabycia. Nie mowiac o poslach z partii kanapowych.
Glosy oddane na PJN i na SP sa glosami zmarnowanymi.
To trzeba ciagle wyborcom uswiadamiac przy kazdej okazji, na kazdy spotakniu.
10-07-2013 [12:39] - Freiherr | Link: zgoda, zgoda, zgoda
"Warunek – nie palić za sobą mostów" - to kluczowy fragment wypowiedzi. Ale czy ludzie z PJN czy SP myślą podobnie? Ostatnie wypowiedzi np.Dorna wcale nie wskazują na gotowość do współpracy. Obawiam się, że oni już swoje mosty spalili.
10-07-2013 [12:53] - ruisdael | Link: Chciałem
tylko zauważyć, że zawsze był i jest przy żłobie PSL. Neuveritelne.
10-07-2013 [12:58] - dogard | Link: caly czas na niezaleznej
bebnilem o wspolnym bloku wyborczym, to zalatwia sprawe jednosci wyborczej definitywnie...kto nie chce, niech sie MATOL WALI i tyle..
10-07-2013 [12:59] - dogard | Link: caly czas na niezaleznej
bebnilem o wspolnym bloku wyborczym, to zalatwia sprawe jednosci wyborczej definitywnie...kto nie chce, niech sie MATOL WALI i tyle..