Trochę późno, ale jak to mówią lepiej późno niż wcale, wpadł mi w ręce zeszłotygodniowy magazyn "Sieci", a w nim felieton Piotra Skwiecińskiego "Bronię Wojciecha Fibaka". Ponieważ odebrałam ten tekst bardzo osobiście, postanowiłam odpowiedzieć Panu Skwiecińskiemu. Przypomnę niezorientowanym, ze dołączyłam się swoim tekstem do fali oburzenia na Wojciecha Fibaka, który, jak udowodniła swoją prowokacją dziennikarka "Nie", kojarzył młode panienki ze starymi, bogatymi mężczyznami (mój blog z 10 czerwca "Wojciech Fibak i inne autorytety")
Piotr Skwieciński uważa, że Fibak nie chciał pieniędzy za swoje działania, a więc to, co robił nie było karalne. Zgadzam się. Tu należy dodać, że dziewczyny miały już lat ponad 18, a nie n.p. 9, więc tym bardziej należy się radować, że pan Fibak działał zgodnie z prawem. Tyle tylko, że w naszej kulturze takie sponsorowanie 20-letnich dam przez 60-letnich panów jest moralnie naganne. Nie wiem, czy autor tekstu ma córkę, ale jestem przekonana, ze gdyby miał, nie cieszyłby się, gdyby ta, ledwie zdawszy maturę poszukała sobie bogatego "narzeczonego" w wieku swojego dziadka i za odpowiednie usługi czerpałaby od niego jakieś korzyści materialne.
Pan Skwieciński uważa również, że "Fibak nie jest politykiem, czy kandydatem na jakikolwiek wybieralny urząd", "jest sobie po prostu człowiekiem prywatnym, tyle że bardzo bogatym. Co więcej ma reputację playboya, której bynajmniej nie zaprzecza". Otóż nie zgadzam się. Po pierwsze - Wojciech Fibak człowiekiem prywatnym nie jest. Człowiekiem prywatnym jest mój sąsiad Kowalski. Gdyby to on kojarzył młode panienki ze swoimi starszymi kolegami, także nie biorąc za to pieniędzy, to rzeczywiście byłaby to prywatna sprawa prywatnego pana Kowalskiego. Mimo to myślę, że sąsiedzi, a więc ci, którzy go znają, kręciliby z dezaprobatą głowami, może nawet niektórzy nie mówiliby mu "Dzień dobry". Wojciech Fibak jest osobą publiczną. Osoby prywatnej nie zaprasza się do wystąpienia w spocie wyborczym popierającym partię polityczną, czy kandydata na prezydenta. Dlatego też wszyscy, którzy znają pana Fibaka, już nie tylko sąsiedzi, mają prawo kręcić z dezaprobatą głowami.
Piotrowi Skwiecińskiemu nie podoba się fala satysfakcji, która przetoczyła się przez prawicowy Internet po publikacji "Wprost". A czego się spodziewał? "Milczenia Owiec". Fala jakich emocji przetoczyłaby się przez lewicowy internet, gdyby na przykład ktoś udowodnił, że aktor popierający PiS jada koty? Albo profesor o prawicowych poglądach terroryzuje swoją rodzinę? Niby żaden z nich formalnie nie łamałby prawa, ale media głównego nurtu zniszczyłyby ich reputację raz na zawsze.
Piotr Skwieciński poucza, że "Kardynalną zasadą tradycyjnej zachodniej kultury jest (...) dyskrecja w kwestii życia prywatnego - o ile nie zachodzą szczególne okoliczności." Nie wiem o jakie okoliczności by tu miało chodzić, ale dla mnie taką okolicznością jest właśnie twarz Fibaka w kampanii wyborczej. Jeżeli ludzie mają poprzeć jakąś partię i pokazuje się im, że partię tę popierają znane osoby ze sfery publicznej, to interesuje ich jakie to są osoby. Jeżeli uznają, że są to ludzie będący dla nich autorytetami, to może, nawet tylko pobieżnie znając program partii (który i tak rzadko jest realizowany), zagłosują, bo to samo robi "X", czy "Y". Jeżeli "X", czy "Y" trudnią się organizowaniem młodym dziewczętom sponsoringu, albo są n.p. członkami organizacji gejowskich, to myślę, że społeczeństwo ma prawo o tym wiedzieć.
Na koniec Piotr Skwieciński zauważa, że "nagonka na Fibaka wpisuje się w szerszy kontekst -rozpowszechniania przez kręgi radykalnie femisnistyczne doktryny, w myśl której w zasadzie każda erotyczna relacja na linii bogaty mężczyzna - uboższa kobieta jest z definicji "molestowaniem" (nawet jeśli nawiązała ją sama kobieta) i w zasadzie wymuszeniem. To element większego ideologicznego projektu - zapędzenia w kąt potwornych heteroseksualnych mężczyzn, będących w tej optyce podstwawowym wrogiem kontrkulturowej rewolucji". Tu się zgadzam, ale tylko częściowo. Oczywiście trudno całkiem potępiać młodą dziewczynę z biednego domu, która gdzieś tam poznaje podstarzałego bogacza. Ten imponuje jej posiadanym majątkiem i materialnym luzem, ona jemu - młodością i świeżością. Mogą połączyć się węzłem małżeńskim albo po prostu być ze sobą i nikomu nic do tego . Trochę inaczej jednak wygląda sytuacja, kiedy osoba publiczna, a będę uparcie Wojciecha Fibaka za taką uważać, kojarzy młode dziewczyny ze starymi dziadami, wiedząc że chodzi o układ "seks za pieniądze".
Z pełną stanowczością będę bronić swojego stanowiska - Wojciech Fibak nie łamiąc prawa, postąpił niezgodnie z zasadami moralnymi obowiązującymi w naszym społeczeństwie, które powinno o tym wiedzieć, kiedy znów zobaczy jego twarz w spotach wyborczych PO.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6402
jak z kapusiami, podobno żaden nie wyrządził krzywdy
to alfons...o co biega skwiecinskiemu? moze szuka mlodki?
Czemu nie napiszecie o działalności Romualda K.? Przecież on prostytuuje nieletnie dziewczynki, przy nim Fibiak to małe piwo!
http://www.wykop.pl/link…
Jezeli alfons robi z mlodych dziewcyn kurwy, jest zwyklym alfonsem.
W tym wypadku jego status finansowy pozwalal mu nie pobierac pieniedzy za swoje uslugi.
Za to z cala pewnoscia zdobywal zyczliwosc, przyjazn i poparcie bogaczy.
Te wartosci sa niewymierne i zwykle o wiele bardziej wartosciowe niz zwyczajna oplata.
To jest wlasciwa ocena calej tej sytuacji z Fibakiem w roli streczyciela !.
Pokretnosc argumentacji Skwiecinskiego jest nie do przyjecia .
Osiaganie korzysci z takiej "profesji" bywa wymierne , nie tylko brzeczaca moneta ... Ci panowie wiedza jak za takie uslugi wyplacic "nalezne" !!!
O ile Pan Fibak postępuje, jak to się mówi, w zgodzie z obowiązującym prawem; "ma prawo" tak właśnie postępować, to - z drugiej strony - "mam prawo" czyny Jego ocenić.
Uważam Go za wyjątkowego skur...syna. Nikt mi nie odbierze prawa do oceny szanownego Pana Fibaka.
Gdyby Pan Fibak osobiście poderwał pełnoletnią młódke i - dajmy na to - powoził ją po świecie. Aaaa...., to nie moja brocha.
Wszystko proste, jak budowa cepa bez względu na to, czy Fibak jest postacią telewizyjną, czy tylko nikomu nie znanym palantem z prowincjonalnej stolicy.
To, co robi Fibak, jest przestępczym procederem klasyfikowanym w cywilizowanych krajach jako handel ludźmi. Niepobieranie tzw opłaty za usługi Fibaka nie usprawiedliwia. Przestępstwem jest wykorzystywanie trudnej sytuacji materialnej młodej osoby. Tak na to patrzy prawodawca w krajach - jak już powiedziałem - cywilizowanych ( Skandynawia, Kanada, )