Wyrwane z kontekstu: Wolność owiec

Moje owce słuchają mego głosu. (J 10,27)
 
Zdanie Jezusa brzmi jak definicja. Nie powiedział: „powinny słuchać”, albo „będą słuchać”. Powiedział: „słuchają”.
To przecież znaczy: „ten jest moją owcą, kto słucha mego głosu”.
A to znaczy też, że nie musisz słuchać Jego głosu. Możesz znaleźć sobie innego przywódcę. Innego pasterza. Masz przecież dar wolności.

Możesz oddać się we władanie Jej Wysokości Opinii Publicznej, słuchać jej jak wyroczni. Przecież jest cos takiego jak owczy pęd. Powiadają, że lepiej, bezpieczniej w tym stadzie, które większe. A przecież historia zadaje kłam temu sloganowi. Jego miłośników wyrzuca na swój śmietnik, a tym, którzy mu przeczą swoim życiem zachowuje w chlubnej pamięci i wynosi na ołtarze. Popatrzmy chociaż na kilku:
Apostołowie, co Dobrą Nowinę po całym Imperium Rzymskim nieśli na przekór politycznie poprawnym elitom rzymskiego establishmentu.
Św. Franciszek, co lekce sobie ważył przymiot „świrusa” i głos ówczesnej opinii publicznej.
Św. Tomasz Moore, co bardziej Bogu niż królowi i jego zastępom wolał być wierny.
Św. Maksymilian Kolbe, co nie umarł, lecz życie za bliźniego z własnej woli oddał.
Otto Schimek, co nie przystał do hordy wilków bo silniejsza.
Oni wszyscy i wielu, wielu innych słuchali głosu Dobrego Pasterza wbrew przytłaczającej i agresywnej większości.
Oni wszyscy i wielu, wielu innych cieszą się niewątpliwie łaską Boga w Jego Królestwie. Cieszą się także łaską człowieka: świat o nich nie zapomniał, świat czci ich pamięć.
 
Lecz Dobry Pasterz w jednym różni się od „zwykłego” Ten ostatni ma owczarki, które pomagają mu zaganiać odłączone owieczki do stada. Dobry Pasterz nie stosuje przymusu bezpośredniego. Nie musisz słuchać Jego głosu. Niektóre owce odkryły slogan „owca to brzmi dumnie” i odłączyły się od stada, wzgardziwszy Dobrym Pasterzem. Jak widać, grom z jasnego nieba ich nie sięgnął. Dlaczego? Bo Dobry Pasterz nie przestał kochać także i tych owieczek. Wciąż liczy, że powrócą same. Że przyciągnie ich magnes Jego Miłości.