Przypadek okiełznany w Matrixie

Ks. Prof. Michał Heller, wybitny kosmolog, fizyk i matematyk, laureat prestiżowej nagrody Templetona w 2008 r. to człowiek niezwykle pracowity. Prócz aktywności naukowej na topie niezwykle abstrakcyjnych i intelektualnie wyrafinowanych dyscyplin, jakimi są nauki ścisłe, od lat uprawia masową produkcję książek i artykułów o charakterze popularnonaukowym, umiejętnie opowiadając normalnym „ludzkim” językiem o najeżonym matematyczną symboliką świecie zmagań przyrodników, dokonując jednocześnie czytelnej syntezy tej wiedzy z przemyśleniami teologów i filozofów.
Masowa produkcja może się kojarzyć ze sztampowością i tandetą – nic z tych rzeczy! U Michała Hellera wszystko jest dopracowane, i precyzyjne zaplanowane. Nie ma tu miejsca na przypadek. Tym bardziej ochoczo sięgnąłem więc po jedną z Jego najnowszych książek, „Filozofię przypadku”, ciekaw, jak też tak przekonany o hegemonii we Wszechświecie Rozumu, którego esencją jest wszak powtarzalność i przyczynowość, objaśni i usprawiedliwi powszechne w nim występowanie Przypadku: pierwiastka, którego esencją jest losowość i nieprzewidywalność.
Dodatkowym smaczkiem, który mnie, melomana szczególnie przyciągnął do tego dzieła jest jego podtytuł: Kosmiczna fuga z preludium i codą. Zwiastuje on strukturę książki: Preludium to historyczny wstęp, w którym Autor opowiada o zmaganiach człowieka z fenomenem losowości na przestrzeni dziejów, fuga przedstawia wysiłki okiełznania przypadku, próby ujęcia go w ryzy sformalizowanych, matematycznych struktur, wreszcie coda to imponująca synteza, w której Autor z fragmentów rozrzuconych po całej książce komponuje całościową panoramę, Matrycę Świata, w której determinizm i losowość współegzystują w symbiozie.
W książce nie ma co prawda ani jednego wzoru, ale nie należy ona do najłatwiejszych. Pasjonat wiedzy matematyczno-przyrodniczej i jej filozoficznych okolic połknie ją z wypiekami na twarzy, nawet z merytorycznym przygotowaniem na poziomie szkoły średniej. Szkoda jednak, że Autor nie wskazał rozdziałów trudniejszych, które bez większej szkody dla zrozumienia całości mniej zaawansowany czytelnik mógłby opuścić, bo takie, moim zdaniem, są.
 
Jak przystało na nobliwe dzieło o tematyce naukowej, książka rozpoczyna się motywem „już starożytni Grecy…”:-). Analizując fenomen przypadku, Arystoteles zaproponował następującą jego definicję: Przypadkiem jest zatem to, co się zdarza, ale nie zawsze, ani z konieczności, ani najczęściej. Dlatego też jego zdaniem nauka o przypadku nie jest nawet możliwa, (...) bo wszelka wiedza naukowa dotyczy tego, co istnieje zawsze albo najczęściej, a przypadek nie jest ani jednym, ani drugim. Tak więc już w czasach antycznych przypadek kojarzył się z brakiem racjonalności, co zdaniem Hellera utrudniło proces oswajania zdarzeń przypadkowych. Bo czy można zrozumieć coś, co nie jest racjonalne?
Mimo to proces ten miał miejsce, a jego zainicjowanie przypisuje Autor teologii (nie może być tak, żeby przypadek wyłamywał się spod rządów Opatrzności) i… hazardowi (chcąc wygrać, trzeba jakoś zapanować nad losowością przypadku). Historia tego oswajania podana jest w sposób barwny, ubogacona ciekawostkami i anegdotami, co znacznie ułatwia asymilację przekazywanej wiedzy. Śledzimy losy prekursora Geronimo Cardano, korespondencję między Pascalem i Fermatem, pochylamy się nad słynnym zakładem Pascala, obserwujemy zmagania Huygensa, Bernoulliego, Poissona, Maupertuisa, Kołmogorowa i wielu innych bohaterów tej pasjonującej historii. I dowiadujemy się, że świat przypadku wcale nie jest taki chaotyczny, taki nieprzewidywalny za jakiego powierzchownie go uważamy. Że rządzą w nim całkiem powtarzalne reguły z prawem wielkich liczb na czele. Heller puentuje to zdaniem: Świat okazuje się matematyczny nie tylko wtedy, gdy jest poddawany badaniu za pomocą deterministycznych praw mechaniki Newtona, lecz także w swoich losowych i probabilistycznych zachowaniach.
Ciekawe, że poświęcając sporo miejsca rozwojowi teorii prawdopodobieństwa, jej wszelkim odmianom (dowiedziałem się, że jest nawet nieprzemienna teoria prawdopodobieństwa) i ich zastosowaniom w fizyce, Heller dość wstrzemięźliwie odnosi się do konsekwencji, jakie w tym temacie przyniosła mechanika kwantowa. Zauważa wprawdzie, że najważniejsze jej równania nie określają ewolucji parametrów układu (pęd, położenie), lecz ewolucję ich rozkładów prawdopodobieństwa, ale nie wyrokuje, czy poziom fundamentalny świata ma naturę probabilistyczną czy deterministyczną, twierdząc tylko, że odpowiedzi na to pytanie udzieli kwantowa teoria grawitacji lub jakaś inna teoria poziomu fundamentalnego, gdy ją kiedyś wreszcie odkryjemy.
 
Równolegle Autor prowadzi filozoficzno-teologiczną refleksję nad ewolucją roli przypadku w świecie i jego relacji ze Stwórcą. Do myśli helleńskiej doktryna chrześcijańska wprowadziła nową perspektywę: świat przestał być rządzony ślepym fatum, stał się dziełem Boga całkowicie zależnym od Jego woli. No, a jaka w tej perspektywie jest rola przypadku? Przypadki, wyłomy w racjonalności mogą istnieć tylko z punktu widzenia człowieka z racji jego ułomnej znajomości (a raczej bezmiernej nieznajomości) Bożych zamiarów. Czyli taki relatywizm.
Lecz gdy teoria probabilistyczna awansowała (za sprawą Kołmogorowa) do roli jednego z kluczowych działów matematyki współczesnej, pojawiła się perspektywa jeszcze ciekawsza: przypadek przestał być wyłomem w racjonalności – stał się nie tylko twórczym elementem porządku świata, lecz również znalazł swoje miejsce w Wielkim Planie Boga.
 
W tym miejscu Heller podejmuje polemikę z dwoma myślicielami (którym chciałby tę książkę dedykować): Richardowi Dawkinsowi i Williamowi Dembskiemu. Obaj różnią się poglądem na teorię ewolucji: Dawkins uważa, że to „ślepy zegarmistrz”, który wyjaśnia wszystko; Dembski sądzi, że jest ona pełna „nieredukowalnie złożonych sytuacji”, które świadczą o Inteligentnym Projekcie.*) Mają jednak także wspólną cechę: jest nią pasja w propagowaniu swoich poglądów, stawianie na jedną kartę. Heller natomiast nie zgadza się z żadnym. Uważa, że obydwie te próby są chybione, trzeba niemałej intelektualnej ekwilibrystyki, by je utrzymać. Przypadki niczego nie wyjaśniają, bo same wymagają wyjaśnienia. Są tak subtelnie wplecione w strukturę Wszechświata, że bez niej tracą sens i nie mogą istnieć. A odwoływanie się do szczególnych miejsc w strukturze Całości jako śladów Projektanta jest dla tego Projektanta zniewagą dokładnie z tego samego powodu, dla którego trzeba odrzucić wyjaśniającą moc czystych przypadków.**)
A co nam, jako trzecie wyjście, proponuje Michał Heller? Matrixa! Konkretnie wprowadza metaforycznie pojęcie Wielkiej Matematycznej Matrycy, którą utożsamia z Einsteinowskim Zamysłem Boga (the Mind of God). Autor przyznaje, że z chęcią nazwałby ją Inteligentnym Projektem, gdyby ta nazwa nie została skompromitowana (uważam, że to za mocne słowo, bardziej na miejscu byłoby: „gdyby się tak, wskutek zawłaszczenia przez kreacjonistów, źle nie kojarzyła”).
W Matrycy, rozumianej jako zespół praw rządzących Wszechświatem, jest miejsce zarówno na mechanizmy deterministyczne jak i probabilistyczne. Jedne i drugie cechują się powtarzalnością i pozwalają ująć zachodzące w świecie zjawiska w ryzy racjonalności, choć każde w nieco inny sposób.
Jeśli człowiek ma wolną wolę, to Wielka Matryca musi ją w obrębie Wszechświata umożliwiać. Zatem – wnioskuje Heller - przypadki nie są klęską Matrycy, lecz jej bardzo subtelną strategią. Siła Wielkiej Matrycy polega na tym, że każdy, kto chce wykazać, że jej nie ma, lub ograniczyć jej skuteczność, jeżeli tylko posługuje się racjonalnymi argumentami, sam korzysta ze środków, które dostarcza Matryca.
Z tego też powodu pragnę zachęcić do lektury tej książki wszelkiej maści ateistów; w szczególności tych, którzy wiarę mają za relikt ciemnogrodu.
 
Wydawnictwo: Copernicus Center Press
Rok wydania: 2012
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Format: 12.5x19.5cm
Język: polski
Ilość stron: 332
ISBN: 9788378860051
 
_____________________________________
*) zob. mój esej Szukając metki producenta 
**) Podobną myśl zawarłem w eseju Fizyka cudów, pisząc, że nie jest do zaakceptowania Stwórca - Wieczny Majsterkowicz muszący raz po raz interweniować w świat, przypominając w tym konstruktora telewizora, w którym dla zmiany kanałów należałoby za każdym razem wymieniać podzespoły. 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Rybak

09-04-2013 [12:00] - Rybak | Link:

Zlikwidować złodziejstwo!

Gdyby nie złodziejstwo, to tacy jak ten wynoszony tu pod niebiosy Heller, musieliby uczciwą pracą zdobyć coś do jedzenia, bo inaczej koniec radosnej twórczości. Wtedy nie lęgłyby się im w głowach jakieś masońskie brednie, tylko przez słuszny proces poznawczy, wypełnialiby świadomość prawdą.
Jednak dzięki złodziejstwu tacy mają utrzymanie i głupota kwitnie, a ludzie się staczają.
Jest jednak wielki problem:
Ludzie nie wiedzą już co to jest złodziejstwo. Za sprawą religii materialistycznej posiedli mentalność Kalego!

Obrazek użytkownika tsole

09-04-2013 [13:01] - tsole | Link:

Jest Pan tego najdobitniejszym przykładem. Proszę nie zaśmiecać mi bloga swoimi "rewelacjami".

Obrazek użytkownika Rybak

09-04-2013 [17:15] - Rybak | Link:

Znowu zdarzyło mi się zmarnować perły.

Obrazek użytkownika tsole

09-04-2013 [19:22] - tsole | Link:

No to nie szastaj nimi bracie, oszczędzaj!
:)

Obrazek użytkownika kinimod

09-04-2013 [14:00] - kinimod | Link:

A czy nie uważa Pan, że ksiądz Heller propaguje rodzaj neoplatonizmu, z którym, przypomnijmy, KRK zażarcie walczy od wieków, także i dzisiaj, z jego formami w postaci różnych new age'owych pomysłów, takimi jak astrologia, joga, tarot, teozofia itp. O tyle to niebezpieczne, że od Matrixu rozumianego jako zamysł Boga (jakże to podobne do klasycznie neoplatońskiej "inteligencji" rozumianej jako "emanacji Boga"), bardzo blisko do utożsamienia Matrixu z Bogiem, czyli panteizmu. A idąc dalej, do stwierdzenia, że że Boga nie ma, jest tylko Matrix, czyli ateizmu. Nie przypadkiem neoplatonizm był już na szczególnym indeksie Ojców Kościoła, rozumieli oni bowiem, że potencjalnie jest on bardzo niebezpieczny dla ortodoksji chrześcijańskiej, grożąc całkowitym jej wypaczeniem, czyli czymś na wzór dzisiejszej ideologii new age.
Reasumując w mojej opinii ks. Heller trochę źle się bawi.

Obrazek użytkownika tsole

09-04-2013 [14:15] - tsole | Link:

Dość dokładnie śledzę twórczośc ks. Hellera i nie dopatrywałbym się w niej neoplatonizmu. Jest on też wedle mojego rzecz jasna rozpoznania bardzo daleki od utożsamiania Matrycy z Bogiem, a już zamysł wyrugowania Boga  jest mu z pewnością obcy. Owszem, niektórzy katoliccy ortodoksi troszkę się zżymają na jego poglądy, ale tak to już bywa z prekursorami. O. Teilhard de Chardin też był czas jakiś w niełaskach KRK, a potem wprowadzono "tylnymi drzwiami" jego koncepcję. Do tego stopnia, że nawet taki konserwatysta jak Benedykt XVI wychwalał go w swoich publikacjach i homiliach.
Dla Hellera Bóg jest Tajemnicą, o której najwięcej mówimy milcząc. Raczej obserwuje on to, co widać w zwierciadle, jak powiedziałby św. Paweł.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika kinimod

09-04-2013 [16:11] - kinimod | Link:

Nie tyle chodzi mi o wiarę Ks. Hellera, która jest jego osobistą sprawą, co o to jakie myśli może wywołać ta idea w umysłach czytelników.
Ponadto z punktu widzenia doktryny katolickiej umieszczanie jakiegokolwiek bytu pomiędzy Bogiem a stworzeniem jest bardzo ryzykowne dla katolickiego autora takiej koncepcji. Wielu zostało formalnie potępionych. Co prawda było to dawno ale..., jak sam Pan sam zauważył, Ks. Heller został już zauważony przez tzw. ortodoksję. Pan mówi o Teillhardzie de Chardin a ja powiem: ks de Mello. Pomimo ogromnej popularności (do dzisiaj !) jego poglądy, delikatnie mówiąc, nie znalazły uznania Stolicy Apostolskiej. Potepił je sam Joseph Ratzinger, jeszcze jako prefekt Kongregacji Nauki i Wiary.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika tsole

09-04-2013 [19:21] - tsole | Link:

Ja tez nie mam na myśli wiary tylko poglądy które ks. Heller prezentuje. Z pewnością dostrzega je także czujne oko Stolicy Apostolskiej; jakoś nie widać zwiastunów potępienia, raczej odwrotnie. Ks. Heller nie tworzy dodatkowych bytów, tylko myślowe konstrukty, które pomagają zbliżyć się wyobrażeniowo do Nieogarnionego. Każdy z nas jest tu zdany na antropomorfizację, ks. Heller także, dlatego powiedział, że najwięcej o Bogu można powiedzieć milcząc. Z drugiej strony natura człowieka jest taka, że od zarania dziejów usiłuje stawiać pytania i próbuje szukać na nie odpowiedzi. Mając świadomość, że na niektóre nie znajdzie, będzie poszukiwał aproksymacji. Poszukiwanie jest naszą naturą i nie zauważyłem, żeby cecha ta znalazła się w niełaskach Stolicy Apostolskiej.

Obrazek użytkownika snaut

13-04-2013 [10:27] - snaut | Link:

"Nie przypadkiem neoplatonizm był już na szczególnym indeksie Ojców Kościoła, rozumieli oni bowiem, że potencjalnie jest on bardzo niebezpieczny dla ortodoksji chrześcijańskiej, grożąc całkowitym jej wypaczeniem, czyli czymś na wzór dzisiejszej ideologii new age."

Przyznaję, że nie bardzo rozumiem. Bo przecież poza św. Tomaszem i tomistami, którzą są arystotelikami, większość filozofów chrześcijańskich to platonicy/neoplatonicy: św. Augustyn, Jan Szkot Eriugena, św.Anzelm, Wiktoryni, św. Bonawentura... W nurcie neoplatońskim można też umieścić Teilharda de Chardin. Św. Augustyn wyzwolił się od materializmu manichejczyków dzięki neoplatonikom, bo ich nauka pzwoliła mu pojąć możliwość istnienia bytu duchowego.

Posądzenia neoplatonizmu o panteizm oparte są na nieporozumieniu. Przecież neoplatońska Jednia nie jest takim bytem jak inne byty, jest poza bytem. I proces emanacji nie polega na tym, ze ta Jednia wyłania z siebie kolejne stopnie bytu, tak że wszystkie mają właściwie tę samą naturę. Jednia powoduje zaistnienie takich warunków, że powstaje byt różny od niej i dopiero od tego momentu rozpoczyna się proces emanacji. Tak więc nie ma tu panteizmu, bo nie ma "ciągłości" bytowej. Tak więc nie bójmy się aż tak bardzo neoplatonizmu.

Obrazek użytkownika k.koziorowski

09-04-2013 [20:39] - k.koziorowski | Link:

Ks. prof. Michal Heller moglyby zglebiac szczyty poezji matematycznej niedostepnej dla wiekszosci otumanionej srodkami masowego razenia i pozostawac ponad nasza szaroscia ale on wciaz znajduje czas i cierpliwosc zeby to co nieprzekladalne na jezyk maluczkich udostepniac kazdemu kto jeszcze potrafi sie zreflektowac intelektualnie.

do kinimod: MH nic nie propaguje, a ty nie martw sie o to co zakielkuje w umyslach czytelnikow po lekturze Hellera, predzej zatroszcz sie czy ty masz czym zainspirowac swoich czytelnikow

do rybak: wspolczuje ci, jednak kazdy ma szanse wiec rozejrzyj sie wokol bo i ty otrzymales jakis talent ale nie do polemiki z autorem tego bloga, moze jest jakis blog dla detektywow od zlodziei

Obrazek użytkownika tsole

10-04-2013 [07:21] - tsole | Link:

i osobiście czuję wdzięczność za to, że znajduje czas na popularyzację nauki. A jest to niezwykle trudna domena, zwłaszcza dla naukowców siedzących po uszy w kuchni metodologii i "technologii" poznania. Trudno wyrwać się z zaklętego kręgu symboliki matematycznej, hermetycznej dla mas i przezroczystej dla fachowców, jeszcze trudniej przełożyć je na "nasze" powszednie doświadczenia i pojęcia. Niewielu umie to tak dobrze jak ks. prof. Heller. W Polsce pod tym względem ceniłem sobie jeszcze M. Iłowieckiego.
Pozdrawiam