Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Koniec koalicji
Wysłane przez danuta w 18-11-2012 [03:45]
Są tacy, którzy twierdzą, że wybór Janusza Piechocińskiego na nowego prezesa PSL - to klasyczna ”ustawka”. Że koledzy się dogadali, wszystko było pod kontrolą, wygrał ten, który miał wygrać i nic się nie zmieni, poza twarzą arbuzowej partii.
Bardzo dokładnie posłuchałam tego, co miał do powiedzenia nowy Prezes, poobserwowałam sobie zachowanie starego Prezesa, ze szczególną uwagą przyjrzałam się komentatorom. Z zachowania medialnych funkcjonariuszy wnoszę, że stała się rzecz przez „Salon” nie akceptowalna. Od pierwszych chwil po wyborze funkcjonariusze medialni zastosowali wobec J.Piechocińskiego tę samą technikę, te same metody, których używają wobec niePOprawnych polityków. Próby zakrzykiwania, sprowadzania rozmowy na ślepy tor – bardzo dobrze to wszystko znamy, ale dlaczego spotyka taki afront KOALICJANTA umiłowanej partii mainstreamu??
Po drugiej stronie stolika komentatorskiego też dzieją się dziwne rzeczy. Politycy PO, SLD i Ruchu Palikota, mają trudności z zapanowaniem nad własnymi emocjami, Czarzasty już nie jest po prostu złośliwy – jest wściekły; peowcy mamroczą coś o „kontynuacji”; Palikot zwołuje jakiś wiec i krzyczy ze strasznym wyrazem twarzy. Co takiego się stało? Przecież to zwyczajna kolej rzeczy – ktoś odchodzi, ktoś przychodzi, koalicja ma trwać i trwać będzie, banalna zmiana warty, wartowników u nas mnogo…
Nie bardzo. Moim zdaniem – koalicji już nie ma. Nie dlatego, że J. Piechociński – to jakiś Odnowiciel sceny politycznej i obrońca wartości (choć o obronie tradycji i wartości mówił bardzo dobitnie), lecz dlatego, że wybór Piechocińskiego i to, co nastąpiło po wyborze (wystąpienie W. Pawlaka i kilku pomniejszych PSL-owskich bonzów) potwierdziło bardzo głęboki podział w samym PSL. Tym razem chodzi o coś więcej niż ambicje. Chodzi o inne oblicze partii. A to wymaga bardzo poważnych zmian. Zagrożone mogą być nie tylko synekury „obozu Pawlaka”, ale także samo istnienie tej grupy w polityce. Jeśli Piechociński będzie realizował swój program , to naturalną konsekwencją tego będzie marginalizacja partyjnego „betonu” , skutkująca rozpadem koalicji PO-PSL.
Nie zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że Janusz Piechociński to jeszcze jeden aparatczyk. To jest facet z potencjałem. Jeśli będzie konsekwentny, jeśli uda mu się zebrać skuteczny zespół, to PSL może zebrać głosy wszystkich, którzy nie dojrzeli JESZCZE do głosowania na PiS, JUŻ nie chcą głosować na Platformę i rozważają wybór „mniejszego zła” , czyli - według ich obecnych kryteriów - SLD lub Ruchu Palikota. Na takim PSL mogłyby stracić wszystkie te trzy partie, ale dla SLD i RP takie PSL – to niebyt!
Histeria Pana Czarzastego i symptomy obłędu u Palikota mają dziś imię i nazwisko, i chociażby dlatego warto przyglądać się nowemu szefowi Stronnictwa.
Nie sądzę też, żeby J. Piechociński skwapliwie wszedł w buty po Pawlaku. Mogłoby go to kosztować utratę wiarygodności, a to jest ostatnia rzecz, z którą się pogodzi. Widać, że dla niego ten wybór jest przełomem w karierze. Takich rzeczy się nie poświęca.
Już wiadomo, że nastąpią renegocjacje umowy koalicyjnej. Tusk nie ma wyjścia – musi się zgodzić na wszystko, jeśli chce utrzymać władzę. Piechociński doskonale o tym wie. Załóżmy, że skończy się na kilku dodatkowych stanowiskach ministerialnych . A co z tymi, których trzeba będzie z nich usunąć? Patrząc na mataczenie w „śledztwie” rządowym trudno pozbyć się wrażenia, że paru ministrów pełni role strażników tajemnicy smoleńskiej. Oni na pewno poświęceni być nie mogą. To grozi gniewem Putina. A jeśli Piechociński się uprze? Jeśli zechce robić tylko to, na czym się zna? Prawdę mówiąc – nie widzę szans, że Piechociński się nie uprze!
Więcej – uważam, że Piechociński będzie upierał się tak długo, aż większość klubu PSL zdecyduje się odejść z koalicji. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że nie zaryzykuje utraty twarzy silnego faceta, a TA koalicja oznacza dla niego bycie podnóżkiem Tuska. Po drugie dlatego, że trwanie w tej koalicji po wszystkim, co wydarzyło się w Smoleńsku i w sprawie Smoleńska - jest haniebne.
Tusk może, rzecz jasna, zatrzymać Pawlaka na stanowisku i udawać, że nic się nie zmieniło. Będzie miał swojego prywatnego wicepremiera, bo Pawlaka żadna partia już nie legitymizuje. No chyba, że nastąpi podział PSL. Policzmy : Żelichowski, Bury, Kalinowski, paru innych… Nie wystarczy, żeby odrzucić wniosek o wotum nieufności!
Tusk może zastąpić W. Pawlaka J. Kalinowskim – ale ze skutkiem podobnym, pomimo piastowanej przez Kalinowskiego partyjnej funkcji.
Gdzie nie spojrzeć, widać koniec. To musi być straszne…
Komentarze
18-11-2012 [12:00] - NASZ_HENRY | Link: Nowemu przewodniczącemu PSL życzę dobrze.
Miał odwagę wziąć udział w programie Pospieszalskiego "Bliżej" dotyczącym afery Bieleckiegoz Malmą i Projektu Chopin w Pekao SA:
http://www.tvp.pl/vod/audycje/...
Prezes Piechociński złożył w czasie programu szereg deklaracji dotyczących Pekao SA, sektora bankowego, a pośrednio i osoby Bieleckiego. Pytanie, czy punkt widzenia prezesa Janusza Piechocińskiego zmieni się teraz wraz z punktem siedzenia ;-)
19-11-2012 [15:38] - Janko Walski | Link: Zgadzam się!
Wygrana Piechocińskiego nie była nawet rozważana.
Co zrobi? Możliwe, że będziemy świadkami odejścia od polityki, w której najwyższym dobrem są stołki. Na polskiej scenie jest miejsce na partię ludową - partię wspierającą drobnicę producencką. Miejsce to jest jak dotąd puste choć najbliżej do zajęcia PiSowi. Widać więc gdzie przebiegnie linia frontowa PSL. Alternatywą byłoby unicestwienie poprzez wchłonięcie przez PiS. Mamy zatem trzy możliwości. Którą PSL wybierze, zobaczymy wkrótce.