Strach ma wielki oczy. Dzisiejszy dzień potwierdza tylko to przysłowie. Gmyz – zwolniony, Wróblewski – zwolniony. To objaw paniki. Wiedzą, że prawdy, o tym co się stało w Smoleńsku nie zatrzymają, nie ukryją pod korcem. Są jak gad, któremu nadepnął ktoś na łeb, a ten jeszcze próbuje kąsać, jeszcze syczy.
Rano, w drodze do pracy, z „Trójki” pada news o zwolnieniu redaktorów, którzy ujawnili wyniki badań specjalistów z Polski. Jak zawsze potem przekrycie tego informacją o wyrodnej matce maleńkiej Madzi, że się ukrywa i że prokuratura jej poszukuje... Potem oczywiście Radio Erewań z cenami gazu i jak to dobrze nam Gazprom robi, bo zmniejsza ceny gazu. I tylko mimochodem, a może przez przepadek, pada informacje, że to w zamian i pod warunkiem wycofania sprawy z Trybunału Arbitrażowego. Jacy ci Putinowcy kochani... A jak świetnie poinformowany jest nasz nieoceniony MSZ, tow. Sikorski... ponoć wczoraj o tym, coś tam wspominał na Twiterze, czy innym Facebooku...
A w pracy, jak to w pracy. Gdy w znajomym urzędzie widzę jak urzędnicy zamiast pracować, muszą tworzyć sprawozdawczość, pisać jakieś bzdury, czego to nie robili w ciągu roku, to cieszę się ze swojej pracy i błogosławię szefa. Swoją drogą, to mamy przerost biurokracji, ale też jesteśmy niewolnikami z przyzwyczajenia. Przywykliśmy do tego. To urzędnicy nam organizują życie, choć woleli by pewnie pograć w pasjansa... Pewnie dla zmęczonej gospodarki przyniosło by to lepsze efekty.
Choć pewnie lepiej by było wygrać owe 50 mln „złociszy” w totka i nie przejmować się gospodarką...
Wieczór, wreszcie cisza...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2553