Redaktor Sommer „małym Jasiem”???

Dziś jednak natknąłem się na tekst redaktora naczelnego dra Tomasza Sommera pt.:  PiS przestał udawać partię prawicową, który przepełnił moją miarę tolerancji. Na potwierdzenie swojej tezy, że PiS nie tylko nie jest partią prawicową, ale nawet jej nie udaje, Sommer pisze: „Niewątpliwie decyzja Jarosława Kaczyńskiego o sojuszu medialnym z Grzegorzem Napieralskim stanowi przełom na polskiej scenie politycznej. Okazuje się bowiem, że scena ta stała się w ten sposób doskonale obrotowa i możliwy jest na niej dosłownie każdy układ. I jeśli w kolejnym Sejmie będzie trzeba, powstanie być może koalicja rządowa PiS-SLD.” 

Załóżmy najpierw, że Sommer szczerze wylewa przed nami swoje myśli. Jako redaktor naczelny tygodnika, który nosi miano „konserwatywno-liberalnego”, i jako osoba najwyższego zaufania Janusza Korwin-Mikkego (który sprzedał mu pałeczkę niesienia myśli wolnościowej pod polskie strzechy) powinien mieć przynajmniej ogólną orientację w tzw. kuchni politycznej ustroju demokratycznego. Powinien wiedzieć, że partia nie posiadająca większości w Sejmie musi szukać poparcia u innych, by przeforsować jakiś projekt. Powinien wiedzieć, że w instytucjach kadencyjnych dochodzi do przedziwnych doraźnych sojuszy politycznych w walce ze wspólnym wrogiem. Powinien wiedzieć, a nie wie…

Sommer oczekiwałby od PiS, że przepędzi socjalistów od władzy (udowadniając swoją prawicowość) i jednocześnie, że zrobiła to, nie mając w Sejmie (ani w gremiach decydujących o telewizji) decydującej większości.

Panowanie PO w telewizji oznacza jej pewne zwycięstwo w przyszłorocznych wyborach. Jedyna szansa PiS na odpędzenie od władzy eurokomuny to odzyskanie telewizji z rąk układu „zaprzyjaźnionego” z PO. A jedyną drogą do tego celu jest taktyczne sprzymierzenie się z koleżkami/kolegami Napieralskiego. SLD jest dziś mniejszym zagrożeniem dla Polski niż PO – stąd wybór Kaczyńskich jest oczywisty dla przeciętnie wyrobionego obserwatora sceny politycznej.

Sommer rozdziera jednak szaty i ogłasza swoim czytelnikom, że PiS jest partią lewicową, a więc godną dla nich najwyższej pogardy. Przyjmując dobrą wolę Redaktora, musiałbym zakwalifikować Go do poziomu ‘małego Jasia” z poniższej historyjki: „Co byś teraz zrobił, Jasiu, gdyby tak przyszło ci żyć w czasie okupacji i do twojego domu stuka Żyd, szukając schronienia przed ścigającymi go Niemcami? Jasio odpowiada bez wahania: - Schowałbym go do szafy, bo ludziom trzeba pomagać. - A co byś powiedział hitlerowcom, którzy by zapukali do twojego domu i zapytali, czy nie ma tu jakichś ukrywających się Żydów? Jasio ponownie odpowiada bez wahania: - Powiedziałbym, że w szafie jest schowany Żyd, bo przecież kłamać nie wolno.”

Sommer, gdy chce, potrafi się jednak wykazać „wyrafinowaniem” w tłumaczeniu złożonych motywacji i w szukaniu w działaniach publicznych wyższego dobra. Oto jak tłumaczy postępowanie chrześcijańskiego Bohatera i Apostoła (który oddał życie za wierność Jezusowi) obstającego za koniecznością płacenia podatków: "Jednak i tu mamy problem - list ten był publiczny, więc Paweł, obywatel Rzymu, nie mógł napisać inaczej, jeśli nie chciał trafić z miejsca pod topór" NCz. nr 50 16.12.06 (tu moja polemika z Redaktorem).

Według Sommera ap. Paweł mógł „pójść na pakt” z cesarzem i nadal pozostać bohaterem wiary. (Nie muszę chyba dodawać, że wywody Doktora na temat podatków i motywacji ap. Pawła uważam za stek bzdur, a podaję je tylko jako dowód jego możliwości wyjścia ponad poziom „małego Jasia”). Wytłumaczyć Kaczyńskiego z taktycznego sojuszu z Napieralskim już jakoś Redaktor nie umie… Należy więc szukać jakiegoś bardziej przekonującego wytłumaczenia niecodziennej „życzliwości” Sommera wobec PiS.

Interes polityczny? Przyjmijmy roboczo, że Redaktor ma wizję prawicowej naprawy Polski bez PiS. Może w tej wizji PiS jest nawet szkodliwy i dlatego trzeba go obrzydzać prawicowemu elektoratowi? Jaka jest więc ta wizja polityczna? Objawiła się ona w ostatnich wyborach do europarlamentu. Przypominam, że UPR, której flaga widnieje na okładce „Najwyższego Czasu”, w ciężkich bojach zebrała podpisy i wystawiła samodzielną listę. A czym zajmował się w tym czasie Sommer? Startował z „jedynki” Libertasu na Pomorzu i nawoływał UPR-owców do głosowania właśnie na tę partię. O jej związkach z LPR i o „niechęci” Giertycha do Kaczyńskich nie będę się rozwodził… W poprzednich wyborach JKM nawoływał do sojuszu UPR z Giertychem przeciw PiS. Tym razem Sommer poszedł jeszcze dalej – porzucił UPR i bezwstydnie związał się z konkurencją. Czyżby więc cherlawe środowisko Giertycha było w wizji Redaktora nadzieją na odbicie Polski z rąk lewicy??? Poważne rozważenie takiej opcji wykracza poza powagę tego bloga…

Od czasu wyborów 2007 wspieranie LPR jest działaniem na rzecz PO – to dość oczywista teza i jasno potwierdził ją Farfał, zwracając się w trudnym dla siebie momencie do Schetyny: Zostawcie mnie na stanowisku, a ja obiektywnie pokażę kampanię prezydencką.

Interes osobisty? Jako że „dalekosiężną” wizją polityczną trudno usprawiedliwić postępowanie Sommera, warto rzucić okiem na jego niedawne zainteresowania „cyfrowe”. Zaczął pojawiać się w mediach jako ekspert od… cyfryzacji telewizji, reprezentując nieznany Instytut Globalizacji, który założył razem z kolegą. Prowadząca program TVP Info red. Lichocka (tak przynajmniej zapamiętałem) tytułowała Redaktora „dyrektorem ds. cyfryzacji telewizji”. Nic dziwnego, że Sommer ubolewa nad zwycięstwem PiS w TVP. Zapewne ma wątpliwości, czy Jego usługi będą nadal w cenie. Nie dziwię się tym wątpliwościom, biorąc pod uwagę ocenę kwalifikacji, jaką wystawił Mu Jacek Grzeszczak z SatKuriera: „Negatywnie oceniam występ przedstawiciela Instytutu Globalizacji p. dr. Tomasza Sommera. Zawsze wychodzę z założenia, że żeby się czymś zajmować, to trzeba się na tym znać. Obecność dr przed nazwiskiem tego jeszcze nie zapewnia, bo zależy w czym się tym dr jest.” (tutaj)

Sommer tak recenzuje postępowanie PiS: „Jest to wszystko hipokryzją i hucpą w największej możliwej skali. Mam nadzieję, że ludzie w Polsce nie są jednak aż tak głupi i ślepi, by tego nie dostrzec. I w odpowiednim czasie pokażą, że zrozumieli, iż PiS przestał już nawet udawać partię prawicową.”

Ja mam nadzieję, że po rozum do głowy pójdą także czytelnicy „Najwyższego Czasu”.

 

Od czasu wyborów 2007 rzadko sięgam po „Najwyższy Czas”, ale kiedy już kupię, zawsze trafiam na złośliwy atak na PiS czy Kaczyńskich. Może to tylko odosobnione przypadki?