Ambasady RP w Wielkiej Brytanii oraz w Irlandii nie tylko nie zorganizowały żadnego upamiętnienia ofiar Smoleńska w drugą rocznicę tragedii – mimo że w tych krajach mieszkają dziesiątki tysięcy Polaków – ale ich szefowie nie pojawili sie na uroczystościach zainicjowanych przez tamtejsze polskie wspólnoty. Pani Ambasador Barbary Tuge-Erecińskiej nie było w kościele pw. Św. Andrzeja Boboli w Londynie na rocznicowej mszy świętej (wydelegowała swojego przedstawiciela), a Ambasadora Marcina Nawrota – na spotkaniu w siedzibie samorządu Dublina. Tam z kolei, otwarto wystawę poświeconą 10.04.2010. i zorganizowaną pod kierunkiem Zofii Kozłowskiej-Sobczyk przez tamtejszy Klub Gazety Polskiej. Teraz reprezentanci tegoż samorządu chcą ją ocenzurować - przy biernej postawie polskiej placówki dyplomatycznej.
Co do Londynu jest to żenujące, że 4 spośród ofiar tragedii smoleńskiej były ściśle związane z tym miastem, w tym dwie mieszkały tam na stałe. Chodzi o ostatniego Prezydenta RP na Uchodźstwie, Ryszarda Kaczorowskiego; ks. proboszcza parafii Św. Andrzeja Boboli, Bronisława Gostomskiego. Ale także byłego Ambasadora RP w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, Stanisława Komorowskiego, gdy zginął był wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie PO-PSL oraz byłego Konsula Generalnego w Londynie w latach 90-tych, Janusza Kochanowskiego - późniejszego Rzecznika Praw Obywatelskich.
Wiem, że ambasadorowie to ludzie bardzo zajęci. A jednak szkoda.
Władze Dublina podniosły raban w sprawie cenzury – zaklejania napisów (metoda identyczna jak przed rokiem w PE w Brukseli (!)). Cenzurę wprowadzono po haniebnej interwencji jakiej podjął się niezależny radny miasta – Mannix Flynn – pisarz i aktor. Mam nadzieję, że Polacy w stolicy Irlandii zorganizują bojkot i poddadzą społecznemu ostracyzmowi tego nicponia.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1546
Krótko napiszę tylko to,co wykrzykiwaliśmy przedwczoraj na Krakowskim Przedmieściu-HAŃBA!!!
się dowiedzieć, Dublin City Council pierwotnie wykazał się w sprawie wystawy "Prawda i Pamięć" dużą życzliwością udostępniając swe pomieszczenia i nie biorąc za to ani grosza. Z wpisu pana europosła wynika, że po zakulisowych interwencjach, DCC zdecydował się zmusić organizatorów do zaklejenia podpisów. Ponieważ znam wystawę z Polski, wiem, że w podpisach nie było żadnych sugestii co do sprawcy katastrofy, wyłącznie sucha informacja, co jest na obrazku. Irlandczycy nie znają sprawy zbyt dobrze, nie rozumieją naszych warunków, może im się wydawać, że samo użycie słowa "rosyjski" coś sugeruje, nie chcą w to wnikać, nie chce im się walczyć w cudzej sprawie. Jak pan poseł słusznie zauważył, przeciwstawienie się cenzurze należało do polskich dyplomatów, a skoro oni się tym nie przejmują, dlaczego mają się przejmować mało zorientowani Irlandczycy. W końcu to nie ich małpy i nie ich cyrk, oni mają swój kryzys i tym się przejmują, nie Polakami. I trudno się dziwić, że dla świętego spokoju ulegają naciskom zakulisowych sił, skoro my sami o swoje sprawy nie dbamy. Nie tylko ambasada, ale Polonia irlandzka też. Polacy w Irlandii na pewno nie zbojkotują radnego, bo mało co ich w ogóle obchodzi. Większość nie interesuje się zupełnie niczym oprócz kasy, o żadnym patriotyzmie nie słyszeli, a historia ich nudzi. Na wybory nie chodzą, a jeśli już, to wielu jest na takim poziomie, że głosują masowo na palikociarzy. Ludzie, którzy w Irlandii promują republikańskie i konserwatywne wartości, są prawdziwymi cichymi bohaterami, bardzo samotnymi w swej walce, bo jest ich niewielu i nie mają w nikim oparcia (w kampanii wyborczej jedynie minister Rostowski pofatygował się do Irlandii, z prawej strony sceny politycznej nie pojawił się nikt). Polacy w Irlandii muszą też działać tak, by nie zrażać do siebie Irlandczyków, jeśli chcą liczyć na jakąkolwiek współpracę z ich strony. Jeśli chce się poznać specyfikę tego środowiska i naprawdę ciężkie warunki w jakich działają prawicowcy w Irlandii, trzeba tu przyjechać i się temu przyjrzeć, a także im pomóc. Z Polski 2-3 godziny lotu, z Brukseli - godzina. To jak, jest ktoś chętny wspomóc tę orkę na ugorze? Nie słyszę ...
P.S. Wczoraj pojawił się tu mój wpis o podobnej treści i ... zniknął. Czary, czy co?