Między konserwatyzmem a indywidualizmem

 

Między konserwatyzmem a indywidualizmem

W dyskusji o dalszych losach Nowego Państwa zaintrygowały mnie te wypowiedzi, które dotykały polskiego konserwatyzmu. Specjalnie używam słowa polskiego, gdyż konserwatyzm ma zawsze cechy narodowe, specyficzne dla społeczności, której dotyczy. Polski konserwatyzm został zrównany z ziemią przez sowieckie czołgi, ale przede wszystkim przez dziesiątki lat wyjaławiania społeczeństwa z tradycyjnych wartości. Służyły temu zabiegi propagandowe, działania policji politycznej i administracji państwowej, ale też konkretne przepisy prawa. Właścicieli nieruchomości np. lasów skazywano na śmierć za sam fakt przebywania w pobliżu tych miejsc. Notabene, chyba przez zapomnienie, w latach dziewięćdziesiątych nie uchylono wyżej wymienionego przepisu.

O ile próby zniszczenia całego Kościoła skazane były na niepowodzenie, to niszczono szczególnie konserwatywny nurt duchowieństwa, przeciwstawiając mu księży postępowych a znamienne, że nazywano ich właśnie patriotami. Miało to przytłumić oddziaływanie rzeczywistych patriotów.

Komunizm się rozsypał, a jego ideologi całkowicie zbankrutowała. Nie mogło to jednak oznaczać automatycznego odrodzenia polskiego konserwatyzmu. Nie mogło, bo konserwatyzm z natury istnieje poprzez instytucje społeczne: rodzinę, Kościół, partie polityczne, strukturę własności. Wszędzie tam komunizmu zdemolował główne nurty konserwatywne. To, że pojawiły się ośrodki myśli konserwatywnej i to, że część z tych instytucji ocalała nie oznaczało, że były zdolne do przerodzenia się w dawną strukturę konserwatywnej Polski. Jedne instytucje przestały istnieć, drugie pod wpływem cierpień i izolacji zdziwaczały, a trzecie takie jak Kościół przeżywały rozkwit, ale w wielu nowych formułach działania jak np. ruch Oazowy. W Kościele polskim mieliśmy pomieszanie starej tradycji kierowania hierarchią i duchowieństwem z często ekspansją ludowych i posoborowych form religijności. Tworzyło to wiele nieporozumień, które w sytuacjach krytycznych (sprawa abp. Paetza i Wielgusa) bardzo utrudniły znalezienie rozwiązania.

Mieliśmy więc 1989 r. wiele takich instytucji jak w 1939 ale niezupełnie takich samych. Powtarzanie wzorców i kalek słownych prowadzi jedynie w ślepy zaułek. Co rzeczywiście przetrwało więc dobrze epokę komunizmu? Instytucje zmieniły się, zniknęły lub zachorowały. Przetrwał je doskonale człowiek. Choć wielu z naszych rodaków się upodliło, wielu innych zdobyło się na bohaterstwo i głębokie człowieczeństwo. Człowieczeństwo udowodnione w warunkach skrajnych. Każda instytucja musi się odradzać od człowieka, bo wyłącznie dla ludzi te instytucje są tworzone (choć nie przeczę, że czasem z udziałem siły wyższej). Komunizm zatruł instytucje, ale zdarł się w starciu podstawowymi ludzkimi pragnieniami i potrzebami.

Dzisiejszy konserwatyzm o ile chce powrócić jako istotny nurt naszego życia publicznego musi uwzględnić tą niezwykle dynamiczną siłę natury społecznej – indywidualizm. Indywidualizm w XIX wieku był zbuntowanym dzieckiem konserwatyzmu, dzisiaj po cierpieniach XX w. człowiek i tradycyjna instytucja śmiało mogą sobie podać rękę.