.To co napisze ponizej jest moją prywatną obserwacją, obserwacją czlowieka ktory sam sobie gotuje...
UK. London.
Ide do sklepu, kupuje porcje wieprzowiny lub kurczaka (bo lubie) . Posypuje obficie przyprawami, przyprawy oczywiscie z Polski. Odpalam kuchenke i w oleju na mocno rozgrzanej patelni smaże...
Przez pierwszy moment mieso traci wode, po minucie zaczyna sie delikatnie przypalac, po trzech minutach musze dolac wody by sie nie spalilo...
.
Bywam tez w Polsce...
Polska. Kalisz.
Ide do sklepu, kupuje porcje wieprzowiny lub kurczaka (bo lubie) . Posypuje obficie przyprawami, przyprawy oczywiscie z Polski. Odpalam kuchenke i w oleju na mocno rozgrzanej patelni w oleju smaże...
Przez pierwszy moment mieso traci wode, po minucie zaczyna wypuszczac wiecej wody, po trzech minutach zaczyna sie topic w wodzie przez siebie wypuszczonej...
Wiem o szprycowaniu miesa, z boczku o wadze 300 gram powstaje kilogramowy "boczek". Jest to jednak produkt juz przetworzony czyli gotowany, pieczony lub udajacy wedzonego. Kazdy moze sie o tym przekonac kupujac taki produkt w sklepie.
Szprycowanie miesa "surowego" raczej nie jest praktykowane. Jest to zbyt widoczne...
Wiec jak udaje sie napompowac mieso i drob w Polsce ze nie mozna go usmazyc gdyz topi sie w wodzie ktorą "wypuszcza"...?
Teraz pofolguje sobie mojej wyobrazni...
Przy pewnych chorobach serca lub nerek organizm nie wydala wody. Chory potrafi w ciagu kilku dni "spuchnac" nawet o kilkanascie kilogramow...
Czym w Polsce jest zatruwana kilka dni przed ubojem "zwierzyna" ktorą pózniej zjadamy ? Czy wysiadaja tym zwierzetom nerki czy serce ze tak puchną ? Co wysiada ludziom po spozyciu takiego miesa ...
.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4618
"Bardzo dobry temat. Kiedys mi gosciu z branzy miesnej tlumaczyl: Sluchaj przed ubojem swinka dostaje dwa dni wczesniej zastrzyk i wszystko cacy. Jakos ekolodzy nie krzycza, tylko wtranzalaja kanapeczki z szyneczka i broni rysi :-)
W Kapeluszu Panama (bloger).
.
POZDRAWIAM SERDECZNIE!!! ironiczny anglosas
ps. pisze bez zalogowania, problemy techniczne.
dostaje ode mnie resztki wedlin, wcina ze smakiem.
Pies to nie kot!
tragedia, okrucieństwo niewyobrażalne. Ale jak Olewnik robi z 1 kg karkówki 2,8 kg baleronu to się mieści w etyce branży.
Podobnie jest z papierosami. W pewnym momęcie pod szczytnym celem w walce z nałogiem weszła ustawa "anty". Nasi szlachetni i nieprzekupni ustalili między innymi że fajki mają kosztować tyle co na paczce. Efekt jest taki że marże sklepów detalicznych spadły do 2-4% i muszą płacić gotówką (zmowa hurtowni). Jeżeli klient płaci za papierosy kartą, sklepikarz nie zarabia nic(jego marżę bieże bank, notabene temat na następną aferę). Tak więc zbuowany ustawowo system prawie że darmowej (niewolniczej) dystrybucji, dla kogo?
W Polsce pali 20% populacji średni wydając 5 zł na osobę.
38 mln x 20% x 5 zł = 38 mln zł DZIENNIE wpływu gotówką.
Teraz trzeb by poszukać tego ktosia który wytłumaczył naszym szlachetnym i nieprzekupnym że tak jest najlepiej.
1. Przyzwyczaiłem moje kocice do mięsa. W sklepie mięsnym ( nie robię zakupów w marketach) wybieram ładny kawałek łopatki i proszę o zmielenie.
Mięso jest świeże (właściciel sklepu posiada własną ubojnię, stąd częste dostawy, a żywca kupuje od polskich hodowców- wiem o tym ponad wszelką wątpliwość, jednego znam osobiście).
Kocice są głodne, wielokrotnie podchodzą i wąchają, ale mięsa nie ruszą.
Idą przegryźć suchej karmy. Nie zawsze tak jest, ale ostatnio coraz częściej trafiam właśnie na takie mięso.
2. Jako, że jestem kociarz dokarmiam też koty targowe. Kiedyś kupiłem im paczkowane mięso mielone z indyka ( dla ludzi, a jakże!). Powąchałem, nie śmierdziało. A te bezdomne, głodne koty podchodziły, wąchały i ...odchodziły.
Czym nas karmią? Strach się bać.
Dlatego zostaje przyjacielem!
A my tylko wtedy, gdy nas zaakceptuje!
Co do wybrednosci - moze je rozpiesciles?
Pozdrawiam Ciebie i Twoje panny!
S.
Witaj.
Pewnie, że rozpieściłem.
Ale mięso "faszerowane" świństwem jak nic. Czasem jedzą ze smakiem, ale coraz częsciej długo obwąchują i odchodzą. A są głodne.
My nie wyczujemy, kot tak.
Również Cię pozdrawiam.
A.
Drob kupuje u sasiadow - hodowcow amatorow, karpie prosto z sasiedzkiego stawu, reszte miesa u pobliskiego rzeznika skupujacego u rolnikow.
Tylko kiedys mial ubojnie i jeden sklep, dzis - zaklad i x sklepow!
Przeciez tyle zywca nie da rady codziennie skupic!
Wiec jedzenie miesa ograniczylam. mowia, ze tak jest zdrowiej!
Tak,ale do tego jednak trzeba mieszkac niemal na wsi.
Drogi Ironiczny!
Okazuje sie, ze jedzenie to tez sprawa szczescia!