MFW sugeruje skrócenie drogi do euro

1. Na szczycie G – 20 w Londynie Międzynarodowy Fundusz Walutowy przedstawił raport którego konkluzją było sugerowanie przyjmowania do strefy euro krajów będących członkami Unii Europejskiej bez konieczności przebywania przez 2 lata w systemie ERM2. Chodzi głównie o kraje szczególnie dotknięte kryzysem, które mają coraz większe kłopoty z obsługą swojego zadłużenia zagranicznego takie jak Węgry, Bułgaria, Rumunia, Litwa i Łotwa. Byłoby to jednak członkowstwo drugiej kategorii ponieważ kraje te nie miałyby swoich przedstawicieli w Radzie Europejskiego Banku Centralnego.

 

2. Rzeczywiście długi okres przebywania w systemie ERM2 (swoisty korytarz walutowy gdzie kurs waluty kraju kandydującego do strefy euro może się odchylać od kursu wyznaczonego maksymalnie o +/- 15%) rodzi określone konsekwencje. Litwa Łotwa i Estonia przebywają w tym systemie od 2004 roku Bułgaria zaś od 2007 roku i jak się wydaje sytuacja ta ma więcej wad niż zalet szczególnie w warunkach kryzysu. Z jednej strony bowiem dla inwestorów zagranicznych waluta kraju będącego w systemie ERM2 budzi zaufanie z drugiej strony jednak gospodarka traci konkurencyjność w stosunku do krajów z otoczenia których waluty się dewaluują.

Śmiem twierdzić, że kraje te doświadczą ponad 10% spadku PKB w roku 2009 a także dużych spadków w 2010 roku nie tylko ze względu na światowy kryzys ale przede wszystkim na znaczne pogorszenie konkurencyjności ich gospodarek spowodowane usztywnieniem kursu ich narodowych walut.

Mówiąc inaczej dewaluacja waluty w warunkach kryzysu poprzez natychmiastowe poprawienie konkurencyjności gospodarki poprawia opłacalność eksportu a tym samym łagodzi skutki kryzysu. Dobrym przykładem na zobrazowanie tej tezy jest Polska gdzie tylko z tytułu gwałtownego przyrostu handlu przygranicznego wpływy z tego handlu wyniosą aż 12 mld euro co stanowi około 10% całego naszego eksportu.

 

3. Wydaje się że ta propozycja MFW choć natychmiast odrzucona przez Europejski Bank Centralny powinna przynajmniej rozpocząć debatę nad reforma kryteriów członkowstwa w strefie euro, zwłaszcza że wiele krajów z tej strefy mimo że jest w niej już 10 lat tych kryteriów nie spełnia (na przykład ich dług publiczny znacznie przekracza 60% ich PKB).

To że kryteria te mają w sobie wiele sprzeczności wiadomo nie od dzisiaj. Długie przebywanie w systemie ERM2 a zwłaszcza konieczności interwencji w obronie kursu waluty przed dewaluacją powoduje zwiększenie ilości pieniądza krajowego w obiegu a tym samym powoduje dodatkowe impulsy inflacyjne. Kraj kandydujący do strefy natomiast musi spełniać kryterium inflacyjne tzn. mieć inflację nie wyższą niż średnia z trzech krajów o najniższej inflacji. A skutki wypełniania obydwu warunków wzajemnie się wykluczają.

Z kolei spełnienie kryterium najniższej inflacji w sytuacji kiedy gospodarkom krajów strefy euro grozi wręcz deflacja (ujemny przyrost cen) popychałoby kraj kandydujący do strefy euro do konieczności doprowadzenia do deflacji co byłoby przecież posunięciem absurdalnym.

Tych absurdów związanych z kryteriami członkowstwa w strefie euro jest znacznie więcej, więc być może rzeczywiście najwyższy czas by rozpocząć dyskusję o ich reformie.

Na szczycie G – 20 w Londynie Międzynarodowy Fundusz Walutowy przedstawił raport którego konkluzją było sugerowanie przyjmowania do strefy euro krajów będących członkami Unii Europejskiej bez konieczności przebywania przez 2 lata w systemie ERM2.