W listopadzie odbędą się wybory prezydenckie w USA. Odsunięcie od władzy Baraka Obamy jest koniecznością i Amerykanie o tym wiedzą. Próba upodobnienia Ameryki do eurokołchozu spowodowała, że szanse na reelekcje demokraty są nieduże. Samo jednak objęcie urzędu przez republikanina nie gwarantuje pozytywnego przełomu na arenie międzynarodowej. Jeżeli będzie to prezydent w stylu Georga Busha seniora, którego słabość i uległość zaprzepaściła w dużym stopniu osiągnięcia Ronalda Regana, to zmiany będą raczej kosmetyczne. Na czele największego światowego mocarstwa musi stać osoba, która zaneguje tzw. reset z Rosją, a prowadzona odważna polityka wzbudzi u pułkownika Putina respekt, a nawet strach. Tylko wtedy jest szansa by sytuacja w Europie Wschodniej zmieniła się radykalnie, a Polska na powrót stała się liderem w swoim regionie. Warunkiem jest oczywiście zmiana władzy w Polsce. Jeżeli nowy amerykański prezydent wesprze nas w dążeniu do prawdy o Smoleńsku - a w mojej opinii Stany wiedzą, jak było naprawde 10 kwietnia - nie będzie bał się reakcji Rosji, to takie działania w połaczeniu z kryzysem gospodarczym mogą dać mieszanke wybuchową, która zmieni scene polityczną w Polsce.
Należy więc ściskać kciuki za dobry wybór Ameryki, za twardego i zdecydowanego konserwatywnego prezydenta, który na wzór Regana rzuci rękawice odradzającemu się rosyjskiemu imperium i tę walke z korzyścią dla całego świata wygra.
Niestety - po przeprowadzeniu republikańskich prawyborów w pięciu stanach - przewage ma Mitt Romney. Popierany przez wpływowych republikanów oraz wielki biznes góruje nad moim faworytem Newtem Gingrichem organizacyjnie i finansowo. Jednak jego ewentualny wybór spowoduje, że w stosunkach międzynarodowych niewiele się zmieni. Plastikowy Romney może i jest niezłym biznesmenem, ale na pewno nie mężem stanu, który mógłby zasadniczo przekierować niekorzystny obecnie bieg światowych wydarzeń. Wybór pomiędzy N. Gingrichem, a M. Romneyem to tak naprawde wybór między twardym konserwatystą w reganowski stylu, a umiarkowanym ulubieńcem republikańskiego kierownictwa partii.
N. Gingrich wypada świetnie w debatach. Cięta riposta, humor oraz ogromna wiedza na tematy gospodarcze oraz międzynarodowe pozwala wnioskować, że w starciu z Obamą rozniósłby słabego demokrate w pył. Co do Romneya nie ma już takiej pewności. Zresztą w momencie wyborów, jeżeli kontrkandydatem Obamy zostałby Romney, zachodzi obawa, że trzon konserwatywnych wyborców pozostałby w domu, nie akceptując jego osoby, wypromowanej przez GOP-wski establishment. Przypomina się sytuacja z 1980 roku, kiedy republikańska góra była bardzo niezadowolona z wyboru Ronalda Regana na rywala dla Cartera. Swiadczy to o dużym rozdźwięku między szefostwem GOP-u ,a prawicowymi dołami, który trwa już od lat.
Newt Gingrich - co istotne dla polskiej sprawy - świetnie orientuje się, że putinowska Rosja po raz kolejny przekształciła się w imperium zła. Przebywał w Polsce w okresie żałoby smoleńskiej i wydaje się, że ma wykrystalizowany pogląd na tę sprawę. Czy wygra? Przed nami jeszcze sporo potyczek, choć mainstreamowe media już go przekresliły. Prawybory nie odbyły się jednak jeszcze w wielu dużych stanach sprzyjajacych Gingrichowi - choćby w Teksasie. Kiedy z wyścigu odpadnie Rick Santorum i Ron Paul, a ich mocno prawicowi wyborcy przerzucą głosy na Gingrich może się okazać, że to on jest faworytem. Oby......
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7357
Młodzież organizując w sprawie Internetu niewielkie, w pełni legalne demonstracje, zachwiała tym...przepraszam...rządem... a wy? piszecie petycje? protestujecie z domowych kanap... dobrze... papier jest cierpliwy...piszcie dalej
Przepraszam od dwóch lat organizuje się w całej Polsce marsze smoleńskie, była wielka manifestacja 11 listopada - większośc z tych młodych co teraz protestują miała to w d... Dopiero gdy został zagrożony internet młodzi wyszli. I bardzo dobrze, tylko pamietaj , ze od dwóch lat duzo sie dzieje takze na ulicy. Podoba mi sie to co sie dzieje teraz ws Acta wsród młodych - tylko pamietaj, nie dajcie sie nabrać Palikotowi!!!!
Gingrich to zawodowy politykier i taki 'konserwatysta' jak z koziej d.upy traba, byl juz wszystkim, byl za a nawet przeciw, byl umoczony w niezliczone skandale, wraz z lobbyngiem na rzecz znienawidzonych rzadowych quasi-bankow Lreddie Mack i Fannie Mae. Porzucili zdradzil dwie zony, lgal, klamal. Urodzil sie luteraninem, potem dla poprawy kariery politycznej stal sie metodysta (jak wiekszosc WASP'ow) teraz jest nagle...katolikiem i rznie wrecz poboznego jezuite !
Romney, moze nie jest wyrazisty ale jest swietnym biznesmenem, przy 10% bezrobociu Amerykanow g.. beda obchodzic sprawy miedzynarodowe.
Jesli chcecie prawdziwego KONSERWATYSTE to jest w tych prawyborach tylko jeden, Rick Santurum, zreszta wielki oredownik spraw Polski, w 1999 byl jednym z najwiekszych zwolennikow naszej akcesji do NATO.
Patrzę na wybory w Stanach i kombinuje co byłoby najlepsze dla Polski, bo to jest najważniejsze. Na razie najbardzie przekonuje się do Gingricha, Santorum może bylby i nie najgorszy, ale jest słaby w debatach i jakby nie zauważa najwiekszego wroga - czyli putinowskiej Rosji.
Poznalem tego goscia osobiscie , wygladal fajnie , kobieta z boku jeszcze lepiej usciskalismy sobie rece i wymienilismy po pare zdan ale nie o to chodzi aby sie sciskac ... chodzi o poglady tego goscia . Musi wygrac te wybory inaczej jak ta "demokratyczna " cholota przejmie ster po nieudaczniku Obamie ..to juz nie wiem gdzie uciekac , chyba ze do rezerwatu Indian Siux masm tam kilku przyjaciol
Osobiściwe wolałbym Gingricha, szkoda, ze nie liczy się juz Rick Perry - choć ten słabo wypadał w debatach.
Jak na razie sprawy wyborow nie wygladaja dobrze. Dlatego ze istnieje jeszcze bardzo duzo problemow ekonomicznnych i nikt nie chce ish dyskutowac ze spoleczenstwem amerykanskim. W ich pracy istnieje sila cudu, pracy prawie za darmo. Amerykanie sa bardzo pracowitymi ludzmi i to walsnie ta praca pochlania znaczaca czesc ich zycia. Sprawy narodowe w Stanach maja inna odnosnie niz w Polsce. Tak naprawde Ameryce nic nie grozi jedynie jej wlasne ambicje bycie pierwszym mocarstwem na ziemi. Ekonomia powoli sie podnosi. Barak Obama niszczy ten kraj i wyglada na to ze taki byl jego zamierzony cel. Ale ma on bardzo duze muzulmanskie zaplecze ktore go popiera we wlasnych celach. I dlatego na nieszczescie nie jest jeszcze pewne ze nie wygra on wyborow. Dodatkowo stoi za nim superpotezne lobby mafii Chicago. Tak jakby ktos sie uparl na Ameryke, wyglada na to ze Repunlikanie zmarnotrawili czas w czasie prezydencji Georga Busha i nie maja tak silnego politycznego zaplecza jak w czasach Prezydenta Regana. Wielkim problemem jest niespotykana korupcja Waszyngtonu ktora topi wszytko. Ta sutuacja jest doskonale wykorzystana przez najliczniejsza grupe US niemiecka (okolo 60 mln ) Sprawy nie wygladaja dobrze. ZObaczymy co nam przyniosa.