W Gdyni strzelali do idących do pracy

Niepostrzeżenie, nieznacznie, powolutku. Tu akcencik gdzie indziej, tam nowa nazwa, tu się znowu coś/ktoś zgubiło. I tak fałszowanko, fałszowanie, wielki FAŁSZ  rozlewa się na Polskę, wciska się nam w podświadomość, zniekształca prawdę, obraża pamięć. Co gorsza, kształtuje wiedzę naszych dzieci.
Teraz Gdynia. W Gdyni, po kilkudniowych starciach ulicznych, na wezwanie władz przez radio ludzie spokojnie pojechali do pracy. Wysiedli na stacji kolejki i tam czołgi otwarły do nich ogień. Zginęło wiele osób. Dziś mają pomniki. I dziś podczas obchodów mówi się o nich, jako ofiarach „walk ulicznych”, demonstracji i tzw. wydarzeń. To nieprawda. 
To było 41 lat temu, winnych do dziś nie osądzono. Gdy zaczną ich wreszcie osądzać albo przemawiać nad ich grobami po najdłuższym życiu, okaże się, że nie mordowali bezbronnych robotników zdążających do pracy, jako wysłannicy okupanta, tylko strzelali do demonstrantów, w walkach ulicznych zadawali straty „bojownikom” o wolną Polskę. Wtedy ofiary są bardziej uzasadnione, prawda? Taka sama prawda, jak „wojna domowa” końca lat 40. Sowieckie bagnety, oddziały NKWD i przeszkoleni spadochroniarze i oszukani zwolennicy budowy „socjalizmu” – przeciwko narodowi. A komunistyczna propaganda do dziś chętnie mówi o „wojnie domowej”.  
Poniżej nadesłana przez przyjaciół relacja z obchodów rocznicy 17 Grudnia 1970 roku w Gdyni. Niestety, nazwisko autorki gdzieś umknęło. Może je nadeśle.

„XXXXI rocznica Grudnia ’70 w Gdyni      18 XII 2011
Odbyły się wczoraj, 17 grudnia, jak co roku obchody. Rano o godzinie 6 pod pomnikiem poległych w Gdyni Stoczni, przy drodze z przystanku Gdynia-Stocznia do dawnej Stoczni im. Komuny Paryskiej. Harcerze, jak co roku ustawili na całej długości tej krwawej drogi zapalone znicze.  Musieli być już chyba o 5 rano. Pod pomnikiem tłum. Bardzo dużo młodzieży, również tłum kibiców gdyńskiej Arki, jak co roku zresztą. W tym roku tłumnie przybyli również kibice Lecha Poznań. Wszyscy z flagami, transparentami – godnie i poważnie. Była oczywiście część oficjalna, jak co roku. Odczytano apel poległych. Nie pamiętam, czy taki sam, jak w latach ubiegłych.  Zwróciło moją uwagę tym razem, że określano zamordowanych jako bohaterów – bojowników o wolność, godność, podkreślano, że zginęli po to, abyśmy mogli żyć w wolnej Polsce. Bohaterowie – tak, to nasi bohaterowie. Ale to nie byli bojownicy, przecież znamy tą historię, oni nie walczyli, oni szli po prostu do pracy. To nie odbiera bynajmniej im chwały. Nie o to mi chodzi. Ale akcent został w tym apelu położony na walkę. „Zginęli, bo walczyli o godność i wolność”. Nieprawda – zostali zamordowani, gdy szli do pracy. Ci, których wyłapywano później na ulicach i torturowano też nie „walczyli”. Spod stoczni ruszył pochód zdesperowanych ludzi, którzy nieśli zabitego chłopca. Zostali zaatakowani przez milicję i wojsko – czy możemy nazwać to walką?!
Można nazwać to protestem, nawet gdy rzucali kamieniami – ale czy naprawdę możemy ich przeciwstawiać uzbrojonym w ostrą amunicję milicjantom i żołnierzom? 
Ten akcent jest ważny, bo ci, którzy zostali zamordowani, zostają przedstawieni w tej chwili jako walczący, a w walce, wiadomo – ofiary mogą być po obu stronach. Takie jest ryzyko podjęcia walki. I wtedy to już jest trochę co innego – podejmujesz walkę – licz się z konsekwencjami. Nie masz już pełnego prawa do skargi, że oberwałeś – podjąłeś tą walkę.
A to przecież nie tak było. Nie wiem, czemu ten apel poległych w tym roku tak mnie zastanowił. Może w zeszłym roku nie zwróciłam na to uwagi przejęta powagą chwili.  Myślę, że jest to o tyle ważne, że również prawniczo jest to inna kategoria. A przecież ci ludzie zostali po prostu zamordowani, zastrzeleni w drodze do pracy, nie w walce! Przecież Kociołek wzywał ich do podjęcia pracy. Byli torturowani przypadkowo złapani przechodnie, nie jacyś walczący bojownicy!
Już rano pod Stocznią,  Dariusz Adamski, szef Solidarności w Stoczni Gdynia z żalem powiedział, że chyba jednak nie doczekamy się sprawiedliwości i osądzenia winnych. Przytoczył też wypowiedzi Jaruzelskiego, który stwierdził niedawno na temat stanu wojennego, że gdyby drugi raz znalazł się w podobnej sytuacji – podjąłby taką samą decyzję! Jaruzelski mówił to w odniesieniu do stanu wojennego, ale to oznacza, że on nie ma sobie nic do zarzucenia. Czuje się pewnie. Jest ochraniany. Nawet w filmie o gdyńskim Grudniu nie pada jego nazwisko. Nie ma go po prostu. Nie wiadomo tylko dlaczego jest głównym oskarżonym w procesie za Grudzień. Z filmu tego się nie dowiemy.
Po południu odbyła się msza św., jak zwykle „u Jastaka”, czyli w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa. Kazanie wygłosił duszpasterz ludzi pracy, podkreślając wagę wybaczenia. Właściwie zrozumiałam z kazania, że wybaczenie z „naszej” strony już się dokonało, my już nie obciążamy swojego sumienia  nienawiścią, która nas przecież by zniszczyła. Nie, my nie żądamy odwetu,  nie pałamy zemstą, my chcemy pojednania. Ale, jak słusznie też zauważył ksiądz, do pojednania potrzebne są dwie strony. A oni nie chcą tego pojednania!  Ponownie, teraz w kazaniu,  podkreślone zostały te same akcenty – zginęli bojownicy o wolność i godność. Ale ich śmierć nie poszła na marne. Bo teraz oto żyjemy w wolnej, niepodległej i demokratycznej Polsce, takiej o jaką oni walczyli! Nasz duszpasterz ludzi pracy rozwinął również wątek dotyczący demokracji, której opoką, jak podkreślił, jest sprawiedliwość. W dalszej części kazania przyznał jednak, że wobec postawy odpowiedzialnych za Grudzień i wobec braku woli politycznej, chyba nie powinniśmy mieć już nadzieli na osądzenie winnych.
Nie przytaczam dokładnie tej wypowiedzi, ale tak zapamiętałam jej sens.  Z całą pewnością zaskoczyło mnie podczas kazania to, że w jednej części kazania wprost zostało powiedziane, że sprawiedliwość jest podwaliną demokracji, a trochę  później – że nie mamy co liczyć na sprawiedliwość w tej sprawie. No to jak to jest? Skoro nie możemy liczyć na sprawiedliwość, to znaczy, że ona w Polsce nie funkcjonuje, a jeśli nie funkcjonuje, to jak to jest z tą demokratyczną, niepodległą, wolną Polską, której fundamentem powinna być sprawiedliwość?   Ale tej sprzeczności nasz duszpasterz chyba nie zauważył. W każdym razie nie wyjaśnił.
Po mszy św.,  odbył się przemarsz ulicami Gdyni pod budynek Urzędu Miasta, dawnej Prezydium Rady Narodowej, w której w 1970 katowano wyłapywanych ludzi.  W tym roku marsz przebiegał krótszą trasą, ale pod pomnikiem również odbył się apel poległych, i wysłuchaliśmy przemówień – przewodniczącego NSZZ Regionu Gdańskiego – Krzysztofa Dośli oraz prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka.
Przemówienia te miały bardzo podobny ton.
Krzysztof Dośla podkreślał, że nie żądamy zemsty, ale ponownie wołamy o sprawiedliwość.  „Bo właśnie bezkarność rodzi wszystkie niedobre zjawiska, z jakimi dziś się borykamy, bo w poczuciu bezkarności dziś też źli stawiają prymat pieniądza nad człowiekiem" – a to chyba wprost oznacza, że skoro na co dzień mamy do czynienia z bezkarnością i ze złymi zjawiskami na codzień, to nie możemy mówić o sprawiedliwości.
"Dziś też trzeba zadawać pytanie, jak zagospodarowujemy tę naszą wolność, bo żyjemy tak, jakby była ona nam dana, a nie zadana. A pamiętajmy, że o wolność trzeba dbać każdego dnia, że wolność to jest też prawo do godnej pracy, prawo do godziwego zarobku i prawo do tego, aby państwo zechciało się pochylić nad człowiekiem biednym, nad tym, który sobie w życiu nie radzi, aby zechciało zareagować wobec złych zjawisk walki ze związkami zawodowymi, zwalniania z pracy za samą myśl o zapisaniu się do związku zawodowego, za szykanowanie i znęcanie się nad pracownikami, za wyzysk i za prymat pieniądza nad człowiekiem, bo przecież za chleb i wolność, za godność przelewali krew 41 lat temu - mówił Krzysztof Dośla.  A to chyba przecież oznacza, że państwo nadal nie dba o ludzi pracy.   Dopominamy się - powiedział dalej szef gdańskiej "S" - aby nigdy więcej przeciwko własnemu społeczeństwu nie używano przemocy (...) ale jeżeli zło nie zostanie osądzone to niestety, jak pokazuje historia naszej ojczyzny, zło może powrócić.”  To chyba oznacza, że my, zwykli obywatele, szarzy ludzie pracy, nie możemy czuć się bezpiecznie. Zabrakło więc podsumowania, jak to jest w takim razie z tą Polską – podobno wolną, niepodległą i demokratyczną, za którą życie oddało tylu ludzi w Grudniu 1970 roku…
Prezydent Gdyni, Wojciech Szczurek w swoim wystąpieniu przypomniał: "17 grudnia 1970 r., 41 lat temu do spieszących do swych codziennych zajęć zwykłych ludzi strzelało wojsko i milicja. Zginęli ludzie, bo mieli odwagę upomnieć się o swoje prawa do wolności i do godności. W świadomości i pamięci bardzo wielu gdynian jest tamten czarny czwartek, wielka niezabliźniona jeszcze rana; ofiara przelanej krwi, katowani i poniżani na ulicach miasta gdynianie".  Jednocześnie Prezydent Wojciech Szczurek  podkreślił, że jednak ich śmierć nie była daremna, bo teraz żyjemy w wolnej, niepodległej i demokratycznej Polsce. 
Żaden z naszych przedstawicieli nie wspomniał o tym, że 30 listopada odbyło się kolejna rozprawa w procesie winnych masakry robotników w Grudniu 1970 r., ani o apelu Lecha Wałęsy zeznającego w charakterze świadka. Nasz były prezydent, laureat pokojowej nagrody Nobla nie tylko wyciągnął rękę do oskarżonego Stanisława Kociołka, również zaapelował: „ aby być mądrym i dobrze postępować. Potrzebna jest amnestia, bo sprawy są skomplikowane i nie do rozliczenia. I o to wnioskuję też do sądu” "Apelujmy o amnestię, bo tego nie da się dobrze rozliczyć" - mówił Wałęsa po zeznaniach. "Zostawmy rozliczenia panu Bogu".
Zwróciłam też uwagę, w jaki sposób sformułowana jest informacja  PAP: „W grudniu 1970 r., w proteście przeciw podwyżkom cen wprowadzonym przez władze PRL, przez Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. W Gdańsku i Szczecinie protestujący podpalili gmachy Komitetów Wojewódzkich PZPR. Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni.” Ale w Gdyni użyto broni bynajmniej nie podczas demonstracji! Nie strzelano do ludzi walczących, strzelano do idących do pracy! Do tych, którzy posłuchali apelu Kociołka, żeby podjąć normalną pracę! Dlaczego to zostało wykasowane, ma zniknąć ze świadomości?   Ponadto proszę zwrócić uwagę: „Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni”.  Czy to nie jest  wytłumaczenie, usprawiedliwienie?
Wróciłam z tych obchodów z poczuciem upokorzenia, z poczuciem klęski właściwie. Cały czas mam w głowie pytanie, czy rzeczywiście śmierć tych ludzi nie była na darmo? Czy naprawdę żyjemy w wolnej, niepodległej i demokratycznej Polsce, skoro od 41 lat nie możemy się doczekać ukarania winnych, skoro nadal nie możemy czuć się bezpiecznie i skoro nadal prawa ludzi pracy są deptane? Czy naprawdę w poczuciu godności możemy znosić zachowanie Wałęsy, który podczas rozprawy brata się z oskarżonym Kociołkiem i apeluje, aby dać już spokój oskarżonym i całej sprawie?
Czy w ogóle jest jeszcze jakaś sprawa z Grudniem?”

Zdjęcie Wałęsy i opis rozprawy: http://dzieje.pl/aktualnosci/w...

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Andrzej S.

19-12-2011 [12:31] - Andrzej S. (niezweryfikowany) | Link:

I Pani nie ustrzegła się błędu, cytuję "Teraz Gdynia. W Gdyni, po kilkudniowych starciach ulicznych ...".
Przed porannym mordem 17.12.70 w Gdyni nie było żadnych, podkreślam ŻADNYCH starć ulicznych. I choćby ten fakt zmusza do zadania pytania zasadniczego: dlaczego wojsko otworzyło ogień do idących do szkół i do pracy? Odpowiedź: bo miało rozkaz niedopuścić ludzi do stoczni, portu, szkół - miejsc "opuszczonych" poprzedniego popołudnia przez pracowników i zajętych przez wojsko. Wojsko zrealizowało plan powstrzymania akcji strajkowej. Była to część większego planu, który dziś nazwałbym potajemnym i bezprawnym wprowadzeniem stanu wojennego na ograniczonym terytorium.
W Trójmieście, jak w soczewce, widać starcie dwóch krańcowo różnych koncepcji przywrócenia "ładu społecznego". Jedną forsowali zwolennicy broniącego się przed utratą władzy Gomułki - ich najwyższym przedstawicielem był wicepremier i członek biura politycznego KC PZPR tow. Stanisław Kociołek, wzywający ludzi do podjęcia normalnej pracy. Drugą, sterowną z Moskwy, forsowali zwolennicy obalenia Gomułki i zastąpienia go duetem Gierek - Jaroszewicz. W Warszawie na ich czele stał minister obrony narodowej tow. gen. Wojciech Jaruzelski, w Trójmieście jego "namiestnikiem" był głównodowodzący wojskiem szef sztabu generalnego WP tow. gen. Chocha. To "walka pod dywanem tych buldogów" doprowadziła do zbrodni na wiadukcie przy Gdyni Stoczni. Ofiarami tej zbrodni stali się przypadkowi ludzie, w przeważającej liczbie najmłodsi, najodważniejsi i ... zupełnie nieświadomi tego, co się dzieje.
III RP nie jest w stanie sprawiedliwie osądzić tej zbrodni, ale i całego "zdarzenia" zwanego umownie Grudniem 70, bo musiałaby przyznać, że sama powstała na skutek odrażającego porozumienia garstki "opozycjonistów" z przedstawicielami zbrodniarzy. Z takimi ludźmi nie negocjuje się - jedyne, co mogliby w 1989 podpisać to akt bezwarunkowej kapitulacji.

Obrazek użytkownika Gość

19-12-2011 [13:13] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

skoro "oni" i tak powiedzą wam w szklanym oku "że gdyby mogli cofnąć czas to i tak by to zrobili" ?! Są bezkarni, a was stać tylko na bezproduktywne peplanie na forach, na których jeszcze was nie banują. Jesteście żałośni w swojej bezsilności. Prawda umrze wraz z wami a wasze dzieci już uczą się w szkołach "poprawnej" wersji historii.

Obrazek użytkownika Gość

19-12-2011 [14:52] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

To kłamstwo umrze wraz z tymi którzy się jej dopuszczają. Prawda jest nieśmiertelna.

Obrazek użytkownika Jawa

19-12-2011 [15:26] - Jawa (niezweryfikowany) | Link:

Pewnie lepiej dla ciebie aby nie pisali bo tylko niepotrzebnie ci przypominają twoją zafajdaną przeszłość, ale prawdy nie ta się zagłuszyć ona będzie cię dręczyć do końca twoich dni.

Obrazek użytkownika Andrzej S.

20-12-2011 [20:33] - Andrzej S. (niezweryfikowany) | Link:

Trochę mnie skrzywdziłeś - jestem autorem płyty CD dołączonej do książki o Grudniu 70 wydanej przez córką Wiesławy Kwiatkowskiej - gdynianki, do końca życia upominającej się o prawdę tamtych zbrodni. Tak , jestem bezsilny, bo nawet takiej płyty nie mogłem opracować do końca, bo ważniejsze były zupełnie inne względy, niż prawda historyczna; bo historycy IPN nie są w stanie przeskoczyć ograniczeń warsztatowych (czytaj: jak nie ma dokumentu oryginalnego, nawet napisanego przez NKWD, to nie ma zbrodni, choć są trupy); bo wszyscy się boją ... Michnika i jego ludzi honoru, i sądów, i komorników, i towarzyszy generałów WSI, co to byli agentami GRU, itd, itd. Jednym słowem PRL!

Obrazek użytkownika crom

19-12-2011 [16:10] - crom (niezweryfikowany) | Link:

Glownym powodem zamieszek na Wybrzezu byl fakt podpisania przez Gomulke i Willego Brandta porozumienia o normalizacji stosunkow 7 grudnia 1970.
Moskwa chcac sie pozbyc Gomulki wynajela ekipa zakapiorow z Jaruzelem na czele. Ci wmowili Gomulce koniecznosc podwyzek przed swietami wiedzac iz tak drastyczne podwyzki spowoduja strajki. Na poczatku o umiarkowanym charakterze. Dopiero od dnia pobrania przez MSW z magazynow stoczni ubran roboczych i kaskow strajki przerodzily sie zamieszki i zdarzenia takie jak podpalenie komitetu/ czytaj prowokatorzy z SB w przebraniu stoczniowcow.
Po wezwaniu Kociolka ludzie zakonczyli strajki i przyszli do pracy, Tylko Gomulka jeszcze sie wahal czy odejsc ze stanowiska. Dlatego Jaruzel postawil wszystko na jedna karte blokujac wyjscia z dworca strzelajac do ludzi.

pszukaj sobie filmu na You Tube z wypowiedziami Jaruzela, syna Gomulki, Kociolka i wtedy jeszcze pulkownika Kiszczaka machajacego pistoletem na plenum KC rzekomo w obronie Jaruzela

Obrazek użytkownika Andrzej S.

20-12-2011 [21:38] - Andrzej S. (niezweryfikowany) | Link:

Nie sposób w tym miejscu wyjaśniać wszystkie wątpliwości, ograniczę się do zasadniczych. "Polowanie" na Gomułkę trwało od dłuższego czasu. Podwyżka cen była nieuniknioną konsekwencją braku podaży podstawowych dóbr konsuepcyjnych - albo "puste haki" w sklepach tuż przed świętami, albo zmniejszenie popytu. Gomułka wybrał "mniejsze zło" i ... prawie mu się udało.
Prowokatorami nie byli ludzie z SB (to prostackie :), ale funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej MO w Gdańsku dowodzeni przez szefów ... drogówki - to oni podpalili Komitet Wojewódzki PZPR. Spalenie Reichstagu było klasyczną prowokacją uzasadniającą represje na gigantyczną skalę, z wykorzystaniem największej siły - armii. To "piękna" akcja, doskonale zaplanowana i zrealizowana. Dzięki temu Jaruzelski na 4 dni stał się głównym rozgrywającym.
Tak, Kiszczak bardzo mu pomógł, wkraczejąc z pistoletem w dłoni na posiedzenia biura politycznego KC PZPR, na którym Jaruzelski uzasadniał przejęcie władzy przez Gierka - Jaroszewicza i wyznaczał pozycje pozostałych towarzyszy.
Jaruzelski - Kiszczak był wymarzonym orędziem Rosjan. Na długie lata.

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

19-12-2011 [23:18] - Teresa Bochwic | Link:

Miałam na myśli "starć na Wybrzeżu" czy "w Trójmieście". W Gdyni poprzedniego dnia zaaresztowano sporo osób.

Obrazek użytkownika sigma

19-12-2011 [23:30] - sigma | Link:

relacji z obchodów rocznicy 17 Grudnia 1970 roku w Gdyni jest Danuta Sadowska.

Obrazek użytkownika Gość

20-12-2011 [09:38] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

Chciałam podziękować za umieszczenie moich uwag dotyczących tegorocznych obchodów gdyńskiego Grudnia. Mam wrażenie, że w tym momencie nie chodzi o spory dotyczące dokumentów i faktów. Coraz więcej jest dowodów na świadomą decyzję prowokacji w Gdyni. Ale mnie chodziło trochę o co innego w tym momencie - o kształtowanie świadomości, o sposób kształtowania przekazu - i o zawarte w tym przekazie sprzeczności, a mimo to głoszone. Nie mogę się z tym pogodzić. Dlaczego nie usłyszeliśmy żadnego krzyku i protestu, dlaczego przemawiający w naszym imieniu "nasi" nie wspomnieli i nie ocenili głośno apelu Wałęsy? Przecież to jest skandal i hańba tej rangi, że już nawet nie ma co dokładać epitetów - a o tym nikt z "naszych" przemawiających nawet się nie zająknął... DLACZEGO? Czuję się upokorzona, czuję się, jakbym została poddana próbie "prania mózgu"... DLACZEGO!
Danuta Sadowska, Gdynia

Obrazek użytkownika stokolesny

20-12-2011 [10:55] - stokolesny (niezweryfikowany) | Link:

jestem Pani nieopisanie wdzięczny za opis tamtych wydarzeń, których byłem swiadkiem jako kilkunastoletni chłopiec, przerażony dramatem dokonywanym przez bestialską władzę oprawców na oczach polskich dzieci, oprawców mieniących się dziś demokratami, dopuściwszy bezmiaru niegodziwości wobec Narodu Polskiego

z wyrazami najwyższego szacunku
za całkształt Pani pracy
stokolesny