Wielkie tajemnice Jurorów. Festiwal Piosenki Studenckiej w Krakowie od kuchni.

Do najwybitniejszych jurorów polskich scen należy przede wszystkim Janek Poprawa, człowiek który w Krakowie przez wiele lat trzyma się katedry w tym zakresie. W zasadzie niewiele osób zna Janka Poprawę a szkoda jest to wybitny juror który uczył się od dziecka swojego rzemiosła. Młody Janek jeszcze bez swojej fantastycznej brody, był światkiem sukcesów Maryli Rodowicz, jak również fantastycznego Marka Grechuty. Janek stworzył polską szkołę jurorów która polega na odpowiednim ustawieniu stołu jurorskiego, dobraniu odpowiedniej publiczności, która bądź za opłatą, bądź z własnych przekonań estetycznych będzie reagowała na wspaniałych wykonawców tak jak Janek.  Janek Poprawa zawsze dobiera jurorów według swojego gustu, jurorzy zazwyczaj mają brody, no chyba że są kobietami (chociaż ostatnio zdarzył się wypadek dobrania babki z wąsami – dla podkreślenia jej powagi). Dla naczelnego jurora broda świadczy o powadze delikwenta, a wąs u kobiety to jest dojrzałość. Czasami zdarza się że Janek Poprawa zmieni opcję i dobierze dla przykładu wąsatego jurora. Jeszcze do niedawna wspaniałym wąsem dysponował Janek Kondrak – człowiek który podchodzi do pieśni niczym skoczek wzwyż, jest to skok z miejsca przy mikrofonie. Niestety ostatnio Janek Kondrak zapuścił brodę, ma to świadczyć o jego dojrzałości oraz o jego zasługach. Zauważyliście państwo że najbardziej zasłużeni we wszelakich publicznych biznesach zapuszczają brody. Brodę zapuścił ostatnio Lesio Miller, wspaniałą broda dysponuje wspaniały mistrz ciętego pióra Jacek Żakowski. Jest tych bród i bródek w polskim szołbiznesie od groma. Niedawno jurorem był jeszcze wspaniały Marek Niedźwiecki, niestety nie sprawdził się, piosenka która wygrała festiwal zespołu Trzy Dni Później słabiutko spisywała się na Liście Przebojów Programu III. Dzisiaj Marek Niedźwiecki jest w zaszczytnym gronie Radia Złote Przeboje, już chodzą słuchy że niedługo zacznie śpiewać, już przymierzał się do tego w Trójce niestety nie pozwolono mu rozwinąć swoich talentów. Doradcy mówili mu:- Marek zacznij śpiewać, zrobimy ci podkłady, muzykę, wszystko, jak będziesz chciał to nawet Kazik z Tymonem ci podegrają, śpiewać każdy może a ty masz nazwisko i nie musimy ładować w promocję.  W Sopocie odbędzie się niedługo świetny konkurs dla Jurorów: Jurorzy na start! Podczas tego konkursu właśnie jurorzy będą mogli zaprezentować swoje talenty w różnych dziedzinach, zapraszamy będą to świetne nazwiska. Ciekawe jak jurorzy zostaną ocenieni przez publikę, wykształconą przez to właśnie grono sędziowskie, dam głowę że jurorzy wypadną blado, oczywiście będą się posiłkować również czynnymi artystami, którzy tylko czasem się wcielają w jurorów, ale nic to nie da.   Poza tym powstała ostatnio w Sopocie wspaniała inicjatywa o której napiszemy jeszcze któregoś dnia. Otóż Brat Albert i Józef Pleśniak, nieznani jeszcze kabareciarze udali się do Urzędu Miasta aby zarejestrować nowy Urząd wg swojego pomysłu , będzie to Sopocki Instytut Korupcji im. Jacka Karnowskiego. W skrócie SIK (z angielskiego to ktoś chory). W Instytucie tym będzie można załatwiać wszelkie sprawy związane z rozwojem gospodarczym miasta oraz regionu. Brat Albert razem z Józefem Pleśniakiem – wybitnym byłym redaktorem Polskiego Radia, będą udzielać porad co należy zrobić by załatwić tę czy tamtą rzecz. W skrócie chodzi o doradztwo korupcyjne – nowa dziedzina wiedzy. Dziennikarz i specjalista ds. chłodnictwa w przyszłości będą chcieli powołać specjalny Uniwersytet w Sopocie w którym kluczowym przedmiotem będzie Doradztwo Korupcyjne.   Wróćmy do naszego festiwalu piosenki studenckiej. W zasadzie studenta tam nie uraczysz, no chyba że ktoś po pijaku pomylił drogi i zamiast do szynku wpadł na festiwal. Oczywiście drugie miejsce ważności po jurorach są wykonawcy zaproszeni. Jest to najważniejsze wydarzenie artystyczne Krakowa w tych dniach. Kogo zobaczymy tym razem? Na pewno usłyszymy Lubelską Federację Bardów z Jankiem Kondrakiem na czele. Jakże mogło ich zabraknąć, jest to niestety nie możliwe. Otóż nie każdy wie o tym że Janek jako juror zaprasza swojego mistrza i nauczyciela wielkiego Jana z Krakowa do swojego miasta po to, by tam spokojnie sobie jurorował na festiwalu lubelskim. „Masz tu Janku tyle i tyle, dostaniesz hotel i coś do tego i sobie tu spokojnie juroruj”. Byłem kiedyś na takim festiwalu nieudaczników i powiem państwu że żywej duszy z publiczności tam nie było. Jedyną publiką byli czterej jurorzy, którzy jak zwykle bardzo poważnie traktują swoje zadanie. W naszym Szołbiznesie obowiązuje niepisana zasada „Coś za coś” Ty mnie zaprosisz na jurorkę a ja ci dam koncert w Krakowie, no i może trochę przychylniej popatrzę na twoich uczniów w Krakowie. Tak to funkcjonuję nie od dziś.     W tym roku będziemy mieli małą niespodziankę, otóż wystąpi ze swoim recitalem wybitny bard piosenki Jacek Kleyff. Kleyff jest postacią mało znaną, choć jego dorobek jest olbrzymi. Przez długie lata pozostawał w cieniu głównego nurtu, dzisiaj łaskawie został zaproszony przez szacowne grono jurorów. Może to mieć coś wspólnego z tym że Kleyff ma audycję w Trójce od pewnego czasu i może szacowne grono na coś liczy z tego powodu w myśl zasady „Coś za coś”, generalnie człowiek bez stanowiska i bez perspektyw jest w zasadzie zerem, jest nikim, niezależnie od dorobku i talentu. Jacek Kleyff to naprawdę wspaniały artysta i przez to bardzo nie lubiany w środowisku juroro – krytyko – wykonawców. Dlaczego? Ponieważ Jacek Kleyff potrafi ponieść tłumy i ma to coś za co grupa udawaczy oddała by miliony i miliardy, na szczęście tego czegoś nie można sobie kupić i na tym polega cały ból tych ludzi, przeszłych pokoleń i w ogóle źródło wszelkich konfliktów na ziemi. Jacek Kleyff to ma i jego piosenki gorąco polecam. W zasadzie jest to upiornie głupie żeby polecać kogoś, kto ma w dorobku setki piosenek, występów, to tak jakby jakiś młody szczyl polecał Elvisa Presleya, ale to jest właśnie to, monopol medialny który polega na odwróceniu pojęć i wartości. Teraz szczerze żałuję że np ja nie zostałem wypromowany przez różowe towarzystwo niczym Kondrat Wallenrod, bo mógłbym rozwalać to od środka, ale ta droga wymagała nie lada zaparcia, przebywanie z tymi niewolnikami od razu powoduje odruchy wymiotne, nie, nikt normalny tego nie wytrzyma, tu potrzeba harcerza lub skauta.  Zobaczymy również wszędobylskiego barda wykształciuchów Tymona Tymańskiego i jego stajnię: Bajzla i Jacka Kuleszę. Tymon z piosenką poetycką ma niewiele wspólnego, wręcz jest postacią apoetycką, poezja go mierzi i nudzi szczególnie w wykonaniu jego kolegów z branży. Jakim sposobem się tam znalazł, ano tym samym co inni, ma bardzo ważny program kulturalny w telewizji i na pewno wspomni coś o festiwalu w Krakowie. Tymon jest osobą bardzo zapracowaną ale zawsze znajdzie czas na to by pogadać sobie ze swoimi fanami – wykształciuchami. Fani później szczycą się w towarzystwie tym że znają bardzo popularnego felietonistę, krytyka, muzyka, bóg medialny wie kogo jeszcze, postać medialną. To człowiek przebiegły, wszędzie się wkręci. Człowiek który z wielką wprawą gra na dwa fronty, otóż przed znajomymi fanami udaje outsidera, kogoś którego wszystko wnerwia w Szołbizie, obgaduje oczywiście wszystkich na około, ten jest taki, ten owaki, a tamten to siedział a ten już nie może bo Hera mu nie pozwala. Oczywiście obgaduje lepszych od siebie, tych którzy „mają to coś”,  udając przy okazji ich kolegę. Szczyci się znajomością z tym i z tym. Natomiast jego druga strona to służalcza wręcz akceptacja ludzi na topie, ludzi medialnych którzy mogą mu coś załatwić. Wchodzenie w cztery litery, na tym to polega, zjawianie się wszędzie tam gdzie coś się dzieje, gdzie tylko jest kamera, mniej więcej jak nasz wspaniały wybawca Lechu. Jednakże Tymon to nie jest margines, to człowiek ambitny, wykształcony, cechy które posiada, inteligencja i zdolność przepoczwarzania się predysponują go tego by zajmować wysokie stanowiska, świecznikowe, nie tylko w Szołbizie, ale i gdzie indziej. Człowiek ten wyznacza nowe trendy, wszystko co stare, tradycyjne jest passe, muzycy którzy grają tradycyjną muzykę są klezmerami, a ci którzy robią byle co, zmieniają akordy byle jak, byleby coś udziwnić, ci zasługują na pochwałę. Przepraszam tu za poważne słowa, ale to nie jest Jaś Korak, o nie. Jaś Korak pełni funkcję przydatnego idioty, swoją postawą przypomina największego idiotę literatury, podporucznika Duba z kart powieści Jarosława Haszka o Szwejku, o nim można pisać zabawnie. Jednakże pisanie o Tymonie w sposób zabawny jest trudne, choć wykonalne, tylko trzeba by zmienić jego cechy, a to nie odpowiada prawdzie. Kłamstwo to podstawa tego systemu i tego biznesu. Kłamstwo jest fundamentem, na tym wszystko stoi, nie dziwi nic że ludzie zdolni i wrażliwi powoli odpadają z tej gry, bo nie czują fundamentów. Stanowisko które piastuje w Gazecie Wyborczej nasz bohater – będąc patronem i opiekunem młodych muzyków, świadczy o tym że bardzo dobrze rokuje na przyszłość w tym biznesie. Pisząc o Tymonie jedna postać mi tylko wpada do głowy, a inicjały jego to AM. Na szczęście ten pan nie zajmuje się, przynajmniej na razie, polityką i bardzo dobrze. Zajmuje się kulturą, a kultura to nasze dziedzictwo narodowe, które umiera.  Tak więc widzimy jak to wszystko się pięknie odbywa i zazębia. Biznes jest biznes. Na koniec oczywiście będzie rzecz najmniej ciekawa dzisiaj, a kiedyś tak ważna, czyli sam festiwal. Oceniać wykonawców będą zawsze wspaniali i mało rozmowni jurorzy. Jest to jednak tylko dodatek do tortu, taka mała śliweczka na górze. Wykonawcy konkursowi dopiero później, przy odpowiednim ustawieniu, po wielu dokonaniach i sukcesach staną się osobami rozpoznawalnymi. Oczywiście zawsze muszą pamiętać kto ich wypromował, bo inaczej nagle któregoś dnia znikną z teleodbiorników i rozgłośni i zaczną klepać biedę. Tacy wykonawcy muszą być bardzo grzeczni i pokornie wykonywać polecenia włodarzy, dopiero kiedy dadzą się poznać z dobrej strony jak np aktor Mroczek, zasłużą sobie pracowitością i wiernopoddaństwem, wtedy dopiero mogą liczyć na cokolwiek. Bardzo ważne żeby nie mieli swojego zdania w żadnej kwestii. Kiedyś juri nagrodziło główną nagroda Jacka Musiatowicza z Radzynia, ale tenże nie okazał się lojalny, nie umiał się zachować w towarzystwie i niestety został usunięty z rady rejsu, choć to świetny poeta i wykonawca, nie ma to znaczenia, im bardziej pozostajesz niezależny tym gorzej dla ciebie, pamiętaj o tym młody sztubaku jeżeli chcesz mieć nazwisko! Na marginesie o Jacku Musiatowiczu kiedyś napisał Jan Poprawa w swojej książce zatytułowanej „52 bardów” cytuję z pamięci: „To nie prawdopodobne że w tak małym miasteczku jak Radzyń Podlaski przyszedł na świat tak wielki talent jak Jacek Musiatowicz”.  I tym cytatem pragnę zakończyć monolog, to najlepiej ilustruje poziom intelektualny tych macherów od szołbizu. Zapraszam na festiwal!

W Krakowie odbywa się w tych dniach wielki Festiwal Piosenki Studenckiej. Jest to legendarna impreza której laureatami byli tak wspaniali wykonawcy jak Marek Grechuta, Jacek Kaczmarski, Grzesio Turnau, czy Janek Kondrak – świetny lubelski bard, który pozostał z jakichś względów jeszcze nie odkryty, nie może się poderwać. Nie tylko sami wspaniali laureaci uświetniają tę imprezę, do zaszczytnego grona wybitnych fachowców od piosenki poetyckiej zaliczyć trzeba również grupę jurorów. Jestem byłym uczestnikiem tej sławetnej imprezy, także poczytajcie, bo wiem o czym piszę.