CCCP, PPR, Zakajew i książę Zbaraski

Uprzejmie informuję, że już za czasów I Rzeczpospolitej z Rosji do naszego, wtedy bardzo dużego, państwa uciekały setki bojarów, czyli rosyjskich możnowładców, którzy podpadli carowi i ratowali głowę chroniąc się w Polsce. Państwo polskie bojarów nigdy nie wydawało, obojętnie od tego czy relacje z Moskwą były złe, bardzo złe, czy "tylko" neutralne. Nie ma powodów, aby tę starą polską tradycję zmieniać.

 

Jako historyk pragnę również przypomnieć politykom rosyjskim, jak i też przedstawicielom PPR (Partia Przyjaciół Rosji) w Polsce, że akurat dzisiaj mija równo 430 rocznica, gdy w czasie wojny polsko-rosyjskiej nasza jazda, dowodzona przez księcia Janusza Zbaraskiego, starła w pył rosyjską kawalerię w bitwie pod Toropocem. Zapewne dzielny wojak książę Zbaraski nie stanie się bohaterem obecnego rządu i obecnego prezydenta - oni wolą margrabiego Aleksandra Wielopolskiego (choć ten tragiczny pozytywista pewnie by sobie tego nie życzył). Jednak warto o nim dziś przypomnieć wbrew idiotycznej "poprawności politycznej", odnoszącej się także, o zgrozo, do historii.  

Zwycięska bitwa pod Toropcem… I komu to przeszkadzało?

Rosyjska prokuratura zwróciła się dziś do Polski z oficjalnym wnioskiem o ekstradycję Zakajewa. Nie wchodząc w aspekty prawne, które zresztą w tej sprawie są podobno proste jak konstrukcja cepa (Cep Cepa Cepem Pogania - CCCP - tak przed laty Polacy tłumaczyli skrót nazwy naszego wielkiego sąsiada…), chciałbym zabrać głos jako historyk.