Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Wstrzemięźliwość ... od mainstreamowych mediów

Rekontra, 01.01.2011

„Zachować wstrzemięźliwość. Pamiętać o „faktach prasowych”, o zmyśleniach podawanych, jako cytaty, oraz o poprawnym logicznym wnioskowaniu. Pranie mózgu to trzy „d”. Debilitation, czyli ...”

Po stokroć zalecam wstrzemięźliwość i jeszcze raz wstrzemięźliwość. Z każdym mainstreamem ograniczyć obcowanie - do granic możliwości.

Jestem świeżo po lekturze „Kordiana” Juliusza Słowackiego. Oto bezpośrednia i jedyna korzyść z dwukrotnego obejrzenia Drugiego Śniadania Mistrzów, w którym to programie mistrz Olbrychski wypowiedział swoje słynne już zdanie, o rozterkach Jaruzelskiego wprowadzającego stan wojenny: „„no no, ale to jest no tak jak można mówić, Prezes, prawda, w Kordianie Słowackiego”.

Stwierdzam kategorycznie. Olbrychski poznał „Kordiana” z niechlujnej inscenizacji albo też, zaimprowizował sobie od rzeczy. Jednym tchem dodaję: miał i ma do tego prawo. Ale z drugiej strony, czy śniadanie to teleturniej? Czy nie można zachować się wstrzemięźliwie i powiedzieć: nie wiem, mam zbyt małą wiedzę na ten temat, a osobista sympatia do Jaruzelskiego mąci mój osąd?

Zastanawiającym natomiast jest, że pozostali mistrzowie, aktorzy młodzieżowcy Wojciech Pszoniak oraz Andrzej Grabowski, którzy zapewne nie jeden raz mieli do czynienia z „Kordianem” nawet nie zmarszczyli jednej brwi, nie zadumali się nad olbrychską bzdurką, mądrymi minami wydymajac usta, nie wyrazili odmiennego zdania, nie zająknęli się nawet półsłowem - Danielu, czy aby na pewno o "Kordiana" "ci się rozchodzi"? Nie powiedzieli też: Litości Danielu, nie osłabiaj nas. Dwójka dziennikarzy, była rónież rozumem nieobecna, w tym Marcin Meller - kształcony historyk.

Olbrychski ma trochę racji mówiąc: „można grać Prezesa jako rzecz negatywną, ale można grać Prezesa jako postać…”, ale co ma piernik do wiatraka? Co ma wspólnego dylemat z „Kordiana” z dylematem Jaruzelskiego? A Prezes Słowackiego miał jakikolwiek dylemat?

Kilkadziesiąt lat temu, już w liceum uczono logiki z doskonałego podręcznika Kazimierza Ajdukiewicza. Dzisiaj logiki – zresztą jak wielu innych rzeczy też - się nie uczy, dzisiaj się przygotowuje do zdania egzaminu z logiki i to dopiero na studiach. Dzisiaj uczniowie i studenci przygotowują się do zaliczeń i egzaminów, na naukę zwyczajnie nie mają już czasu.

I weźmy taki „dylemat”. Dwa zdania warunkowe i przesłanka w postaci alternatywy. Alternatywa: dziennikarz mówi to, z czym się zgadza, albo to, z czym się nie zgadza. Albo też: omija prawdę świadomie lub czyni to nieświadomie. Przesłanki w formie implikacji - jeżeli mówi ….

Można się zabawić we wnioskowanie. Jeżeli jest to dylemat konstrukcyjny prosty, to wnioskujemy - nie oglądać telewizji, iść na spacer. Po prostu wstrzemięźliwość.

I rzucam Monikę Olejnik, z końcem roku to czynię. W ogóle, jeżeli chodzi o jej osobę, to zalecam maksymalną wstrzemięźliwość. Rzucić okiem jak się obuła, a drugim spojrzeniem odnotować - uśmiecha się, czy też niekontrolowany grymas zniekształcaił jej uśmiech.

Olejnik śniadającej w niedzielę nie słucham od ponad pól roku, a teraz definitywnie rzucam jej „kropką nad i”. Dlaczego? Oprócz notorycznych (wkurzających) objawów stronniczości, a także stanu chronicznego - braku „kropek” w „kropce”, dochodzi przyczyna zasadnicza: redaktorka nie zadaje narzucających się pytań. Ile można czekać na najważniejsze pytanie, które w końcu nie padnie?

W grudniu widziałem ją zaledwie kilka razy. I natknąłem się na nią w ostatnie kolejne dwa dni – wkładała do głów widzów narrację katastrofy smoleńskiej. Przedwczoraj gościła (gościła – właściwe słowo) szefa komisji wypadków lotniczych Edmunda Klicha, a wczoraj nader uprzejmie rozmawiała z pułkownikiem Piotrem Łukaszewiczem. Zasłuchana Olejnik wchłaniała wszystko jak leci.

Klich przyznał, że w raporcie nie ma prawie mowy o odpowiedzialności strony rosyjskiej – a przecież już wszyscy wiedzą, że według Rosjan rządowy samolot był „na kursie i na ścieżce”. Redaktor Olejnik wypadła bardzo blado, wręcz bladziutko. 

Dzisiaj przeczytałem o zdumiewających słowach Klicha, że nie zajmuje się wyjaśnianiem katastrofy, a jest tylko akredytowanym przy MAK (SIC). Narzucające się pytanie: to, co robił przez minione osiem miesięcy pułkownik Klich? Pytanie nie padło.

Co z jego medialną aktywnością? I kolejne pytanie: „ilu pan udzielił wywiadów od kwietnia do końca roku” - z dokładnością do dziesięciu? Jako kto?

Aż się prosiło poinformować widzów ile też razy ekspert Klich gościł w studiu „kropki nad i”. Chciałoby się zapytać eksperta, ile sprzecznych ze sobą tez wygłosił przez te prawie dziewięć miesięcy? W kwietniu obowiązywała jego teza A, w maju tezy B oraz C, w sierpniu wygłaszał tezę K oraz zaprzeczał swojej tezie majowej B, a w lipcu nie C i kategoryczne D, a w grudniu … informuje, że nie zajmuję się wyjaśnianiem przyczyn katastrofy. Olejnik – przynajmniej w telewizorze - sprzeczności nie zauważyła.

Z kolei jaką dodatkową wiedzą dysponuje pułkownik Łukaszewicz konsekwentnie obciążający winą pilotów? To jest ten dyżurny ekspert „kropki nad i” który podczas październikowej wizyty u Olejnik twierdził, ze „kabina zamieniła się w salę konferencyjną”.

Podstawowa kwestia: Co ze stenogramami? I gdzie podziali się słynni lądujący „debeściacy” – słowa ponoć wydobyte z taśmy. Dlaczego Olejnik w czasie rozmowy posługiwała się drugo i trzeciorzędnymi informacjami – a nie pytała o sprawy zasadnicze? Czy Łukaszewicz rozwija swoje teorie w oparciu o wiedzę z niedawno wydanych książek, czy mając dostęp do dokumentów?

Przez dłuższy czas śledziłem bardzo uważnie to, co się mówi i co się dzieje. Czytałem prawie wszystko, a na swoim blogu dokonałem kilkudziesięciu wpisów, lecz od kilku miesięcy tylko czekam. Czekam na fakty, czekam na odczyty urządzeń pokładowych, czekam chociażby na drugą „krakowską” wersję stenogramu.

Czy ktoś pamięta, że w lipcu informowano o odczytaniu kilkunastu nowych słów? W sierpniu media donosiły, że zapis rozmów z kokpitu Tu-154 jest niemal gotowy. Oficjalnie (usta prokuratorów są jak najbardziej oficjalne) informowano opinię publiczną, że prace ukończone zostaną na „przestrzeni września i października”. Październik miał być pewniejszą datą – mówił Andrzej Seremet. Eksperci z krakowskiego Instytutu mieli wydać opinię, czy taśma, którą badają nie była montowana. I co? Mamy koniec grudnia.

Chciałbym wiedzieć, czy stwierdzono – a rozważam czysto hipotetycznie - że w dwudziestej minucie nagrania taśma nie zacięła się na kilka sekund? I jeszcze raz? I może kolejny – na sekundę? Największa tragedia od czasu wojny, tragedia narodowa, a społeczeństwo odcięte jest od podstawowych informacji.

Tymczasem, w eter poszły nie tylko słowa o „debeściakach” i „oczywistej” presji – która zawładnęła kokpitem. Media przez dłuższy wnikliwie rozkładały na czynniki słowa: "Jak nie wyląduję (wylądujemy), to mnie zabiją (zabije)", a według Wyborczej słowa dowódcy tupolewa brzmiały: „Jeśli nie wyląduję, będę miał przechlapane (przewalone)". I co? Nawet nie wiemy, w której minucie takie słowa padły i czy w ogóle zostały zarejestrowane.

Za to już wiemy, że prezydent się na samolot nie spóźnił. Współorganizujący lot Tomasz Szczegielniak z Kancelarii Prezydenta powiedział, że nie było opóźnienia w wylocie rządowego samolotu Tu-154. Logiczny wniosek? Upadają wszystkie konstrukcje (w Wyborczej były to wielopiętrowe konstrukcje) oparte na przesłance – pośpiech i spóźnienie. Już w kwietniu spekulowano i insynuowano, dlaczego samolot wyleciał opóźniony. A w październiku Jarosław Kurski w tekście „Trzynaście kostek domina” pisał „Ustawiamy jedne za drugą - trzynaście kostek domina, które przewracają się jedna na drugą”. Jeżeli wyjmiemy pośpiech i spóźnienie, to co się stanie z kostkami Kurskiego? Dlaczego Olejnik nie zająknęła się nawet półgębkiem?

A więc moje życzenia noworoczne na rok 2011. Zachować wstrzemięźliwość. Pamiętać o „faktach prasowych”, o zmyśleniach podawanych, jako cytaty, oraz o poprawnym logicznym wnioskowaniu (nie ukrywam, że piję do Krzysztofa Leskiego).

Pranie mózgu to trzy „d”. Debilitation, czyli ogłupienie – poprzez izolowanie od rzeczywistości, podsuwanie rzeczywistości medialnej i przede wszystkim izolowanie od informacji. Drugie „d” to dread - utrzymanie w strachu i poczuciu beznadziei i trzecie „d” to depedency - poczucie uzależnienia, co ma skutkować uległością i posłuszeństwem. Medialne pranie mózgu – czyli medialna narracja. Antidotum? Wstrzemięźliwość.

Niech Salon 24, Niezaleznapl, Blogmedia24, Niepoprawnipl oraz POLIS MPC będą odtrutką, inspiracją dla myślenia na własny rachunek.

Blogerem życzę odważnego stawiania pytań i formułowania tez na własną odpowiedzialność.
A rok 2011. niech będzie rokiem wstrzemięźliwości.

Czytelnikom życzę, co tydzień lektury "Warszawskiej "Gazety", "Gazety Polskiej", "Naszego Dziennika", gdzie prawda stoi na nogach, i gdzie wartości są Wartościami.

Gdzie narracja nie jest postawiona na głowie jak u sekciarzy z Czerskiej, gdzie nie przyjmuje kształtu „legendy” (od legendowania), i gdzie prawda nie leży (nie jest wyłożona) jak … w mainstreamie.


Tekst opublikowany w Nr. 52 Warszawskiej Gazety
 

  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 937
Rekontra
Nazwa bloga:
Bez taryfy ulgowej
Zawód:
Reakcjonista

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 73
Liczba wyświetleń: 275,214
Liczba komentarzy: 359

Ostatnie wpisy blogera

  • Z księżniczką Isią w Londynie
  • ŻYRANCI III RP
  • Spacer z Janem Lechoniem

Moje ostatnie komentarze

  • Zdaje się, że wcięło mi wpis pisałem, że Agnieszka jest mądra, bardzo mądra, i dojrzała, więc jestem spokojny i polecałem swój :) tekst z ubiegłego roku, gdy zwyciężała w Tokio i Pekinie http://…
  • Emigracja - Łobodowski, Lechoń, Mackiewicz, Herling - inna optyka, widzenie naszej racji stanu,  nawet nie ma co porównywać, z optyką późnej opozycji, tzw. eksów..
  • myślę, że tak  :)

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • GAMBIT CYMAŃSKIEGO
  • Rażący Nowak Sławomir
  • WSTYD ZA OLEJNIK

Ostatnio komentowane

  • , ... masz na mysli Stirlitza z Belwederu? ja typuje bardziej na mikroszkop
  • Rekontra, Zdaje się, że wcięło mi wpis pisałem, że Agnieszka jest mądra, bardzo mądra, i dojrzała, więc jestem spokojny i polecałem swój :) tekst z ubiegłego roku, gdy zwyciężała w Tokio i Pekinie http://…
  • , Warszawska Gazeta...październik tamtego roku... Nie dość,że niszowa gazeta,to czasy prehistoryczne :-))) [Jestem Krakus,to będe dokuczał :-))] Dobra,zarty na bok...CIEKAWI MNIE TYLKO,KTO SIE USTAWI…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności