Sport to wojna

Nie chcę dziś pisać o sporcie, choć mógłbym o nim pisać w nieskończoność. Chcę jednak pokazać jak bardzo we współczesnym świecie promocja narodów i państw dokonuje się poprzez sport właśnie. Dawną rywalizację militarną przynajmniej w dużym stopniu zastąpiła rywalizacja sportowa. Traktowana jest ona śmiertelnie poważnie: dzisiejszy sport w niewielkim jedynie zakresie jest domeną entuzjastów, hobbystów, amatorów i zapaleńców. Przede wszystkim stał się domeną państwa, aparatu państwowego. Na sport wyczynowy idą pieniądze podatników - i podatnicy, obojętnie chińscy, czy brytyjscy, wcale nie narzekają, bo kochają słuchać swoje hymny narodowe na największych światowych imprezach. Niektóre państwa wychodzą nawet poza system finansowego i organizacyjnego wspierania sportu jako trampoliny narodowych ambicji. Chodzi o ciche krycie... dopingu. Tak jest np. w Rosji, na Białorusi i wielu krajach poza naszą wschodnią granicą. Powszechne jest też importowanie zawodników z innych państw, aby uczynić ich reprezentantami swojego kraju. Dodajmy - medalodajnymi reprezentantami.  Tak wielu jest Polaków w barwach Niemiec, ale też i my ściągamy chińskie pingpongistki, nigeryjskich czy francuskich piłkarzy pochodzenia polskiego, czy sztangistów z Ukrainy. To norma w dzisiejszym świecie, a nie wyjątek.

I dlatego, skoro już tak jest, skoro narody rywalizują, a prestiż danego kraju zależy w niemałej - i wciąż rosnącej - mierze od wyników sportowych to Polska musi tę rywalizację podjąć w sposób profesjonalny, przemyślany i zorganizowany. Także po to, abyśmy mogli w zagranicznych mediach czytać i słuchać o polskich reprezentantach, widzieć polskie nazwiska odmieniane przez różne przypadki. To  jest bowiem jeden z pozapolitycznych czynników siły państwa. Może właśnie dlatego tak bardzo szkoda, że polski dyskobol Małachowski i miotacz kul Majewski w ostatnich swoich próbach medalowych na mistrzostwach świata przegrali walkę o złoto z Amerykaninem i Niemcem.

 

We wczorajszym wydaniu "International Herald Tribune" prawie 40 % relacji z lekkoatletycznych mistrzostw świata zajmuje opis pojedynku Rosjanki Isinbajewej i Polki Rogowskiej w skoku o tyczce. Wiadomo: "carycę tyczki" pokonała reprezentantka biało-czerwonych i stało się to światową sensacją...