1 sierpnia Świętem Narodowym? Tak!

Oto moje, bardzo prywatne, uzasadnienie:

Wychowałem się na książkach o Armii Krajowej, więc do Powstania Warszawskiego mam stosunek specjalny. Jako uczeń i student, młody, a więc i przekorny, buntowałem się i w publicznych debatach, np. na uniwersytecie podważałem sens Powstania 1944, strat wśród ludności cywilnej i żołnierzy, hekatombę polskiej inteligencji. Ale im człowiek starszy, tym mądrzejszy: dziś myślę już inaczej, choć dalej uważam, że najlepiej byłoby, aby do Powstania nie doszło. Tyle, że prawdopodobnie nie było takiej możliwości. Mój Ojciec, urodzony w Warszawie, miał 8 lat, gdy nastał dzień 1 sierpnia 1944 roku. I uciekł z domu, żeby pomagać powstańczej Poczcie - mimo że babcia Bronisława szalała z niepokoju. Potem po wojnie niemal każdego 1 sierpnia, choćby pracował najdalej od Warszawy, przyjeżdżał na Powązki, aby oddać hołd swoim niewiele starszym kolegom poległym za wolną Warszawę i niepodległą Polskę. Siostra Ojca, starsza od niego, była sanitariuszką AK, a dziadek, towarzysz sztuki zecerskiej drukował "bibułę", ścigane przez Niemców gazetki Polskiego Państwa Podziemnego. Dziś mój młodszy syn, Bartek, uczestniczy w systematycznej akcji sprzątania kwater żołnierzy AK na Powązkach - z daleka od telewizyjnych kamer, nie dla picu i rozgłosu, z potrzeby serca. I gdy widzę, jak młodzi ludzie reagują obecnie na rocznicę Powstania, ci sami młodzi, którzy często tak pochopnie oskarżani są o brak patriotyzmu - rozumiem coraz lepiej, że pamięć o polskim, warszawskim zrywie sprzed 65 lat jest dziś akumulatorem dla współczesnego polskiego patriotyzmu. A jego nigdy za dużo.

 

 

Prezydent RP zgłosił propozycję ustanowienia 1 sierpnia - daty wybuchu Powstania Warszawskiego -  Świętem Narodowym. Popieram tę inicjatywę ze względów merytorycznych, ale także osobistych.