Robi się Europa (kolejny odcinek)

Robi się Europa, ale jaka? Jakim/czyim kosztem? Na jakich prawach? Dyskusja na ten temat trwa od 34 lat. Po drodze, 19 lat temu, przystąpiliśmy do jednoczącej się Europy. Korzyści były nam znane. O kosztach na dziś i w przyszłości właśnie się dowiadujemy.

Oto mój tekst, napisany w 1990 roku:
Robi się Europa
L’Europe se fait (Europa staje się faktem) – powiedział młody, niemiecki dziennikarz, kiedy zobaczył samochód z enerdowskimi znakami rejestracyjnymi we francuskich Wogezach. Od roku wszyscy mieszkańcy EWG otrzymali czerwone paszporty, na których widnieje napis: Wspólnota Europejska, pod nim zaś dopiero nazwa kraju pochodzenia. Każdy mieszkaniec wspólnoty może wjechać bez żadnych formalności do dowolnego miejsca w scalonej Europie, podjąć tam naukę, pracę, uprawiać handel.
            Projekty zjednoczenia Europy istniały od 1929 roku, kiedy szukano sposobu na uniknięcie wojen o terytoria i interesy między krajami europejskimi. Jak wskazały wydarzenia następnych lat, kraje europejskie nie dojrzały wówczas do zjednoczenia. Idea odżyła po II wojnie światowej, ojcami jej byli Francuz Robert Schuman, niemiecki kanclerz Konrad Adenauer, Włoch Alcide de Gaspieri i Belg Henri Spaak.
W maju 1949 pierwszych 10 państw zachodnio-europejskich podpisało wspólny traktat o utworzeniu Rady Europy [nie mylić z późniejszą Unią Europejską, która powstała z EWG]. Dziś do niej należą już 23 państwa europejskie, a wyzwolone spod komunizmu państwa Europy centralnej aspirują o przyjęcie. Od lipca 1989 kilka z nich (również Polska) ma status „gości specjalnych” Rady. Celem Rady jest jedność europejska, ufundowana na europejskiej tożsamości kulturowej. Trzynaście komisji Zgromadzenia Parlamentarnego RE (składa się ono z przedstawicieli wybieranych lub wyznaczonych przez parlamenty narodowe) zajmuje się wszelkimi problemami politycznymi, gospodarczymi i społecznymi, prócz obrony i polityki zagranicznej.  Dziełem Rady Europy jest Europejska Konwencja Praw Człowieka, pierwszy ważny dokument Rady, obowiązujący kraje członkowskie od 1950 roku.
Blisko dwadzieścia lat trwało ekonomiczne jednoczenie Europy [w EWG, poprzedniczkę Unii Europejskiej]. Dzisiaj na straży wspólnych interesów trzystu mln mieszkańców EWG stoi Parlament Europejski, po raz pierwszy wybrany w 1979 roku w powszechnych wyborach. Od 1987 roku parlament przejął znaczną część uprawnień ustawodawczych krajów członkowskich; 518 deputowanych zgromadzonych według przynależności politycznej, a nie państwowej, decyduje o rozwoju zjednoczonej Europy.
            Potężnym instrumentem działania Parlamentu jest budżet europejski, do którego każdy kraj wpłaca 3% swego budżetu, a także podatki od konsumpcji. Dzięki dotacjom parlamentu w ciągu ostatnich 30 lat zwalczono kryzys w rolnictwie, czego wynikiem jest nadprodukcja (coś dla nas). W rezultacie Wspólnota Europejska stała się największą potęgą handlową świata, obejmującą 21,5% światowych obrotów.
  Wejście do Rady Europy (Polska złożyła wniosek w styczniu br.) to [niebezpośrednia] droga do Wspólnoty Europejskiej [przedtem EWG, potem UE]. Wymaga to jednak przekształcenia mentalności, przede wszystkim nauczenia się demokratycznego trybu podejmowania decyzji i umiejętności podporządkowania się zdaniu większości. Parlament Europejski wcale nie jest zgodny we wszystkich sprawach, toczą się tu ostre spory, ścierają się interesy, zarówno narodowe, jak i grupowe. Część decyzji o charakterze politycznym Wspólnota podejmuje jednogłośnie, większości decyzji jednak trzeba się podporządkować.
Prawdziwe przyczyny wojen – zdaniem Europejczyków – to niedostatek, brak wolności i... istnienie granic. Jeżeli każdy będzie mógł pracą i zaradnością osiągnąć to, czego mu trzeba, a nie będzie powodów do sporów granicznych – ustaną wojny. W Alzacji [odwiecznie wyrywanej sobie wzajemnie w kolejnych wojnach przez Niemcy i Francję] nikt nie umiera ze strachu, że Niemcy „wykupią” należące od 70 lat do Francji tereny i powtórnie je zniemczą.
            Kraje postkomunistyczne są bardzo biedne w porównaniu z Europą Zachodnią, ale przede wszystkim są to kraje, które dopiero świeżo odzyskały tak naprawdę niepodległość (lub ją odzyskują). Historycznie jesteśmy dopiero w roku 1945, nie nacieszyliśmy się jeszcze nową państwowością. Alzacki dziennikarz w rozmowie określił Polaków jako dwujęzycznych: polsko-rosyjskich. Zdumiony gwałtowną reakcją swoich polskich rozmówców, wyjaśnił: no, przecież graniczycie z Rosją.., tam leżą dawne polskie miasta. [Trzeba było mu wyjaśniać, że mieszkańcy byli przez Sowietów wywiezieni na Wschód a później wysiedleni z tych okolic]. Granica francusko-niemiecka od co najmniej 40 lat nie jest jak na wschodzie Europy pasem zaoranej ziemi (jeżeli była nim kiedykolwiek), nad graniczną rzeką leżą ożywione miasteczka, a nie pustkowia. Tu granica jest już właściwie umowna, jeszcze kraje różnią się walutą, a szyldy są w miejscowym języku, ale – z reguły – również w języku sąsiadów.
            W roku 1992 planuje się powołanie Unii Europejskiej, do której weszłyby początkowo Francja, Niemcy, Włochy i Benelux, potem reszta członków EWG. Byłoby to zjednoczenie ekonomiczne, polityczne i monetarne.
            Wszystko to jednak jest proces powolny, nie pozbawiony oporów. Na przykład system podatkowy – w różnych krajach jest różny, Niemcy mają znacznie niższe podatki niż Francja; którą więc koncepcję przyjąć? Sytuację Niemiec zresztą całkowicie zmienia wchłonięcie NRD – kto wie, jak wyglądałoby głosowanie w parlamencie, gdyby Niemcy wiedzieli wcześniej, że czeka ich zjednoczenie. Jest sporo głosów wyrażających wątpliwość do pełnej unii. Miały być całkowicie otwarte granice, teraz jednak protestuje policja, przerażona perspektywą swobodnego ruchu przestępców i handlu narkotykami. Może się zdarzyć, że Niemcy pozwolą na wjazd cudzoziemcowi, który ma zakaz wjazdu do Francji, istnienie jednej tylko granicy przy wjeździe do EWG stwarzałoby dodatkowe trudności.
            Potęga gospodarcza to przede wszystkim miejsca pracy dla obywateli i rynek zbytu. Co stanie się z francuskimi fabrykami i miejscami pracy, jeżeli rynek zachodnioeuropejski zaleje produkcja niemiecka? Gdzie szukać nowych rynków?
            Każdy kraj, który wejdzie do Unii Europejskiej, zachowuje swój język, kulturę, szkolnictwo, samorządy lokalne. Ma to być zjednoczenie, a nie zlanie się. Wyrzeczenie się swojej państwowości ściśle odgraniczonej od innych wymaga zrezygnowania z żądzy dominowania, ale i z silnego poczucia tożsamości narodowej. Dla młodych Niemców zjednoczenie to sposób na odcięcie się od niesławnej przeszłości ojców i dziadków, którzy „naród” [„rasowo czysty”] wynieśli ponad bycie człowiekiem. Nie chcę narodu, jest mi wszystko jedno, gdzie mieszkam i po jakiemu mówię – twierdzi młody Niemiec. - Boję się Wałęsy, boję się Landsbergisa. Oni mówią: naród.

            Jak się wydaje, zjednoczenie ponad narodami wymaga znacznej dojrzałości historycznej, wymaga też zaufania, że zagrożenia przestały istnieć. Nie wiem, czy jest to dziś możliwe dla obywateli państw Europy Centralnej i Wschodniej. Ufać muszą obie strony. Na szczęście czas dziś płynie szybciej i szybciej zachodzą hamowane sztucznie przez całe lata procesy. Dobre doświadczenie Unii Europejskiej pomaga nam przekonać się, że i dla nas taka droga jest możliwa.
--------------------------------------------------------------
„Tygodnik Solidarność” nr 38, 21 września 1990

====================================================
Powyższy tekst napisałam w 1990 roku, po wizycie w Strasburgu, w Radzie Europy i instytucjach EWG, oraz na podstawie otrzymanych tam materiałów. Tak wtedy wyglądała mniej więcej sytuacja. W Strasburgu była już nawet nowa waluta, ecu. Nie istniała fizycznie, ale choć w kawiarniach w obrębie budynków europejskich za kawę i ciastka płaciło się we frankach lub w markach, to w ecu drukowano przeliczone na nową walutę rachunki, ku wielkiej uciesze kelnerów, widzących zaskoczenie gości.
A potem weszliśmy do Unii i rychło dowiedzieliśmy się, że ślimak to ryba, marchewka to owoc a ogórki i banany trzeba naprostować. Oprócz jednak tych anegdotycznych idiotyzmów dowiedzieliśmy się o rzeczach wcale nieśmiesznych. Że najwyższe wartości UE – wolność i równość wszystkich członków – tak, ale nie do końca. Prawa pracownicze jak najbardziej, ale nie w polskich firmach w rękach Niemców; znam to z opowieści dziennikarzy, zatrudnianych w prasie koncernów niemieckich, z takim trudem wykupionych w ostatnich latach przez polskie spółki w atmosferze wrzasków, że „pisiory”. Produkty równie wspaniałe jak na Zachodzie, ale tylko z połową dawki czynnika działającego (francuskie perfumy i kosmetyki, niemieckie środki do prania i czyszczenia). Jaka to równość – zamknięcie polskich stalowni i stoczni, ważnego źródła miejsc pracy w Polsce, gdy niemieckie w tym samym czasie dostawały zakazaną w Polsce pomoc publiczną, by nie upaść? Cóż, taki mamy klimat? Zamknięcie Turowa, bo szkodzi ekologii Gór Izerskich i zagraża okolicznym miastom, ale osiem czy dziewięć elektrowni na węglu brunatnym w sąsiedztwie w Niemczech i Czechach, nie szkodzi. Że jedni mogą mieć i budować kolejne elektrownie atomowe (czysty i tani prąd), a w Polsce od lat się "nie da", zagraniczny kontrahent budowy w Polsce małych elektrowni niespodziewanie teraz, po wyborach, zerwał niespodziewanie kontrakt (czy aby bez nacisków?).
Polska być może nie "dojrzała" jeszcze do dalej posuniętego zjednoczenia, bo chce się nacieszyć niedawno odzyskana wolnością i suwerennością. Jesteśmy w tej sprawie podzieleni właściwie pół na pół. Znaczna część Polaków ma najwyraźniej przekonanie, że federacja a nawet zlewanie się z europejskim superpaństwem jest warte każdej ceny. Być może. Znaczna część Polaków jest jednak innego zdania.
Wielka Brytania świadoma planów unijnych, wyszła z Unii; no tak, ale oni leżą na wysuniętej na zachód wyspie i nie mają sąsiadów. Sądząc z gwałtownych reakcji na projekty zmian w traktatach, np. w Hiszpanii, dużym kraju starej Unii, nie tylko Polska nie „dojrzała”, by wejść w skład superpaństwa, i kto wie, ile potrzeba byłoby na to czasu, ile też czasu potrzebowałyby państwa dominujące gospodarczo i ludnościowo, by nie wykorzystywać brutalnie swojej dominacji.
Obiektywni podobno badacze chętnie interpretują nasze sprzeciwy jako dziedzictwo „lękowe”, związane z kilkakrotnym w ostatnich 300 latach wymazaniem państwa polskiego z mapy Europy. Ale może zajęliby się rozpoznaniem, czy to lęk, a więc bezpodstawne obawy, czy strach związany z konkretnymi doświadczeniami z tych okresów, rozmaitymi rodzajami śmiertelnie zagrażającego bezprawia, strach wzmacniany bezceremonialnym lekceważeniem naszych interesów przez niewybieralnych urzędników unijnych. Warto się też zająć i tym, czy państwa, które Polskę zniszczyły kilkakrotnie, i inne, które ją zawiodły jako sojusznicy, są zdolne traktować nas już w równy sposób, bez wymagań typu „negocjujcie o wszystko, a my się i tak z tym nie zgodzimy i zrobimy co dla nas korzystne”. I przekonaniem zarządców Unii, że lansowanych i gwarantowanych wartości powinni sami przestrzegać, a rażąco niesprawiedliwe traktowanie to nie jest dobra droga do zjednoczenia państw europejskich.
P.S.
Pominęłam tu sprawę pakietu genderowego, demoralizującego dzieci i młodzież, paraliżującego swobodę gospodarczą (konieczność zatrudniania i wybierania do zarządów spółek osób wg rodzaju płci itp. "w całej ich różnorodności".  Stwarza on cały wachlarz nowych przestępstw. Coraz bardziej jest zaskakujący zestaw celów i zamierzeń, umieszczonych w nowych propozycjach traktatowych, a już stosowanych, a które, jak się okazuje, bezwiednie wzięliśmy w pakiecie z wartościami europejskimi, o których się mówiło 20, 25 lat temu.
Coraz więcej też odsłania się planów przyszłego urządzenia spraw europejskich, jak dziś widać, o czysto marksistowskim sznycie ideowym.
A byłoby o czym porozmawiać.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

12-11-2023 [07:53] - NASZ_HENRY | Link:

Miała być jedność europejska, ufundowana na europejskiej tożsamości kulturowej a będzie jedność europejska, ufundowana na niemieckiej  tożsamości kulturowej 😎

Obrazek użytkownika u2

12-11-2023 [08:11] - u2 | Link:

Wspólnota Europejska stała się największą potęgą handlową świata, obejmującą 21,5% światowych obrotów.

To już nieaktualne :

W 2018 r. PKB w UE-27 stanowił 18,6 proc. światowego PKB wyrażonego w cenach bieżących. Innymi największymi gospodarkami świata były Stany Zjednoczone i Chiny, których udział wynosił odpowiednio 24,0 proc.

https://european-union.europa....

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

12-11-2023 [10:32] - Teresa Bochwic | Link:

Dziękuję!

Obrazek użytkownika MFW

12-11-2023 [11:32] - MFW | Link:

" Projekty zjednoczenia Europy istniały od 1929 roku...."
To stwierdzenie jest bardzo nieprecyzyjne, bo prekursorem idei budowy zjednoczonej Europy był Richard Nikolaus Eijiro hrabia Coudenhove-Kalergi, ktory na początku lat 20-tych XX wieku Rozpoczął wydawanie pisma „Paneuropa”, na łamach którego propagował utworzenie jednego państwa europejskiego. Głosił potrzebę zjednoczenia wszystkich państw europejskich „od Polski po Portugalię”, by stawić czoła wzmagającej presji Rosji na Europę a w 2023 roku wydał książkę "Pan-Europa", będącą manifestem ruchu paneuropejskiego.
Tezy te rozwinął w głównym dziele swojego życia, trzytomowej "Walce o Paneuropę" (1925-1928).
W 1924 wydał książkę "Praktischer Idealismus", w której przedstawił ideę europejskiego społeczeństwa wielokulturowego, związanego z migracją do Europy ludności Afryki i Azji, a owa migracja miałaby wzmocnić populację europejską intelektualnie i fizycznie, co od wielu dekad obserwujemy w jednoczacej się Europie.
Ideę budowy "Stanów Zjednoczonych Europy" podjęła niemiecka partia SPD, która  3.09.1925 r. na zjeździe w Heidelbergu, podjęła uchwałę w tej sprawie a obecny szef SPD, kanclerz Olaf Scholz doprowadził do wpisania do umowy koalicyjnej swego rządu, daty 2025 roku, jako terminu utworzenia Federacji Europejskiej, na 100-lecie zjazdu w Heidelbergu.
Za zaslugi dla idei budowy zjednoczonej europy, Richard Nikolaus Eijiro hrabia Coudenhove-Kalergi został w 1950 roku pierwszym laureatem niemieckiej  Nagrody Karola Wielkiego a w 1966 Europejską Nagrodą Karola Ziomkostwa Sudeckoniemieckiego.

W kontekście spraw zwiazanych z budową Zjednoczonej Europy, warto wskazać na to, że głoszenie hasła, jakoby "ojcowie założyciele" tej Zjednoczonej Europy" mieli być zwolennikami budowy "Europy Ojczyzn", nie posiada podstaw w przywoływanej przez tych głosicieli "Deklaracji Schumana" z maja 1950 roku, w której expressis verbis stoi napisane:
(...)
Umieszczenie produkcji węgla i stali pod wspólnym zarządzaniem zapewni natychmiastowe powstanie wspólnych fundamentów rozwoju gospodarczego, pierwszego etapu Federacji Europejskiej, i zmieni los regionów, długo skazanych na wytwarzanie wojennego oręża, którego były najdłużej ofiarami.
(...)
https://european-union.europa.eu/principles-countries-history/history-eu/1945-59/schuman-declaration-may-1950_pl
Widzialy gały, co brały?

Obrazek użytkownika Czesław2

12-11-2023 [11:42] - Czesław2 | Link:

Dlaczego naród o tym nie wiedział?

Obrazek użytkownika tricolour

12-11-2023 [11:56] - tricolour | Link:

@all

"Ty oszukiwałeś, ja oszukiwałem, wygrał lepszy. Chyba nie masz o to do mnie pretensji" - tak to słychać oczami klasyka.

Zamiast biadolić, lepiej myśleć, co dalej? Bo dalej na pewno jakieś będzie - więc tak: chętnych do unii prosimy na lewo, niechętnych - na prawo.

Podoba się?

Obrazek użytkownika Czesław2

12-11-2023 [13:58] - Czesław2 | Link:

unia, aby wypłacić fundusze z KPO zaciągnęła gigantyczne pożyczki na rynku kapitałowym. Przypominam, że myśmy zamiast funduszy unijnych, które można wydać tylko na inwestycje wskazane przez niemcy, z których do niemiec wraca 80% środków, mogli zaciągnąć normalne pożyczki i sfinansować np samodzielnie EJ. Ciekawe, że Morawiecki tego nie zauważył.
https://filarybiznesu.pl/finan...