Dobry człowiek

Nie żyje od lat. Tam, gdzie stał jego dom zobaczyć można tylko orne pole - pustkę.
Był, jak to się mówi, prostym człowiekiem. Całe lata pracował jako traktorzysta w przedsiębiorstwie melioracyjnym potem, na rencie czy emeryturze, woził furmanką bańki z mlekiem. Nazywał się Czesław Cichowicz. Przez kilkanaście lat byliśmy sąsiadami. Zdarzenie, które tu opisuję, stało się dla mnie podstawą by tego człowieka, niestanowiącego bynajmniej wzoru dla młodzieży, traktować jako osobisty miernik otwartości i dobroci. W zestawieniu z nim mogę jasno zobaczyć własną małość i bezduszność. Pan Bóg uczy nas na takich przykładach.
Chodziliśmy spać późno. Minęła już chyba wtedy jedenasta. Moja żonka przyszła do mnie z kuchni mówiąc, że ktoś już po raz drugi zastukał leciutko do okna. Najpierw wydawało się jej, że to jakieś przypadkowe dźwięki, potem nabrała pewności, że to zamierzone stukanie. Za oknem na podwórzu nikogo nie mogła dostrzec.
Wyszedłem przed dom. Mocno wiało i przy temperaturze minus dwa stopnie zimno było okropne. Zrobiłem parę kroków w stronę niezamykanej bramy – żyliśmy od lat na wsi i tej racji posiadaliśmy duże, naturalne poczucie bezpieczeństwa w tymże świecie. Ogromny, srebrny księżyc w pełni zapewniał widoczność niewiele gorszą niż za dnia. Za słupem bramy, od zewnątrz, ktoś stał. Zbliżyłem do niego. Był to wysoki młody mężczyzna, prawie całkowicie nagi. Miał na sobie tylko slipki. Bosy. Ręce założył na piersi i wydawało się, że wcale nie odczuwa chłodu. Stał wyprostowany wpatrzony w dal, z uśmiechem na ustach..
- Co tutaj robisz? - zapytałem spokojnie.
Zareagował z opóźnieniem, nie przestając się uśmiechać. Ruch głową miał świadczyć o bagatelizowaniu trudno wytłumaczalnego położenia.
- A... chodzę tak sobie.
- Przecież zamarzniesz.
- Nie... – przekomarzał się ze mną wciąż z uśmiechem na ustach.
Zdawałem mu jakieś durne pytania, on się zgrywał, ja podobnie. Próbowałem dowiedzieć się o nim czegoś bliższego, nie otrzymywałem jednak konkretnego wyjaśnienia. Dopiero później, z perspektywy dnia mogłem stwierdzić, że jego umysł nie pracował normalnie, chłopak nie pamiętał niczego o sobie. Zmuszany przeze mnie do jakichś odpowiedzi, nawet takich zdawkowych, zaczął odzyskiwać poczucie chłodu. Kulił się coraz bardziej i przestępował z nogi na nogę. W świetle księżyca skrzyła się zamarznięta ziemia. Ja sam, mimo że miałem na sobie jakąś kurtkę, odczuwałem dotkliwe zimno.
Dopytywałem się skąd jest, gdzie mieszka. Gdy w końcu pokazał głową na rejon wsi oddalony o pół kilometra, akurat mniej mi znany, mieszkałem tu stosunkowo od niedawna, dla własnej wygody i spokoju nabrałem przekonania, że jest faktycznie stamtąd.
Kazałem mu czym prędzej „zasuwać” w tamtym kierunku. Szczekając zębami, zgodził się ze mną, że jest bardzo zimno i kłusując drobnymi kroczkami, boso po po zamarzniętej żużlowej nawierzchni drogi, wciąż z rękoma splecionymi na piersi, ruszył w tamtą stronę. Naga sylwetka przemykała za ciernistym, mirabelkowym żywopłotem. Nad nią bezpośrednio i ponad polami wypełnionymi piekącym chłodem płynął okrągły srebrno-rudy księżyc.

Po jakimś czasie mój sąsiad Czesław wspomniał mimochodem, że miał ciekawego gościa, który zawitał do niego w środku nocy bez ubrania i bez butów. Dał mu jakieś swoje ciuchy, kołdrę i przenocował w komórce. Rano znalazł mu jakieś stare buty i wytłumaczył jak dojść do gospodarzy u których gościł – okolica była przybyszowi nieznana.

Tamtej nocy, gdy wróciłem do mieszkania i zdałem sprawozdanie żonie, jej akceptacja skruszyła chwilowo moje wątpliwości, jakie pojawiły się we mnie jeszcze w trakcie rozmowy z tym nieoczekiwanym przybyszem. Jego ciche pukanie do okna było wołaniem o pomoc. Nie udzieliłem mu jej. Pozbyłem się go wygoniwszy na mróz, narażając nagiego człowieka na wielkie ryzyko utraty zdrowia. Nie otrzymał ode mnie minimum pomocy. Ta zawsze kosztuje – zamieszanie w domu, strach żony, może i przebudzonych dzieci; jakieś problemy z milicją. Mógł mnie tłumaczyć tylko własny strach, lecz nie miałem w dyspozycji takiego odwołania.

Mojego braku przyzwoitości nie może przykryć też humor i wesołość sytuacji, w jaką zwykle wieś potrafi przyoblec każde nieomalże wydarzenie. U innych moich sąsiadów murarze mieli jakąś większą robotę. Większość z nich dojeżdżała a jeden z nich został na nocleg. Rano, gdy sąsiadka naszykowała mu śniadanie i zajrzała do pokoju, żeby go obudzić, zobaczyła puste łóżko i całość ubrania obok. Okno było przymknięte. W atmosferze narastającego niepokoju rozpoczęto poszukiwanie zaginionego, najpierw w obejściu, potem po najbliższej okolicy i nagle natknięto się na niego ubranego niczym strach na wróble, w przypadkowe, cudze rzeczy. Spory czas nie było wiadomo, kto tak przystroił, a właściwie uratował, lunatyka.
Kiedyś, trudno mi teraz ustalić w jakim to punkcie czasu minionego, sąsiad Czesław powiedział mi, że pomaga uciekinierowi z więzienia. Miał on jakiś duży wyrok - za morderstwo. Przychodził do niego pożywić się, czasem przenocować. Otrzymałem tę poufną informację i dla zasady - sąsiadowi się ona należała, i na wszelki wypadek, gdyby nagle ktoś zaczął mnie o nieznajomych wypytywać. Przez czas jakiś sądziłem, mając w pamięci zbrodnię popełnioną tu w okolicy, że chodzi tu o tego „swojego” zabójcę, być może w jakiś sposób rodzinnie związanego z Czesławem. Potem dowiedziałem się, że nie było tak. Tym uciekającym więźniem, skazanym za ciężkie przestępstwo, był ktoś obcy, kogo Czesław wspierał bezinteresownie, tylko z dobroci swojego serca.
Musi być coś w tej naszej dziurze, jakiś sam dół, fundament, opoka społecznej struktury – coś najmocniejszego, godnego podziwu. Tu koniec ucieczki, azyl, najgłębszy sens braterstwa, ze względu na które ktoś cię rannego wynosi z pola walki. Tu znajdowała się u Reszków jedna z ostoi Franczaka „Lalka”, którego całymi latami nie mogli dopaść jego prześladowcy, bo nie wydał go ani strachliwy ani gorliwy, ani ormowiec ani partyjny. Teraz, z perspektywy czasu widać jak bardzo było, ponad różnicami, zjednoczone tamto społeczeństwo i jak podzielone, zagubione i bojaźliwe jest ono obecnie.

Nie zapisałbym tej historyjki o Czesławie, gdyby nie pewne zdarzenie świeższej daty, wywołujące tamto dawne zamknięte wydawałoby się, osobiste i o anegdotycznej ino wartości.

Góra Karmel w Ziemi Świętej jest miejscem świętym kilku religii. Katolikowi jest ona bliska ze względu na dzieło św. Jana od Krzyża, a dla kogoś związanego z Lublinem jeszcze bardziej przez pamięć o działających w centrum miasta karmelitach bosych i całkiem niedalekich karmelitach trzewiczkowych. Uwzględniwszy to wszystko musiałem pewnym faktom nadać szczególne znaczenie i pochylić się nad nimi w staraniu o ich zrozumienie.
W żaden sposób nie kierując się własną wolą, znalazłem się w miejscowości Carmel w stanie Nowy Jork. Tam też dane było mi trafić na cmentarz, gdzie wykonałem kilka zastanawiających mnie wciąż zdjęć. Oto jedno z nich:
 

 

Polaka przyciąga ślad polskości, tu jeszcze dodatkowo intrygowała mnie forma nagrobku. Tylko w kilku miejscach tego starego cmentarza znajdowały się krzyże, wolałbym aby pod nim chciał zostać pochowany Chester Kulesza, wymyślił sobie jednak coś innego. Było to wyraźne posłanie, adresowane dokładnie do kogoś takiego jak ja, niekoniecznie Polaka – napis był dla mnie zupełnie niezrozumiały – ale właśnie do dociekliwego przybysza.
Zdjęcie pokazałem w małym gronie bliskich mi osób dysponujących językiem angielskim. Zdobyło ich uznanie i skłoniło do zadumy i wysiłku, aby tłumaczenie sentencji okazało się maksymalnie wierne. Ale większej dla mnie wartości niźli filozoficzny tekst nabrała  nieoczekiwana konstatacja przyjaciela, odnosząca się do imienia zmarłego. Usłyszałem zamyślone: - Czesiek.
Chester Kulesza to Czesław Kulesza. Jeśli nawet tak nie było, to jego osoba natychmiast przywołała w mojej pamięci znanego mi Czesława Cichowicza, bliskiego mi i pamiętnego przede wszystkim poprzez tę historię natury moralnej opisaną powyżej. W miejscowości o świętej nazwie przywołany zostaje dobry uczynek z pewnej zimnej, listopadowej nocy, który w moim życiu miał tak istotne znaczenie jak przypowieść o miłosiernym Samarytaninie dla całej nauki Jezusa. Znalazłem się w przestrzeni objętej tym dobrem i i posłużyło to mojej duszy, otrzymałem światło zrozumienia i szansę poprawy. Jak całość tej sytuacji ma się do Czestera-Czesława Kuleszy nie wiem, ale wierzę, że dobro, podobnie jak modlitwa, porusza pozagrobowe wymiary.



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika andzia

07-04-2014 [10:28] - andzia | Link:

Phil Brosmans pisał:
"Moje usta są stworzone dla słów,
dla słów dobrych,na które ktoś czeka.
Moje usta są stworzone do pocałunku,
moje ręce - by być delikatne i łagodne,
by biedakowi dać chleb,by pocieszyć,
a stopy - by iść drogą ku bliźnim.
Moje serce stworzone jest dla miłości,ciepła,
dla tych,którzy żyją w zimnej samotności".
To piękne słowa,ale w obecny świat to dżungla,w której ludzie wzajemnie się poniżają,męczą,doprowadzają do rozpaczy.
Tryumfują nieludzkie instynkty.
Potrzebni nam tacy,jak Czesław Cichowicz.

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

07-04-2014 [16:28] - St. M. Krzyśków... | Link:

Tak dokładnie, jak w tym wierszu i w Ewangelii.
"«... Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź, i ty czyń podobnie!» " (Łk 10, 36-37)

Obrazek użytkownika Traube

07-04-2014 [11:06] - Traube (niezweryfikowany) | Link:

Przepraszam najmocniej, ale nie widzę niczego godnego pochwały w udzielaniu pomocy ukrywającemu się mordercy.

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

07-04-2014 [16:08] - St. M. Krzyśków... | Link:

Łatwo mi to zrozumieć, gdyż taka jest właśnie opinia większości.
Argumentów skłaniających do obrony odrzuconych obficie dostarczają wszak różne nurty humanizmu, chrześcijaństwo i pewnie też inne religie. Jeśli by się zapomniało o tych ideach, bo przecież nie przepisach (nie istnieją), to być może co niektórzy mają jeszcze w genach archaiczną zasadę „świętej” gościnności, gwarantującej oprócz wiktu azyl i nietykalność. Choć najpewniej taki podgatunek wymiera, będą dominować działający bez pardonu – dziś właśnie po raz pierwszy w życiu spotkałem nieuprzejmą bibliotekarkę. 

Obrazek użytkownika Traube

07-04-2014 [18:18] - Traube (niezweryfikowany) | Link:

Ja rozumiem, że można pomagać komuś niesłusznie skazanemu. Czasem jest to powinność, kiedy chodzi o ofiarę np. systemu komunistycznego. Nawet jednak w systemie komunistycznym trafiali do więzień pospolici mordercy. I ja naprawdę nie pojmuję co ewangelicznego można znaleźć w pomaganiu ukrywającemu się bandziorowi, który być może zamordował jakiegoś taksówkarza żeby mu zabrać 15 zł, może zgwałcił i zabił staruszkę, może to był ktoś taki jak ten co z zimną krwią strzelał do pracownic Kredyt Banku, może jakiś polujący na małych chłopców pedofil sadysta czy wreszcie pijak co zatłukł swoją żonę.
Sam fakt ucieczki z więzienia świadczy, że osoba ta nie była zainteresowana odpokutowywaniem za swoje winy, a raczej kombinowała, jak się od tej odpowiedzialności wymigać.
Czasem takie bandziory uciekają z więzienia ot tak, żeby ile się da pohulać. Nierzadko jednak kieruje nimi potrzeba zemsty albo chęć popełniania dalszych zbrodni. W żadnym wypadku nie zasługują na pomoc i gościnność.
Nie bardzo rozumiem określania takich ludzi mianem "odrzuconych". Ja, w każdym razie, zupełnie stosowałbym to określenie do zupełnie, ale to zupełnie innej kategorii osób.
Jeśli zaś ktoś chce się nad mordercami pochylać, to powinien im pomagać w miejscu, w którym odbywają zasłużoną karę. Przypuszczam, że są takie możliwości.

PS. Ponownie próbuję zamieścić ten komentarz. Ukazał się on godzinę temu. Zauważyłem, że powtórzyłem słowo "zupełnie" w przedostatnim zdaniu. Wyedytowałem zatem komentarz, aby ów drobny błąd skorygować. Komentarz się jednak już więcej nie ukazał.

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

08-04-2014 [01:32] - St. M. Krzyśków... | Link:

 W godzinie próby absurdem byłoby sprawdzanie czyichś papierów i cedzenie miłosierdzia. Tutaj nieufność oznacza zero, nic, żadnego wspomożenia, wynocha!
Jeśli przychodzi do nas głodny, skostniały z zimna, chory, zraniony, obłąkany, to naszym pierwszym odruchem jest (czy powinno być) udzielenie mu pomocy. Ten potrzebujący nie przedstawi się nam podając, iż jest zbiegiem, dezerterem, mordercą, malwersantem, zboczeńcem, ostatnia kreaturą – wszystko to można ukryć milcząc lub kłamiąc. Ewentualne przyznanie się do źródła osobistej nędzy to szczególna moneta, jaką poratowany może zwrócić cząstkę kredytu zaciągniętego u swojego dobrodzieja. Czy z kolei ten, który przyjmuje taką zapłatę, który jest obdarowany szczególnym zaufaniem ma zawieść i cofnąć swą pomocną dłoń? Byłaby to szczególna podłość i zeszmacenie się, całkowita moralna katastrofa.

Obrazek użytkownika Traube

08-04-2014 [19:52] - Traube (niezweryfikowany) | Link:

Używa Pan bardzo mocnych słów. Byłoby mi bardzo trudno przejść do porządku nad faktem, że ktoś komu pomagam okazał się jakąś wyjątkową kanalią i ohydnym mordercą. Pański przyjaciel też nie wziął go chyba sobie na utrzymanie. W takich sytuacjach chodzi zwykle o doraźną pomoc, a nie o długotrwały proces. Nie uważałbym za żadną katastrofę poinformowania faceta, któremu dałem płaszcz i buty, a także go nakarmiłem, że w przyszłości nie chcę mieć z nim nic wspólnego skoro on jest tym, kim jest. Katastrofą moralną byłoby dla mnie raczej ukrywanie przed policją faktu iż poszukiwany niebezpieczny gwałciciel czy pedofil kręci się po okolicznych lasach i parkach.

Widzi Pan, ja się zawodowo stykałem z ofiarami takich typów. Z rodzinami kobiet, które taki morderca zabijał waląc je młotkiem po głowie, tudzież robił tym młotkiem z młodych fajnych dziewczyn wraki przykute do wózków inwalidzkich i nie potrafiące mówić. Stykałem się z ofiarami gwałtów i rodzicami dzieci zamordowanych przez sadystycznych pedofili. Stykałem się też, i to wielokrotnie na przestrzeni lat, z samymi przestępcami, w tym z dziesiątkami morderców.

Czytając Pańskie opinie wyobrażam sobie konkretne poznane przez mnie osoby i zastanawiam się, jak oceniałbym kogoś udzielającego im pomocy w trakcie ucieczki z więzienia czy szpitala. Wyobrażam sobie też co czułyby konkretne rodziny ofiar.

Dlatego też, pozwoli Pan, że zostanę przy swoim zdaniu.

Obrazek użytkownika goral

08-04-2014 [11:40] - goral | Link:

Re: "Traube" czy jak ci tam po Polsku..
Kolego Dialektyku..
Z twojej argumentacji jasno wynika ,ze obce ci zasady milosierdzia chrzescijanskiego czy zwyklego ludzkiego wspolczucia.
Dla nas chrzescian szczegolna wymowe ma historia Niewiernej niewiasty,ktora tlum chcial ukamieniowac.
Brat nasz i Bog wyciagnal reke z kamieniem i zaproponowal tlumowi aby pierwszy rzucil ten kamien w nieszczesna kobiete ten,ktory jest bez winy..Nie znalazl sie nikt..
Nie wiesz nic o tym czlowieku i co bylo jego wina ..Uzurpujesz jednak sobie prawo jego osadu.
Ja tego prawa w kategoryczny sposob ci odmawiam!
Nietrudno zauwazyc ,ze hipokrytycznie i manipulacyjnie uzywasz argumentacji w opisanym wydarzeniu.
Nie zauwazylem aby w niej oburzales sie zachowaniem Mordercow-Sedziow skazujacych na smierc niewinnych ludzi od 1945 roku do dzisiaj..Nie slysze twoich slow oburzenia na mordercow-policjantow mordujacych i katujacych z zimna krwia obywateli tego kraju za ich udzial w protestach...
Nie piszesz nic o platnych mordercach wynajetych przez obecna ekipe rzadzaca w usuwaniu niewygodnych swiadkow Morderstwa Smolenskiego.
Bowiem nie szeroko pojeta Sprawiedliwosc czy jej zasady sa przedmiotem twojej troski.
Twoim problemem jest wlasnie to Chrzescijanskie Milosierdzie ,ktore jest spoina i podwalina naszej Polskiej Wspolnoty z ktora ty sie nie utozsamiaz..panie "Traube"..

Obrazek użytkownika Traube

08-04-2014 [19:55] - Traube (niezweryfikowany) | Link:

Trudno komentować ten prostacki bełkot. Wybacz.

Obrazek użytkownika goral

08-04-2014 [21:42] - goral | Link:

Alez nie oczekiwalem komentarza od ciebie prostaku, uzywajacy Niemieckiego nicku.Z zakompleksionymi Niemieckimi prostakami nie wdaje sie w polemiki.Nie posiadasz adekwatnego poziomu aby je prowadzic.

Obrazek użytkownika Traube

08-04-2014 [22:20] - Traube (niezweryfikowany) | Link:

Nick nickiem, ale przynajmniej używam polskich znaków.
Trochę głupio wypadasz z tym swoim patriotycznym uniesieniem nieudolnie artykułowanym BEZ POLSKICH LITER.

Nie będziesz miał ze mną problemu, bo z założenia unikam portali dopuszczających tak prymitywne ataki na innych blogerów. Wydawało mi się, że naszeblogi reprezentują nieco wyższy poziom, ale przegląd twojej aktywności wskazuje, że jesteś tu stałym bywalcem. Dla mnie zatem nie ma tu miejsca.

Obrazek użytkownika goral

08-04-2014 [22:41] - goral | Link:

Spadaj Lemingu ze swoimi pokretnymi i prymitywnymi ocenami na ONET.Tu rzeczywiscie jest inny portal.
ps.dobierzemy sie do was wkrotce Lemingi,Resocjalizacja i obozy pracy przymusowej,przywroca wam poczucie rzeczywistosci..

Obrazek użytkownika Traube

08-04-2014 [23:58] - Traube (niezweryfikowany) | Link:

Józef Darski

Polecam Pańskiej uwadze trzy "komentarze" osobnika goral wymierzone w moją osobę.

To iż ktoś taki może tu w taki sposób pisać jest dla mnie zdumiewające i oburzające. Pomijam ewidentne groźby zawarte w ostatnim bluzgu.

Przykre to tym bardziej, że uprawia on swój proceder pod interesującym i - mimo moich zastrzeżeń - głębokim wpisem blogowym.

Dlaczego toleruje Pan takie chamstwo i prostactwo?

Obrazek użytkownika Traube

09-04-2014 [00:57] - Traube (niezweryfikowany) | Link:

Józef Darski

PONOWNIE polecam Pańskiej uwadze "komentarze" osoby podpisującej się goral wymierzone w moją osobę.

Pomijając już zawarte w ostatnim bluzgu groźby karalne, zdumiewające jest dla mnie tolerowanie takiego chamstwa i prostactwa na szanującym się portalu.

Przykre jest też i to, że te chamskie incydenty mają miejsce pod ciekawym i - pomimo moich zastrzeżeń - głębokim wpisie blogowym.

Obrazek użytkownika Boguslaw

09-04-2014 [08:22] - Boguslaw | Link:

TRAUBE pisze - "Przykre jest też i to, że te chamskie incydenty mają miejsce pod ciekawym i - pomimo moich zastrzeżeń - głębokim wpisie blogowym."

No to jest "PEREŁKA" !!!.

Człowieku wytykasz komus "bełkot" w pisowni - a sam ?.

Juz kiedys czytałem tu takie komentarze jednej pani o nicku DAF - czy to nie ta sama osoba ?. Nie wdawaj sie w pyskowke tylko przedstawiaj swoje poglady i argumenty za nimi stojace.Sprowokowałes tą dyskusje z goralem a potem płaczesz i "smażysz" donos na niego - fe !!! Donoszenie to podła czynność - nie wiedziałeś ?!

Obrazek użytkownika Traube

09-04-2014 [09:17] - Traube (niezweryfikowany) | Link:

Bogusław.

Sprawdź, z łaski swojej, w jakiej kolejności ukazywały się komentarze, kto kogo prowokował i kto używa argumentów ad personam.

W zasadzie powinieneś potem przeprosić, ale takiej klasy się raczej nie spodziewam.

Obrazek użytkownika andzia

09-04-2014 [09:04] - andzia | Link:

Góralu,nick Traube,widnieje na innym blogu.Nie wierzę w przypadek takiej samej nazwy.To on obrzucił blogera G.najobrzydliwszymi słowami.Innych,którzy mu się nie podobają,nie traktuje lepiej,i co charakterystyczne,ciągle donosi coś administracji - tutaj też już zaczął ...

Obrazek użytkownika zdzichu z Polski

08-04-2014 [22:47] - zdzichu z Polski | Link:

"Dla nas chrzescian" ???

Ci chrzescijanie to niby kto?, ty?
Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni. Ot co.

Obrazek użytkownika Boguslaw

09-04-2014 [08:33] - Boguslaw | Link:

To bardzo dobry wpis . Na dzisiaj.

" Znalazłem się w przestrzeni objętej tym dobrem i i posłużyło to mojej duszy, otrzymałem światło zrozumienia i szansę poprawy."

Wszyscy tego doznania doswiadczaja przynajmniej raz w swoim zyciu. Niestety nie wszyscy to zauwazaja . Nie wszyscy chca ten znak dla siebie przemyslec , zreflektować się - tak jak Pan.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

09-04-2014 [13:29] - St. M. Krzyśków... | Link:

Każdemu potrzebne i krytyka i uznanie. To drugie napędza i ustawia myśli w określonym, właściwym(?) kierunku. Ten mój tekst był pierwotnie przeznaczony dla grona przyjaciół, ich aprobata spowodowała, że przekroczył granice prywatności – wiadomo, że to kwestia podjęcia ryzyka. Pańskie uwagi, podobnie jak wszystkich innych osób, skłaniają mnie do trzymania się w przyszłości określonej  linii, widać użytecznej. Dziękuję i pozdrawiam.  

Obrazek użytkownika andzia

09-04-2014 [17:09] - andzia | Link:

Proszę Pana,takie teksty są bardzo ważne i potrzebne.Każdy z nas,dorosłych,ma za sobą jakieś zdarzenie,którego się wstydzi.Chciałby tamten czas wymazać z pamięci,ale nie można.Wyjściem jest zaakceptowanie tamtej sytuacji,a nauka na przyszłość pozostaje.
Takie teksty pozwalają innym na zobaczenie "belki we własnym oku".
Tylko ludzie pyszni przeciwstawiają się dobru,a pycha jest Panu obca,więc ...

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

09-04-2014 [23:52] - St. M. Krzyśków... | Link:

Jest dużo ryzyka w Pani opinii. Dziękuję za wiarę nie tyle we mnie, ile w człowieka ogólnie (widzianego jako dziecko Boga). Życie uczy jednak nieufności, podobnie jaki i Ewangelia. Co na dziedzińcu świątynnym zostało ze Skały - z dumnego Piotra, natchnionego naukami Jezusa? Żałosna, przestraszona kreatura. To się może zrobić z każdym; do wszystkich jest kierowana, jako przestroga, ta trudno wyobrażalna nauka o przemianie. Przed każdym też staje pytanie: czy istnieje naturalny, przyrodzony, ewolucyjny mechanizm, który potrafiłby ucznia z tego stanu totalnej klęski wydźwignąć, i to raz dwa? Dalej... 
Przepraszam z tę dygresję, ale zastanawiałem się akurat, czy istotnie ciekawe dla czytelnika byłoby przerzucenie tego wątku na poziom z lekka osobistych wynurzeń blogera? Pani sugeruje, że tak, więc...;)
Pozostaję w stanie szczerego zobowiązania.

Obrazek użytkownika andzia

10-04-2014 [09:43] - andzia | Link:

Najważniejszym jest,że zdajemy sobie sprawę z tego,co czynimy,czy uczyniliśmy.W moim własnym życiu wydarzyło się wiele,wiele, (wszak jesteśmy grzeszni) sytuacji,których do dziś się wstydzę.Wtedy potrafiłam wyszukać tysiące argumentów za tym,że nie było innego wyjścia.Dzisiaj o tamtych sprawach myślę zupełnie inaczej.Zadaję sobie pytanie:jak mogłam tak postąpić?Przecież to uwłaczało mnie jako kobiecie,jako człowiekowi.Życiowej mądrości nabiera się z wiekiem,więc za tamte historie mogę tylko przepraszać i starać się,aby nic podobnego już się nie zdarzyło.
Nie wiem jak jest z innymi,ale ja wiem,że bardzo często zasłyszane gdzieś przypadkowo słowo,przeczytane zdanie,potrafi poruszyć mnie tak,jak nic innego.Potrafi przewrócić mój tok myślenia o przysłowiowe 360 stopni.
Dlatego warto czytać,a szczególnie to,co inni już przeżyli.
Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Traube

10-04-2014 [00:03] - Traube (niezweryfikowany) | Link:

St. M. Krzyśków-Marcinowski

Wie Pan, ja się zastanawiam, jak by ten Pański Czesław zareagował gdyby Pan z nim chciał kulturalnie pogadać, ale w trakcie Pańskiego gadania włączyłby się jakiś prymitywny chuligan i zbluzgał Pana od najgorszych. Potem przyszedłby drugi prymityw i poinformował Pana, że to Pan spowodował bluzg chuligana mimo iż Pan mu jedynie chciał dać do zrozumienia, że na tym poziomie rozmawiać nie chce.

Pańska bierna postawa rozczarowuje mnie bardziej niż agresywne bluzgi prostaków.

Ale w sumie to dobrze. Cham podpisujący się gorol znalazł sobie dziś jakąś inną ofiarę. Administracji nie wadzi, że po portalu grasuje ktoś taki, ale ja na dłuższą metę z takim portalem nic wspólnego mieć nic chcę. Życzę Panu powodzenia na dalszej drodze moralnego rozwoju pod kierunkiem blogerów gorol i Bogusław.

Obrazek użytkownika St. M. Krzyśków-Marcinowski

10-04-2014 [01:35] - St. M. Krzyśków... | Link:

Rozumiem Pana żal i przepraszam za niespełnienie Pańskich oczekiwań. Od możliwości wyciągnia i posłużenia się rzeczowymi argumentami odciął mnie jednak gwałtowny nurt emocjonalnych komentarzy, a ja będąc w opozycji do Pana sprawiłbym wrażenie, iż również staram się Pana pognębić, od czego jestem daleki.  Przybrałoby to charakter nagonki tym bardziej, że ja, gorol i Bogusław reprezentujemy podobny światopogląd. Nie podobają mi się inwektywy i agresja, ale to jak na stadionie - co można z tym zrobić?
Pańskie uwagi na temat mojego tekstu były i ciekawe i zaskakujące. Kiedyś społeczeństwo było bardziej jednorodne, dziś różnice w widzeniu świata przez dwie osoby (Pan i ja) mogą być galaktyczne. Żeby je zniwelować do rozsądnych rozmiarów, dających jakieś oparcie ewentualnemu porozumieniu, potrzeba niebywałego wysiłku (problem ten jest pochodną ogólnego pytania - jak choć trochę zjednoczyć polskie społeczeństwo, czy to jest możliwe?).
Te rozbieżności między nami zainspirowały mnie do przypomnienia sobie o ważnej w mom życiu lektury ("Z zimna krwią") i zaprezentowania tego tu na blogu.
Na myśl przyszło mi też parę innych pomysłów, pozwalających "kulturalnie" kontynuować temat.
Świat, w którym żyliśmy razem ja i Czesław to "niziny" społeczne trudne do odmalowania, raczej nie da sie tego odnieść do wyobrażeń teraźniejszej daty.
Pozdrawiam.