DWIE DAMY POLSKIEGO SPORTU

Ciepłe reakcje na przypomnienie przeze mnie sylwetek dawnych polskich sportowców – patriotów, ludzi z pasjonującymi, filmowymi życiorysami zachęciło mnie, aby pokusić się o przedstawienie jeszcze kilku.

Zacznę od dam – huzary w kolejnym odcinku. Najpierw sportsmenka mało znana, a potem bardzo znana. Ta niesłusznie znana mało, to Bronisława Staszel-Polankowa. Była nieoficjalną mistrzynią świata w narciarstwie klasycznym, a konkretnie w biegu narciarskim. Wystartowała z 13 numerem startowym, osiągnęła czas 32 minuty 34 sekundy, uzyskując niemal 3 minuty przewagi nad drugą zawodniczką. Uważano ją wtedy za najlepszą narciarkę świata, choć w 1929 roku formalnie na MŚ kobiet tytułów nie przyznawano.
Zaczęła biegać w barwach zasłużonego dla polskiej niepodległości Towarzystwa Sportowego „Sokół”. Mistrzynią świata została w wieku 17 lat, co dało jej pierwszą „dziesiątkę” w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” na najpopularniejszych sportowców Polski. Mistrzynią Polski była osiem razy. O jej wszechstronności świadczy fakt, że mając 22 lata przejechała rowerem dookoła Polski : zrobiła 4000 kilometrów robiąc postoje w poszczególnych miastach , urządzając wtedy prelekcje o swoich Tatrach i udzielając wywiadów miejscowym mediom. Była też ratownikiem Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR).

Do legendy przeszły zawody, które ukończyła zanim sędziowie… rozłożyli aparaturę do pomiaru czasu. Nie biegała na nartach w czasie wojny, ale po jej zakończeniu, w wieku prawie 40 lat, potrafiła jeszcze wywalczyć czwarte miejsce w mistrzostwach Polski. Przed wojną przez 4 lata oraz po wojnie przez kolejnych 11 prowadziła schronisko dla turystów na Przysłopie Miętusim. Mieszkali tam nie tylko turyści, ale ludzie, którzy stracili zdrowie na Gestapo, a po wojnie na UB.

Okupację niemiecką spędziła w Zakopanem, ale na początku lipca 1944 przeniosła się do stolicy. Wstąpiła do AK i uczestniczyła w Powstaniu Warszawskim. Była sanitariuszką- pseudonim „Duża Bronka” - w batalionie „Kiliński”. Po powstaniu została więziona przez Niemców w trzech obozach jenieckich. Po wojnie wróciła do Zakopanego i dostała Krzyż Walecznych, ale od ...Rządu Polskiego na Uchodźstwie w Londynie.

Żyła dla innych: liczne puchary, które zdobyła na zawodach oddała zakonnikom – Pallotynom do przetopienia na dzwony kościelne dla kościoła na Krzeptówkach. Swoje historyczne narty przekazała jako dar dla polskiego papieża, a swój dom w Zakopanem ofiarowała jednemu z instytutów katolickich. Ta córka cieśli, pochodząca z wielodzietnej rodziny, zmarła w wieku 76 lat i została pochowana tam, gdzie się urodziła – w Kościelisku. Od kilkunastu lat organizowany jest w jej rodzinnej miejscowości memoriał jej imienia.

A teraz o tej najbardziej znanej - pierwszej polskiej mistrzyni olimpijskiej Halinie Konopackiej. Nie tylko zdobyła pierwszy złoty medal dla naszego kraju – na Igrzyskach Olimpijskich w Amsterdamie - ale była też 7-krotną rekordzistką świata i to w trzech konkurencjach. Dwie z nich istnieją do dzisiaj : to rzut dyskiem i pchnięcie kulą. Trzeciej – rzut dyskiem oburącz – już nie ma. Była też dwukrotną mistrzynią świata, bo za MŚ można uważać Światowe Igrzyska Kobiet: zdobyła tam złoto w Szwecji (1926) i Czechach (1930), także w rzucie dyskiem oraz brąz również w Goteborgu w pchnięciu kulą oburącz (!). Była też… poetką i malarką! Urodziła się w Rawie Mazowieckiej w 1900 roku, a zmarła w wieku 89 lat w USA, na emigracji. Ciekawostka: po matce miała tatarskie korzenie. Dziennikarze sportowi mówili o niej: „czerbieta” – co było zbitkiem słów „czerwona kobieta”. Chodziło o to, że występowała niemal zawsze w czerwonym berecie...

Zaczęła od narciarstwa, aby zupełnie przypadkiem jako studentka filologii na Uniwersytecie Warszawskiem trafiła do sekcji lekkoatletycznej. Zdobyła 27 medali mistrzostw Polski, poczynając od rzutu dyskiem przez pchniecie kulą, skok w dal, rzut oszczepem po lekkoatletyczny pięciobój. Jeździła też konno, grała w piłkę ręczną, wyczynowo jeździła też samochodami. Ojciec i siostra grali w tenisa, brat w piłkę nożną, ale też uprawiał lekkoatletykę.

Na drugich z udziałem Polski Igrzyskach w Holandii (1928) nie tylko wygrała rzut dyskiem i pobiła rekord świata, ale została też Miss Igrzysk. Rok po tych IO wydano zbiór jej wierszy. Pisała dla dwóch periodyków literackich. Zakończyła karierę sportową już w wieku 31 lat – będąc niepokonaną w rzucie dyskiem. Wyszła za maż za… polityka, ministra skarbu Ignacego Matuszewskiego, starszego od niej o 9 lat. Mąż był także dyplomatą, oficerem wywiadu i członkiem MKOL.

Życiorys miała filmowy. Wraz z mężem wywiozła z Polski na początku okupacji niemieckiej złoto NBP : osobiście kierowała ciężarówką ze złotym kruszcem na trasie z Polski przez Rumunię (mój Boże – myśmy wtedy z Rumunią graniczyli !) do Francji. Jako pierwsza kobieta wygrała plebiscyt „Przeglądu Sportowego” na najlepszego sportowca Polski.

Właśnie powstał scenariusz filmu o Halinie Konopackiej. Chętnie go obejrzę. Gdyby była Amerykanką w Hollywood nakręcono by film o niej z pół wieku temu albo i wcześniej.

Dwie kobiety, dwie historie. Jeden wspólny mianownik: biało-czerwone barwy.

*tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (09.10.2023)