Związek zawodowy złodziei

Tata Łukaszka wszedł do bloku, przed windą czekał już jakiś facet. Tata Łukaszka nigdy go nie widział i poczuł się trochę nieswojo. Skarcił się zaraz w myślach za jakieś śmieszne przeczucia.
Wsiedli razem. Facet ulokował się w głębi kabiny, a tata Łukaszka stanął przy tablicy z przyciskami.
Winda ruszyła w górę.
Po paru sekundach tata poczuł coś dziwnego w kieszeni spodni. Odruchowo sięgnął ręką i złapał czyjąś rękę. Obrócił się kompletnie zaskoczony. Tuż za nim stał facet i sięgał mu do kieszeni spodni.
- Złodziej! - krzyknął tata Łukaszka.
- A fe - skrzywił się facet. - A może tylko niewinny zboczeniec? A pan zaraz: złodziej. Po czym pan to wnosi?
- Chciał mi pan coś ukraść!
- Za samo chcenie nie ma paragrafu.
- Jest! gdybym pana nie złapał, to by mi pan ukradł portfel!
- Gdyby babcia miała wąsy... - westchnął facet. - A może ja niczego nie wziąłem? Tylko dołożyłem?
Osłupiały tata Łukaszka sięgnął do kieszeni. Wyjął portfel i... wyjął jeszcze kartkę papieru.
- Ulotka? - wyjąkał.
- Ha! - zawołał zadowolony facet. - I co?
- Związek zawodowy złodziei??? - przeczytał tata Łukaszka. - A jednak złodziej!
- No złodziej, złodziej...
Winda się zatrzymała.
- Niech pan wysiada, ja jadę na ostatnie piętro - oznajmił facet. - Będę roznosił ulotki. Zapraszamy na spotkanie. Tam jest data i miejsce!
Tata Łukaszka wysiadł, a winda pojechała dalej.
Kiedy wszedł do mieszkania i opowiedział co mu się przydarzyło nikt z początku nie chciał mu uwierzyć.
- Żeby złodziejstwo było tak bezczelne! - irytował się dziadek Łukaszka.
- Ja tam idę - oświadczył niespodziewanie Łukaszek.
Wszyscy zaczęli krzyczeć że to skandal.
- Żaden skandal. nikt nigdy nie wie jak wygląda złodziej. A tam się oni ujawnią. Wszyscy! Sami! dobrowolnie! Od razu człowiek będzie widział z kim ma do czynienia jak go spotka.
Po dłuższym namyśle Hiobowscy uznali, że koncepcja jest ciekawe i wszyscy pójdą.
Otwarte spotkanie związku zawodowego złodziei odbywało się w osiedlowym domu kultury. Na sali było dużo widzów.
- Witam państwa bardzo serdecznie - do mikrofonu podszedł przewodniczący związku. - Cieszę się, że tak wiele osób przyszło, bowiem mamy do przekazania wiele ważnych wiadomości. Otóż spada liczba kradzieży. Tak. To prawda. Zapewne to państwa cieszy. I to błąd. Bowiem jak państwo spojrzą na ten oto wykres widać wyraźnie. Że rośnie procentowy udział innego rodzaju zdarzeń. W tym morderstw.
Powiało grozą i śniegiem za oknem.
- W związku z tym rozpoczynamy akcję społeczną pod hasłem: "Więcej kradzieży, mniej morderstw!" Czy ktoś ma jakieś pytania?
- Ja - odezwał się jakiś pan. - Jestem kierownikiem tego domu kultury. Kiedy mi zapłacicie za wynajem sali?
- Jak to? - przewodniczący związku obejrzał się na swoich kolegów siedzących za stołem. - Nie zapłaciliście?
- Ja zebrałem fundusze - odezwał się pierwszy.
- Ja przekazałem wszystko Jankowi - odezwał się drugi.
- Janek - zmarszczył brwi przewodniczący.
Ale trzeci pan milczał. Za to odezwał się czwarty.
- Co wy nagle świętych udajecie?  Od tygodnia Janek znosi jakieś paragony! Ostatnio kupił sobie siedemnastego tableta.
- Janek! - huknął przewodniczący.
Janek drgnął i wybąkał, że może popełnił pewną niezręczność.
- Jaką niezręczność? - pierwszy pan był urażony. - Okradłeś nas! Ty złodzieju!
- Nie jestem złodziejem!
- Nie rozśmieszaj mnie!
- Nieprawda! Niczego nie ukradłem! Mam paragon!
Drugi pan zaproponował, żeby Janek wsadził sobie ten paragon w końcowy odcinek jelita grubego i się pobili.

--------------
http://www.wydawnictwo-lena.pl... - blog w formie książki
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/mar...
http://kaktus-i-kamien.blogspo...
http://grunt-rola.blogspot.com