Transformersy są wśród nas!

Babcia Łukaszka uwielbiała telewizję - kiedyś.
Kiedyś, kiedy piosenki były melodyjne, a śpiewali je ludzie w mundurach.
Kiedyś, kiedy seriale kończyły się zwycięstwem naszych ludzi w mundurach.
Kiedyś, kiedy wiadomości prowadzili ludzie w mundurach.
Ale potem wszystko się zmieniło, a treści płynące z telewizora informowały ją, że ona jest gorsza, że wszystko jest gorsze i że będzie jeszcze gorzej. Ale za to jest wolność.
Babcia Łukaszka obraziła się i na wolność i na telewizję - tę nową.
Sporadycznie coś tam oglądała, no bo ile lat można wytrzymać bez telewizji? Zazwyczaj jednak bywała rozczarowana poziomem tego, co w telewizji pokazywano.
- Co ty za bzdury oglądasz - pokiwała kiedyś głową na wnukiem, który oglądał jakaś produkcję amerykańską, gdzie huczało, zgrzytało, strzelało i wybuchało.
- Babciu, ty się nie znasz. to jest hit! Transformersy!
- Coś z gender? - spytała ostrożnie babcia Łukaszka.
- Coś ty! To roboty z kosmosu! I się nawalają!
- Z kim?
- Z innymi robotami!
- Też z kosmosu?
- Tak! No widzisz, już załapałaś!
Babcia spojrzała na ekran gdzie robot bojowy przekształcał się w samochód.
- Dałbyś sobie spokój z oglądaniem takich bzdur.
- To nie bzdury, takie rzeczy są naprawdę!
- Co? Roboty z kosmosu? Przecież gdyby coś przyleciało zaraz by o tym napisali w gazetach!
- To zależy co by przyleciało, gdzie wylądowało i czyja gazeta - rzekła wątpiąco Łukaszek. - ale my już mamy swoje roboty. Jeszcze lepsze! Są takie automaty o których się filozofom nie śniło!
- Pewno gdzieś daleko w Związku...
- Nie ma już.
- ...w Rosji. albo w tej... Ameryce.
- Nie, u nas też są.
- Teraz to już wiem na pewno, że bzdury opowiadasz! - uniosła się babcia. - My, polskie emerytki dysponujemy najlepszą siecią wymiany informacji w tym kraju. Nigdy o czymś takim nie słyszałam.
- Tu nie trzeba mówić, to trzeba zobaczyć. Możemy iść teraz.
- Jak? Teraz, zaraz?
- Oczywiście!
I poszli. Na przystanku wsiedli do tramwaju i podjechali kilka przystanków. Wysiedli przy wielkim szpitalu.
- Tutaj??? - babcia była bardzo zaskoczona.
- Tutaj - potwierdził Łukaszek i poprowadził babcię nie do samego szpitala, lecz na małe podwórko utworzone przez załamanie skrzydeł budynku.
- I co?
- Teraz czekamy.
Czekali więc. Minęło dziesięć minut, piętnaście... Babcia zaczęła się już denerwować.
- Żarty sobie jakieś...
- Cicho! - syknął Łukaszek. - Zaczyna się!
Otworzyło się jedno z okien na pierwszym piętrze i wylazł przez nie wielki robot. Czepiając się ściany dotarł na dach i podpiął się od jakiegoś zbiornika.
- Co to jest??? Co to robi??? - babcia była papierowa na twarzy. Ostatni raz była w takim szoku, kiedy dowiedziała się, że jednak Stalin był niedobry.
- Pobiera deszczówkę ze zbiornika. Woda jest mu potrzebna do rozkładu na tlen i wodór. Tlen jest la pacjentów, a wodór pracuje w ogniwach jako napęd. Imponujące, co? - Łukaszek pokazał wielkiego robota, który pełzł po ścianie z powrotem w stronę okna. - Widziałem to już trzy razy i nie mogę się napatrzyć. Ale to nie wszystko. On nie potrzebuje prądu! nie potrzebuje żadnej obsługi! Wszystko robi sam, zupełnie sam! Sam się też naprawia i serwisuje!
- Ale co to jest???
- Transformers, mówiłem.
Babcia spojrzała na Łukaszka z niedowierzaniem.
- No dobra, żartowałem. To łóżko antyodleżeniowe dla seniorów podarowane przez Największą Kwestę.

--------------
http://www.wydawnictwo-lena.pl... - blog w formie książki
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/mar...
http://kaktus-i-kamien.blogspo...
http://grunt-rola.blogspot.com