Czas na ofensywę Polski

Piszę te słowa na Bliskim Wschodzie, gdzie przez ostatni tydzień reprezentowałem Parlament Europejski. Poza spotkaniami np. z premierem Izraela, prezydentem Egiptu i nowo wybranym sekretarzem generalnym Ligi Arabskiej mogłem obserwować działania poszczególnych państw UE w tym regionie i ich strategie.

Polska ma tam aktywnych i merytorycznych dyplomatów (właśnie tak!), ale wciąż nie mamy chyba państwowej strategii ‒ tak, jak inne kraje. Dlaczego cztery razy od nas mniejsze pod względem ludności Węgry mogły zdobyć się np. na program stypendialny dla 200 studentów z Egiptu, a my nie? Przecież nie chodzi tu o działalność charytatywną czy humanitarną, tylko o kształtowanie elit, które w przyszłości będą miały decydujący wpływ na to skąd chociażby importować do tego wielkiego demograficznie kraju towary, urządzenia, sprzęt. W ten sposób Madziarowie już teraz skutecznie walczą o rynki zbytu. My nie ‒ bo Polska zapewnia zagranicznym studentom jedynie stypendia na sama naukę, bez kosztów utrzymania. Tenże Budapeszt temuż Kairowi daje wieloletnie kredyty na zakup np. wagonów do metra, pod warunkiem, że zakupione zostaną one nad Dunajem. Tak rząd Orbana dba o zagraniczne zamówienia dla węgierskich fabryk. Polacy powinni brać przykład ‒ także od bratanków, przy czym chodzi o całą Azję i Afrykę, a nie tylko kraj nad Nilem.

*pełna wersja komentarza, który ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (10.12.2016)