CETA – ostatni dzwonek

Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego to 28 października na szczycie UE - Kanada formalnie wejdzie w życie porozumienie CETA. Umowa najmocniej uderzy w te kraje Unii, które mają dobrze rozwinięte rolnictwo. Oprócz tego zaleją nas tony niezdrowej żywności, a prawodawstwo będzie bardziej przychylne interesom wielkich korporacji. Czy jest więc sens wyjść przed szereg i krzyknąć: weto? Z europosłem PiS i wiceprzewodniczącym PE Ryszardem Czarneckim rozmawia Adam Drygalski.

Taktyka krajów UE w sprawie negocjacji z Kanadą przypomina trochę wyścig kolarski, gdzie kanadyjski kolarz jedzie z przodu a peleton tylko ogląda się za siebie i żaden z zawodników nie chce zaatakować. Być może niektórzy w tej grupie mają w tym interes, ale są kraje, dla których CETA w obecnym kształcie oznacza więcej kłopotów niż korzyści. W tej grupie jest Polska, ale głośnego sprzeciwu naszego rządu nie słychać. 

- Nie chciałbym, żeby Polska była Rejtanem. To jest może efektowne i spektakularne, ale mało efektywne. Lepiej żebyśmy wykreowali pewną koalicję krajów, które w konkretnych sprawach są sceptyczne. 

Nie za późno na takie pomysły? Zostały trzy tygodnie i będzie po zabawie.

- To jest ostatni dzwonek. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Musimy ten czas maksymalnie wykorzystać. 

Tylko że my ten czas tracimy. Z ostatniego posiedzenia Sejmu ten temat spadł.  

- Jeśli ceną za to będzie lepsze przygotowanie rządu, to cenę taką trzeba zapłacić. Musimy mieć pełną świadomość tego, na czym stoimy a gdzie możemy leżeć. Musimy się tej umowie albo realnie przeciwstawić, albo zdać sobie sprawę z konsekwencji, które spotkają nas w przyszłości.

A pan miał okazję rozmawiać o niej na przykład z panią premier lub panem prezydentem? 

- Będę rozmawiał w tej sprawie z ministrem Waszczykowskim. 

Krótko mówiąc, Polska w dalszym ciągu, tak samo zresztą, jak inne kraje Unii zachowuje się biernie.  

- Polski rząd jest częścią unijnego chóru, ale zgodzę się z tym, że Europa powinna być bardziej aktywna. Są kraje, które mają większy procent ludności pracującej w branżach przez CETA zagrożonych. Kraje Europy południowej i Polska takimi krajami właśnie są. Nie ma co się oglądać na Wielką Brytanię, która zanim przegłosowała wyjście z Unii CETA i TTIP forsowała, ani na Niemcy, dla których ta umowa jest o wiele korzystniejsza niż dla nas. 

23 września w Bratysławie odbył się nieformalny szczyt. Nikt tam nie protestował. Nie protestowała Francja, nie protestowała Grecja, nie protestowała Polska. Nikt nawet nie zabrał głosu i nie powiedział: "Halo, coś tu jest nie tak!"

- Zbyt duże otwarcie drzwi na CETA będzie oznaczało jednocześnie wpuszczenie tymi samymi drzwiami TTIP, czyli bardzo podobnej umowy z USA. Skutki więc mogą być o wiele bardziej złożone niż nam się wydaje. Chciałbym mieć spokój sumienia, dlatego mówię o pewnych zastrzeżeniach i wątpliwościach z tym związanych w kontekście polskiej gospodarki. Dostrzegam wymierne korzyści w obszarze handlowym, natomiast nie uważam, abyśmy musieli składać polskie rolnictwo w daninie na ołtarzu polityki. 

Polski rolnik z kanadyjskim nie ma dużych szans. Tamten dysponuje dużo niższymi kosztami produkcji i nie do końca czystymi, patrząc z europejskiej perspektywy, warunkami hodowli i uprawy. Kanada to trzeci producent żywności GMO na świecie. Można to porównać do meczu dwóch drużyn, z których jedna od początku gra z przewagą dwóch zawodników a w dodatku może faulować, ile chce. Efektem będzie utrata około dwustu tysięcy miejsc pracy na polskiej wsi i zalew rynku niezdrowym mięsem.  

- Nie wiem czy aż dwieście tysięcy. Ale jeśli to będzie pięćdziesiąt tysięcy, to i tak nas na to nie stać, bo w polskim rolnictwie każde miejsce pracy jest ważne i także z tego względu trzeba bardzo uważnie patrzeć na ręce tym, którzy teraz decydują o ostatecznym kształcie CETA. Mówiąc otwarcie i szczerze, rozumiem, że przed szczytem NATO w Warszawie ten temat nie istniał, aby nie generować pewnych napięć przed decyzjami o charakterze strategicznym. Kiedy wypadało milczeć, milczeliśmy. Teraz milczeć nie należy.

Oprócz rolnictwa mamy też skomplikowany arbitraż prawny.  

- Mówił o nim minister Waszczykowski i cieszę się że również dostrzega ten problem. To może być bomba z opóźnionym zapłonem. Trzeba uważać żeby w takich sprawach czegoś nie przespać. Problematyczne jest to, że oddaje się partnerom, którzy mogą stać się za kilka lat konkurentami, zbyt wiele do powiedzenia w kwestiach spornych. Tamci producenci, czy tamte korporacje, będą uprzywilejowane, bo stanie za nimi ich wymiar sprawiedliwości. 

Odnoszę wrażenie, że mówi pan o rzeczach, które dla większości Polaków są czarną magią. Polacy potrafią protestować, jak nie podoba im się ustawa aborcyjna lub zmiany w trybunale, ale CETA to temat bardzo odległy. Podobnie jest zresztą w całej Europie.  

- Te sprawy z reguły nie poruszają społeczeństw. Były dwa przypadki, które chyba potwierdzają regułę. To ACTA i na trochę mniejszą skale TTIP. Przeciw tej ostatniej protestowano głównie w Niemczech. Musimy przypomnieć sobie staropolskie przysłowie, że jak sobie pościelesz tak się wyśpisz, bo teraz właśnie decydują się kluczowe dla Europy rzeczy.

CETA jest forpocztą TTIP a USA to znacznie potężniejszy partner niż Kanada.  

- To system naczyń połączonych. Na te umowy jesteśmy skazani, ale nie jesteśmy skazani na ich kształt. Diabeł tkwi w szczegółach, więc jestem zdania, że powinniśmy dmuchać, choć niektórzy powiedzą, że dmuchamy na zimne. Pracę nad CETĄ są na finiszu, inaczej sprawa się ma z TTIP, gdzie sporo jest do wynegocjowania, ale Komisja Europejska niechętnie dzieli się z Parlamentem Europejskim informacjami zasłaniając się utajnieniem negocjacji. 

Pan kupuje taką retorykę, że wiele zapisów CETA będzie odłożone w czasie i otworzy jeszcze pole do pracy nad dalszymi zmianami.  

- Pamiętam, jak w podobnym tonie wyrażano się o Traktacie Lizbońskim. Stary trik, żeby postawić na swoim. Nie uważam takich gwarancji za realny hamulec. Wierzę, że na finiszu Polska i nie mówię tu tylko o polskich władzach, ale i o opinii publicznej wykaże większą obywatelską troskę, nie dając się uśpić takimi komunikatami, które mówią że wszystko będzie "cacy". Kolarze, o których rozmawialiśmy na początku często rozmawiają ze sobą, zanim wspólnie ruszą do przodu. Najważniejsze ustalenia padają zazwyczaj na kilka kilometrów przed metą

*Interia.pl (04.10.2016)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika smieciu

06-10-2016 [10:24] - smieciu | Link:

No zobaczymy Panie pośle. Właśnie chciałem napisać coś na temat adresując specjalnie do Pana. Ponieważ nie udaje Pan że nie ma problemu.
Na temat podejścia PiSu do problemu można też przeczytać w ciekawym wywiadzie z wicemarszałkiem Tyszką z Kukiz'15. Wynika z niego, podobnie jak z innych doniesień, że PiS jest wewnętrznie podzielony w tej sprawie. To co najmniej niepokojące, gdyż trudno stwierdzić nad czym właściwie filozofować.
Jedyne wyjaśnienie jest takie że istnieją zewnętrzne naciski w tej sprawie. Zakładam że rząd nie zamierza ulec naciskom unijnym, bo poddanie się tym oznacza że wszystkie te gadki PiS o zreformowaniu UE to zwykła farsa dla prawicowych wyborców.
Zostają więc naciski korporacyjne, amerykańskie. Które właściwie są tym samym zważywszy że UE nie ma nic przeciwko.
Myślę że sprawę CETA może uznać za pierwszy konkretny test na ile poważny jest nasz rząd. Test interesujący w kontekście aborcji, którą wywleka się się tylko w poważnej potrzebie. Jeśli PiS ustąpi to możemy porzucić złudzenia. Wszystkie wymówki jakich użyje są bez znaczenia. Gdyż CETA zostanie, podczas gdy PiS będzie toczyć swoje wojenki z TK czy Gazpropem. I jak zwykle te drugorzędne twory zostaną przedstawione jako wcielenie zła podczas gdy prawdziwy wyzysk i drenaż Polski generuje przecież układ z Zachodem.
Dzięki CETA dowiemy się także czegoś konkretnego o Morawieckim. Który musi doskonale zdawać sobie sprawę z wagi układu. A siedzi cicho. Dowiemy się czy to kolejny Balcerowicz z planem napisanym przez innych czy może lokalny marzyciel...

Obrazek użytkownika Jabe

06-10-2016 [11:00] - Jabe | Link:

Ja to bym chciał, żeby inni się bali, że zalejemy ich tonami niezdrowej żywności. (O ile oczywiście nie będę musiał do tego dopłacać.)

Miło by też było, gdyby to ekspansji polskich korporacji się lękano.