Po co nam humanistyka?

 
Jeżeli każdy człowiek został wyposażony w system samozachowawczy, to taki sam system musi mieć państwo – chyba że jego obywatele mają inne plany. II RP była państwem w pełni niepodległym, mogła, zgodnie z własną kulturą i doświadczeniem, rozwijać się w każdym kierunku, który uznała za korzystny dla siebie i własnej cywilizacji (takimi kategoriami myślało się w Polsce). I teraz pytanie, dlaczego po 123 latach niewoli niepodległa Polska postawiła na humanistykę? Dlaczego społeczną edukację i pracę nad spójnością państwa i narodu rozpoczęła od humanistyki? Więcej, rekonstrukcję polskiej gospodarki także oparto na humanistyce. Dlaczego? Odpowiedź, choć banalnie prosta, dziś wydaje się być kompletnie niezrozumiała. Druga RP zaczęła od humanistyki dlatego, że obywatelska edukacja, po latach niewoli, wymagała scalenia i wielowątkowego przygotowania na każdym poziomie, zrozumienia własnej kultury i własnych uwarunkowań. Zupełnie tak, jak dziś.
 
Po co nam humanistyka w przemyśle?
Możemy zapytać - po co humanistyka w przemyśle? Przemysł to nie jest siec mleczarni, sklepów, usług, czy wolnorynkowy zestaw fabryczny lub hutniczy. Przemysł musi być powiązany z ekonomią, a ta z kolei z systemem kulturowym i zasobem surowcowym. Przemysł jest więc wkomponowaną pewna całością (lub częścią całości) i powinien być odpowiedzią na zapotrzebowanie ludności. Nie może dewastować przyrody lub ludzkiego bezpieczeństwa. Nie możemy budować stoczni w lesie, a lasu nie możemy sadzić na wodzie. Ekonomika kosztów podpowiada, że surowce powinny przebywać jak najkrótszą drogę, a przedmiotem handlu powinny być wyroby gotowe.

Z dzisiejszego punktu widzenia największym obciążeniem jest mentalność kolonialna, której już nie sposób ukryć. Nie sposób ukryć też jej intencji. I właśnie te intencje czynią największe spustoszenie w dzisiejszym świecie. To postkolonializm go dewastuje i prowadzi do radykalnych rozstrzygnięć i prób ułożenia świata na nowo. Te próby z jednej strony są podstawowym prawem człowieka, a także częścią jego procesu intelektualnego, bo prowadzą do ułożenia bardziej racjonalnych wzajemnych stosunków, a z drugiej do ludzkich dramatów, których skalę określa zaawansowanie technologiczne. Niestety, w takim świecie człowiek żyje i to on decyduje w jaki sposób będą rozwiązywane jego sprawy doczesne.

Humanistyka w przemyśle jest więc tak samo potrzebna jak w innych dziedzinach, ponieważ formatuje świadomość, określa i interpretuje własne miejsce na Ziemi, buduje motywację do pracy, a także uzasadnia i określa obywatelską wolność i odpowiedzialność. Inne rozwiązania zmuszają do używania siły i przymusu. Łańcuch intelektualny, w humanistyce i przemyśle ma właśnie taką ścieżkę: zaczyna się od poznania najpierw własnej kultury, potem rozwija się dalej i obejmuje naukę, politykę i gospodarkę. Oczywiście, ten łańcuch ma swoją historię i rozwija się niezależnie od tego, czy człowiek dostrzega go czy też nie. Człowiek jest elementem przyrody. Jego rola człowieka polega więc na odkryciu tego łańcucha. Inna droga to albo narzucenie obcej woli – dla obcych korzyści, albo podporządkowanie się silniejszemu – czasami z różnych względów.
 
Niezauważalne wejście w inny świat
Po zakończeniu II wojny wszystko, co kojarzyło się z II RP, było niszczone i mordowane. Także tradycyjna polska humanistyka. I ten fakt dziś jest poza świadomością zdecydowanej większości polskich elit. Obecny polski świat został zbudowany na gruzach II wojny światowej. Zaczyna się na jej gruzach i kończy na jej gruzach. Owszem stwierdzenie takie może wydawać się przesadne, ale tylko tym, którzy nie chcą, lub już nie potrafią, sięgać poza granice PRL-u. Polski naród – a więc Suweren jest niemal całkowicie ubezwłasnowolniony – w dużej mierze zatracił busolę prawdy i nie potrafi odróżnić co jest dla niego dobre, a co złe. I to jest miara świadomości, a co za tym idzie i postępu w jakiejkolwiek dziedzinie.
 
Śląski przykład
Posłużmy się przykładem śląskim, bo on jest tu najbardziej obrazowy. Śląsk Opolski wrócił do Polski dopiero po 1945 r. W sposób instytucjonalny polska humanistyka tam nie dotarła. Osobiście znałem wielu Polaków śląskich i dawnych członków Związku Polaków w Niemczech, którzy nie mieli wątpliwości, że wracają do Macierzy. A Macierz, wówczas miała twarz komunistyczną, a więc na pół bolszewicką i na poły chłopską. I oni zaakceptowali taką polskość, bo innej nie znali. Dramat po obu stronach podkręcała sowiecka świadomość, że oto zdobyliśmy tereny germańskie. Legioniści, przedwojenni żołnierze zawodowi, żołnierze polskiego podziemia i ich rodziny byli tak samo traktowani, jak powstańcy śląscy, a do władz powiatowych, czy, nawet wojewódzkich, powoływani przedwojenni niemieccy komuniści. I tak było w obu częściach Śląska.

Śląsk Katowicki, ze względu na swoją historię podlegał tym samym manipulacjom co Opolszczyzna, ale też pozostała część Polski - jednocześnie. Do przedwojennego województwa śląskiego polska humanistyka docierał wprawdzie w okresie międzywojennym, ale mieliśmy tam do czynienia ze zderzeniem dwóch odmiennych światów: postpiastwskiego i postjagiellońskiego. Docierała więc w sposób ograniczony, poprzez wykształconych kresowian. To właśnie oni przechowali ją w swoich sercach tak samo, jak Ślązacy swoją polską gwarę i spetryfikowane pospiastowskie obyczaje. Bolszewizm niszczył obydwie struktury i obydwa etosy. Do syntezy jeszcze nie doszło.
 
Zakończenie
Czy pytanie po co nam humanistyka jest wciąż aktualne? Jest to pytanie retoryczne, bo ona porządkuje świadomość społeczną, słownictwo, logikę myślenia, umożliwia dialog i wyznacza szerokie horyzonty. A to jest początek wszystkiego. Tu wszystko wymaga uporządkowania. Każda praca pozbawiona właściwego celu i właściwej aksjologii, prowadzi do niewolnictwa. Zapędzeni blichtrem zabawy, nie zauważyliśmy, że każdy z nas posługując się językiem polskim rozumie bardziej siebie niż drugiego – czyli rozjechała się istota rozmowy, rozlazło słownictwo, rozmemłała terminologia, a intencja (wolitywnie) stała się obca pragmatyce.

Nie zauważyliśmy też, że straciliśmy właściwy punkt odniesienia i wiarygodny ośrodek władzy – kuleje i rozjeżdża się więc nasza świadomość. Nie zauważyliśmy, że nasza wiedza historyczna i kulturowa jest również dość niska – a skoro tak, to nie posiadamy podstaw do logicznego myślenia; większość z nas nie ma poglądów, ale zawsze ma swoje zdanie; wielu z nas nie chce poznawać i uczyć się, ale poddaje się amerykańskiemu mitowi, że pucybut może zostać milionerem – nie znamy więc swojego miejsca w szeregu. To wszystko dzieje się w epoce informatycznej, w której dostęp do informacji jest nieograniczony, a błądzimy jak ćmy we mgle. To stan umysłu, a więc kulturowy bilans PRL i III RP.

Więcej. Nie zauważamy, że nasza wspólnota państwowa, wbrew Konstytucji, jest regionalizowana, że nadal ujawniają się resentymenty pozaborowe i prowincjonalne. Warto też zauważyć, że dziś wśród Polaków nie ma marzeń o niepodległości, że miłość, najwznioślejsza z uczuć, sprowadza się do doznań fizycznych, że ważniejszy stał się garnek niż przyzwoitość, że zanika, tak mocne w kulturze polskiej, zrozumienie drugiego człowieka i drugiej kultury – ale na tym wyższym poziomie, że zanika instynkt państwowy i samozachowawczy. Ale chocholi taniec wciąż trwa. Wielu z nas tworzy jakiś szalony kabaret, w którym chce zostać zbawionym świrem. Ale najtragiczniejsze jest to, że większość pozerów myśli, że tak będzie do końca świata. Na Śląsku natomiast nie zauważa się podstawowej prawdy, że dzieło Jagiellonów było ukoronowaniem dzieła Kazimierza Wielkiego, ostatniego z Piastów.

Co więc robić? Dotychczasowy system wartości mamy zdewastowany; do tego dochodzi wciąż upadająca moralność. Czy świat oparty na zysku za wszelką cenę może cokolwiek zmienić? Nie! Czy człowiek wkręcony w tryby takiego świata może się czemukolwiek przeciwstawić? Nie! Do czego więc możemy się odwołać? A no do tradycyjnej humanistyki opartej na własnych doświadczeniach i własnej historii. Polskie doświadczenia w tym względzie są unikalne, a więc są nasze, ale czy zauważamy jego wartość? Wołamy o jedność, chcemy niwelować podziały, a uciekamy od humanistyki. To absurd! Ucieczka od humanistyki to ucieczka donikąd.