Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Matka Kurka - debiut w biznesie zaufaniowym?
Wysłane przez Mariusz Cysewski w 14-06-2015 [20:48]
Noc Listopadowa
Przed Powstaniem Listopadowym (1830 r.) uczestnicy gotującego je związku Wysockiego postanowili wyzwolić stolicę, ale nie tworzyć własnego rządu, lecz przekazać władzę narodową wysokopostawionym osobom publicznym, ówczesnym celebrytom i autorytetom moralnym. I spiskowcy, i szerzej opinia publiczna święcie były przeświadczone, że osoby te nic tylko marzą o tym powstaniu i rozpoczęciu walki z Rosją lub o osiągnięciu celów powstania bez walki zbrojnej. Łowiono tedy każdy gest na przykład generała Chłopickiego czy księcia Czartoryskiego, który od biedy można było zinterpretować jako antyrosyjski, patriotyczny czy opozycyjny, a każdy prorosyjski i prorządowy – jak i wypowiedzi przeciw powstaniu kierowane wprost do spiskowców - negowano lub tłumaczono sobie, że „przecież oni nie mogą powiedzieć całej prawdy, bo zostaliby aresztowani; ale są z nami i popierają” itd. itd. Arystokrację, posłów na sejm i dowódców armii – skądinąd bohaterów dawnych wojen – darzono zaufaniem absolutnym.
I najzupełniej chybionym. Gesty arystokratów rzekomo patriotyczne w rzeczywistości na ogół wynikały z wybujałej ambicji tych ludzi. Byli oni przeciwni powstaniu najzupełniej szczerze. Tego jednak ogół spiskowców nie podejrzewał. Mimo zwycięskiego i chwalebnego rozstrzygnięcia walk na ulicach Warszawy w Noc Listopadową, związek Wysockiego dotrzymał obietnicy i zrealizował swój później określony idiotycznym plan nietworzenia własnego rządu, a oddania władzy faktycznym wrogom powstania i zwolennikom podległości Rosji. Widząc, że nikt nie ma zamiaru powoływać rządu ani tym bardziej go powiesić (co słusznie mu się należało), ster powstania jako pierwszy objął urzędnik carski - książę Drucki-Lubecki. Radosnym rankiem pierwszego dnia wywalczonej krwawym trudem podchorążych i wojska wolności Polaków, pierwszą odezwę Drucki-Lubecki zaczął od słów: Tragiczne wydarzenia minionej nocy… a delegacja rządu i sejmu, nie wiadomo na jaką cholerę posłana od razu do Petersburga (rzekomo by negocjować z carem) - zaczęła od przeproszenia go i upadlających błagań o jego litość. Jeden z pożal się Boże dyplomatów miał przy tym kajać się i zalewać szczerymi łzami. Ale wszystkiego tego opinia mamiąc się złudzeniami nie wiedziała prawie do końca, a przynajmniej do sierpnia 1831 r.
Te wydarzenia z historii Powstania Listopadowego pewnie wkrótce będą nikomu nie znane, zwłaszcza po redukcji nauczania historii w szkołach do jednego roku. Dokładniej i lepiej ode mnie opisał je Jerzy Łojek w dwu książkach: „Opinia publiczna a geneza Powstania Listopadowego” i trochę w porywających „Szansach Powstania Listopadowego”. Historia właściwie nigdy nie jest nauczycielką czegokolwiek. A wielka szkoda, bo pewne analogie wracają jednak i powinny być znane jak zły szeląg.
Analogia przypomniała mi się z cała mocą w niedawnej dyskusji o tym, czemu PIS nie proponuje rzeczywistej naprawy wymiaru niesprawiedliwości. Jeden z mych rozmówców wyraził pogląd, który sparafrazuję, że w okresie wyborczym nie może PIS występować z radykalnymi postulatami, bo by wystraszył niechętnych zmianom wyborców, którzy są idiotami.
Raz że PIS-u propozycje zachowania status quo wymiaru niesprawiedliwości nie są bynajmniej nowe, co doskonale pamiętam, skoro krytykowałem je już przed laty. Dwa, że – czego PIS bodaj nie zauważa - większość wyborców nie tylko nie jest niechętna zmianom, ale dziś odwrotnie - zmian żąda. A trzy – wyborców (gdy ich wpierw zauważyć i stwierdzić, że żądają zmian) można oczywiście cenić albo nie, lubić czy nie lubić, ja sam najchętniej zamknąłbym wyborców PO do więzienia ;) – natomiast nie ma takich tematów, których nie można by im przedstawić. Ba, gdy zrobić to uczciwie i z szacunkiem, to pewnie można ich przekonać. Na pewno trzeba to zrobić spokojniej niż ja tutaj, logiczniej. Dotyczy to i ław przysięgłych, i nawet zamachu w Smoleńsku.
Jeżeli więc PIS nie proponuje rzeczywistej naprawy wymiaru niesprawiedliwości, to nie wmawiajmy sobie, że tak jak ongiś pożal się Boże przywódcy Powstania Listopadowego z przypadku, łapanki i zaniechania, ma PIS jakiś sekretny plan, którego nie może przed czasem wyjawić; nie bredźmy, że wie i cierpi w milczeniu. Bo nie ma, nie wie i nie cierpi.
Dlaczego tak jest, to inna sprawa. Ale musimy trzymać się tego, co wiemy, co napisane, co mówią, a nie możemy komuś wmawiać słów czy pomysłów, od których jest daleki. Trzeba twardo stąpać po ziemi.
I sprawa druga, jakby z drugiej beczki, ale podobna. Może nawet bardziej doniosła, pouczająca. Wynikła dzisiaj.
Jak wiadomo (?) Kukiz to (chyba) ławy przysięgłych i JOW-y, kolejność tych postulatów odwróciłem by odzwierciedlały moją własną ocenę ich wagi. Irytuje mnie to „chyba” w poprzednim zdaniu i jak wszystkich to, że właściwie nic innego i niewiele wiemy, a wybory już wkrótce. Poza tym są różne ruchy na niebie i ziemi, są różne spotkania i krążą różne plotki. I oto reklamowany artykuł Matki Kurka na temat „kulisów i mocodawców” Kukiza. Piotr Wielgucki zaczyna opisywać i samego Kukiza, a biografię tę z grubsza znamy, jak i rozmaitych ludzi związanych (chyba) z ruchem Kukiza i zaangażowanych (chyba) w kampanię prezydencką Kukiza. Są to informacje dość szczegółowe; są też zdjęcia tych panów i pań.
Z przeproszeniem – są to panowie i panie Nikt; jakieś – z przeproszeniem – mdłe i bezbarwne biografie. Pewnie są to biografie i fotki, jakie nadesłać może ogromna większość Polaków i Polek. Jakieś tam zaangażowania polityczne i społeczne, ale drobnicowe. Jednym słowem, nic specjalnego.
Ale to nie przeszkadza Piotrowi Wielguckiemu przedstawiać te wszystkie mdłe szczegóły jako szczytowe osiągnięcie dziennikarstwa śledczego, zresztą własnego :) niby z zastrzeżeniem, że to na miarę naszych czasów, ale i w tonacji znanej z prylowskiego (PRL) Teatru Sensacji albo Kobry po czwartkowym Dzienniku TV; tonacji kontrproduktywnej, bo po jakimś czasie budzącej tylko śmiech. Po trzeciej nic nie mówiącej biografii przewinąłem w dół, licząc na jakieś wstrząsające wnioski; ale w dole była tylko biografia Kukiza, dobrze wszystkim znana. Zamknąłem stronę. Najgłupszy rodzaj argumentu ad hominem: wkleić fotkę i dwa słowa i twierdzić, że to coś znaczy, podczas gdy nie znaczy nic. To by też nazywało się wmawianie dziecka w brzuch, tyle że twierdzi Wielgucki, że to dziecko jest brzydkie.
Podsumujmy jedną i drugą sytuację, bo moim zdaniem mają wspólny mianownik.
Ufać nie wolno nigdy i nikomu. Z wyjątkiem Pana Boga. Przykład Pawła Jasienicy wskazuje, że ufać nie wolno nawet własnej żonie :) a może nawet zwłaszcza jej :) co stwierdzam z (żartobliwym) żalem, skoro mi też zależy skądinąd na propagowaniu wartości rodzinnych.
Ci co najbardziej wytrwale ćwiczą brak zaufania w końcu dochodzą do etapu, na którym nie ufają nawet sobie :) – co jest cenne niezwykle. Nie ma żadnego powodu, by zwłaszcza samego siebie wykluczać z kręgu podejrzanych :) – a powodów jest wiele: źródła informacji mogą być niepewne, wydarzenia nadinterpretowane albo niedointerpretowane itd.
Mi też nie wolno ufać. Sens tego bloga polega na przekazaniu faktów (czasem mało znanych) albo poglądów. Fakty przyjmuje się do wiadomości; z kolei z poglądami można się zgodzić albo nie – ale nie wolno im „ufać”.
Podobnie trzeba patrzeć i słuchać, co faktycznie kto robi i mówi naprawdę, a nie co byśmy chcieli, by mówił i robił, i komu by tu „zaufać”. Zlekceważenie tej zasady kosztowało Polskę przegraną wojnę 1830-1831 r.; co do PIS-u – zobaczymy. Kukizowi, a tym bardziej jego ludziom też „ufać” nie wolno: trzeba patrzeć, co kto robi i mówi. Ich też to dotyczy, bo dotyczy wszystkich.
Pogląd, by zrezygnować z myślenia a miast tego „ufać” – obraża właściwie odbiorcę i proponuję, by tak właśnie oceniać akwizytorów biznesu zaufaniowego.
W związku z kampanią, za chwilę znów nie będziemy mogli się od nich opędzić.
Mariusz Cysewski
Kontakt: tel. 511 060 559
[email protected]
https://www.facebook.com/groups/517163485099279
https://sites.google.com/site/wolnyczyn
http://www.youtube.com/user/WolnyCzyn
http://mariuszcysewski.blogspot.com
http://www.facebook.com/cysewski1
Komentarze
14-06-2015 [21:59] - HenrykHenry | Link: jak to sie "agentura" dwoi i
jak to sie "agentura" dwoi i troi.
14-06-2015 [22:21] - Dorota M | Link: W sumie to co pan napisał, to
W sumie to co pan napisał, to jest pieprzenie kotka, za pomocą młotka.
14-06-2015 [22:33] - angela | Link: Czy mi się zdaje,czy
Czy mi się zdaje,czy p.M.Cysewski się ostatnio, bardzo plodny zrobil.
15-06-2015 [00:08] - cassiodorus | Link: ''Jeżeli więc PIS nie
''Jeżeli więc PIS nie proponuje rzeczywistej naprawy wymiaru niesprawiedliwości''
Jestem pewny, że taką naprawę PiS proponuje, mało tego, jestem przekonnany,że tylko PiS ją proponuje
Gdzieś u jakiegoś blogera przeczytałem bardzo trafne spostrzezenie, że za rządów PiS zabójcy Olewnika zostali szybko ujeci, gdy rządy przejęła PO, równie szybko popełnili ''samobójstwa'' . Gdzie był Kukiz???? U Majewskiego rwał sobie włosy z głowy po wygranej ''pismenów''
To obraz bardzo wymowny kto jest kim i na kim jedynie można polegać rzeczywiście
''Ufać nie wolno nigdy i nikomu. Z wyjątkiem Pana Boga''
Teologicznie, czy nawet tomistycznie rzecz ujmując, do objaśniania rzeczywistosci tej widzialnej i tej niewidzialnej, należy używać rozumu z calą mocą. To rozum ma rządzić, nie jakieś uczucia czy wola, ale by w rozważaniach nie poblądzić, trzeba nam dwóch rzeczy jak mówią tomiści-Mocnej Wiary i Pokory
15-06-2015 [01:11] - cassiodorus | Link: ''mi też zależy skądinąd na
''mi też zależy skądinąd na propagowaniu wartości rodzinnych.''
Kukizowi chyba nie bardzo, koalicji z Korwinem nie zerwal z powodu jego antyrodzinnej i antykatolickiej postawy, poszlo o JOWy i nie wywiązanie sie z umowy..O zgrozo, nie zauwazyl Kukiz wcześniej, że Korwin umów nie dotrzymuje w obrebie swojej najbliższej rodziny, a cóż dopiero w polityce... Ot i liberalizm
''Przed Powstaniem Listopadowym (1830 r.) uczestnicy gotującego je związku Wysockiego postanowili wyzwolić stolicę, ''
Jeden z pamietnikarzy,[pradzyński konkretnie] pisze
''..pytam się jaki by obrót wzięly na samym wstepie sprawy Polski gdyby powstańcy ulożyli i wykonali następujący plan- Wysocki z cala szkola podchorażych w cichosci i bez alarmowania miasta i wojska przychodzi do Belwederu, zabiera w. księcia i przyprowadza go do palacu bruhlowskiego, gdy tymczasem reszta arsenal w cichości zajmuje..W. księciu podają bardzo grzecznie, ale serio, do podpisu przygotowane już uprzednio dokumenty....''
To znakomita podpowiedz jak należy dzialać w trudnych warunkach politycznych
ps nie tyko w szkolach piszą nowa historię, taki dla przykladu antysystemowiec Braun twierdzi, że listopadowa zadyma to robota bandy pijaków i zlodziei, a jedynie Konstanty mial na sercu dobro Polski