Wyrób czekoladopodobny czyli życie przez szybkę

Pewien mój kolega zwykł mawiać:„kocham góry na obrazku, zwierzątka w ZOO, a dzieci tylko wtedy gdy śpią”. Miał czworo dzieci, więc dobrze go rozumiałam. Nie wiedziałam jednak,że jest on prekursorem skłonności,która zawładnie światem kilkadziesiąt lat później,a którą nazwałam „życiem przez szybkę”. W całej swej oczywistości dotarł do mnie ten fenomen podczas pobytu w Hamburgu. Mój kolega Grzegorz zaprowadził mnie do słynnej dzielnicy St Pauli. Był słoneczny jesienny dzień. Na ulicach machając torebkami przechadzały się piękne dziewczyny, natomiast w specjalnych budkach będących rodzajem fotoplastikonu prezentującego pornograficzne zdjęcia, stali przyklejeni do wizjerów młodzi przystojni chłopcy. „Dlaczego żaden z nich nie odwróci się i nie zgada do którejś z tych dziewcząt?”- zapytałam zdumiona. „Bo żeby coś uzyskać od dziewczyny trzeba koło niej skakać,a oni boją się życia, szukają emocji, ale bez wysiłku i zagrożenia” - wytłumaczył mi Grześ.

Dwadzieścia lat temu przed Pałacem Kultury postawiono symulator zjazdu narciarskiego. Koledzy moich dzieci z lubością oddawali się temu narciarskiemu onanizmowi. Moje dzieci też miały na to ochotę,ale wiedziały, że nie dam im pieniędzy na podobne bzdury. Tłumaczyły mi, że doznania w symulatorze są identyczne jak w czasie zjazdu z Kasprowego. Migają górskie widoki, słychać szum wiatru, czuć pęd powietrza na twarzy,a podłoga podryguje jak narty na muldach. Argumentowały,że taka przyjemność kosztuje o wiele mniej niż ewentualny wyjazd na narty,a nawet tylko wjazd kolejką na Kasprowy Wierch i jest bezpieczniejsza. Zaproponowałam im tanie i bezpieczne lekcje konnej jazdy na własnej desce do prasowania,ale uznały moją propozycję za obraźliwą.

Popularna w tych czasach była również gra Monopol imitująca działalność gospodarczą. Dzieci z zapałem kupowały i sprzedawały jakieś fabryki, grały na wirtualnej giełdzie, gromadziły wirtualne pieniądze. Choć zapewniano mnie, że takie gry mają ogromną role edukacyjną i że stosuje się je na uczelniach zachodnich zamiast egzaminów czy konkursów, nie miałam do nich przekonania.

Pojawiła się też dość droga zabawka elektroniczna- Tamagotchi. Było to zwierzątko, które gdy było głodne popłakiwało i którym się trzeba się było opiekować. Twierdzono, że taka zabawka uczy dzieci odpowiedzialności i opiekuńczości. Byłam wręcz przeciwnego zdania. Kiedyś dzieci przyniosły taką (pożyczoną) zabawkę do domu i zniecierpliwiona hałasem jaki wytwarzała po prostu wyjęłam baterię. Taka zabawka uczy, że opiekę nad kimś podejmujemy dla zaspokojenia naszych instynktownych pierwotnych potrzeb i związanych z nimi emocji. Zabawkę można zawsze wyłączyć albo wyrzucić, a potem kupić sobie nową. Wiele kobiet traktuje również posiadanie dziecka jako potrzebę czysto emocjonalną i fizjologiczną, a jej zaspokojenie jako swoje bezwarunkowe prawo. Decydują się na procedurę in vitro nie zastanawiając się nad losem stworzonych w próbówce nadmiarowych żywych istotek. Lewackie hasło pro choice oznacza dla kobiety możliwość swobodnego wyboru, czy dla zaspokojenia własnych potrzeb zechce się bawić w macierzyństwo. I do takiej właśnie postawy przygotowywały japońskie elektroniczne zwierzątka.

Wkrótce potem pojawiły się w powszechnym użytku komputery i wszelkie atrakcje wirtualnego życia. Ze zdumieniem słuchałam, że można sobie stworzyć awatara, kupować mu ubrania i biżuterię, meblować mieszkania i że płaci się za to wszystko umownymi jednostkami płatniczymi, które kupuje się jednak za „prawdziwe” pieniądze. Jednostki płatnicze umieszczone na wirtualnym koncie pozwalają wybierać sobie wirtualne mieszkania, meble i stroje, na które często cię nie stać w realnym życiu.

Można sobie nawet wirtualnie urodzić niemowlę i się nim opiekować. Podobno niektórym kobietom wystarcza taki ersatz macierzyństwa, podobnie jak naszej suce, gdy cierpiała na urojone ciąże, wystarczał dla uspokojenia piszczący gumowy piesek.

Szybko się okazało, że wirtualne życie może uzależnić i że istnieje nawet specjalna jednostka chorobowa, leczona podobnie jak uzależnienie od hazardu, narkotyków czy alkoholu.

Możliwość uzależnienia się od Internetu sygnalizował już w1976 r matematyk Joseph Weizenbaum, a opisał amerykański psychiatra Ivan Goldberg. Natomiast Kimberly Young, psycholog z University of Pittsbourgh (USA) zaproponowała, aby uzależnienie od Internetu traktować jako chorobę. Można o tym przeczytać w „Evaluation and treatment of Internet Addiction in Innovations in Clinical Practice: A Source Book, 1999” lub po polsku w „Uwolnić się z sieci”. Young wyróżnia: cybersexual addiction (erotomanię internetową), czyli korzystanie ze stron poświęconych pornografii, oraz pseudonaukowym rozważaniom o seksie, cyber-relationship addiction, czyli uzależnienie się od internetowych kontaktów społecznych, sprowadzające się do tego,że wirtualne znajomości, a nawet miłości zastępują w życiu uzależnionego realne relacje z ludźmi, net compulsions, czyli uzależnienie od gier hazardowych przez internet, a także od aukcji, czy zakupów on line, information overload, czyli kompulsywne poszukiwanie w sieci informacji oraz computer addicion, czyli bardzo częste u dzieci i młodzieży uzależnienie się od samego sprzętu, który traktowany jest wręcz jak istota żywa.

Trudno uwierzyć,że uzależnienie od wirtualnej rzeczywistości może być realnym problemem. Nie byłoby tak gdyby ludzie nie rozsmakowali w ersatzu, w wyrobach – w przenośni – czekoladopodobnych. Dlaczego dorośli, wolni ludzie zamiast miłości realnej wolą miłość przez szybkę? Dlaczego z własnej woli zachowują się jak pensjonarka lokująca swoje uczucia w gwiazdorze filmowym albo żołnierz czy więzień, któremu pin-up girl służy dla onanistycznych praktyk?

Podkultura ersatzu obejmuje wszystkie dziedziny życia. Odpowiada nam państwo istniejące tylko teoretycznie, godzimy się na fikcję wolności i demokracji, akceptujemy fikcyjne,bo sfałszowane wybory.

Nasze państwo to też tylko wyrób czekoladopodobny.
Tekst drukowany w ostatnim numerze Warszawskiej  Gazety

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

03-05-2015 [16:25] - NASZ_HENRY | Link:

czekoladoPOdobna rzyć przez szybkę ;-)

Obrazek użytkownika izabela

03-05-2015 [20:30] - izabela | Link:

Tyz piknie:)

Obrazek użytkownika Andrzej.A

03-05-2015 [20:48] - Andrzej.A | Link:

Komputery, o czym się nie mówi, zwłaszcza z dostępem do internetu stwarzają iluzję wiedzy.
Ktoś, zwłaszcza młody człowiek - uczeń, student, poszukując informacji w necie nie zauważa, że tej informacji nie posiadł.
To znaczy, ze czas potrzebny na znalezienie informacji jest porównywalny z czasem odtworzenia tej informacji "z głowy". Nie zachodzi zjawisko, ze poszukując w książkach dociera do mózgu, że czegoś nie wie.

Obrazek użytkownika maniera oficera

04-05-2015 [03:36] - maniera oficera | Link:

@Andrzej.A

Pozwolę sobie dodać, że iluzja łatwej wiedzy tj. poznania świata na skróty, ujawniła się zwłaszcza poprzez wygenerowaną internetowo modę na ateizm, a właściwie na pseudoateizm. Bowiem za nieefektywne uważane jest mozolne docieranie do istoty rzeczy, tak ważne dla prawidłowego rozwoju umysłowego. Powszechny brak umiejętności poprawnego wnioskowania sprawił, że przyjmuje się praktycznie niemożliwe za prawdopodobne (ewolucja), zaś konieczne za niemożliwe (istnienie Boga).

Do listy problemów z utrwalaniem wiedzy dołożyłbym brak powtarzania. Przetwarzanie informacji przypomina komfortową, szybką konsumpcję.

Obrazek użytkownika izabela

04-05-2015 [06:46] - izabela | Link:

Zdarza się, że moi uczniowie mają źle rozwiązane zadanie i bez żenady przyznają, że rozwiązanie podsunął im kolega na internetowym forum. Podobno są również ludzie , którzy podejmują się fachowej pomocy w rozwiązywaniu zadań. Choć skruszeni uczniowie podawali mi adresy tych stron nigdy tego nie sprawdziłam. Nie mam ochoty się denerwować. Dlatego za idiotyczny uważałam pomysł Tuska czy jego rządu, żeby każdemu uczniowi szkoły podstawowej ufundować laptop. Uczniowie wracający z USA przywożą kalkulatory za pomocą których nie tylko obliczają pierwiastek z 4 lecz również czekają aby komputerek narysował im, obliczając punkt po punkcie funkcję liniową typu y =2x. "Co zrobisz gdy ten kalkulator ci się zepsuje?"- zapytałam rozwścieczona takiego delikwenta. "Po prostu kupię sobie nowy"- odpowiedział niezmieszany.

Obrazek użytkownika Andrzej.A

04-05-2015 [09:01] - Andrzej.A | Link:

Niektóre przedmioty, na przykład geometria wykreślna, zostały zdjęte z planu nauczania na politechnice, ponieważ ich zdawalność spadła do zera.
Mój kolega, obecnie dziekan jednego z wydziałów Politechniki Warszawskiej powiedział: "Ludzie kończący obecnie licencjat, 3-letnie studia inżynierskie, mają mniejszą wiedzę z przedmiotów podstawowych - matematyka, fizyka, niż my gdy kończyliśmy liceum w 1981".
Tak jest nie tylko w Polsce.
Również gdzie indziej wszyscy "inżynierowie" posługują się systemami CAD-owskimi. Próba postawienia ancymonka przy desce kreślarskiej kończy się spektakularną klęską.
Powstała dziura pokoleniowa w systemie nauczania - w skali świata. Za chwilę nie będzie ludzi, którzy będą w stanie pisać te nowe generacje oprogramowania, które by mogło obsługiwać tych "elektrycznych inżynierów" przy systemach CAD.

Obrazek użytkownika asasello

04-05-2015 [11:12] - asasello | Link:

Komentarze czyta się dziś równie przyjemnie jak sam wpis. Znika uczucie samotności

Obrazek użytkownika Kazimierz Koziorowski

05-05-2015 [04:46] - Kazimierz Kozio... | Link:

podobno maleje inteligencja ludzkosci en masse, mierzona IQ. a moze ilosc inteligencji w swiecie pozostaje stala tylko rozrzedza sie wraz z przyrostem populacji?
maszyny przetwarzajace informacje i pamieci zewnetrzne to przecierz protezy, a te jakkolwiek przydatne, to jedynie narzedzia. nawet cepa mozna uzywac nieumiejetnie.

kolejnym przykladem na wtorny analfabetyzm jest proteza nawigacyjna GPS, naduzywanie ktorej juz doprowadzilo do tego ze jednym klawiszem dysponeta systemu satelitarnego bedzie mozna sparalizowac globalny ruch lotniczy, morski, a kierowcy, i coraz czesciej turysci piesi tez zostana wylaczeni i w panice stana w bezruchu(a dokad poleca samoloty?)- pomimo tego ze jeszcze parenascie lat temu radzono sobie doskonale z nawigowaniem bez protezy GPS

Obrazek użytkownika izabela

05-05-2015 [21:39] - izabela | Link:

IQ mierzy przede wszystkim umiejętność rozwiązywania testów IQ.Czyli tym specjalnie bym się nie przejmowała. Natomiast miarą inteligencji była zawsze umiejętność samodzielnego rozwiązywania problemów, z którymi spotykaliśmy się w życiu. Między innymi problemów z topografią i nawigacją. Obecnie większość kierowców nie potrafi powstrzymać się przed włączeniem GPS. Znam osoby które nawigator zabierają nawet na grzyby do lasu. Współczesny człowiek nie umie ugotować mydła, często nie umie rozpalić ognia i trafić z lasu do domu. Każdy kataklizm staje się dla niego zabójczy.