Samobój, szambo i brygada „R”. Jak sitwa wpada w panikę

 
Tą mazowiecką gminą od 16 lat rządzi ten sam układ. Wójt przywieziony w peeselowskiej teczce z pobliskiego miasta powiatowego, prawie wszyscy urzędnicy bez żadnych związków z miejscowością, w której przyszło im pracować, sprowadzeni przez wójta, pobłogosławieni przez PSL. Co cztery lata, tuż przed wyborami jakaś mała inwestycja dla zamydlenia oczu, coś dla szkoły (przed szesnastoma laty najlepsza w powiecie, dziś najgorsza), coś dla lokalnego biznesu – ot, koszta kampanii. A potem rzeczywistość - szara dla wyborców, owocna dla wybranych. Aż do następnych wyborów  pod szyldem „Dobro Gminy”, bo do ciasnych związków z partią - matką nie wszyscy mają ochotę się przyznawać.

Cztery lata temu cos się w tym układzie zacięło. W wyborach wystartowali ludzie młodzi, inteligentni, dynamiczni – i zdobyli parę mandatów. Wójt po trzech kadencjach samotnego kandydowania po raz pierwszy miał kontrkandydatów i wygrał dopiero w drugiej turze. Już wtedy strach sitwy zaowocował wyasfaltowaniem paru dróg, które ze względu na szczupłość/niezdyscyplinowanie zamieszkującego przy nich elektoratu od 12 lat pomijano we wszystkich planach inwestycyjnych.
Tej jesieni okazało się, że o stanowisko wójta będzie walczyć świetna dziewczyna, której działacze PSL  „nie upilnowali” (cytat!) w Radzie Powiatu. Wykształcona i z temperamentem, znająca problemy gminy od A do Z, mająca za sobą lata zarządzania rodzinną firmą i setki kłód rzucanych pod nogi takim jak ona.
Serwowana przez władze gminne w tej kampanii kiełbasa wyborcza -  rozpoczęcie budowy kanalizacji - mogła tym razem nie wystarczyć. Szybko stało się jasne, że trzeba będzie tę budowę DOKOŃCZYĆ! Więcej – trzeba będzie położyć nową nawierzchnię na skanalizowanych ulicach!!!  
 
Kolektor zakotwiczono na skwerku tuż przed kościołem, chyba z braku czasu. (Nie śmiem twierdzić, że z „oszczędności”) Kilkadziesiąt posesji przy głównej ulicy na parę dni kompletnie zablokowały świeżo wykopane rowy, w których na gwałt kładziono rury. Po zasypaniu rowów  do pracy natychmiast przystąpiła grupa kpiąco nazwana przez mieszkańców  „brygadą R” , bo mniej więcej od dziesiątej rano prawie wszyscy wykazywali objawy nadmiernego spożycia i potrzebowali ratunku  (NIEDOZWOLONY DOPING?!). Pan Wójt, przez szesnaście lat obwarowany w Urzędzie, całkowicie niewidoczny i wielu wyborcom znany tylko z nazwiska, całymi dniami biegał pomiędzy maszynami i chwiejącymi się robotnikami, klnąc na czym świat stoi. Ciężki sprzęt, świeży asfalt… blokada głównej ulicy trwała prawie tydzień. Pech prawdziwy, bo był to tydzień tuż przed dniem Wszystkich Świętych, więc cała wieś wpadła we wściekłość i też klęła, tyle że Pana Wójta. W czwartek blokada przeniosła się z głównej ulicy na pobliskie osiedle – znowu kilkadziesiąt posesji, znowu brygada ”R”… tym razem bez wójta. Chyba pojechał na groby bliskich.  1 listopada na skwerku przed kościołem ział ogromniasty dół z ustrojstwem, które zasypane i podłączone zacznie wydzielać wcale nie kadzidlane zapachy, połowa jezdni ulicy prowadzącej na cmentarz nie istniała, a do końca kampanii jeszcze tylko dwa tygodnie…

 Tylu spotkań z mieszkańcami, ile już odbyła „nie upilnowana” konkurentka wójta, on sam nie miał chyba w ciągu całych szesnastu lat. Nie ma wsi, do której by nie dotarła. Wygląda na to, że większość wyborców odwiedzi w domach. Wie, co chce zrobić, ma realny, ale odważny program, potrafi wykorzystywać fundusze unijne, stawia na ludzi młodych, którzy w tej gminie są większością i nie zostali jeszcze zdominowani przez peeselowski układ.  Ma bardzo silne wsparcie ze strony struktur powiatowych PiS. (Nie jest więc tak, że „teren” nic nie robi! Kto chce, kto potrafi, ten działa.)
O przekręcie wyborczym sitwa raczej może zapomnieć, bo wyniki wyborów będą sprawdzane i konfrontowane z danymi wypływającymi z komisji na trzy różne sposoby.  Problem jest jeden. Frekwencja. Musi być  na tyle wysoka, żeby udało się przegłosować aparat partyjny PSL.  Członków PSL wraz z przyległościami (rodziny, wspólnicy, pracownicy) jest tak wielu, że przy niskiej frekwencji nie potrzebują żadnego poparcia z zewnątrz, wybierają się sami, podobnie jak w całej Polsce.  
Jeśli  jednak Pan Wójt pomimo dominującego w gminie partyjnego zaplecza  wpadł w panikę, to znaczy że konkurencja jest silna. A w realiach, jakie mamy w naszym pięknym państwie PO/PSL  przegrana może oznaczać wypadnięcie z układu. Nie da się funkcjonować w systemie naczyń połączonych bez dostępu do źródełka.
Ciekawa rozgrywka – inteligencja, determinacja, odwaga i niesamowita energia przeciw wyspecjalizowanej, nieprzemakalnej machinie partyjnej.  
Ale czy w obliczu wszelkich partyjnych, biznesowych, medialnych, jawnych i tajnych machin nie takiej właśnie determinacji, odwagi  i energii trzeba, żeby mieć realne szanse na wygraną?

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika takijeden

05-11-2014 [09:36] - takijeden | Link:

Najwidoczniej ta dziewczyna nie bywa tu na blogu...

to i tutejsi pozyteczni tez nie mogli jej "upilnowac"
A mogla sie dowiedziec ze jest bez szans bo PIS i tak przegra , ze chce tylko do koryta ...i ze jest z "ukladu"
ewentualnie tylko balastem z ktorego nalezy sie pozbyc.

Obrazek użytkownika danuta

05-11-2014 [10:31] - danuta | Link:

Istotna jest różnica pomiędzy "tutaj" i "tam".
Tutaj, czyli w społeczności wielkomiejskiej obezwładnia nas i załamuje uporczywość PiS w kłanianiu się lemingowi; ćwiczenie bezsensowne, bo całkowicie nieproduktywne, a w dodatku skazujace na zamknięcie się w ramach politpoprawności, żeby tego leminga broń Boże nie urazić  Tu dla fikcji poświęca się rzeczywistość i dla wyimaginowanych korzyści rezygnuje z prawdziwej walki.

"Tam" nikt się lemingom nie kłania ani nie czyni z nich obiektu nieodwzajemnionej miłości. "Tam" się po prostu robi swoje, bo tak trzeba. I kampania jest prawdziwą kampanią, z hasłami mającymi przyciągnąć wyborców, a nie ich zażenować.

Pozdrawiam!
 

Obrazek użytkownika smieciu

05-11-2014 [12:09] - smieciu | Link:

Zgadza się.
Właśnie w takim terenie. Na samym dole są największe możliwości autentycznego działania. Nie łatwo jest posługiwać się miałką papką bo dużo ludzi zna się osobiście.
Z tego co ja widzę to zwykle powstają 2 obozy. Ten związany z władzą. Oczywiście osobiście a nie politycznie czy ideowo. I drugi dużo większy ale są niezorganizowany, podatny na manipulację.
Cała sztuka polega właśnie na pojawieniu się tej osobowści, która będzie w stanie zebrać opozycyjną większość wokół siebie. Jest to tak naprawdę bardzo trudne zadanie bo wymaga autentycznego zaangażowania i często przedzierania się przez zwalczające się opozycyjne koterie.
Jeśli PiS naprawdę myśli o zdobyciu tych dołów to kluczowe są 2 sprawy:
Autentyczne zaangażowanie i docieranie do ludzi. A jeśli nie ma się takich umiejętności to trzeba umieć ustąpić i wesprzeć ludzi niezwiązanych z PiSem ale którzy faktycznie pragą coś robić.
Niestety te 2 rzeczy często przychodzą działaczom PiS z wielkim trudem. Z jednej strony bowiem okazuje się nie wystarczy jechać na PiSowskiej symbolice. A z drugiej wspieranie innych, może łatwo skończyć się marginalizacją ludzi z PiS.

Według mnie jednak to właśnie tu tkwi klucz do skucesu. Nowoczesne ugrupowanie musi porzucić centralistyczne zapędy a skupić się na organizacji struktur łączących taką zdecentralizowaną sieć w jakąś całość. Zarząd takiej organizacji powinien słuchać się dołów i tworzyć mechanizmy, dzięki którym te oddolne jednostki będą się mogły wspierać we wspólnych celach.
Zarząd takiej organizacji powinien wyznaczyć jasne cele i idee jakimi się kieruje i otworzyć się na ludzi. Nie traktować siebie jako sztywnej partii. Jeśli np. ktoś w terenie potrafi te idee wdrożyć lepiej niż dotychczasowa komórka to czemu jej nie przyłączyć? Jednocześnie szanując ich indywidualność.
Jeśli zarząd takiej organizacji chciałby przeforsować jakąś ideę w skali kraju np. odnośnie frankowiczów to musiałby dogadać się z dołami. Tak by to był konkretny plan a nie walka o abstrakcyjny elektorat.
Bo właśnie dzięki takiemu oddolnemu podejściu abstrakcyjny elektorat przestałby istnieć. Byliby tylko konkretni ludzie i oddolny, często osobisty konktakt z konkretnym elektoratem.

Obrazek użytkownika ba.a

05-11-2014 [15:18] - ba.a | Link:

" nie takiej właśnie determinacji, odwagi i energii trzeba, żeby mieć realne szanse na wygraną?"

Owszem,ale o wygranej będzie można mówić po,a po,jeśli będzie wygrana,mówić będzie nie tylko można,ale trzeba będzie mówić jak tę władzę wykonywać,gdy stare gnioty nie tylko kłody,ale całą dłużycę powiatu,pod nogi będą jej kłaść.

Obrazek użytkownika danuta

05-11-2014 [16:04] - danuta | Link:

Niezupełnie. W tym powiecie PiS wygrywa wybory parlamentarne i PiS rma większość w Ratuszu. Najważniejsze - to przełamać nadreprezentację członków PSL w gminie.