Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Powrót strzałów w tył głowy? Akcja policji w Rudzie Śląskiej
Wysłane przez Mariusz Cysewski w 15-07-2014 [14:48]
– W poniedziałek, przed godz. 22, do szpitala w Rudzie Śląskiej została wezwana policja. Po przybyciu na miejsce okazało się, że jeden z pacjentów, który był po zabiegu chirurgicznym, wpadł w coś w rodzaju szału, powyrywał sobie wenflony, dreny, uciekł z sali, po czym dostał się do kuchni, którą zdemolował i zabrał stamtąd dwa noże – relacjonował w rozmowie z portalem niezalezna.pl aspirant Adam Jachimczak z KWP w Katowicach.
Albo czytamy ze zrozumieniem doniesienia prasowe Nazi Polszy
Jak Polsza długa i szeroka, we wtorek wszyscy mówią o krokach „policji” wobec jednego z pacjentów szpitala w Rudzie Śląskiej. Z zasady nie oglądam telewizji i nie wiem, czy w drodze wyjątku mordercy nie podali w niej czasem zamiast zwyczajowych dezinformacji szczegółów mogących uprawdopodobnić ich wersję wydarzeń. Ale i tak mam wrażenie, że postanowili przetestować naszą łatwowierność. Odmóżdżenie. Oto in extenso jak sprawę przedstawia Niezależna (http://niezalezna.pl/57318-ruda-slaska-policjanci-strzelali-w-szpitalu-pacjent-nie-zyje(link is external) ):
– W poniedziałek, przed godz. 22, do szpitala w Rudzie Śląskiej została wezwana policja. Po przybyciu na miejsce okazało się, że jeden z pacjentów, który był po zabiegu chirurgicznym, wpadł w coś w rodzaju szału, powyrywał sobie wenflony, dreny, uciekł z sali, po czym dostał się do kuchni, którą zdemolował i zabrał stamtąd dwa noże – relacjonował w rozmowie z portalem niezalezna.pl aspirant Adam Jachimczak z KWP w Katowicach.
Jak tłumaczył, wezwani na miejsce funkcjonariusze, po śladach trafili za pacjentem do piwnicy. Znaleźli go ukrytego pod schodami.
– Według relacji funkcjonariuszy, pacjent próbował okaleczyć się jednym ze skradzionych noży. Policjanci próbowali go uspokoić, ale mężczyzna nie reagował i musieli użyć gazu oraz pałek. Jednak to nie przynosiło skutku i pacjent rzucił się w kierunku jednego z funkcjonariuszy z nożami w rękach. Kolega z patrolu użył w tym momencie broni – mówił Jachimczak.
Oficer prasowy śląskiej policji podkreślał w rozmowie z nami, że funkcjonariusz celował w dolne partie ciała. – Pierwsza kula trafiła mężczyznę w udo, nic to nie dało. Po drugim strzale, który trafił w miednicę, mężczyzna upadł – tłumaczył Jachimczak.
Natychmiast wezwano pomoc i postrzelony pacjent trafił na stół operacyjny. Niestety, mimo wysiłków lekarzy, nie dało się go uratować – zmarł około godz. 2.30.
Ciekawa sekwencja wydarzeń. Oto ofiara ucieka przed policjantami aż pod schody. Do piwnicy. To tam właśnie, pod schodami, miała „rzucić się” na nieszczęsnych funkcjonariuszy.
Co za kraj… Wszyscy napadają na nieszczęsnych policjantów. Ulubione zajęcie nie tylko opozycjonistów, ale i okazjonalnie jakiegoś reżysera.
Ci – zgadnę: w obronie własnej? - musieli użyć „gazu” oraz… „pałek”.
Pałowanie pacjenta po operacji w szpitalu widać nie wystarczyło policyjnym byczkom na sterydach. Podobnie jak i jego gazowanie (w piwnicy?) I o ile również z tym nie kłamią...
Musieli zabić.
Rozumiem, że skoro „funkcjonariusz celował w dolne partie ciała” to mu to „celowanie” nie wyszło? W co „celował” to już kwestia między funkcjonariuszem a panem Bogiem, ofiara nic nie powie; ale pewną wskazówką w co celował jest to, w co trafił. Trafił nie w „dolne”, na przykład „w udo” albo „w miednicę”, a górne części ciała. Pacjent przecież zmarł. Nie umiera się od strzału w udo albo miednicę.
Czyli wiemy już, że „funkcjonariusz” trafił w „część ciała” wystarczającą, by spowodować śmierć.
Co prawda policja uporczywie stara się przekonać wszystkich, że nic co ludzkie nie jest jej obce ale mam nadzieję, że nie okaże się, że funkcjonariusz po prostu strzelił pacjentowi w głowę z przyłożenia, na przykład w tył głowy.
Nie wątpię, że jak to w demokratycznym państwie prawa, stosownych ustaleń dokona teraz prokurator. Jakie to będą ustalenia, w zasadzie domyślić się można już teraz choćby z faktu, że dla prokuratury niemieckich zbrodni wojennych w Polsce dokonali Polacy.
Być może ofiara miała jakąś rodzinę, bo rodziny jeszcze w Polsce występują, wbrew wszelkim staraniom Nazi Polszy. Jeżeli miała rodzinę, a ktoś jej powie że ma takie prawo, to może ktoś z niej zaskarży do sądu postanowienie prokuratora o pewnej jak w banku odmowie wszczęcia śledztwa.
A jaka będzie decyzja sądu?
Co za dziwne pytanie… Taka jak trzeba. Taka jak zawsze.
Kontakt: tel. 511 060 559
ppraworzadnosc@gmail.com(link sends e-mail)
https://sites.google.com/site/wolnyczyn(link is external)
http://www.youtube.com/user/WolnyCzyn(link is external)
http://mariuszcysewski.blogspot.com(link is external)
http://www.facebook.com/cysewski1(link is external)
Komentarze
15-07-2014 [16:39] - wandaherbert | Link: smutna i prawdziwa polska
smutna i prawdziwa polska rzeczywistosc -niestety