Wallenrodyczność czyli wallenrodyzm

Przypowieść o synu marnotrawnym zaważyła nad naszym myśleniem. Nawróceni czyli w języku wywiadów „ odwróceni” wydawali się nam często cenniejsi niż nudni, stali w swoich poglądach wierni. Tak jak biblijny syn marnotrawny dla ojca. Tak jak zabłąkana i odnaleziona owieczka dla pasterza.

Za PRL mawialiśmy: „ nawet ONI rozumieją, że ten system do niczego się nie nadaje” i z nabożeństwem powtarzaliśmy opinie różnych "małowiernych" (określenie i jednocześnie tytuł powieści Putramenta), wyższego czy niższego szczebla politruków., zniecierpliwionych niewydolnym systemem. Wiele faktów z tych czasów budzi dziś zdziwienie czy wręcz rozbawienie. Archiwa opozycyjne były podobno przechowywane u Ochaba w tapczanie. Maria ( Maryna) Ochab, świetna tłumaczka, inteligentna i miła dziewczyna brylowała w salonach warszawki. Nie opuściła żadnej imprezy, nawet we wczesnym dzieciństwie swojej córki Karoliny. Pojawiała się z wielką torbą, w której taszczyła spokojnie śpiące niemowlę. Zosia Ochab skromna nauczycielka fizyki w liceum dla trudnej młodzieży, mieszkała w bloku na tyłach Świętokrzyskiej w małym mieszkanku. Obie zupełnie nie pasowały do schematu córek prominenta, nigdy nie bawiły się w „towarzyszki panienki”.

Niezwykle surowo przestrzegaliśmy wówczas zasady, że dzieci nie odpowiadają za grzechy rodziców i że każdy ma prawo się nawrócić. Jeżeli komuś nawet przychodziło do głowy, że dzieci nie odpowiadają za czyny rodziców pod warunkiem, że nie korzystają z przywilejów tych rodziców raczej się tego wstydził jako prostackiej zawiści i małostkowości.

Na przykład Andrzej Mencwel popełnił kiedyś dość trafny opis środowiska „ podwójnie wyalienowanych” ( przez specyficzne getto w którym mieszkali i przez pochodzenie). Jak jednak  tout le monde  решил kierowała nim wyłącznie „zazdrość klas nie posiadających”. Długo się z tego tekstu tłumaczył ( bo swoją drogą napisał go na zamówienie śledczych, a to nie jest najlepszy mecenas) i wreszcie mu ten (ciekawy zresztą) tekst „ w środowisku” wielkodusznie darowano.

Potem niektórzy „ odwróceni” odwrócili się raz jeszcze. Przede wszystkim od KK, od Solidarności, od robotników, których podobno bronili, a którzy po proklamowanym odzyskaniu niepodległości okazali się „ bydłem, które trzeba gonić do roboty”. Oburzona tym i zniesmaczona część społeczeństwa raz na zawsze odwróciła się zatem od wszelkich  "odwróconych”. Stąd pomysły naprawcze obejmujące badanie pochodzenia do 10 pokolenia wstecz. Stąd nieufność , wrogość i " potępieńcze spory"  uniemożliwiające podjęcie jakiejkolwiek wspólnej  inicjatywy.

Czy nawróceni i odwróceni zawsze powinni budzić nieufność?

Dr Nathanson przez wiele lat był zdeklarowanym ateistą, walczącym o legalizację aborcji w USA. Nathanson urodził się 31 lipca 1926 roku w Nowym Jorku. Pochodził z rodziny żydowskich emigrantów. Zmarł 21 lutego 2011 roku. Był jednym ze współzałożycieli i kierowników NARAL, największej amerykańskiej organizacji, promującej zabijanie nienarodzonych. Nadzorował około 75. tys. aborcji, a osobiście przeprowadził ich około 5 tys. Po nawróceniu stał się podporą ruchów pro-life. Dzięki nakręconemu przez niego dokumentowi „Niemy krzyk”, w którym pokazał jak naprawdę wygląda zabieg aborcji, wiele osób, w tym także lekarzy, zmieniło swe poglądy. Inny jego film „Zaćmienie rozumu”, przedstawiający różne procedury aborcyjne, był nominowany do Oscara. Najważniejsze książki Nathansona to: „Aborting America” oraz autobiografia „The Hand of God”. W 1996 roku Nathanson stał się katolikiem. W katedrze św. Patryka przyjął chrzest z rąk ówczesnego metropolity Nowego Jorku kard. Johna O’Connora. Hierarcha udzielił mu również Pierwszej Komunii i sakramentu bierzmowania.

Trudno przecenić jego znaczenie i trudno kwestionować szczerość jego konwersji.

Uświadommy sobie jednak dla ilu osób i środowisk Nathanson był zdrajcą. Przede wszystkim zdradził ortodoksję żydowską stając się lewakiem. Potem zdradził kolegów ginekologów z kliniki aborcyjnej podcinając założenia ich profesji. Potem zdradził lewicę i ponownie judaizm przyjmując chrzest w kościele katolickim. Czy mamy mu to wszystko mieć za złe? Nathanson nie zdradził samego siebie opowiadając się po stronie prawdy i po stronie ludzi, którzy nie mogli się bronić sami.

Ryszard Kukliński jest do dziś przedmiotem niewybrednych ataków. Choć zapłacił za swoje „odwrócenie” najwyższą cenę. Czy mamy mieć mu za złe zdradę jego towarzyszy z WP? A może zdradę sowieckich mocodawców?

Konflikt ukraiński wyzwolił spektakularne "odwrócenia"  wśród naszego establishmentu. Za niektórymi nie sposób nadążyć . Wirują jak kurek na kościelnym dachu nasłuchując skąd wieje wiatr, jaka jest -jak mówi Michalkiewicz- „mądrość etapu”.

Pozwolę sobie zatem przypomnieć wieszcza.

„Wallenrodyczność, czyli wallenrodyzm,

Ten wiele zrobił dobrego - najwięcej!

Wprowadził pewny do zdrady metodyzm,

Z jednego zrobił zdrajców sto tysięcy.

Tu nie mam więcej już rymu na "odyzm",

Co od włoskiego "odiar-lo" - najpręcej

Może zastąpić brak polskiego słowa;

Wallenrodyczność więc - jest to rzecz nowa.”

Juliusz Słowacki Beniowski. Pieśń II

Zgadzam się przede wszystkim, że z rymami na „ odyzm” jest w języku polskim kiepsko. Wydaje mi się jednak, że trzeba stosunek do wallenrodyzmu ponownie przemyśleć. Wydawał się nowy poecie, a jest przecież stary jak świat.

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika cyborg59

07-05-2014 [13:49] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

Bardzo, bardzo na czasie. Takie nieprzygotowane rewolucje, wymykające się rozumowi tych co wszystko wiedzą, wszystko mają zaszufladkowane. Obserwowanie jak potem dorabiają sobie utracony laurowy wieniec politologa. Bezcenne ! A wystarczy milczeć.
Zastanawiam się co by było gdyby współcześni Parawallenrodzi poszli na całość. Próbowano przypisać wallenrodyzm Jaruzelskiemu. Nie poszedł na to. Wałęsa popełnił głupotę, bo wtedy gdy podsunięto mu ten pomysł, sam twierdził że prowadził "grę z bezpieką". Jego wallenrodyzm był wszystkim na rękę, przymknęlibyśmy oczy na pewne nieścisłości.
Los Kuklińskiego pokazał jak trudne jest życie prawdziwego Wallenroda. Wałęsa chciał być "leliją" - no to jest "dziewicą z odzysku".

Obrazek użytkownika izabela

07-05-2014 [16:22] - izabela | Link:

Dziękuję za komentarz. Dziewica z odzysku. Świetne!!!

Obrazek użytkownika jazgdyni

07-05-2014 [20:40] - jazgdyni | Link:

Fajnie, Ty i Cyborg, ze przybliżacie temat.

Ja bym tu jeszcze dodał mój tekst o oportuniźmie i konformiźmie.

Ale dobrze jest.
Bedzie replika

Obrazek użytkownika jazgdyni

07-05-2014 [20:37] - jazgdyni | Link:

Kurcze,

ale to zapętliłaś - wallenrodyczność albo wallenrodyzm. Myślisz, ze to tak na chybcika można wyjaśnić?
To jest temat, który muszę wyjaśnic osobną polemiką.

Serdecznosci