Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Wstyd, Viktor, wstyd!
Wysłane przez ryszard czarnecki w 15-03-2014 [10:30]
Gdyby tytuł brzmiał: „Wstyd, Wiktor, wstyd” − to mógłby ktoś pomyśleć, że chodzi o Janukowycza. Ale do dyktatorów nie zwracam się po imieniu. Tytuł, którego nie ma − czyli „Wstyd, Wiktor, wstyd” − odnosić mógłby się bardziej do eksprezydenta Ukrainy, Wiktora Juszczenki odpowiedzialnego za przeputanie dorobku Pomarańczowej Rewolucji i społecznego entuzjazmu, który towarzyszył Pierwszemu Majdanowi.
Zresztą nawet, gdyby − wspólnie niestety – z Julią Tymoszenko… poprzednik Janukowycza nie zmarnował owoców Pomarańczowej Rewolty, to i tak należałoby właśnie w ten sposób ocenić końcówkę jego rządów, gdy w żenujący sposób, gloryfikując UPA, zaczął wykopywać przepaść w relacjach polsko-ukraińskich, choć wcześniej był ich orędownikiem.
Tym razem jednak chcę poruszyć sprawę innego Viktora. To tabu dla nas, prawicy, obozu niepodległościowego. Chodzi o uwielbianego przez nasze środowiska Viktora Orbana, dzielnego premiera Węgrów, któremu zbudowaliśmy pomniki w naszych sercach – a on właśnie je skutecznie wysadza w powietrze.
Nie rozumiem tego swoistego „mitu Orbana”, który w Polsce stał się niemal kultem. Żeby było jasne: ściskałem, jak wielu z nas, kciuki za lidera „Fideszu”, nie tylko wtedy, gdy wygrywał wybory jako jeden z najmłodszych premierów Europy, lecz także wtedy, gdy później dwukrotnie przegrywał minimalnie z kosmopolityczną koalicją socjalistów i liberałów. I entuzjazmowałem się, gdy po ośmiu latach wracał do władzy. Skądinąd oto chodziło Jarosławowi Kaczyńskiemu, gdy mówił w wyborczy wieczór jesienią 2011, gdy i my po raz drugi przegraliśmy wybory, iż jest przekonany, że: „przyjdzie taki dzień, kiedy będziemy mieli w Warszawie Budapeszt”. Rzecz w powrocie do władzy po ośmiu latach i to w sytuacji największego zwycięstwa w demokratycznej Europie od czasów po drugiej wojnie światowej – a nie w automatycznym kopiowaniu tego, co robi szef rządu Madziarów.
A robi często rzeczy złe, wstydliwe, żenujące. Jeżeli ktoś był zaskoczony jego de facto prorosyjskim stanowiskiem w sprawie Krymu, to zapytam co ów zdziwiony obserwator robił wcześniej, gdzie był, skoro nie zauważył, że od lat Victor Orban prowadzi politykę ewidentnie prokremlowską. Prowadzi, a raczej kontynuuje, bo o ile w wielu sprawach na szczęście zerwał z niechlubnym dziedzictwem komunistycznym i postkomunistycznym, to akurat w tych wszedł w buty rządzących wcześniej socjalistów. Stosunek do Moskwy różni Orbana od PiS i Kaczyńskiego o lata świetlne. My nie kłaniamy się moskiewskim okolicznościom – trawestując słowa Norwida – a Orban jak najbardziej. Świadomie uzależnia się od Federacji Rosyjskiej ekonomicznie, zwłaszcza gdy chodzi o energetykę. I to energetykę zresztą nie tylko tradycyjną, ale i atomową. To Rosjanie mają mu zbudować elektrownię jądrową, to oni pożyczają mu na to miliardy euro i to oni dostają wyłączność na kontrakty związane z jej budową i instalacją. W tym samym czasie nawet ci, którzy kolaborowali wcześniej z Kremlem w najlepsze, zrozumieli, że to droga donikąd (z ukłonami dla prezydenta Obamy). Ktoś powie, że Węgry – ale też odpowiednio mała Armenia – inaczej nie mogą, bo są skazani wręcz z racji swej wielkości i położenia geopolitycznego na „współpracę” z Moskwą. To dziwny fatalizm i głupawy determinizm. Weźmy pod uwagę kraj absolutnie porównywalny z Węgrami czyli Czechy. Lekceważony czasem przez Polaków naród Pepików, prowadzi politykę znacznie bardziej niezależną od Kremla niż Budapeszt!
Mój przyjaciel Tomasz Sakiewicz powie, że Węgrzy muszą, bo prowadzą batalię o niezależność z UE i w ten sposób, via Moskwa, się lewarują. A któż to jako jeden z pierwszych podpisał Pakt Fiskalny, oddający w sporym stopniu suwerenność ekonomiczną państwa narodowego na rzecz Brukseli? Bynajmniej nie krasnoludki i sierotka Marysia, tylko osobiście sam premier Orban.
Przemawiałem w Parlamencie Europejskim w obronie rządu Orbana. Nie żałuję, bo nie znoszę takich festiwali nienawiści, jakich doświadczyła wcześniej Polska – za rządów PiS, a teraz Węgry. Jednak Orban zawodzi mnie coraz bardziej. Był dla nas kiedyś jak współczesny Robin Hood wydający wojnę wielkiej Unii w słusznej sprawie. Wierzyłem, że nie można zabić Robin Hooda – nie myślałem, że Robin Hood popełni samobójstwo.
*Artykuł ukazał się w "Gazecie Polskiej" (12.03.2014)
Komentarze
15-03-2014 [15:36] - wandaherbert | Link: wstydzić się to Pan miałby za co , min.za te wedrowki
po partiach ,a nie Orban.Wyjatkowy ma Pan tupet ,wtracać się w wewnetrzne sprawy gospodarki wegierskiej.Kto Węgrom pożycza ,kto im buduje ,to jest nie pańska sprawa i innych unijnych urzedasow."Orban zawodzi mnie coraz. bardziej"Kim Pan jest-Węgrem? Oni Go popierają Co Pan dokonal w polityce w porownaniu z tym politykiem ?Pan ma czelność Go pouczać
15-03-2014 [16:45] - maniera oficera | Link: Plemię Żmijowe!
Jak długo jeszcze Polacy muszą znosić Waszą bezczynność i puste obietnice, za którymi nie podąża działanie? Pan i Pańscy koledzy wyznajecie politykę próżni, którą żartobliwie określę "z pustego i Czarnecki naleje". Przelewanie z pustego w próżne w takt pięknych deklaracji - oto Wasza polityka.
Dzieciobójca Obama i zdrajca Tusk wystawili Putinowi Lecha Kaczyńskiego do odstrzału, a Wy dziś z nimi wódkę byście pili, bo się "nawrócili" na Waszą politykę próżni. Zaś Orban wciąż działa dla dobra Narodu Węgierskiego, bo chce, żeby Węgrzy mieli co jeść i gdzie się rozwijać. Nie przyswoił jeszcze Orban motta Prawa i Sprawiedliwości: "nic nie robiąc nie popełniasz błędu".
Orban "prokremlowski" robi interesy z Moskwą, powiada Pan Czarnecki. A czy na Węgrzech nad armią ma władzę chora marionetka Putina? Czy to węgierski premier niszczy gospodarkę i państwowość Węgrów w myśl hasła "węgierskość to nienormalność"? Czy to węgierski minister spraw zagranicznych niszczy kulturę i byt Węgrów przebywających poza granicami Węgier? Czy Orban walczy z wyimaginowanym faszyzmem, czy raczej jest to domeną Tuska, Komorowskiego i Putina? Czy Orban promuje na świecie zabijanie nienarodzonych dzieci, czy raczej jest to dzieło Obamy? A może to Orban zabił Lecha Kaczyńskiego w porozumieniu z Putinem?
Upajajcie się dalej "jednością" z Tuskiem i Komorowskim. Wierzcie naiwnie Obamie, pomimo jego wstrętu do Polski i wszystkiego co szlachetne.
Właściwie to dlaczego, Panowie, nie dokonacie tego samego co Orban i więcej? Macie szansę przebić Orbana i nie popełnić błędów. Zabrania Wam ktoś tego dokonać? Na początek spróbujcie przejąć władzę. Pamiętajcie, że Bóg Was osądzi także z tego, czego nie robicie. Osądzą Was też Polacy, bo mają do tego prawo. A Pan jakim prawem sądzi Orbana? Prawem kiepskiego polityka czy kiepskiego publicysty?
Jak długo Was jeszcze trzeba znosić, Plemię Żmijowe!
15-03-2014 [19:38] - rob london | Link: Panie Czarnecki
Pan sie zagalopowal ... prosze troche miarkowac i zajac sie przede wszystkim Polska.
15-03-2014 [21:43] - arabas | Link: Mocium panie....
Panie Czarnecki ten felieton to był bardzo zły pomysł,tym razem wena i wyczucie polityczne zawiodły Pana całkowicie.
15-03-2014 [22:45] - zdzichu z Polski | Link: A co z ideą jagielońską
To się Prezes zmartwił że mu sojusznik pokazał wała.
15-03-2014 [23:09] - za miedzy | Link: Pan Rysio odpływa
Panie Czarnecki!!!
Pan Viktor Orban jest mężem stanu i politykiem który coś osiągnął i coś ważnego zrobił dla swojego kraju. Metody osiągania celu są różne.
A Pan Panie Rysiu jesteś Pan zwykłym politykierem który nic nie osiągnął i wypisuje banialuki.
Wstydu Waść oszczędź sobie i zacznij coś robić konkretnego dla Polski.
15-03-2014 [23:53] - taganka | Link: Orban be, a dlaczego?
Niezbyt dobrze się dzieje jeżeli nawet już politycy PISu zaczynają krytykować Orbana.
Bo przecież cóż to takiego uczynił i Orban i Węgrzy, że krytykowani są już ze wszystkich stron?
Przyczyna jest chyba dość dobrze widoczna.
Wiemy,że tą przyczyną jest to, iż Węgrzy i Orban sprzeciwili się po prostu procesowi podporządkowywania ich kraju Niemcom i widocznemu niemieckiemu dyktatowi.
Pamiętamy chyba jeszcze tę nagonkę na Węgry i Orbana, których winą było to, że nie godzili się stopniową utratę suwerenności i przeciwko temu aby ich kraj stanowił kolejny obszar niemieckiego hinterlandu.
Chciano Węgrów stłamsić i wdeptać w błoto.
To pycha i buta niemiecka zmusiła Orbana do szukania sojusznika w Rosji.
Problemy ukraińskie również wynikają z tego samego źródła.
W pertraktacjach związanych z akcesją Ukrainy do UE postawiono bowiem Ukrainie takie warunki, że albo ich chciano w ten sposób upokorzyć, albo też chciano aby do tej akcesji nie doszło.
Bo w jakim celu akcesję uzależniano od wypuszczenia z więzienia Tymoszenko?
Prawdopodobnym jest bowiem, że gdyby nie zagrano kartą Tymoszenko to być może Ukraina nie wycofała się z rokowań akcesyjnych.
Tu też albo to była pycha i buta niemiecka, albo też łudzenie tylko Ukrainy możliwością akcesji.