"Berek" i "Noblista" - opowieści o wrednych pisarzach

   Książka "Berek" Piotra Wielguckiego reklamowana była tak:"Chciałoby się napisać, że "Berek" to najlepsza polska książka na wiadome tematy, gdyby nie brak jakiejkolwiek do niej podobnej".  Nie jest to w 100% prawda.

  Gdy skończyłam lekturę "Berka", przypomniała mi się natychmiast inna książka, a mianowicie "Noblista" Marcina Wolskiego, wydany w 2008 roku.  Też traktował o znanym pisarzu, słudze komunistów.

 Tytułowy Berek, to dwunastoletni żydowski chłopiec, przechowany w czasie II wojny światowej przez prostą, ale porządną rodzinę polskich chłopów spod Lwowa.  Przybrawszy ich nazwisko, jako już Jerzy Gdula ukończył po wojnie Oficerską Szkołę Prawniczą.  Został potem pracownikiem Informacji Wojskowej oraz stalinowskim sędzią, mordującym polskich patriotów.

  Po 1956 zesłano go przy okazji "odwilży" do Wydawnictwa MON, gdzie pracował do 1968 r., kiedy to wskutek donosu własnej żony ujawniającej jego żydowskie pochodzenie, został zmuszony do emigracji i wyjechal do USA.  Tam zrobił wielką karierę pisarską kłamliwie opisując swe przeżycia z czasow hitlerowskiej okupacji i przedstawiając swoich wybawców jako plugawych prostaków i łobuzów.

  Bohater "Noblisty", Henryk Barski to słynny pisarz, ulubieniec zarówno władz PRL, jak i salonów III RP, przymierzany przez nie do literackiej nagrody Nobla.  Narrator powieści obwinia go o śmierć swej narzeczonej i postanawia zbadać jego biografię.  Dowiaduje się, że Barski był długoletnim tajnym współpracownikiem SB, a co więcej - dał się też zwerbować służbom sowieckim i został ich agentem-śpiochem.  Pod koniec książki Barski zostaje "obudzony" i dostaje propozycję nie do odrzucenia: udział w zamachu terrorystycznym w zamian za załatwienie tej nagrody Nobla.

  Nie trudno się domyśleć, że pierwowzór Berka to Jerzy Kosiński z jego "Malowanym ptakiem", a postać Henryka Barskiego wzorowana jest na Andrzeju Szczypiorskim.  Jerzy Kosiński nie był wprawdzie stalinowskim zbrodniarzem, ale Jerome Charyn w swej książce o nim twierdzi, iż współpracował on z SB  /TUTAJ/.  Szczypiorski był związany z SB, ale nie wiem, czy i z KGB lub GRU.  Trudno też orzec, który z tych dwóch literackich bohaterów - pisarzy jest wiekszą szują i większym zdrajcą.

  Książki Wolskiego i Wielguckiego mimo podobnej tematyki znacznie się od siebie różnią.  Dzieło Wolskiego jest bardziej rozrywkowe i zawiera wątki sensacyjne, a Wielgucki jest śmiertelnie poważny.  W ostatniej części jego książki wszystkie postacie wygłaszają po prostu publicystyczne referaty.  W "Berku" bardzo ważne są sprawy stosunków polsko-żydowskich, o których Wolski niemal nie pisze, choć sowiecki oficer werbujący Barskiego jest Żydem.

  Mimo, że książka Wielguckiego ukazała się bardzo niedawno, doczekała się już dwóch porządnych recenzji.  Jedną z nich napisał Krzysztof Masłoń w tygodniku "Do rzeczy" /nr 46/2013, skan tej recenzji jest  /TUTAJ//, a druga to recenzja Teresy Bochwic w portalu Naszeblogi.pl  /TUTAJ/.  Jeśli chodzi o "Noblistę", to z jego recenzją zdarzyła się bardzo zabawna historia.

  Książka miała niezwykle pozytywne opinie /patrz - /TUTAJ//, ale cyngiel "Gazety Wyborczej", Anderman postanowił ją "zjechać" i zrobił to  /TUTAJ/.  O skutkach najlepiej opowiedzial Rafał Ziemkiewicz w jednym ze swych wywiadów  /TUTAJ/:

  "Przez pierwsze dwa-trzy miesiące sprzedaży Noblisty Wolskiego sprzedało się, hm, żeby nie zdradzać cudzych tajemnic, powiedzmy X egz., a jak potem „Wyborcza” walnęła na całą stronę artykuł Andermana jeżdżący po Wolskim jak po łysej kobyle, że prawicowy grafoman, to w ciągu trzech tygodni sprzedało się następne X plus jeszcze parę tysięcy.".

  No cóż, w tej sytuacji pozostaje tylko życzyć Piotrowi Wielguckiemu, aby i jego "Berka" "obsmarował" jakiś cyngiel z "GW"  :)))