Autor zamachu w Smoleńsku namierzony!


Nie „czy” i „kto”, a „dlaczego” i „jak”. Zasada samodzierżawia i dziś pomaga zrozumieć „świat współczesny”

Pamiętam rozprawę w sądzie radzieckim, w jakiej uczestniczyłem ponad dwadzieścia lat temu. W Związku Radzieckim protokoły rozpraw prowadzono starannie, zapisując słowo w słowo wszystko, co dzieje się na sali sądowej. Ceregiele z protokołem rozprawę bardzo przedłużały. Potem protokół głośno odczytywano i podpisywali go wszyscy obecni. Ale przedtem sędzia zwracał się indywidualnie do każdego, czy zgłasza uwagi i ewentualne poprawki. Nanoszone je nie w protokole, a pod nim, co pozwalało ocenić ich znaczenie. Gdy ze swym pytaniem sędzia dotarł do mnie oświadczyłem, że i owszem, mam uwagi i poprawki. Na sali zapanowała grobowa cisza, a oczy wszystkich obecnych skupiły się na mnie. Pobladły sędzia łamiącym się głosem spytał, jakie to uwagi i poprawki? Zaskoczony mimowolnie wywołanym wstrząsem wyjaśniłem krótko, jakie mam poprawki. Chodziło o rzecz drobną, w rodzaju zamiany przecinka na średnik. Po tym wyjaśnieniu obecni odetchnęli z wyraźną ulgą a napięcie momentalnie spadło. Na korytarzu adwokat wyjaśnił o co chodzi. Ostatnio w tym sądzie poprawki zgłoszono w roku 1917, po czym zgłaszającego rozstrzelano – a z nim sędziego i protokolantkę... Powód był prosty. Odpis protokołu idzie do Moskwy. Jeśli więc sędzia nie protokołuje wiernie przebiegu rozprawy, to nie tyle szkodzi sobie i sądowi odwoławczemu, czy - jak w Polsce - podsądnemu, ale Moskwie właśnie, to przed nią właśnie usiłując ukryć przebieg rozprawy. Nikt nie jest bez grzechu przed Bogiem i winy przed carem, a już ukryć coś przed Moskwą? – to wszak działalność antyradziecka, a za nią kara może być tylko jedna. Radziecki sędzia – jak i każdy inny funkcjonariusz tego państwa – owszem: największe nawet popełni zbrodnie. Są to jednak zbrodnie w imieniu i na rozkaz Moskwy. Na własną rękę sędzia nie dość że nie zrobi nic, ale nawet i nie piśnie. 

Ta zabawna przygoda z protokołem w sądzie radzieckim to dobra ilustracja, czym w praktyce są „samodzierżca” i „samodzierżawie”. Rosja Aleksandra II po 1864 r. jęła chwiejnie odchodzić od modelu władzy unitarnej; wprowadzono ławy przysięgłych i niezawisłość sądów (w Polsce dziś jedynie deklarowaną) - ale i przedtem pewna autonomia carskim czynownikom przysługiwała; na przykład, w swej monografii Konstytucji 3 Maja Jerzy Łojek opisuje spór koterii Zubowa i Bezborodki na dworze w Petersburgu o II rozbiór Polski. Sowieci zaś samodzierżawie przejęli z carskiej Rosji jako kluczowy element systemu politycznego wyciągając zeń logiczne konsekwencje lub, jak kto woli, doprowadzając go do absurdu. Z jednej strony samodzierżawie dało ich państwu sterowność by z drugiej pozbawić je potencjału ludzkiej inwencji, inicjatywy. Sowieci odbierali ludziom nie tylko autonomię, ale i jednostkową odrębność. Naturalnie w grubym uproszczeniu - osiągnięcie tego celu realne nie jest i między innymi w tym sensie komunizm był antyludzki, sprzeczny z naturą człowieka. Odrębność, indywidualność, wola – te atrybuty miały przysługiwać wyłącznie „Moskwie”; tyle że raz jest to chan, innym razem car, pierwszy sekretarz, itd.

„Samodzierżawie” to przeciwieństwo indywidualności, praw, woli, godności osoby. Stąd treść i zasadę samodzierżawia trudno nawet pojąć większości dzisiejszych Polaków. U Rosjan co innego. Mówiąc o ludziach zwyczajowo trudniących się jednym i ciągle tym samym procederem Anglicy mawiają żartobliwie: the usual suspects, ci sami podejrzani co zwykle.

W Rosji jest tylko jeden podejrzany.

Rosjanin nie trudzi się przemyśliwaniem, czy Putin rozkazał wysadzić w powietrze bloki mieszkalne w Moskwie i Wołgodońsku – bo to akurat jest oczywiste i wynika z zasady samodzierżawia, wyłączności politycznej woli i środków działania na danym terytorium - a jedynie, co Putin chciał w ten sposób osiągnąć i jak będzie to maskować.

Na tej samej zasadzie Rosjanie pojmują też, kto dokonał zamachu na delegację Polaków w roku 2010.

Radykalna opozycja patriotyczna powtarza słowo „kondominium”, sugerując parytet i równowagę wpływów Niemiec i Rosji w Polsce, ich współpracę i wspólnotę zbójeckich interesów. Ale zamach w Katyniu teorię parytetu podważa, zmieniając co najmniej względną wagę wpływów obu państw w określaniu składu osobowego rządu w Polsce.

Jak i Rosjanie, też nie wiemy – a przynajmniej: nie wiemy dokładnie - „dlaczego”. Ale to, że zamachu dokonano na terytorium Rosji, w połączeniu ze znaną Rosjanom zasadą samodzierżawia nie zostawia miejsca na wątpliwości „czy” i „kto”.
 

Mariusz Cysewski

[Powyższy artykuł został przeredagowany i rozbudowany; a jego nową wersję znaleźć można tutaj: http://naszeblogi.pl/40579-tryptyk-o-zamachu-w-smolensku-czy-kto-czyimi-rekami]

tel. 511 060 559
Zapraszam też:
http://www.youtube.com/user/wolnyczyn
http://mariuszcysewski.blogspot.com 
https://sites.google.com/site/wolnyczyn
[email protected]