Przemyk i inni

W marcu 1982 roku aresztowano dwóch uczniów Reya: szesnastoletniego Emila Barchańskiego i osiemnastoletniego Tomasza Sokolewicza, przyłapanych na powielaniu i kolportażu nielegalnych gazetek (Barchański wsławił się tym, że wraz z kolegami pomalował zimą 1982 na czerwono ręce pomnika Feliksa Dzierżyńskiego stojącego na jednym z centralnych placów Warszawy – dziś pl. Bankowy). E. Barchański siedział w areszcie w Pałacu Mostowskich, siedzibie Komendy Stołecznej MO, był bity i dręczony – nie pozwolono mu np. zażywać leków na astmę, na którą cierpiał. W maju odbyła się rozprawa przed sądem dla nieletnich, który uniewinnił Barchańskiego i ustanowił nad nim kuratora. 5 czerwca 1982 wyłowiono Barchańskiego martwego z Wisły z obrażeniami ciała, których doznał przed utonięciem.
W czasie masowych demonstracji 3 maja 1982 zatrzymano w Warszawie siedmiu maturzystów, w tym trzech uczniów z LO im. Reya, m.in. Roberta Breitera, i jednego ucznia z XVII LO im. Frycza-Modrzewskiego. Kuratorium zażądało telefonicznie relegowania tych uczniów. Ale mimo, że panował jeszcze stan wojenny, dyrektorzy nie spieszyli się z taką decyzją, żądali polecenia na piśmie. W Reyu młodzież z klasy Breitera zapowiedziała, że jeżeli nie zostanie on uwolniony na egzamin maturalny, zbojkotują maturę. Breitera zwolniono. Dla młodzieży był to dowód, ile można zdziałać własną postawą. Jeden z uczniów z innej klasy tego liceum, zatrzymany na 48 godzin, stracił jednak możliwość zdawania matury.
W maju 1982 został aresztowany i na pięć miesięcy uwięziony na Rakowieckiej Robert Luśnia, redaktor „Ucznia Polskiego”. Luśnia ukrywał się  od chwili ogłoszenia stanu wojennego, ale pojawił się w swojej szkole (LO im. K. Gottwalda) i został aresztowany wskutek donosu nauczycielki.
Prasa związkowa alarmowała, że 10 i 11 listopada 1982, w rocznicę odzyskania niepodległości, organy ścigania urządziły formalną łapankę na młodzież szkolną i studencką. Łapano przypadkową młodzież na ulicy i na przystankach, wyciągano z barów mlecznych, tramwajów, a nawet z domów. Na komendach bito ich na „ścieżkach zdrowia” (szpalery tłukących pałkami milicjantów) i oskarżano o „kierowanie demonstracją”, grożąc kilkuletnim więzieniem; w pogotowiu byli fałszywi świadkowie z MO i ZOMO. Pobitym proponowano współpracę w charakterze tajnych współpracowników.[1]
Najgłośniejsza w Warszawie w latach stanu wojennego była sprawa śmierci maturzysty, dziewiętnastoletniego Grzegorza Przemyka z LO im. Frycza-Modrzewskiego, początkującego, ale niezłego poety, syna poetki opozycyjnej Barbary Sadowskiej. G. Przemyk został bestialsko pobity 12 maja 1983 roku w komisariacie MO przy ul. Jezuickiej i w dwa dni później zmarł. Na jego pogrzebie w kościele Św. Stanisława Kostki zgromadziło się kilkaset tysięcy osób.
W MSW – jak się okazało po latach śledztwa, wszczętego ponownie w latach 90. – za wiedzą najwyższych ówczesnych władz utworzono pod kierownictwem Kazimierza Otłowskiego specjalną komórkę w celu oddziaływania propagandowego na społeczeństwo i zrzucenia winy za pobicie Przemyka na lekarzy i pielęgniarzy Pogotowia Ratunkowego, przewożącego umierającego chłopca z komisariatu do szpitala. Aresztowano na jakiś czas mecenasa Macieja Bednarkiewicza, pełnomocnika matki chłopca i przetrzymywano wiele miesięcy w więzieniu pielęgniarzy i lekarkę Pogotowia. Wskutek zaginięcia dokumentów i zwartej postawy milicjantów z komisariatu przy Jezuickiej już w okresie po 1989 roku nie udało się ustalić, który konkretnie milicjant bił lub zabił chłopca; dzięki determinacji m.in. oskarżyciela posiłkowego, mec. Andrzeja Zalewskiego, Otłowski został skazany w kwietniu 1997 roku za mataczenie, Arkadiusz Denkiewicz, milicjant z komisariatu MO Jezuickiej, dostał 2 lata więzienia za podżeganie do bicia, udowodniono mu bowiem wypowiedzenie słów: „Bijcie tak, żeby nie było śladów”. W kilku instancjach sąd uniewinnił oskarżonego o bicie Ireneusza Kościuka (m.in. w 1997, 2000 i 2004 roku, skazano go w 2008 na 4 lata).
W 2003 roku sprawa Przemyka wróciła do w trybie kasacyjnym SN do ponownego rozpoznania. Po 20 latach zaczęli mówić świadkowie, m.in. pielęgniarz Pogotowia Ratunkowego zeznał, że w 1983 roku SB straszyła go, że jego małego synka rozjedzie samochód, jeżeli nie będzie zeznawał zgodnie z ustalonym planem.
Sprawa Przemyka zrodziła całą falę represji wobec uczniów. Przede wszystkim wobec jego szkolnego przyjaciela, Cezarego Filozofa, głównego świadka pobicia w komisariacie, którego rodzinę również prześladowała komórka Otłowskiego (m.in. spłonął wiejski dom dziadków Filozofa w Wielowsi na Dolnym Śląsku). Porwany przez SB w 1983 roku został inny kolega szkolny Przemyka, Wojciech Cejrowski, któremu podczas śledztwa połamano palce rąk. Represjonowano też kolegów Przemyka z LO i licealistów z innych szkół, co roku upamiętniających śmierć Przemyka np. przez żałobny strój.
Szykany związane ze śmiercią Przemyka nie ominęły również nauczycieli. Dyrekcję XVII LO zmieniano w stanie wojennym dwukrotnie. Inne miasta miały podobnych młodzieżowych bohaterów, którzy zginęli w zetknięciu z MO lub SB, np. w Krakowie głośna była śmierć młodziutkiego Bogdana Włosika, zabitego przez SB podczas manifestacji robotniczej w Nowej Hucie.
W 1988 roku dyrektorką jednego z warszawskich liceów została osoba, która w latach 1982-87 piastowała stanowisko dyrektora szkoły przy ambasadzie PRL w Moskwie; jak pisano w podziemnej prasie oświatowej, wsławiła się kiedyś m.in. określeniem Wyspiańskiego jako „elementu nieuświadomionego klasowo i chorego wenerycznie”. W 1987 roku uczniom, w Dzień Zaduszny gromadzącym się na cichej przerwie ku czci pamięci zamordowanego przez SB ucznia tej szkoły, Grzegorza Przemyka, poleciła rozejście się, zakazała też dzielenia się w szkole opłatkiem przed Bożym Narodzeniem.[2]  W rok później, po objęciu rządów przez Tadeusza Mazowieckiego, wsławiona represjonowaniem uczniów czczących śmierć Przemyka dyrektorka da świadectwo swego pojmowania lojalności wobec władz, bo po oficjalnym wprowadzeniu lekcji religii do szkół, jako jedna z pierwszych powiesi krzyż na ścianie liceum.
Teresa Bochwic, „Narodziny i działalność Solidarności Oświaty i Wychowania 1980-1981”. Tysol i Volumen, Warszawa 2000
W 2009 roku Jerzy Jachowicz pisał:
„W maju zeszłego roku, w piątym procesie [Kościuk] został wreszcie skazany na cztery lata więzienia. Dziś emerytowany policjant z Biłgoraja - tak, całe te 20 lat, kiedy był już oskarżony pracował w policji - Ireneusz Kościuk stara się o uwolnienie go od winy, ze względu na przedawnienie.”
http://wiadomosci.dziennik.pl/...
28 lipca 2010:
„Sąd Najwyższy odrzucił kasację ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego od prawomocnego wyroku, w którym uznano sprawę zomowca Irenusza K. za przedawnioną. - To porażka wymiaru sprawiedliwości - ocenił SN.Minister Kwiatkowski wnosił, by umorzenie uchylono i skierowano sprawę na powrót do sądu II instancji. Byłby to szósty już proces o śmiertelne pobicie Przemyka.”
http://www.tvn24.pl/wiadomosci...

[1] „Tu Teraz”, nr 10/11/82.
[2] „Tygodnik Mazowsze” nr 230.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Leszek Witkowski

14-05-2013 [18:49] - Leszek Witkowski | Link:

Teraz dopiero dowiedzialem sie kto pomalowal Dzierzynskiego i jakie byly jego losy.
Sam malunek mialem okazje ogladac w tym krotkim czasie nim farbe zdrapano, bo blisko mieszkalem.