Ciemnogrodzianie na Dzikim Zachodzie

Przeczytawszy wczorajszy, wieczorny tekst Toyaha http://osiejuk.salon24.pl/ dostałem stuporu. Okazało się oto, że tygodnik „W sieci” czy też „Sieci” drukuje listy zrozpaczonych biznesmenów i posłów z PO, którzy nie mogą żyć w moralnym rozdwojeniu i muszą się komuś zwierzyć. Rozdwojenie zaś polega na tym, że z jednej strony misja a z drugiej juma i nie wiedzą na co się zdecydować. Na spowiednika zaś wybierają Ryszarda Makowskiego, satyryka i dziennikarza, który te listy umieszcza na łamach. Ja rozumiem, że zwycięstwo jest już blisko, byle mróz zelżał, ja rozumiem, że trzeba coś do tej gazety wkładać, żeby szpalty zapełnić, rozumiem też, że wyznaczeni na swoje stanowiska liderzy nie mają już żadnych pomysłów, a obdarzeni zaufaniem nie chcą go nadużywać i stąd takie kwiatki. Ja wszystko rozumiem. Nie wiem tylko dlaczego, po przeczytaniu tego tekstu, przypomniał mi się emitowany dawno temu serial pod tytułem „Siedmiogrodzianie na Dzikim Zachodzie”.

Była to kolejna odsłona takiego niesamowitego pomysłu polegającego na tym, że mieszkańców demoludów, poprzebieranych w różne kostiumy, albo ubranych normalnie pokazywano w sztafażu amerykańskim. I tak Czesi wyprodukowali film „Lemoniadowy Joe”, Węgrzy „Kojaka w Budapeszcie”, gdzie akurat odwrócono zasadę opisaną wyżej, ale to dlatego, żeby obniżyć koszta produkcji, a Rumuni cały serial pod tytułem „Siedmiogrodzianie na Dzikim Zachodzie”. Myśmy nic nie wyprodukowali, Rosjanie z oczywistych względów też nie a Jugosławia miała Gojko Miticia, więc nic produkować nie musiała. Ach! Zapomniałbym o Niemcach z NRD, którzy wypuścili całą serię filmów z pomieszkującym u nich amerykańskim aktorem nazwiskiem Dean Reed.

No, ale wracajmy do tych „Siedmiogrodzian”. Ja obejrzałem może ze trzy odcinki. Dalej nie dałem rady, a byłem niezwykle odporny, bo potrafiłem do końca wytrzymać każdy odcinek radzieckiego serialu kryminalnego pod tytułem „Gdzie jest czarny kot”. Kto pamięta ten wie, jaki to był wyczyn.

Z „Siedmiogrodzianami” kłopot był następujący: oto akcja miała się rozgrywać na Dzikim Zachodzie, a Rumunia jak najbardziej nadaje się do udawania Dzikiego Zachodu, ale scenarzysta z nieznanych przyczyn zaplanował ten film tak, że większość scen rozgrywa się we wnętrzach, albo na wozie. To był duży wyczyn, ale okazało się, że sztuczka ta całkowicie odbiera filmowi dynamikę. Odpowiedzialność za ten aspekt obrazu przerzucono więc na jedną z głównych postaci, zwariowanego wujcia, który był bardzo silny, chodził w wielkim siedmiogrodzkim kapeluszu i strzelał z bata, a także niczego się nie bał. Facet ten dokonywał cudów zręczności i elokwencji, żeby siedząc przy stole lub na koźle przekonać widza do tego że bierze on udział w niezwykle dynamicznym widowisku pokazującym trudne lata kolonizacji prerii przez osadników z Europy. Czasami nawet śpiewał piosenki. Partnerowali mu niestety aktorzy słabi, to znaczy facet o wyglądzie polskiego inteligenta z dużego miasta i jakaś lafirynda udająca niewinną dziewczynę z małej wioski.

Budżet tego filmu nie był za duży, w dodatku aktorzy dobierani byli poprzez partyjne znajomości, bo ciągnęło się to przez ładnych parę odcinków i trzeba było dać zarobić komu trzeba. A tu jeszcze ta pieprzona misja, no i trzeba zadowolić tego sku...na widza, żeby nie jojczył. No to wynajęli dziwaka w kapeluszu i on miał „dawać sobie radę”.

Serial o Siedmiogrodzianach skończył się dawno temu, ale dziś „nasi” wymyślili lepszy. On się nazywa „Ciemnogrodzianie na Dzikim Zachodzie”. Budżet też jest mały, większość aktorów to polscy inteligenci z dużych miast i lafiryndy poprzebierane już to za egzotyczne piękności już to za niewinne dziewice z prowincji zasłuchane w rady babci Władzi. Zlepili to wszystko do kupy i dają raz w tygodniu z rana, w poniedziałek. Niestety akcja przez cały czas rozgrywa się albo we wnętrzach albo na wozie, co odbiera serialowi dynamikę. Zaczęli więc rozglądać się po okolicy za jakimś facetem co strzela z bata i dużo mówi grubym głosem, żeby przekonał publikę, w jakim fantastycznym widowisku bierze ona udział i jakie to dynamiczne sceny rozgrywają się przed jej oczami. I to jest właśnie Makowski. On też śpiewa tak, jak tamten, ale o kapeluszu zapomnieli i to położyło cały projekt.

Wszystkich oczywiście zapraszam na stronę www.coryllus.pl oraz do księgarni www.multibook.pl, http://www.ksiazkiprzyherbacie... do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 34, do księgarni Wolne Słowo W Lublinie przy ul. 3 maja, do księgarni „Ukryte miasto” w Warszawie przy Noakowskiego 16, W księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, oraz do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.  

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika chrisdigger

21-03-2013 [20:15] - chrisdigger | Link:

Berlin, Niemcy
Hotel Adlon Kempinski
--za Coryllusa --Dog niem.
---Za Coryllusa --Doberman niem.wersja Chuck'a N.
----za Coryllusa--- Max Otto von Stirlitz.
Znikamy
i
Bog dla Ciebie
Gott mit uns