MarkD: Marsz jeszcze nie ruszył

Po pięknym sobotnim dniu i niedzielnym poranku (pikieta pod TVN) przeczytałem post Aleksandra Ściosa (w wersji audio aktualnie w audycji Niepoprawnego Radia PL, a na stronie autora http://bezdekretu.blogspot.com).
W przeciwieństwie do pana Aleksandra nie czuję jeszcze w uczestnikach marszu tej potrzeby zmiany. Nie czuję by Ci pokrzywdzeni przez III RP stanowili większość, albo przynajmniej taką grupę, która mogłaby coś zrobić. Oni niestety idą w marszu by zaprotestować, nie by zmienić!
Stwierdził to także prof.Zybertowicz w niedzielę. Większość trzeba budować.
Dowód na to, że jeszcze za wcześnie, otrzymałem tuż po marszu, kiedy udałem się na plac Powstańców Warszawy by pikietować przed TVP. Około trzydziestu potężnych gości ubranych w żółte kamizelki z napisem „Solidarność Region ...” przemaszerowało obok pikietujących. Przemaszerowało w kierunku dworca centralnego w W-wie. Dość szybko, spieszyli się na pociąg (zapewne). Inne dziesiątki i setki zakładowych „S” wsiadło do autobusów ustawionych bliżej Placu Zamkowego.
A ta kilkudziesięcio-osobowa, może przekraczająca setkę, grupa pikietujących miała nadzieję że ...
Myślę że inicjatorka Ewa, także. Ja też, przez chwilę, jak się zbliżali. Gdy przeszli – zrozumiałem.
Oni jeszcze wierzą w demokrację. Wierzą, że jeśli wykrzyczą : „Tusk jest matołem” to ten Tusk się ugnie. Może nie wiedzą, że za to siedzi w pace Staruchowicz (po jego narzeczoną przyszli o 6:00 policjanci, bo usiadła na innym, stadionowym krzesełku) a 35 kibiców Jagiellonii zapłaciło po kilkaset złotych grzywny. Może im się zdaje, że mogą obrażać Komorowskiego (choć wątpię by widzieli w nim wroga), ale też nie. Kilka dni temu skazano jednego takiego (Frycza od strony Antykomor) na miesiące prac społecznych.
Oni nie winią III RP o to, że działają tu postkomunistyczne służby, że pracuje w najwyższych przedstawicielskich władzach agentura komunistycznej PRL-bis, że w sądach pracują niezlustrowani sędziowie. Że w prokuraturze, wojsku i policji na najwyższych stanowiskach, zasiadają ludzie, których przeszłość w PRL-u jest wzorem zdrajcy.
Przykre jest także to, że wielu biskupów, proboszczów, księży których głosu słucha naród, także ma do wyjaśnienia swoją przeszłość. Czemuście się nie zlustrowali? Czemuś się nie wyspowiadał z grzechów mój kościele?
Ale chyba najniebezpieczniejszym jest przekonanie naszych przedstawicieli w parlamencie, że żyją w demokracji. (Naszych, w domyśle PIS)
A przecież (z oświadczenia działaczy WZZW) : Wolność słowa jest podstawową wolnością każdego demokratycznego społeczeństwa. Jest to prawo tak fundamentalne, że każde inne może być tylko jego pochodną . Każdy kraj pozbawiony całkowitej i niczym nie skrępowanej wolności słowa nie ma szans być krajem wolnym. Rozumieli to wszyscy twórcy wolnych społeczeństw
na całym świecie. Wiedzą o tym również ci, którzy w wolności słowa widzą zagrożenie dla swoich politycznych matactw i manipulacji. Doskonale wiedzą też o tym ci, którzy uznali się za stojące ponad prawem i społeczeństwem elity politycznych i moralnych wyroczni. Dla tych ludzi przynależne każdemu obywatelowi prawo wolności słowa jest tylko przeszkodą dla skutecznej propagandy, zmierzającej do wyjałowienia narodu z umiejętności, a przede wszystkim z chęci samodzielnego myślenia. Pozbawienie nas tej fundamentalnej wolności, ma otworzyć drogę do całkowitego zniewolenia.
Czy więc wobec faktu istnienia „zaprzyjaźnionych mediów”, będących doskonałą ilustracją braku tej wolności, wobec redaktorów będących dziećmi tych widzących zagrożenie w ujawnieniu historycznych zbrodni wobec narodu polskiego i Rzeczpospolitej, a także aktualnych politycznych matactw i manipulacji, możemy czuć się wolni? Czy mamy wolność słowa? A skoro nie to ...
nie jesteśmy wolni.

MarkD