PAIR OU IMPAIR?

„Od kiedy jesteśmy w NATO musimy się liczyć z tym, że i u nas powstaną bazy wojskowe, w których stacjonować będą wojska sojuszu”

Jerzy Jaskiernia

„Zdecydowanie popieram plany rozmieszenia w Polsce wojskowych baz amerykańskich. W widoczny sposób poprawiłoby to bezpieczeństwo naszego kraju. Ta inicjatywa może liczyć na poparcie Polaków. Przede wszystkim lokalnych społeczności, które widzą w niej szansę na rozwój swoich regionów. Do ministerstwa trafiają listy władz samorządowych, które chcą by bazy powstały na ich terenie”

Jerzy Szmajdzinski

„We wszystkich krajach europejskich, gdzie po II wojnie światowej powstawały amerykańskie bazy wojskowe – w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Holandii, Włoszech, Grecji, Belgii, Portugalii – wślad za tym poszły inwestycje amerykańskich firm. Bazy częściej odrywały więc rolkę inkubatorów przedsiębiorczości niż jednostek wojskowych. W całej Europie dzięki temu powstało około pół miliona miejsc pracy, a państwa, w których rozmieszczono bazy zarabiały ponad 10 miliardów dolarów rocznie. Ich utworzenie było w jakimś sensie kontynuacją planu Marshalla. Po wojnie Polska nie mogła z tego planu skorzystać. Teraz taką funkcję mogą spełniać amerykańskie bazy i towarzyszące im inwestycje”
[...]
„To, co dla Polski jest szansą, dla Niemiec może się okazać katastrofą. Michael Billen, deputowany do parlamentu Nadrenii-Palatynatu, twierdzi, że widział tajny okólnik Departamentu Obrony USA do amerykańskiego dowództwa w Niemczech, w którym zalecano wstrzymanie wszelkich inwestycji w bazach w Niemczech”

Grzegorz Pawelczyk/Piotr Kudzia Wprost 9/2003

„Dlatego w Waszyngtonie Leszek Miller w rozmowach z prezydentem George'em W. Bushem i Donaldem Rumsfeldem ze stoickim spokojem powtarzał, że chcemy kupić F 16, ale pod warunkiem że Amerykanie przebiją innych nie tylko obietnicami udostępnienia nam po 2010 roku supermyśliwca przyszłości, tzw. JSF (Joint Strike Fighter), ale też ofertami współpracy w przemyśle zbrojeniowym i szerzej z polską gospodarką.”

Przegląd, 25 września 2012

„Dowodami, że Leszek Miller i Aleksander Kwaśniewski wiedzieli o więzieniach CIA w Polsce są tajne notatki polskiego wywiadu - ujawnia "Gazeta Wyborcza"
Oficerowie wywiadu, po każdym ustnym meldunku składanym ówczesnemu prezydentowi lub premierowi, sporządzali notatki. Pisali je tak na wszelki wypadek, żeby - jak by się wydało - było jasne, że najwyżsi przełożeni wszystko wiedzieli i to akceptowali - mówi informator "Gazety Wyborczej" w prokuraturze. Według niego takich ściśle tajnych notatek jest kilka.”
PAP

Dyskusja, która miała miejsce pod moim poprzednim wpisem pozwoliła na pewnego rodzaju doprecyzowanie poglądów w sprawie przewrotu w polskiej polityce dokonanego w 2005 roku przy udziale mediów.

Większość dyskutantów zgodziła się, że tak zwana „Afera Rywina” była „dęta”, jej znaczenie w porównaniu z innymi polskimi aferami znikome. W Polsce, w której zgodnie z raportami Transparency International ustawę można było kupić już za 1 milion dolarów, i to niezależnie od tego, czy rządy sprawowała „lewica” czy „prawica”, afera Rywina była nic nie znaczącym epizodem. „Lub czasopisma” nie miały dla rynku medialnego żadnego znaczenia. Monopol na rynku można sobie zapewnić na wiele sposobów obchodząc przepisy antymonopolowe (można kupić większościowy pakiet akcji przez spółki zależne zarejestrowane zagranicą).

Afera Rywina została wywołana sztucznie i celowo po to, by dokonać przemeblowania polskiej sceny politycznej. Miejsce SLD miało zająć PO i tak się właśnie ostatecznie stało, choć dopiero w 2007 roku, po „wypadku przy pracy” jakim były dwuletnie rządy PiS-u, LPR-u i Samoobrony.

Na czym jednak ta zmiana miałaby polegać?

Czy miała doprowadzić do zmniejszenia się skali korupcji?

Czy miała doprowadzić do rozwoju gospodarczego?

Czy miała doprowadzić do reformy finansów publicznych?

Czy miała sprawić, aby rozsądnie wykorzystano środki z Unii Europejskiej (w tym znaczny udział własny)?

Każdy, kto choćby pobieżnie zainteresował się pochodzeniem czołowych postaci, które budowały Platformę nie mógł mieć złudzeń. Platforma Obywatelska po pozbyciu się takich postaci jak Gilowska czy Religa była nowocześnie opakowanym zleżałym towarem polityki spod znaku Kongresu Liberalno Demokratycznego i Unii Wolności, a przypomnijmy, że 40% poparcia dla SLD w roku 2000 nie brało się z nagłego powrotu nostalgii za towarzyszami z byłego PZPR-u, ale było następstwem szoku po rządach AWS-u i UW, z niedopiętymi finansami (dziura Balcerowicza niesłusznie zwana „dziurą Bauca”), Programem Powszechnej Mistyfikacji, niesłusznie zwanym Programem Powszechnej Prywatyzacji, etc...

Jeśli więc wykonano „aferę Rywina”, to kto na tym skorzystał, jeśli z góry wiadomo było, że nie przyniesie to żadnej zmiany wewnętrznej ani reform?

W naszej dyskusji Czytelnicy słusznie zwracali uwagę, że rola mediów nie jest rolą samodzielną, to znaczy to nie redakcje kreują zmiany polityczne, ale są jedynie narzędziem w rękach różnych grup interesu. Jeśli popatrzymy na polski rynek reklam, a z tego redakcje żyją, to można nawet powiedzieć, że są zakładnikami grup interesu. Jeśli „redakcja” zamieszcza reklamę wielkiego koncernu wydobywczego to jest to nic innego, jak zgoda na sponsoring, bo umieszczanie reklamy koncernu wydobywczego w gazecie, którą czytają detaliczni konsumenci nie ma sensu. Kupią sobie 100 ton węgla albo 250 ton miedzi?

Ten kto zlecił mediom wykończenie Leszka Millera, później wykończenie Kaczyńskich, a jeszcze później wiedział wszystko o katastrofie w dniu 10 kwietnia 2010 roku, jeszcze zanim ta nastąpiła, ten zyskał (a w każdym razie zakładał zysk w każdej z tych operacji – dwóch medialnych, jednej specjalnej).

Wydaje mi się, że kluczem do zrozumienia zmian politycznych w Polsce jest sytuacja geopolityczna. W wyniku zmiany dokonanych w latach 2005-2007 Polska „wyszła” z obozu pro-amerykańskiego i znalazła się w obozie rosyjsko-niemieckim.

W latach 2000-2005 pojawiło się możliwość, że niezależnie od politycznej koniunktury w Polsce zawsze rządy sprawować będzie siła, dla której sojusz z USA, obecność amerykańskiej armii w Polsce będzie priorytetem i temu skutecznie starano się stawić czoła.

Wypada teraz zadać pytanie, jakiego rodzaju zagrożenia niosła ze sobą „amerykanizacja” Polski?

Różnorakie.

Przede wszystkim niosła zagrożenie dla planu Putin-Merkel (wcześniej Putin – Schroeder) zawiązania bliskich więzów pomiędzy Niemcami i Rosją. Uczynienie z Polski centrum amerykańskich interesów w kontynentalnej Europie w miejsce Niemiec było odpowiedzią amerykańskiej administracji na odbierane jako wrogie posunięcia Berlina i Moskwy zmierzające do eliminacji amerykańskiej obecności w Europie i „emncypację” Niemiec spod amerykańskiej kurateli.

I Leszek Miller i Aleksander Kwaśniewski mieli dobre notowania za oceanem, a więc musieli mieć złe i w Berlinie i Moskwie. Z co najmniej kilku punktów widzenia byli „towarzysze” w Polsce w charakterze amerykańskiego sojusznika byli dla rosyjsko-niemieckich planów o wiele groźniejsi niż ktokolwiek inny. Po pierwsze – zdradzili, a echa tej kary za tę zdradę można usłyszeć i dzisiaj, kiedy kolejne rezonatory polityki niemiecko-rosyjskiej domagają się Trybunału Stanu za zezwolenie Amerykanom na utworzenie więzień CIA w Polsce.

Po drugie, co chyba nawet bardziej dla Moskwy niebezpieczne, ekipa SLD mogła skutecznie doprowadzić do przewerbowania całego pozostałego po epoce PRL-u zaplecza po bezpiece, a byli to fachowcy, którzy skutecznie mogli utrudnić Rosjanom penetrację wywiadowczą.

Po trzecie wreszcie, byli „towarzysze” Rosjan po prostu znali; doskonale orientowali się, kto jest kim i w jelcynowskiej i putinowskiej Rosji.

Pogłębienie orientacji pro-amerykańskiej dało o sobie znać w armii. Wymuszona wstąpieniem do NATO profesjonalizacja i zwiększająca się liczba oficerów szkolonych na Zachodzie sprawiała, że armia przestawała być skansenem po PRL-u z trapiącymi ją problemami korupcji.

W 2003 roku żołnierze WSI i żandarmerii wojskowej dokonali zatrzymań ludzi związanych z tak zwaną „Grupą Suskiego”, zarabiających na ustawianiu przetargów dla wojska na dostawy broni i sprzętu wojskowego, i to pomimo, że sam Suski utrzymywał zażyłe kontakty z biznesmenem Włodzimierzem Wapińskim, prywatnie bliskim przyjacielem Aleksandra Kwaśniewskiego.
Jak pisał w 2003 roku w tygodniku Wprost Wojciech Sumliński w artykule „Generałowie korupcji”:

„W interesach Suskiemu pomagają byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa i Urzędu Ochrony Państwa. Tworzą zhierarchizowaną strukturę, którą sami nazywają "grupą Suskiego". Jeden z byłych oficerów SB, a potem UOP, który zajmował się m.in. technikami operacyjnymi, werbuje właściwych ludzi do grupy. Do pracy ściągnął m.in. Romana Maniszewskiego, szefa wydziału V Zarządu Śledczego UOP. Prezesem jednej z firm grupy został z kolei Jerzy Gajdowski, były wiceszef zarządu śledczego UOP. To w dużej mierze dzięki takim współpracownikom - jak twierdzą nasi informatorzy - Suski może prowadzić rozległe interesy, w tym z armią. To ci współpracownicy kilkakrotnie uchronili go od poważnych kłopotów z wymiarem sprawiedliwości.”

To jedynie jeden z przykładów wymuszonej profesjonalizacją likwidacji elementu pajęczyny, dla której żerowanie na armii było istotą działalności gospodarczej.

Czy istnieją jakiekolwiek poszlaki, które pozwoliłyby łączyć prominentnych polityków Platformy Obywatelskiej z jakąś niechętną zmianom grupą działającą na styku wojska i biznesu?
Owszem, postacią łączącą Platformę Obywatelską z grupami działającymi na styku biznesu i armii jest prezydent Bronisław Komorowski.

Jego związki z biznesem i armią są znane, chociaż nigdy nie przebiły się do szerokiej wiadomości opinii publicznej. Tak o przemilczanych elementach biografii obecnego prezydenta pisała Dorota Kania na łamach Gazety Polskiej w artykule „Tajemnice Bronisława Komorowskiego” w czerwcu 2010 roku:
„Bronisław Komorowski na początku lat 90. był wiceprezesem Rady Fundatorów Fundacji Kultury w Wojsku „Artwoj”. W tym czasie fundacja podpisała umowę na dzierżawę automatów do gier, które trafiły do jednostek wojskowych. O związkach obecnego marszałka sejmu z „Artwojem” można dowiedzieć się jedynie z akt rejestrowych – tego fragmentu życiorysu nie ma w oficjalnych biogramach Bronisława Komorowskiego.

Fundacja została założona 26 marca 1990 r. w celu m.in. wspierania kultury w wojsku, a jej siedziba mieściła się przy ul. Batorego. Nadzór nad nią sprawował minister obrony narodowej, którym wówczas był gen. Florian Siwicki. Władze fundacji stanowiły: zarząd oraz Rada Fundatorów, której wiceprezesem został Bronisław Komorowski, ówczesny wiceminister obrony narodowej ds. wychowawczo-społecznych. W „Artwoju” działał także aktor Maciej Rayzacher, obecnie członek komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego – kandydata Platformy Obywatelskiej na urząd Prezydenta RP.” [...]

Fundacja „Artwoj” zarabiała również na wynajmie lokali, które wcześniej wydzierżawiała od wojska. Nie ma wątpliwości, kto był głównym beneficjentem tandemu fundacja–armia. W jednym z dokumentów „Artwoju” czytamy:

„(...) Przedstawiciel Szefostwa Służby Zakwaterowania i Budownictwa Głównego Kwatermistrzostwa – płk Prokopiuk wyraził opinię, iż Fundacja – poprzez podnajmowanie lokali innym firmom – czerpie ogromne zyski kosztem Szefostwa SziB Garnizonu Stołecznego (wynajmowanych według bardzo niskich stawek czynszowych, a 10 proc. zysków z lokali przeznaczonych dla Szefostwa jest kwotą zbyt mało znaczącą, by mówić o korzyściach dla wojska”.

Fundacja „Artwoj” oprócz wspomnianej pożyczki dysponowała wojskowymi nieruchomościami i lokalami. [...]
W Radzie Fundatorów, gdzie wiceprezesem został Bronisław Komorowski, znaleźli się wyłącznie wysocy rangą wojskowi, którzy karierę zrobili w Ludowym Wojsku Polskim. Jaskrawym przykładem są gen. broni Antoni Jasiński, gen. bryg. Zdzisław Rozbicki czy też płk Józef Skrzypiec.

Gen. broni Antoni Jasiński był w latach 80. I zastępcą szefa Sztabu Generalnego Ludowego Wojska Polskiego i wiceministrem obrony narodowej.
Gen. Zdzisław Rozbicki należał do głównych ideologów stanu wojennego – za rządów gen. Wojciecha Jaruzelskiego pracował w Głównym Zarządzie Politycznym Ludowego Wojska Polskiego – instytucji, która była odpowiedzialna za realizowanie polityki PZPR w wojsku. Oficerem politycznym przed 1990 r. był także płk Józef Skrzypiec, późniejszy szef wydawnictwa Bellona. Obydwaj za czasów wiceministra Bronisława Komorowskiego pracowali w Departamencie Wychowania Ministerstwa Obrony Narodowej.

W radzie fundacji „Artwoj” znaleźli się także ludzie, którzy później współpracowali z Bronisławem Komorowskim, jak np. płk Paweł Nowak. W roku 2001został on dyrektorem Departamentu Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON, któremu bezpośrednio podlegała kontrola nad przetargami. Decydujący wpływ na wybór Partii miała Komisja Przetargowa MON, powołana jeszcze w sierpniu 2001 r. decyzją ministra Komorowskiego. Jej przewodniczącym był właśnie płk Paweł Nowak. Już jako generał został szefem Departamentu Zamówień MON. W 2004 r. oskarżono Nowaka (po jego odejściu z departamentu) i jego podwładnych o spowodowanie niemal 10 mln zł szkody w związku z tzw. aferą bakszyszową. Sąd okręgowy uniewinnił wszystkich podsądnych, nie dopatrując się w ich działaniach przestępstwa. W roku 2007 Sąd Najwyższy uchylił wyrok uniewinniający Nowaka z zarzutów w sprawie nieprawidłowości przy realizacji umowy na pociski przeciwpancerne dla polskiej armii. Gen. Nowak ma też zarzuty w śledztwie w sprawie nieprawidłowości przy zakupie kołowego transportera opancerzonego. Wojskowa prokuratura zarzuciła mu m.in. niedopełnienie obowiązków.

W 1990 r. prezesem Rady Fundatorów „Artwoju” został gen. Stanisław Fryń – w 1986 r. był on szefem Sztabu Głównego Kwatermistrzostwa Ludowego Wojska Polskiego.
Dziś fundacja „Artwoj” znajduje się w stanie likwidacji – część akcji i udziałów, które miała w różnych spółkach, zostało sprzedanych. Aktualnym jej prezesem i likwidatorem jest emerytowany płk Jan Falkowski, także były prezes i likwidator spółki Port Lotniczy Biała Podlaska, która miała bardzo burzliwe dzieje. Na początku lat 90. teren bialskopodlaskiego lotniska należał do wojska. Pierwszą próbę jego komercjalizacji podjęło wspomniane wcześniej Centrum Handlowo-Przemysłowe Wschód-Zachód, w którym udziały miała fundacja „Artwoj”. 7 sierpnia 1991 r. Centrum podpisało umowę z DWLOP (ówczesne Dowództwo Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej) o współużytkowaniu lotniska. Rozpoczęto negocjacje z przewoźnikami na temat organizacji przewozów. 10 października podpisano umowę pomiędzy Centrum a Urzędem Rejonowym w Białej Podlaskiej o dzierżawienie części terenów położonych w rejonie lotniska, wcześniej przekazanych przez MON na rzecz skarbu państwa. Rozpoczęte zostały przygotowania do utworzenia strefy wolnocłowej.

W czasie gdy wiceprezesem Rady Fundatorów „Artwoju” był wiceminister Bronisław Komorowski, członkiem zarządu fundacji był płk Jan Ohnsorge, który z ramienia fundacji trafił do spółki Port Lotniczy Biała Podlaska.

O perypetiach lotniska prasa szeroko pisała w 2003 r. W spółkę oprócz fundacji „Artwoj” była zaangażowana firma należąca do Wiesława Huszczy, pierwszego skarbnika SdRP.”
Dorota Kania – skrótów dokonał Rolex

Dzisiaj były Minister Obrony Narodowej, urzędujący prezydent RP, zgłasza projekt budowy polskiej tarczy antyrakietowej, i jest to widomy znak powrotu do czasów, które skończyły się w momencie, kiedy przestał być Ministrem Obrony Narodowej. O byłym ministrze w wojsku mówiło się źle; tak „wspominają” ministra jego byli „podopieczni” w rozmowie z Ryszardem Oparą (Nowy Ekran):
„Generał Julian Lewiński (Dowódca Okręgu Warszawskiego): „Komorowski to człowiek bez dorobku.  Funkcjonuje w Rządach RP od 23 lat, ale osiągnięcia tylko negatywne. Kilku Ministrom Obrony można przypisać destruktywną role w degradacji Polskich sił zbrojnych, ale największy udział i rolę w tym procesie ma, bez wątpienia Komorowski (w duecie z J. Onyszkiewiczem). Oni razem, najdłużej na stanowiskach ministerialnych i parlamentarnych kontrolowali MON, tworząc ustawowe podwaliny dzisiejszego rozkładu WP. Ich propagandowe hasło ”armia mniejsza ale sprawniejsza” zawierał pretekst do celowej, systematycznej likwidacji struktur organizacyjnych armii, redukcji środków finansowych, zaniechania szkolenia, likwidacja akademii i szkół oficerskich, obniżania sprawności bojowej Wojska Polskiego. Obecny ”uzawodowiony” zbiór masy ludzkiej, zwanej Wojskiem Polskim, dawno przestał być armią - jest jedynie zdolny do ograniczonego wykonania zadań o charakterze policyjnym. Kilka wrogich dywizji pancernych, wspomaganych przez lotnictwo, mogłoby bez trudu przejąć całkowitą kontrolę nad Naszym Krajem - w czasie krótszym Kampania Wrześniowa. Wiadomo przecież - nie mamy co liczyć na interwencję NATO. Ostatnie dwudziestolecie, to bezustanna gonitwa, kolejnych ekip rządowych o jak najskuteczniejsze zniszczenie obronności kraju. Pod pozorem koniecznych reform, rzekomej modernizacji  prowadzonej przez poszczególne opcje polityczne, pod hasłem cywilnej kontroli nad armią, dokonuje się gospodarka rabunkowa i dezorganizacja Wojska Polskiego. Obecnie człowiek, ponoszący największą odpowiedzialność w rozkładzie armii - Bronisław Komorowski jest jako Prezydent, również naczelnym zwierzchnikiem Wojska Polskiego. Teoretycznie tylko - bo Wojska Polskiego już nie ma.  Ile więcej szkód może zrobić jako Prezydent Komorowski?”

Admirał Marek Toczek: „B. Komorowski – Od początku tzw. transformacji ustrojowej pełnił wysokie stanowiska w MON (podsekretarz stanu, minister); Sejmie RP (marszałek, przewodniczący sejmowej komisji Obrony Narodowej). Obecnie jako Prezydent RP, Zwierzchnik Sił Zbrojnych RP. Ponosi pełną odpowiedzialność za negocjacje i przyjęcie warunków akcesji Polski do NATO, proces długotrwałej restrukturyzacji WP (demontażu sił zbrojnych RP), zaangażowanie militarne w działania wojenne w odległych częściach świata. Podpisane dokumenty akcesyjne NATO, poza nic nie stanowiącymi ogólnikami, nie określały żadnych konkretnych zobowiązań sojuszników do działań na rzecz naszego bezpieczeństwa.
Jako marszałek Sejmu RP skompromitował się swoimi pośpiesznymi działaniami po „katastrofie” smoleńskiej. Nie zrobił absolutnie NIC -jako prezydent RP aby doprowadzić do rzetelnego wyjaśnienia wszystkich okoliczności katastrofy. Nie zrobił NIC na rzecz poprawy sytuacji Polaków wysiedlonych do krajów byłego ZSRR, nie stworzył warunków do współpracy ze środowiskami Polonii rozsianymi na całym świecie. Polityk krótkiego dystansu i drobnych, mało znaczących działań. Wrażliwy tylko na ocenę własnego wizerunku. Takie działanie przyniosło mu szybko opinię „strażnik żyrandoli”. Nie angażuje się w sprawy trudne i ważne dla Polaków, idzie zawsze z wiatrem nie patrząc dokąd ta droga może doprowadzić.
W kraju postrzegany jest jako NIKT, nieszkodliwy i „rubaszny wesołek”, autor wielu gaf i uczestnik spektakularnych  mało znaczących akcji medialnych np. ostatnia – czytanie „Pana Tadeusza”. Człowiek bez narodowego ducha, bez charyzmy... a tyle jest przecież w Polsce do zrobienia”.

Romuald Szeremietiew: „B.Komorowski w lipcu 2001r. jako minister obrony usunął mnie z MON zapewniając opinię publiczną że ma ku temu b. poważne powody. Powiedział także ,że nie ma dowodów moich win, ale dysponuje wystarczającą- „wiedzą”. Był tak bardzo pewien swego postępowania, iż zadeklarował dziennikarzom, że zrezygnuje z kariery politycznej, gdyby okazało się, że oskarżył mnie niesłusznie. Po 9-ciu latach śledztw i procesów zostałem oczyszczony z wszystkich zarzutów. „Wiedza” Komorowskiego okazała się zbiorem bezwartościowych plotek. Cena jaką ja zapłaciłem - za to co ON zrobił, była straszliwa. Przekreślono cały mój życiowy dorobek, cierpiałem ja, moi bliscy, złamano kariery współpracowników w MON. Tymczasem Komorowski zapomniał i piął się po szczeblach kariery, jako marszałek sejmu, teraz Prezydent. Dla mnie Komorowski jest człowiekiem pozbawionym całkowicie honoru!!!.
Jego prezydentura jest jednym z dowodów zapaści w jakiej znalazło się państwo polskie”.
„W porozumieniu z premierem jest już przygotowywana strategia naszego wyjścia z NATO” – oświadczył marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
„Gdy ostatnio tam byłem zagadnął mnie jeden z portierów. Opowiadał, że Szmajdziński wychodząc z gmachu, zawsze na ludzie rozmawiał z nimi. Ale w piątek przed tragedią było inaczej” – snuł sowją opowieść poseł Kalisz.  „Jurek tym razem odwrócił się i trzy razy powtórzył: Żegnam was. To ponoć wyglądało tak jakby żegnał się na zawsze z tym miejscem, w którym spędził 20 lat życia” – twierdził Ryszard Kalisz”

Autor:se.pl, za „Kawa na ławę”, TVN

W tragedii 10 kwietnia zginął zwierzchnik sił zbrojnych prezydent Lech Kaczyński starający się o reelekcję, ale również były Minister Obrony Narodowej oraz kandydat lewicy w zbliżających się wyborach prezydenckich Jerzy Szmajdziński.

Jak wyglądałaby Polska, gdyby nie wybuchła „Afera Rywina”?

SLD zapewne straciłoby na popularności, ale nie sądzę, by bez trwającego miesiącami bardzo popularnego spektaklu medialnego z bieżącymi sprawozdaniami z prac „komisji Rywina” ten spadek byłby aż tak spektakularny. Podejrzewam, że bez udziału mediów SLD utrzymałoby poparcie w granicach swojego „żelaznego elektoratu”, to jest 20%. Bez wsparcia mediów PO nie uzyskałaby z kolei wyniku, jaki ostatecznie w 2005 roku uzyskała. To media uczyniły z Platformy „nowoczesne” ugrupowanie zręcznie zapominając, że nazwa może była i nowa, ale towarzystwo pozostało w zasadzie to samo, które powołał do życia Wiktor Kubiak w roku 1991.

Zacytujmy, co o pochodzeniu Platformy Obywatelskiej pisał Aleksander Ścios:

„Korzeni Platformy należy szukać na początku lat dziewięćdziesiątych w marginalnej wówczas partii o nazwie Kongres Liberalno-Demokratyczny.. W powstaniu KLD istotny udział mieli ludzie związani z komunistyczną policją polityczną: Wiktor Kubiak oraz współzałożyciel KLD i PO Jacek Merkel. Pierwszy z nich to wieloletni współpracownik Zarządu II Sztabu Generalnego (tzw. wywiad wojskowy PRL). Kubiak współdziałał blisko z Grzegorzem Żemkiem znanym jako „mózg” afery FOZZ i w latach 80. zajmował się nielegalnym transferem z Zachodu urządzeń elektronicznych objętych zakazem eksportu do krajów komunistycznych. Po1989 Kubiak objawił się jako biznesmen zainteresowany wspieraniem środowisk politycznych. To dzięki jego finansowej pomocy Donald Tusk mógł organizować spotkania KLD w biurze Kubiaka w Hotelu Mariott i wydawać pismo liberałów na kredowym papierze.

Jacek Merkel był tajnym współpracownikiem Wydziału XI Departamentu I SB MSW. W latach 80. Wydział XI prowadził działania na terenie Europy Zachodniej. Na czele wydziału stał płk Aleksander Makowski, późniejszy partner biznesowy Merkla. Przełożonym płk Makowskiego był gen. Władysław Pożoga, a efekty pracy Wydziału XI Dep. I przekazywano bezpośrednio do KGB. W latach 1991-93, Merkel był członkiem Prezydium Rady Krajowej KLD i szefem kampanii wyborczej, a od zjednoczenia Unii Demokratycznej i KLD pozostawał członkiem Rady Krajowej Unii Wolności. Wśród wielu partii powstałych w tym czasie, tylko KLD dysponował od początku dostatecznymi środkami, by zorganizować struktury partii i przeprowadzić w roku 1991 udaną kampanię wyborczą do Sejmu. Po wyborach politycy tej partii współtworzyli rząd, na którego czele stanął Jan Krzysztof Bielecki. Wśród członków tego rządu znajdowało się ośmiu tajnych współpracowników bezpieki, z tak charakterystycznymi postaciami na czele, jak Andrzej Olechowski (TW „MUST” Departamentu I, a następnie Dep.II SB MSW) oraz Michał Boni (TW ZNAK). Środowisko KLD ( zwane ze względu na liczne afery - aferałami) odegrało również istotną rolę współuczestnicząc w nocnym zamachu na rząd Jana Olszewskiego.”

Niezadowolenie społeczne i rozczarowanie rządami SLD przyniosłoby poparcie PiS-owi, którego lokomotywą był Lech Kaczyński – były prezes NIK-u, prezydent Warszawy, uznawany przez wielu za „szeryfa”. Sam PiS w sposób naturalny skupiał poparcie wszystkich „niekomunistycznych” sił w Polsce. Możliwe byłoby powstanie modelu dwubiegunowego, podobnie jak jest dziś, z tym że miejsce PO najprawdopodobniej zajęłoby SLD. Jaka byłaby różnica, możecie Państwo zapytać, a ja odpowiem, że różnica polegałaby na tym, że w Polsce, bez względu na zmiany władzy realizowana byłaby polityka pro-amerykańska, i najprawdopodobniej nie doszłoby do Smoleńska.

„Wyrok” na SLD wydany w 2005 roku obowiązuje do dzisiaj. Elektorat tego ugrupowania (ciszącego się, czy chcemy, czy nie, 20% poparciem polskiej opinii publicznej) stara się zagospodarować Palikot. Ruch Palikota jest projektem „szytym” na miarę. Eksponowanie haseł antykatolickich, antyklerykalnych, libertyńskich ma na celu przejęcie od SLD części elektoratu niechętnego tradycji. Trudno dziwić się Leszkowi Millerowi, że zdecydowanie odrzuca jakiekolwiek propozycje współpracy. Powodzenie Ruchu Palikota to klęska SLD. W znaczeniu geopolitycznym, to zastąpienie zdrajców „ojczyzny proletariatu” oddanymi przyjaciółmi Kremla.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

26-09-2012 [14:07] - NASZ_HENRY | Link:

MI6 POdpatruje ;-)

Obrazek użytkownika Rolex

26-09-2012 [15:35] - Rolex | Link:

Hello, guys!

What have you had for breakfast? Fried eggs on toast and beans again?

:))

Cheers! 

Obrazek użytkownika nemo1

26-09-2012 [20:17] - nemo1 | Link:

SZ.Rolexie,to drugi Twój tekst w którym dośc pozytywnie oceniasz polityków SLD.Przyznam,że w zestawieniu z pospolitymi zdrajcami i bandytami z PO,politycy SLD jawią się nieomal jako patrioci.Zastanawiam się,czy nie chodzi Ci mimo wszystko po głowie SLDoPIS?.Boże,wybacz mi bo zaczynam się zastanawiac nad tym na poważnie.Moje uszanowanie.

Obrazek użytkownika Rolex

27-09-2012 [00:47] - Rolex | Link:

Nie cierpię komuchow od dziecka. Moje niecierpienie komuchow ma jedno ograniczenie - tym jest Polska. Nie łzawa, romantyczna, ale konkret. W tym sensie trzeba umieć być ponad emocjami. Takmmnie prowadzą rozważania. Błędne - być moze. Ale moje. Pozdrawiam serdecznie.