Blaski i nędze zawodu dziennikarza

Pamiętam dobrze czasy kiedy byłem pracownikiem archiwum prasowego w dzienniku „Życie” prowadzonym przez Tomasza Wołka. Pamiętam kolegów z działu miejskiego, którzy przesiadywali u nas na górce, bo było cicho i nikt się do nich nie przychrzaniał, pamiętam też co się działo kiedy z miasta przychodziła wiadomość, że kogoś zabili, albo okradli. Oni wszyscy rzucali się jak jeden do drzwi i pędzili potem do windy, a następnie do autobusu, bo o ile mnie pamięć nie myli z zamawianiem taksówek na koszt redakcji był poważny kłopot. Ludzie ci byli pochłonięci pracą, lubili ją, myślę, że nawet kochali. Z czasem im to minęło, bo gdzieś w końcu lat dziewięćdziesiątych jasne dla wszystkich stało się, że żadne dziennikarstwo nie istnieje, że to jedna wielka fikcja, a istotą zawodu jest propaganda polityczna, donosicielstwo, a w najlepszym wypadku promocja. Przypomniały mi się te dawne czasy dziś z samego rana kiedy przeczytałem w salonie24 wiadomość, że Grzegorz Braun został zatrzymany na Cmentarzu Powązkowskim, bo przeskakiwał przez mur, tego cmentarza. I zastanawiam się właśnie, gdzie są ci wszyscy bohaterscy dziennikarze, gdzie jest ta solidarność zawodowa z pokrzywdzonymi, bitymi i poniżanymi? Ja tu myślę przede wszystkim o „naszych” dziennikarzach, którzy tytułują siebie „publicystami”. To ich przede wszystkim ten news powinien obejść, to oni powinni pędzić na złamanie karku do bramy numer IV na Powązkach. Nie czynią tego jednak. Dlaczego? Ponieważ doskonale wiedzą w co się gra i jak cała sprawa jest sprofilowana. Braun szuka guza i za każdym razem go znajduje. Taka karma, prawdziwa zaś walka z systemem polega na tym mniej więcej co ostatnio opisał na swoim blogu Pan Artur Nicpoń, w dyskusji i mnie i moich książkach. Oto stosowny fragment, który można spokojnie uznać za credo wszystkich polskich dziennikarzy, wszystkich możliwych mediów jak kraj długi i szeroki. Z nielicznymi jedynie wyjątkami. Fragment ten dotyczy co prawda rynku książki, ale to jest bez znaczenia, system jest wszędzie ten sam:

Bo on się kopie ze ścianą. Ściana jest betonowa i ma go w dupie. Kopanie ściany i bicie w nią łbem nic nie da. Można jednak w ścianie wyborować jedną, drugą, trzecią, małą dziurkę. Można mieć siatkę swoich znajomych pousadzanych w róznych, często kluczowych punktach tej ściany. I trzeba jeszcze mieć cierpliwość, żeby wyczekać momentu, w którym tę ścianę się zdmuchnie jednym ruchem. No ale żeby to zrobić, to trzeba mieć trochę mózgu, a nie być gówniarzem. A Coryllus jest gówniarzem. Niestety.

Ja nie wiem czy Grzegorz Braun jest gówniarzem i w ogóle staram się unikać tego rodzaju zwrotów w stosunku do ludzi, którzy mnie nie zaczepiają. Wiem jednak, że Braun także kopie się ze ścianą, która ma go tam gdzie napisał Pan Artur Nicpoń i chyba nie myśli jak Pan Artur Nicpoń o borowaniu jakichś dziurek w tej ścianie. A na pewno nie myśli o tym w tej chwili, kiedy siedzi sobie w radiowozie w towarzystwie tych przemiłych chłopaków z prowincji. Przy bramie numer IV stoją ponoć także Anita Czerwińska, Anna Fotyga i Antonii Macierewicz. Dziennikarka z GP, była minister i poseł na Sejm. Gdzie reszta, że spytam? Boruje dziury w ścianach? Powinszować pracowitości.

Zastanawiam się kiedy w człowieku zachodzi taka przemiana, że nie myśli już o tym, by pisać ciekawe teksty, tylko o tym by pisać cokolwiek i czekać na oklaski. Nie mam pojęcia. Dzisiaj muszę zacząć pisanie III tomu Baśni żeby zdążyć przed zimą i cały się trzęsę z niepokoju. Myślę też o Bronisławie Wildsteinie, który jest przecież człowiekiem słynącym z odwagi. Myślę o tym, czy czyta on wpisy pod swoimi tekstami na salonie24 i czy wie czego te wpisy dotyczą. Uważam, że kto jak kto, ale właśnie on powinien być dzisiaj pod bramą numer IV na Powązkach. Bronisław Wildstein jednak woli dręczyć nas fragmentami swojej nowej powieści. Jak głęboko musi sięgać jego niezrozumienie okoliczności, że zabrał się za coś takiego?

Jeszcze raz powrócę do dyskusji toczonej na blogu Pana Artura Nicponia. Szydzą tam ze mnie, że pracowałem w pismach rozrywkowych, w kobiecych i ezoterycznych oraz w lokalnych tygodnikach. Tak jakby można było nauczyć się pisania w GW albo w dzienniku „Życie”. Przykład Bronisława Wildsteina wymownie świadczy o tym, że nie można. Myślę sobie też, że ja przecież wielokrotnie pisałem o swoich zawodowych przygodach, o tym co robiłem w redakcjach i ile było z tym śmiechu. Napisałem na przykład takie oto opowiadanie: http://coryllus.salon24.pl/151...

Mogę napisać jeszcze tuzin innych, podobnych i pewnie kiedyś napiszę. I dziwi mnie doprawdy dlaczego inni dziennikarze miast eksploatować tematy, które stanowiły treść ich życia, biorą się za beznadziejne fikcje. Za pisanie powieści kryminalnych, na przykład. Dlaczego taki Wildstein, albo Ziemkiewicz nie opiszą w słowach lekkich i sympatycznych swoich przygód redakcyjnych? Dlaczego nie opowiedzą o tym jak zdobywali szlify w zawodzie, jak podnosili swoje kwalifikacje i jak ich doceniano i promowano, aż w końcu osiągnęli to co dziś mają? To musi być niesłychanie frapujące. Ziemkiewicz co prawda udzielił wywiadu rzeki pod tytułem „Wkurzam salon”. Były to jednak jakieś flaki i czytać się tego nie dało.
I nie chodzi mi teraz o to, by czepiać się Wildsteina i Ziemkiewicza, to samo dotyczy Semki, Zaręby i innych. Przecież ci ludzie mają fantastyczne historie do sprzedania. Historie z których mogliby żyć do końca swoich dni w beztrosce. Nie wolno tych atrakcji chować pod korcem.
Powiem wam, że cieszę się z tego iż nigdy nie pracowałem w tak zwanych wielkich tytułach. To jest bowiem najpewniejsza gwarancja wolności autorskiej. Innej gwarancji nie ma. Oni niczego nie napiszą. Będą zmyślać i drżeć o to, czy ktoś w ogóle zechce wziąć te książki do ręki. Ja zaś będę mógł swobodnie opowiadać o dawnych moich przygodach, tak jak to czynię zawsze przy stole w towarzystwie ludzi mi życzliwych.
Wiem też, że żaden z nich nie pojawi się dziś pod IV bramą Cmentarza Powązkowskiego. To jest poniżej godności poważnych publicystów, którzy nie są gówniarzami i wiedzą co i jak wygląda. Ktoś może spytać dlaczego mnie tam nie ma? Już wyjaśniam. Ponieważ Pan Artur Nicpoń uczynił w trakcie tej, ciągle trwającej dyskusji kilka zaskakujących uwag na temat Grzegorza Brauna, ja natychmiast do niego (Grzegorza Brauna) zadzwoniłem, - był środek nocy -  i zapytałem czy to co tam jest napisane to aby prawda. No i Grzegorz Braun udzielił mi wyczerpującej odpowiedzi, po czym dodał, żebym się nie zajmował pierdołami tylko pisał III tom, bo zima niedaleko. Tak więc nie mogę być dziś pod IV bramą, bo mam inne zadanie. Wiem jednak, że jedzie tam mnóstwo ludzi i skrzykują się oni telefonami z całej Warszawy i okolic. Ponoć istnieje obawa, że w trakcie ekshumacji pozamieniane zostaną trumny.

Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę – kolejny raz zresztą – na to ile szkód swoją postawą wyrządził Sprawie Smoleńskiej Paweł Przywara. Jak mocno ją zdegradował i do jak podłego poziomu sprowadził. Nie chce mi się wierzyć, że człowiek ten działał choć przez moment w dobrej wierze. On bowiem – co zostało udowodnione naocznie – także nie ma zamiaru kopać się ze ścianą. Myślę, że woli wiercić w niej otwory. Do tej pory pewnie już kilka wywiercił.

Jak co dzień zachęcam wszystkich do kupowania  książek. Książki Toyaha i moje można nabywać na stronie www.coryllus.pl i w  księgarniach: Tarabuk, Browarna 6 w Warszawie, Ukryte Miasto, Noakowskiego 16 w Warszawie, Sklep FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, w Warszawie oczywiście. I jeszcze księgarnia Multibook, księgarnia Karmelitów przy Działowej 25 w Poznaniu, księgarnia Biały Kruk w Kartuzach, Księgarnia Gazety Polskiej w Ostrowie Wielkopolskim, księgarnia Wolne Słowo, ul. 3 maja 31 w Katowicach. No i jeszcze www.ksiazkiprzyherbacie.otwart...



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika janucha

18-09-2012 [11:50] - janucha | Link:

Też się tak dziś rano zastanawiałem, gdzie są dziś ci "nasi" dziennikarze i czemu nie tam gdzie wypada. Oni po prostu nie chcą, żeby ich ktoś potem opluwał na onecie i innym badziewnym portalu, tak jak dziś plują tam na forach Maciarewicza, Fotygę i Brauna. Gdybym mieszkał w Wa-wie to już bym zwolnił się z pracy i tam szybko leciał, bo wiem jakie to ważne, aby tym wszystkim ludziom zgromadzonym przy Powązkach dać wsparcie choćby swoją obecnością.

Obrazek użytkownika Coryllus

18-09-2012 [12:27] - Coryllus | Link:

Wielu ludzi poleciało. Ponoć nawet wszystko było filmowane. Może pokażą tutaj. 

Obrazek użytkownika fritz

18-09-2012 [12:34] - fritz | Link:

Ale znajac konwulsje i emocjonalne rozedrgania antypolskie coryllusa na wszystko, co dobra dla Polski, wszystko co popiera pasje do Polski, mam wrazenie, ze Artur jest nasz.
Musze zajrzec do niego.

Jestem ciekawy, czy sie nie pomylilem.

Obrazek użytkownika JaXY

18-09-2012 [12:43] - JaXY | Link:

Cyryllusie, Pana notka byłaby pouczająca i mobilizująca gdyby nie jedne zdanie, cytuje " Tak więc nie
mogę być dziś pod IV bramą, bo mam inne zadanie.". Pozwolę sobie przypomnieć Panu scenę z
filmowej komedii pt. "Kingsize". Rzecz się dzieje pod durszlakiem czyli w celi, gdzie siedzą zwykli
przestępcy no i oczywiście "polityczny", ksywa >profesor<. "Figura" pod celą rozkazuje "małolatowi"
pełnić dyżury za "profesora" ,- kiedy polityczny oponuje, ważniak z pod celi mówi : " ty profesor masz
inne zadanie" !!! ... jakie ?? pyta polityczny,- pada odpowiedź : " Ty siedź i... knuj !!!!".
Taką samą wagę czy też powagę ma Pańskie wyjaśnienie dotyczące nieobecności przed bramą na
Powązkach,- co niestety, czyni wyżej zamieszczony tekst mentorskim i druzgocze jego wiarygodność.
Kłaniam się JaXY.