Wyznawcy Niczego

Kolega Kamiuszek zauważył, że we wczorajszej dyskusji na blogu Pana Artura Nicponia pojawiło się dwa albo trzy razy nazwisko wielkiego niemieckiego filozofa. Padało w różnych kontekstach, ale najczęściej w takim, że Nietsche był ofiarą losu na utrzymaniu siostry, a pisał jak równy bogom heros co miażdży żelazną stopą słabych. No i podesłał mi kolega Kamiuszek ten koncept z Niczem, więc ja go chwyciłem i mamy oto już początek tekstu.
Jak niektórzy zauważyli wzięliśmy wraz z Kamiuszkiem i Toyahem a także wraz z profesorem Andrzejem Nowakiem i reżyserem Grzegorzem Braunem udział w debacie pod tytułem „Jak z tego wyjść”. Wczoraj na portalu niezalezna.pl ukazała się pierwsza część tej debaty. Chciałem poświęcić niniejszy wpisy reakcjom na to co tam powiedzieliśmy. Zacznę jednak od końca. Po spotkaniu podchodziło do mnie wiele osób, które chciały pogadać i spotkać się w warunkach bardziej niż klub Hybrydy kameralnych. Po co? Żeby omawiać dalej kwestię „Jak z tego wyjść”. Ponieważ ja mam bardzo prosty i konkretny plan i dobrze wiem co trzeba robić, odnoszę się do takich propozycji z rezerwą. Wiem jednak, że jest mnóstwo ludzi, którzy takiego planu nie mają, ale mają energię i chęci. I chcą pomóc. Ja jednak jestem póki co za słaby, by im umożliwić cokolwiek i jeszcze dać zarobić. Nie chodzi bowiem o to, byśmy pracowali społecznie, albo wręcz na unijnych budżetach, bo to czyni nas i nasze działania fikcyjnymi. Chodzi o to, by stworzyć taki obszar aktywności intelektualnej i biznesowej – mam tu na myśli działalność propagującą treści patriotyczne – który pozwoliłby ludziom z tak zwanego offu po prostu zarabiać i dawałbym im szanse. Nie wiem czy to jest możliwe, ale trzeba próbować. Ponieważ mam bardzo głębokie przekonanie, że należy zacząć od jakiegoś określenia siebie i swojej misji, wpadłem na pomysł następujący: trzeba nakręcić trzy filmy dokumentalne o ludziach ważnych dla Kościoła i Polski. Trzeba to zrobić w sposób dalece różny od tego smęcenia, które proponują nam stacje religijne. Oczywiście nie ma budżetu, choć jest reżyser i chodzi mi tu oczywiście o Grzegorza Brauna. Dlaczego tak? Każda poważna inicjatywa musi opierać się o solidne i niepodważalne założenia. Musi być określony cel misji. Najlepiej by był nim obraz, do tego jeszcze dynamiczny i poruszający lub wzbudzający kontrowersje. Taki, żeby nie dało się go ominąć i zlekceważyć. Święci lub ludzie Kościoła, to dobry pomysł. Został on oczywiście zlekceważony i wyszydzony wczoraj na blogu Pana Artura Nicponia, w trakcie dyskusji nad tą naszą debatą oraz nad innymi jeszcze kwestiami, może nie tak istotnymi jak święci Kościoła Powszechnego, ale dość ciekawymi. O nich poniżej.
Teraz o krytykach. Krytyka tej debaty płynie wprost z gęstej zawiści bulgocącej w trzewiach. Ja to poznaję po tym, że krytycy wołają: nie trzeba gadać, nie trzeba pisać, trzeba pracować. Ograniczając w ten sposób obszar aktywności do zajęć fizycznych jedynie, zasypiają spokojnie z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku i znów mogą marzyć o tym jak to będzie fajnie kiedy już im się zachce i coś zrobią.
Lenistwo, także intelektualne i mentalne to jedna z przyczyn tego bezwładu, który dotyka tak zwaną prawicę. Są jeszcze inne. O zawiści już mówiłem, ale jest jeszcze działanie z premedytacją. Opisałem wczoraj mechanizmy działające na rynku wydawniczym, na przykładzie tak zwanej nagrody blogerów książkowych wręczanej na targach książki w Katowicach. Chodzi o to, że wydawnictwa wręczają sobie różne niszowe nagrody, podstawiając w miejsce niezależnego jury swoich pracowników i współpracowników. Tak się złożyło, że aktywnie wokół tych działań kręci się niejaki wyrus kolega Pana Artura Nicponia. Cała sprawa została dokładnie opisana wczoraj. Mój tekst spotkał się z pewnym odzewem i oczywiście z szyderstwem i lekceważeniem. To co robią wielkie wydawnictwa to biznes i trzeba to traktować oddzielnie, nie łączyć tego z ideowymi i politycznymi deklaracjami. Ja nie mogę tutaj rzec nic więcej, jak tylko to, że tak właśnie wygląda zdrada. Jeśli ktoś jest polskim patriotą na pół etatu, a potem zamienia się w kogoś innego, to trudno z takim człowiekiem w ogóle rozmawiać. Jeśli ktoś deklaruje niechęć do lewicy, a następnie grzecznie ustawia się w kolejce po unijne dotacje, bo to tylko biznes, to ja bardzo przepraszam, ale przyjemności z przebywania w towarzystwie takiego człowieka mieć nie można. Ktoś powie, że się czepiam, bo każdy kawałek grosza się liczy. Oczywiście liczy się, ale my tu rozmawiamy o sprawach wielce poważnych, a nie o głupstwach. Cały ten zespół zachowań ma zaś swoją nazwę kliniczną i ona jest znana dobrze wszystkim. To jest deprawacja. Jeśli ktoś deklaruje niezależność poglądów, prawicowość i co tam jeszcze, a następnie ze spokojem patrzy na to jak wynajęci przez domy wydawnicze pracownicy działu promocji udają niezależnych blogerów to jest po prostu zdeprawowany. I będzie deprawowany nadal, aż go w końcu unieważnią i usuną, kiedy przestanie być już potrzebny.
Póki nie znajdzie się na rynku znaczeń duży obszar, na którym aktywnie i z zyskiem działać będą ludzie propagujący poglądy nam bliskie, dyskusja o tym „Jak z tego wyjść” będzie kulawa. A taki obszar nie powstanie jeśli ludzie deklarujący przynależność do tego co nam tutaj jest bliskie będą współpracować z kimś takim jak Prokop i Hołownia. I ja to piszę wprost świadom szyderstw jakie moja wypowiedź wywoła.
Problemem polskiej prawicy jest bowiem to, że jest ona niesamodzielna, jest jedynie emanacją tego co tam bulgoce i kipi do drugiej stronie. I to było dokładnie widać wczoraj w dyskusji u Pana Artura Nicponia. Prawica tak, patriotyzm tak, Polska i Kościół tak, ale najpierw biznes, bo ten jest najważniejszy. 
Tak się składa, że i dziś i w czasie najbliższego miesiąca będzie okazja by kilka razy spotkać się w studio i porozmawiać o różnych sprawach, zamierzam więc poruszyć ten temat, temat deprawacji i degeneracji tak zwanych prawicowych liderów. Najbliższy termin to chyba 8 października, będziemy wtedy wraz Grzegorzem Braunem rozmawiać o II tomie Baśni jak niedźwiedź. Myślę, że pogadamy także o tym, co tu spisałem powyżej.
Co zrobić, żeby wygrać? Przede wszystkim trzeba zacząć od nawiązania kontaktu z przeciwnikiem. To jest najważniejsze, ale tego się na prawicy nie praktykuje. Tam się – wzorem Artura Nicponia – zatrzaskuje za sobą drzwi kibelka, a w środku ogłasza przez wielką tubę powszechną krucjatę przeciwko poganom, satanistom i lewicy. Bez świadomości własnych ograniczeń niestety. Również intelektualnych, ale przede wszystkim towarzyskich.
Zatrzymajmy się tu na chwilę i powróćmy do tych nieszczęsnych targów i nagrody wręczanej przez wydawców udających blogerów. Otóż my się musimy jako formacja i jako ludzie żyjący z pracy mózgu jakoś ustawić na rynku wydawnictw i mediów. Musimy mieć tam takie sukcesy, które spowodują, że nikt, nawet Jerzy Ilg z wydawnictwa „Znak” nie będzie mógł nas po prostu ominąć, Szymon zaś Hołownia i ten drugi, będą się musieli ukłonić z daleka, bo nieśmiałość nie pozwoli im podejść bliżej. Tego jednak nie osiągniemy póki pozwalać będziemy na to, by ten rynek wyglądał tak jak wygląda, póki poddawać będziemy się okolicznościom. A na pewno nie osiągniemy tego hołubiąc tę charakterystyczną dla Pana Artura Nicponia dwoistość rozumowania i po prostu uczestnicząc od kulis w tym oszustwie jakim jest rynek książki i rynek mediów w Polsce. A tam przecież szukamy dla siebie miejsca my: autorzy z offu. Dziwię się, że Panu Arturowi Nicponiowi i jego kolegom nie wypadło jeszcze oko od porozumiewawczego mrugania do publiczności. Myślę, jednak, że to niedługo nastąpi.
Dlaczego prawica nie walczy naprawdę? Ponieważ ktoś mocno pilnuje tego, by nie można było zrobić nic serio. Porzućmy na zawsze tego biedaka wyrusa i ogródek Pana Artura Nicponia. Nie on jeden rości sobie prawo do bycia charyzmatycznym samcem alfa w prawicowym stadzie. W salonie24 ukazała się przed kilkoma dniami druga część wywiadu z uznanym blogerem Rolexem. Tak było tam napisane: uznany bloger Rolex. Niestety nie było nigdzie informacji przez kogo uznany i do czego przeznaczony. Ja ten wywiad próbowałem przeczytać, ale nie poradziłem sobie z tym zupełnie. Uznany bloger na jedno pytanie odpowiada aż 12 akapitami tekstu. Nie wierzę, że to jest przejaw jakiejś megalomanii ponieważ poznałem Rolexa osobiście i mogę powiedzieć, że to jest inteligentny, skromny i dość przytomny człowiek. Trudno mi więc przypuścić, że nagle dostał obłędu na jakimś tle i musi napisać 12 akapitów tekstu, który nie traktuje o niczym właściwie. A może traktuje tylko ja go po prostu nie zrozumiałem. Myślę, że funkcja Rolexa jest identyczna z funkcją waty wepchniętej do okna – łudzimy się, że nie nawieje nam zimą śniegu do mieszkania.
Jest jeszcze FYM, człowiek, który zniszczył z premedytacją sakralny charakter Tragedii Smoleńskiej, człowiek, który z najważniejszego wydarzenia historii najnowszej zrobił odcinek serialu „Archiwum X” ze sobą w roli agenta Muldera. Po wszystkim zaś otrzepał się, smarknął w kąt i wyszedł. Czekamy teraz na kolejnych charyzmatycznych liderów, na anonimowych bohaterów lub przywódców w kapeluszach ze strzelbami, którzy zaczną swoją misję od szyderstw i deklaracji bez pokrycia. Po co oni to robią? - zapytać może ktoś słabo zorientowany. Jak to po co? Po to, żeby nie było niczego. To dzieci Kononowicza.

Książki Toyaha i moje można nabywać na stronie www.coryllus.pl i w  księgarniach: Tarabuk, Browarna 6 w Warszawie, Ukryte Miasto, Noakowskiego 16 w Warszawie, Sklep FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, w Warszawie oczywiście. I jeszcze księgarnia Multibook, księgarnia Karmelitów przy Działowej 25 w Poznaniu, księgarnia Biały Kruk w Kartuzach, Księgarnia Gazety Polskiej w Ostrowie Wielkopolskim, księgarnia Wolne Słowo, ul. 3 maja 31 w Katowicach. No i jeszcze www.ksiazkiprzyherbacie.otwart...

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

15-09-2012 [11:29] - NASZ_HENRY | Link:

Bardzo sPOlegliwa interpretacja ;-)

Obrazek użytkownika Coryllus

15-09-2012 [11:55] - Coryllus | Link:

A jaka ma być?

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

15-09-2012 [12:18] - NASZ_HENRY | Link:

To dzieci Kiszczaka choć i bękarty Kononowicza mogą się trafiać ;-)

Obrazek użytkownika Coryllus

15-09-2012 [14:58] - Coryllus | Link:

Płodny ten Kiszczak..

Obrazek użytkownika Ma-Dey

15-09-2012 [17:09] - Ma-Dey | Link:

W  amerykańskim  filmie z polskim tytułem "Pierwszy krok w kosmos" jeden z bohaterów opowiada anegdotę o człowieku ,
który nie odrózniał kitu od wazeliny,co skończyło nię tym, iż powypadały mu szyby w oknach!
Krótko : chciałem tylko napisać, iz słusznie pan zauważył ( w śród wieu opisanych wątków) iż ludzi coraz częściej maja problem z ocena sytuacji i postaw,
 kiedy jeden z tzw prawicowych publicystów z jednej strony drze "w y b o r c z o" przed kamerami TVP, a z drugiej  zapierdziela na klęczkach do innej  "super(nowej)stacji" -jak to okresla pan Braun-takie drugiej pod-"gwiazdki smierci", i tam ów znany publicysta wiecznie nie ogolony,zamiast być tym "orłem sokolem" co to w prawej ręce mieczm a w lewej z krzyżem dzielnie walczy o wyzwolenie ciemnych mas-tam  na widok panienki w okularach, odstawia jawnie wazelinowanie i włażenie w cztery litery pani redaktorce! Trzeba tym bardziej jak najszybciej odsunąc od nas  ludzi, którzy z premedytacją robią wszystko, abyśmy nie umieli odróznić kitu od wazeliny..

Obrazek użytkownika Coryllus

15-09-2012 [19:05] - Coryllus | Link:

Cóż ja mogę? Jak szydzę to wszyscy na mnie skaczą, jak pokazuję te idiotyzmy, to się obrażają, bo niby kto ja jestem? Jakoś tak krok po kroku trzeba.