Stowarzyszenie Umarłych Fantastów

  W dniu 5 czerwca 2012 zmarł Ray Bradbury, znany pisarz fantastyki i science fiction.  Najsłynniejsza jego powieść to "451 Fahrenheit", ponury obraz przyszłości w której społeczeństwo zalane jest ogłupiającą telewizyjną propagandą, a strażacy palą książki, by przypadkiem nie pobudziły kogoś do myślenia.  Trzeba powiedzieć, że ta napisana ponad 60 lat temu opowieść okazała się prorocza.  W Polsce roku 2012 książek wprawdzie się nie pali, ale z telewizyjną propagandą zmagamy się od dawna i wciąż święci ona tryumfy.  Gorzej z "Kronikami Marsjańskimi".  Pisarz przewidywał w nich kolonizację Marsa przez ludzi w roku 1999 i opisywał spotkania z Marsjanami zakończone tragicznie dla tubylców.
  Polskie media poświęciły śmierci Bradbury'ego tylko krótkie wzmianki.  Wyjątkiem była "Gazeta Wyborcza w której ukazała się obszerna notatka pióra Wojciecha Orlińskiego  /TUTAJ/.  Ja natomiast uświadomiłam sobie, że oto odszedł ostatni już z twórców fantastyki , w których dziełach rozczytywałam się w latach 60-tych, 70-tych i 80-tych XX w., gdy byłam jeszcze piękna i młoda.  Bo rzeczywiście: jeszcze w latach 80-tych zmarli Philip K.Dick i Robert A. Heinlein, w larach 90-tych Philip K. Dick, Isaac Asimov oraz Arkadij Strugacki, w roku 2000 - A.E. van Vogt, w 2006 - Stanisław Lem, w 2007 - Kurt Vonnegut,  w 2008 - Arthur C. Clarke i obecnie, w 2012 - Ray Bradbury.  Przy życiu pozostała tylko Ursula Le Guin, ale i ona ma prawie 83 lata.
  Wraz z tymi twórcami odeszła spora część ich wizji.  Prawie nikt już nie pisze historii o przygodach astronautów na odległych planetach.  Tematykę tę przejęło na pewien czas kino, czego efektem są zwłaszcza "Gwiezdne Wojny", ale ostatnio i tu pojawia się ona coraz rzadziej.  Po krótkim wybuchu entuzjazmu w latach 1961-1972 wywołanego lotami załogowymi na orbitę ziemską i misjami Apollo na Księżyc nastąpił okres stopniowego wycofywania się z pomysłu wysyłania ludzi w Kosmos.  Loty orbitalne są wprawdzie nadal wykonywane, a wokół Ziemi krąży stacja kosmiczna z wymieniającą się załogą, ale odległe ciała niebieskie badane są przy pomocy automatycznych sond.  Niektóre z nich /Voyager 1 i Voyager2/ dotarły już do granic Układu Słonecznego.
  Dobrą ilustracją tej zmiany w podejściu do badań kosmicznych jest emitowany w zeszłym roku przez Discovery film "Wirtualna podróż na planetę Darwin 4"  /TUTAJ/.  Opowiada on o ekspedycji na daleką planetę, podobną do Ziemi.  Jego bohaterami są jednak dwa roboty - automatyczne sondy,  Ike i Leo.  Ludzie odbierają tylko dane przesyłane przez nie na Ziemię.
  Ray Bradbury żył długo - 91 lat.  Mógł wiec przekonać się, co z jego wizji artystycznych, snutych w latach 50-tych i 60-tych sprawdziło się w rzeczywistości.  Musiało to byc dla niego ciekawe doświadczenie.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Gość  aptekarka

09-06-2012 [22:39] - Gość aptekarka (niezweryfikowany) | Link:

Dzięki Ci Elig za przybliżenie mi, wstyd się przyznać, odległego obecnie kącika kultury. Bo jak mawiał, kolega germanista w czasach studenckich: jakie wy na farmacji macie horyzonty: z jednej strony aspiryna, z drugiej piramidon. "451 Fahrenheit" czytałam, ale autora musiałabym sobie długo przypominać.
Dzisiejsze popołudnie spędziłam na sesji jubileuszowej z okazji 25-lecia wizyty JP II w Łodzi. Tarcisio Bertone, Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej wygłosił wykład: JP II, świadek i nauczyciel kultury życia.
Kardynał Bertone to bardzo przyjazny, uśmiechniety człowiek, który z wielką miłością wspominał pontyfikat "Naszego Papieża".
Serdecznie pozdrawiam.

Obrazek użytkownika elig

09-06-2012 [23:18] - elig | Link:

  Ja spędziłam popołudnie oglądając mecze w telewizji  :)))  W czasach studenckich /i potem też/ uwielbiałam fantastykę.

Obrazek użytkownika Gość  aptekarka

10-06-2012 [07:00] - Gość aptekarka (niezweryfikowany) | Link:

Moja cała rodzina jest związana z piłką. Chcąc mieć z nią wspólny język też się wciągnęłam. Syn mój już wczoraj poleciał do Doniecka. Bardzo współczułam Smudzie po piątkowym meczu, wyglądał na kompletnie zagubionego. Przypomniał mi się mecz w eliminacjach do ostatnich Mistrzostw Świata z Irlandią Północną i przerażliwie bladą twarz Leo B. po straconym golu, gdzie Boruc nie trafił nogą w piłkę, którą mu podał Żewłakow. To bardzo trudny kawałek chleba.
Dziś wybieram się na Święto Eucharystii. To piękna tradycja w Łodzi, upamiętniająca pobyt bł. JPII przed 25 laty w naszym mieście. Dziś głównym celebransem będzie Tarcisio Bertone.

Obrazek użytkownika Gość  aptekarka

10-06-2012 [07:18] - Gość aptekarka (niezweryfikowany) | Link:

Elig, koniecznie zajrzyj do p. Lecha Makowieckiego i zamiast porannej kawy posłuchaj: Polska 2012 /Tu jest Polska/!

Obrazek użytkownika elig

10-06-2012 [10:15] - elig | Link:

  Zajrzę  :)))

Obrazek użytkownika Niewolnik v. 1.0

10-06-2012 [08:29] - Niewolnik v. 1.0 (niezweryfikowany) | Link:

"Prawie nikt już nie pisze historii o przygodach astronautów na odległych planetach." - nawet jeśli są robione wysokobudżetowe filmy to zazwyczaj w konwencji "zabili go i uciekł", sensacyjno-westernowej. Strzelanina, gonitwy 1000 efektów specjalnych ale brak tego co w sci-fi najważniejsze - tego klimatu tajemniczości związanego z odkrywaniem odległych światów. Czyli w konwencji bardziej przygodowej i koniecznie dodatkiem owego science.

Poza Bradburym (z political-fiction), jeszcze Orwell a w Polsce Zajdel i jego "Limes inferior". To ostatnie, gdy czytałem za komuny, dosłownie dało się rozszyfrowywać na polską rzeczywistość. To jest świetna książka, tak ją zapamiętałem.

Pamiętam skądś jakąś kwotę 70 miliardów USD (rocznie?) na bezsensowną wojnę w Iraku. Gdyby te środki z Iraku wydali na NASA, to tyle prawdopodobnie kosztowałaby wyprawa na Marsa i już byśmy tam byli lub najdalej za kilka lat. I wiedzielibyśmy w końcu, czy było lub jest tam życie czy go nie ma. Sondy musiałyby nam sprowadzić spore fragmenty gruntu by to zbadać, bo te które tam są i będą nie rozstrzygną tej kwestii. Skoro były tam morza, nawet ocean, to wyższe życie (w rodzaju ryb) musiało pozostawić jakieś odciski, skamieniałości. A to też tylko człowiek-paleontolog na miejscu może odkryć.

Szkoda, wszystko na politykę i armię. Choć USA i tak najbardziej docenia rolę nauki: nauka + biznes = sukces USA. Dlatego wysłanie żandarma do profesora Biniendy przez tych prokuratorków było takie żałosne. Nawet na zachodzie nie byłoby to możliwe, tam też naukę i naukowców się docenia.

Obrazek użytkownika elig

10-06-2012 [10:14] - elig | Link:

  Zajdel był świetny.  Niestety jego książka jest aktualna także dzisiaj  :(((

Obrazek użytkownika Niewolnik v. 1.0

10-06-2012 [10:24] - Niewolnik v. 1.0 (niezweryfikowany) | Link:

więc jego odniesienia (ukryte pod formułą sci-fi) w dużym stopniu siłą rzeczy pozostały aktualne. Kasta zerowców, ale i omijanie prawa. Jakże mocno handlarze punktami kojarzyli mi się wówczas z cinkciarzami, a dziś (?) można też znaleźć analogie.

Obrazek użytkownika Niewolnik v. 1.0

10-06-2012 [10:20] - Niewolnik v. 1.0 (niezweryfikowany) | Link:

Też byłem miłośnikiem i czytelnikiem fantastyki naukowej, mniej fantasy, tego nie lubię. Niestety teraz juz mało mam czasu nz czytanie beletrystyki, w tym głównie fantastyki, bo inne gatunki interesowały mnie mniej.

A propos Lema, potwierdziłem to co Pani napisała w sprawie charakteru powieści/filmów sci-fi, to widać w przypadku Lema - im starsze jego książki tym ciekawsze, bardziej przygodowe, mniej udziwnione z jakimiś ambicjami niby naukowymi (Lem naukowcem nie był, z wykształcenia chyba lekarzem), futuryzmu itd, mimo wątków propagandowych (ZSRR, komunizm i takie tam) -Astronauci, Obłok Magellana. Ale już historie pilota Pirxa, Niezwyciężony były wolne od tych ideologicznych naleciałości. Później niektóre książki była trudne do strawienia i nieciekawe.

Obrazek użytkownika Ksenos

10-06-2012 [10:31] - Ksenos (niezweryfikowany) | Link:

Dzięki, droga elig, za wspomnienie o jednym z ostatnich mistrzów klasycznej SF. "Fahrenheit" to książka niezwykła - z jednej strony przerażająca, ale... warto sobie przypomnieć ostatnią scenę z filmu (jedyny anglojęzyczny film Francisa Truffaut). Daje nadzieję...

Obrazek użytkownika Niewolnik v. 1.0

10-06-2012 [19:05] - Niewolnik v. 1.0 (niezweryfikowany) | Link:

że technicznie stoją na wysokim poziomie (po prostu budżet) ale zupełnie nie mają klimatu SF i do tego ta mnogość obcych cywilizacji - absurd. Te durne zmutowane postaci, iluś obcych na 1 statku kosmicznym, a mimo to maja dużą oglądalność. Te stare (Enterprise chyba) choć naiwnie zrobione już mają więcej wspólnego z SF; na pewno: Moon 44, Obcy cz. 1, Kontakt, Supernova, Abyss (Głębia, Otchłań). Wśród bibliografii Lema dodałbym jeszcze znakomity Głos Pana, Eden (też zanim autor zaczął "wydziwiać").