Arogancja czy kolejna prowokacja

1. Podczas burzliwego zjazdu „Solidarności” jej Przewodniczący Janusz Śniadek zwracając się do Prezydenta Bronisława Komorowskiego powiedział, że niepracujące dźwigi upadłej stoczni szczecińskiej nigdy nie będą dla Statuą Wolności dla ludzi z niej zwolnionych. Niewiele osób rozumiało tę uwagę Przewodniczącego Śniadka. Prezydent Komorowski z aprobatą kiwał głową ale mam poważne wątpliwości czy wiedział dlaczego Śniadek właśnie na tą sprawę zwraca jego uwagę.

2.W czasie kampanii wyborczej nie było chyba dnia,żeby Marszałek Komorowski i kandydat Platformy na Prezydenta nie zaliczył jakiejś poważnej gafy. Mimo, że niektóre były bardzo ciężkiego kalibru (jak ta u powodzian, kiedy mówił, ze woda ma to do siebie ,że się zbiera i wylewa, a później spływa do morza) to jednak nie przeszkodziło mu to, żeby został wybrany na Prezydenta. Wydawało się ,że teraz po wyborze na Prezydenta RP, otoczony sztabem doradców i specjalistów od pijaru, takich gaf już popełniał nie będzie. Niestety w dalszym ciągu się one zdarzają, a niektóre z nich wyglądają na arogancję władzy albo wręcz na prowokację ( jak te słowa o o konieczności przeniesienia krzyża spod Pałacu Prezydenckiego w wywiadzie dla Gazety Wyborczej)

3. Podczas uroczystości obchodów 30 lecia powstania „Solidarności”w Szczecinie Prezydent Komorowski mówił między innymi tak „ wszyscy przypływający do Nowego Jorku zazdroszczą Amerykanom ich Statui Wolności. Ale w Polsce my też mamy taką. To portowe dźwigi, które świadczą o tym, ze potrafimy wznieść naszą Polskę wysoko” Przyrównywanie stojących w Szczecinie stojących dźwigów portowych, a zwłaszcza tych z upadłej stoczni do amerykańskiej Statui Wolności jest albo daleko idącą arogancją platformianej władzy albo wręcz prowokacją. To rząd Tuska z całą premedytacją załatwił swoistą „wolność” od pracy blisko 10 tysiącom stoczniowcom w Szczecinie i Gdyni i kolejnym kilku tysiącom w zakładach kooperujących. Piszę z całą premedytacją bo najpierw poddał się bez walki decyzji Komisji Europejskiej z listopada 2008 roku, która nakazała zwrot pomocy publicznej udzielonej stoczniom w Gdyni i Szczecinie, podczas gdy za kilka miesięcy akceptowała wielomiliardową pomoc publiczną udzielaną przez kraje Zachodniej Europy ich bankom czy firmom samochodowym.

4.Zamiast pójść z tą decyzją do Trybunału Sprawiedliwości i walczyć o miejsca pracy w Polsce, z dużym prawdopodobieństwem wygranej w pełnym pomocy publicznej w całej Europie roku 2009, już w marcu 2009 na podstawie tzw. specustawy stoczniowej, rozpoczęto likwidację obydwu stoczni ze zwolnieniami wszystkich pracowników i sprzedażą całego majątku w przetargach. Zwolnionym stoczniowcom wypłacono blisko 0,6 mld zł odszkodowań, a kolejne setki milionów pochłaniają teraz zasiłki dla bezrobotnych i opłaty za nich składki zdrowotnej i składki ZUS-owskiej, a także utrzymanie niepracującego majątku stoczniowego. Później były kompromitujące rząd próby sprzedaży majątku stoczniowego, ze słynną sprzedażą stoczni nieistniejącemu katarskiemu inwestorowi w trwającej kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Dopiero po rozstrzygnięciu tych wyborów okazało się ,że tak naprawdę katarskiego inwestora nie było, a przed Polakami ,rząd odegrał spektakl, który dał Platformie kilka dodatkowych mandatów do PE. Do tej pory zresztą po znacznej części majątku po obydwu stoczniach w Gdyni i Szczecinie hula wiatr, a coraz więcej firm współpracujących z przemysłem stoczniowym zwalnia kolejnych pracowników.

5. Jeżeli po czymś takim urzędujący Prezydent, który wcześniej będąc Marszałkiem Sejmu wszystko to akceptował, jedzie teraz do stoczniowców i mówi o stojących bez pracy dźwigach, że przypominają mu amerykańską Statuę Wolności, to jakże nie uważać tego za arogancję albo nawet prowokację. Przypomina to wręcz do złudzenia pogłębione rozważania o sznurze prowadzone w domu wisielca. Jeżeli rządzący nie zaprzestana takiego sposobu komunikowania się ze społeczeństwem to niechybnie czekają nas gorące miesiące jesienne.

 

Podczas burzliwego zjazdu „Solidarności” jej Przewodniczący Janusz Śniadek zwracając się do Prezydenta Bronisława Komorowskiego powiedział, że niepracujące dźwigi upadłej stoczni szczecińskiej nigdy nie będą dla Statuą Wolności dla ludzi z niej zwolnionych. Niewiele osób rozumiało tę uwagę Przewodniczącego Śniadka.