O wartościach artystycznych

Pojawiły się ostatnio w sieci dwa teksty dotykające dość istotnej kwestii. Pierwszy napisał Bernard, a jego tekst dotyczy filmu „Historia Roja”, drugi zaś napisał Toyah na swojej stronie i dotyczy on zespołu „Złe psy”. Jeśli ktoś zamierza się teraz włączyć i powiedzieć mi, że to są rzeczy nieporównywalne, niech lepiej siedzi cicho.
Ludziom w Polsce najtrudniej jest uwierzyć w to, że są przedmiotem, jakże wdzięcznym, rozmaitych wyszukanych manipulacji. Najtrudniej, bo Polacy, nie wszyscy oczywiście, ale ci wykształceni na miejscowym uniwersytetach, mają głęboko w serce wrośnięte przekonanie, że ich oszukać się nie da. Jeśli zaś ktoś to robi to jest tam potężny i ma taką władzę, że lepiej się poddać niż bronić, bo można oberwać. Z tego ostatniego przekonania politycy i propagandyści państw obcych czerpią największe korzyści. Jest to wprost obłęd. Każda bzdura podsunięta wykształconym Polakom, która jeszcze w dodatku w jakiś sposób stymuluje ich egotyzm, zostaje połknięta i zaabsorbowana. Szczególnie gdy podana jest w formie zwanej artystyczną.
Przerwijmy tu na chwilę i zastanówmy się co to znaczy. Otóż według mnie od bardzo dawna już nie znaczy nic. Ponieważ – mam mocne przekonanie, że właśnie tak jest – istnieją tylko dwa rodzaje sztuki. Pierwsza tworzona na chwałę Bożą i druga na potrzeby doraźnej propagandy. Innej nie ma. Przykład tej pierwszej to zachodni portal katedry w Chartres, a przykład tej drugiej to malarstwo impresjonistyczne, zaabsorbowane na potrzeby odnowienia fasady państwa o nazwie III Republika. Przykłady sztuki propagandowej można mnożyć i podawać je w nieskończoność, takie są wyraziste. Ja wybrałem ten akurat, żeby zdenerwować snobów i aspirujących inteligentów.
Powtórzę to jeszcze raz: w naszym świecie nie ma innej sztuki niż propagandowa. Po prostu nie ma. Silniejsze organizacje robią lepszą propagandę, a słabsze gorszą. I już. Ma to jeszcze dodatkowy aspekt – organizacje silniejsze potrafią manipulować słabszymi, od wielu już lat tak się dzieje – podsuwając im pomysły na projekty artystyczne, które następnie – pokazane publicznie okazują się kompromitacją lub jeszcze czymś gorszym.
Ja nie twierdzę, że tak było z Rojem i jego historią, ale tak było z Masłowską i innymi młodymi literatami. Ponieważ, według mnie, w Polsce nigdy nie będzie czegoś tak poważnego jak przemysł filmowy, z tej prostej przyczyny, że nikt nie da Polakom do ręki sprawnego narzędzia propagandowego. Po co?
Nie ma sensu się napinać na robienie filmów, które dysponując małymi budżetami, mają udawać Hollywood. To jest właśnie kompromitacja. I pół biedy jeśli kompromituje się film „Quo vadis”, gorzej jeśli kompromituje się film taki jak „Historia Roja”. Mechanizm tej kompromitacji jest prosty i dotyczy po pierwsze budżetu, po drugie tak zwanej wolności w sztuce. Jedno z drugim się wiążę i warunkuje. Wolność w sztuce mają ci, którzy dysponują dużym budżetem. Innej wolności nie ma i nie ma żadnych ograniczeń, tej wolności budżetowej, bo zniknęły już dawno wszelkie bariery. Włącznie z krytyką. Kościół od dawna się do sztuki nie wtrąca, a reszta zajmuje się promocją swoich projektów. To co dawniej było bowiem krytyką, dziś jest właśnie promocją. I to się już nie odwróci. Czy twórcy nie zdają sobie sprawy z tego, że ich dzieło jest niedoskonałe? Oczywiście, że sobie zdają sprawę, ale twierdzą, że nie mieli innego wyjścia jak tylko wyprodukowanie filmu słabego. Przyczyną był budżet z jednej strony – za mały jak zwykle, a z drugiej strony chęć osiągnięcia sukcesu masowego. Tak jakby słaby film mógł gwarantować sukces. To jest czysty obłęd.
Proszę Państwa, wobec złożonej niezwykle sytuacji w jakiej się znajdujemy takie wytłumaczenie jest po prostu skandaliczne. To są sprawy bardzo poważne. Jeśli za te poważne sprawy zabieramy się za pomocą niedoskonałych narzędzi, to postarajmy się chociaż o dobry plan. Tego planu zaś nie ma. To znaczy jest, ale wygląda za każdym razem tak samo – jak będzie klapa wynajmie się autorytety z uniwersytetu i one przekonają ludzi, że to się jednak da oglądać. To jest działanie na tak zwanego „chama” I nic go nie usprawiedliwia. Po prostu nic. A zasłanianie się emocjami i chęcią dotarcia do jak największej grupy widzów, jest skandaliczne.
Tak jak napisałem nasza sytuacja jest złożona. Prawdopodobnie nigdy nie powstanie już żadna przyzwoita wizualizacja naszych dziejów, nie da się nakręcić filmu kasowego, który pokazywał by prawdę w sposób niebanalny i ciekawy. Nikt nie podejmie takiej decyzji, bo wiąże się ona z ryzykiem. Jeśli będą powstawać jakieś filmy, będą one coraz bardziej infantylne, coraz głupsze i coraz bardziej płaskie. Pomiędzy widzem bowiem, a twórcą stoi od dawna gromada ludzi, którzy żyją właśnie z tego, że sprzedają chłam i chłam produkują. To są tak zwani krytycy, którzy w istocie są handlowcami, to są pracownicy uniwersytetów, którzy mają tam jakieś zadanie do spełnienia, to są wszyscy ci ludzie, którzy mają przekonać widza, że jedyne co go interesuje to szarża na bagnety i goła baba na sianie. Nic poza tym. Mówimy tu cały czas o filmie historycznym, w innych niszach są inne standardy. Równie skomplikowane.
Pomiędzy widzem a twórcą działają także ludzie, którzy zajmują się konstruowaniem projektów. I chciałem tu wrócić na chwilę do książki Cenckiewicza, którą się wszyscy tak mocno zachwycali. Gdzie ona jest? Dlaczego o niej nie dyskutujecie, dlaczego nie omawiacie zawartych tam informacji i opisanych faktów? To miał być hit, który coś rozwali. I co? Wyszło z tego powietrze. Podnosiłem tę sprawę wiele razy, ale zrobię to raz jeszcze – Cenckiewicz miał pisać biografię pułkownika Matuszewskiego. I zabrał się za nią, ale przerwał. Dlaczego? To jest najważniejsza książka dla każdego z nas. Dlaczego on tego nie robi? Kto mu podsuwa idiotyczne pomysły pisania dzieła o wojskówce? Chyba sama wojskówka, bo innego wytłumaczenia nie mam. Musimy w końcu zrozumieć, że prawie każda doraźna demaskacja działa przeciwko nam, w najlepszym razie jest obojętna i nie ma takiego wpływu na rzeczywistość jakbyśmy chcieli. Sztuka to poważne narzędzie. Wymaga wyspecjalizowanej obsługi, a nie partaczy. Jeśli nie wierzycie poczytacie sobie o historii kontrreformacji i malarzach, którzy odzyskali wnętrza kościołów dla wizerunków Pana Boga i świętych. Tu nie ma żartów.
Książka zaś Cenckiewicza się rozpłynęła, jej dokumentalny charakter położył cały propagandowy efekt, biografia Matuszewskiego nie została napisana. Mamy za to film o Roju, który jest słaby i dyskusję wokół niego, która nie daje nam ani odrobiny satysfakcji. W wojnie propagandowej, a to jest wojna propagandowa, przegrywamy na całej linii i dajemy się robić w konia jak dzieci.  I jeszcze potem omawiamy to szczegółowo na różnych uniwersyteckich i środowiskowych panelach. To jest po prostu wstyd.
Teraz o Toyahu. Nasz kolega napisał na stronie www.toyah.pl tekst o tym, że radio Opole nie puściło na antenie piosenki zespołu „Złe psy:, bo była zbyt słaba. To jest skandal. Ta piosenka to taki patriotyczny gniot, ale na pewno nie była ona słabsza od tego co radio Opole emituje stale. Na pewno nie była słabsza niż DJ BOBO, czy jakiś inny fajansiarz  w wyciągniętych gaciach, którego tam puszczają.
Rynek muzyczny to jest właśnie dobre pole dla twórców, którzy mają mały budżet, a chcą powiedzieć coś o Polsce, coś co może nie będzie miało zbyt wyszukanej formy, ale trafi do serc i umysłów wielu ludzi. Szczególnie jeśli melodia będzie łatwa do zagwizdania. Tu jest pole do popisu dla twórców kochających emocje. W filmie nie wolno tak działać, podobnie na rynku wydawniczym, bo inna jest relacja pomiędzy dziełem a odbiorcą. Piosenka, zaś to tylko piosenka. I Niemcy, żeby jej nie puścić na antenie swojego radia muszą się zasłaniać jakością. Jaką znowu jakością? Jakością niemieckiego popu? Żarty.

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl, gdzie można kupić książki moje, toyaha, oraz płyty z polską muzyką ludową. Książki można także kupić w księgarni Tarabuk w Warszawie przy Browarnej 6, w sklepie Foto Mag przy stacji metra Stokłosy, w księgarni Karmelitów w Poznaniu przy Działowej 25, oraz w pensjonacie „Magnes” w Szklarskiej Porębie. Są także w Londynie, w polskiej księgarni mieszczącej się w budynku POSK.

Ponieważ w poniedziałek 16 kwietnia w klubie Ronina zaplanowano spotkanie ze mną, które poprowadzi Grzegorz Braun, chciałbym na to spotkanie zaprosić wszystkich członków tego klubu. Nie wiem czy mogę zaprosić jeszcze kogoś spoza ścisłego grona, ale jeśli okaże się, że tak, to poinformuję o tym w osobnym wpisie. Piszę to tak dużymi literami ponieważ w klubie Ronina jestem osobą słabo rozpoznawalną, a ci z członków, którzy czytają tego bloga mają doń stosunek negatywny przez to właśnie, że ja tu atakuję „naszych”. Chciałem ich wszystkich tym mocniej i serdeczniej na to spotkanie zaprosić. 16 kwietnia, godzina - chyba 20, ale pewien nie jestem. To się okaże jeszcze. Myślę, że będzie ciekawie bo mówić będziemy o jakości debaty na prawicy, choć ja wolałbym, żebyśmy mówili o dynamice tej debaty. Myślę, że pogadamy też trochę o filmach. W końcu prowadzący jest reżyserem. Zapraszam.
Gabriel Maciejewski

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika gość

05-04-2012 [10:20] - gość (niezweryfikowany) | Link:

"O wartościach artystycznych"-jak taki zakompleksiony cham może coś wiedzieć o wartościach artystycznych.(Żebyś się nie ekscytował, nie czytałem tych twoich wypocin, chamie!)

Obrazek użytkownika Coryllus

05-04-2012 [11:36] - Coryllus | Link:

i smacznego jajeczka.

Obrazek użytkownika tymczasowynick

05-04-2012 [18:13] - tymczasowynick (niezweryfikowany) | Link:

Coryllus! Nie wierzę, no normalnie patrzę i nie wierzę! Ty, TYYYY???? Taki słodki, słitaśny i zero chamówy???? Nawróconyś na dobre maniery z okazji Wielkiej Nocy? Pochwalić, pochwalić chociaż obawiam się, że to chwilowe. Wesołych Świąt.

Obrazek użytkownika Coryllus

05-04-2012 [18:26] - Coryllus | Link:

Wesołych świąt.

Obrazek użytkownika HENRY

05-04-2012 [10:47] - HENRY (niezweryfikowany) | Link:

Polska (Urodziłem się w Polsce)
http://www.youtube.com/watch?v...!

Po piwie i na stadionie da się spiewać ;-)

Obrazek użytkownika ślązak

05-04-2012 [10:52] - ślązak (niezweryfikowany) | Link:

I o to chodzi!

Obrazek użytkownika Coryllus

05-04-2012 [11:36] - Coryllus | Link:

Właśnie o to.

Obrazek użytkownika Mohaire beretta

05-04-2012 [11:00] - Mohaire beretta (niezweryfikowany) | Link:

Ma Pan rację jeśli chodzi o "czynnik finansowy" w sztuce. Trafne spostrzeżenie o promocji <-> krytyce.

Dyskusję wywołać może zapytanie, czy należy rezygnować z kręcenia filmów, jeżeli nie dysponuje się astronomicznym budżetem (albo, jak w przypadku Historii Roja, ten budżet został nagle obcięty)? Uważam, że nie należy rezygnować. Ale trzeba myśleć innymi kategoriami. Artysta, który chce mieć najdroższe farby zanim cokolwiek namaluje, nie stworzy wybitnego dzieła. Potrzebna jest też pokora: nie żądać wszystkich instrumentów twórczych, nie oczekiwać sukcesu kasowego. Twierdziłbym, że nawet przy niewielkich środkach można zrobić film dobry i estetyczny. Jeżeli film będzie stworzony na chwałę Bożą, to odniesie sukces, tak czy inaczej, w takiej skali, jaką Bóg da. Gigantomania jest przekleństwem.

Długa jest lista książek nienapisanych. One czekają na tego, kto je napisze. Może książka o Matuszewskim czeka na Pana? Czy sądzi Pan, że temat został "zaklepany" przez p. Cenckiewicza?

Obrazek użytkownika Coryllus

05-04-2012 [11:35] - Coryllus | Link:

Zgadzam się ze wszystkim co Pani napisała. Myślę, że temat został nie dość, że zaklepany to jeszcze skutecznie zepchnięty w nicość. Ja mam bardzo skromne możliwości. Załóżmy, że napiszę taką książkę i co? Przecież nikt jej nie będzie promował, nikt nawet o niej nie wspomni, bo złamałem tabu, wyszedłem przed szereg i nie jestem swój. Koniec. Kropka. Tak to działa. Niech się Pani nie łudzi. Dlatego robię projekt "Baśń jak niedźwiedź", który jest bardzo pojemny i elastyczny. Wkrótce kolejny tom. Przekona się Pani.

Obrazek użytkownika ina

05-04-2012 [12:07] - ina (niezweryfikowany) | Link:

dzień dobry,sztuka, o której powiemy, że godna jest tej nazwy, nie zależy od materii dla niej użytej, na przykład artysta namaluje Pana portret idealnie niezależnie czy dokona tego sypkim węglem, czy najgorszym gatunkiem oleju... Pan też tanio i z ideą buduje siebie i wierzę - dla kogoś.

Obrazek użytkownika Coryllus

05-04-2012 [12:15] - Coryllus | Link:

Malarz powinien się znać na malowaniu a filmowiec na zdjęciach, takie mam wrażenie. Tu zaś nie zauważyłem jakiegoś szczególnego znawstwa.

Obrazek użytkownika Heretyk

05-04-2012 [13:29] - Heretyk (niezweryfikowany) | Link:

od tego czasu absolwenci tej "szkoły" są trochę inni niż, np czytelnicy GP albo słuchacze RM.
Pisałem już kiedyś, że największą tragedią jest lokowanie naszych nadziei w ludziach którzy :
#1 na to nie zasługują z moralnego punktu widzenia
#2 na to nie zasługują bo są zawodowo zbyt słabi

niestety jest jeszcze punkt # 3 w którym występują #1 i #2 na raz.

To o czym pisze Autor blogu to wierzchołek góry lodowej, przez 20 lat wolnej Polski nie powstała ani jedna książka do nauki matematyki (mieliśmy za to akcję nawołującą do nauki matematyki w mediach z budżetem 115 mln pln (!) - za te pieniądze można było wykupić licencje na wszystkie książki o matematyce jakie napisano na całym świecie w ciągu ostatniego wieku.
Dokładnie to samo z fizyką, elektroniką, muzyką i każdą inną dziedziną jaką możecie sobie Państwo wyobrazić- czy to jest przypadek ?.

Wszyscy fachowcy jakich znam z pokolenia studentów i uczniów po 89 wykształcili się sami

I tu doszliśmy do małego smaczku, proszę porównać polskie produkcje filmowe przed i po ukazaniu się podręcznika dla reżyserów/operatorów o tytule Hollywood Camera Works na pirackich serwerach ;)
Jako , że nie ma jeszcze podręcznika dla oświetlaczy wszystkie próby podrobienia efektów używanych w serialu CSI Miami (2001 rok produkcji ;) kończą się niepowodzeniem.

Obrazek użytkownika Coryllus

05-04-2012 [13:56] - Coryllus | Link:

Mam takie same przemyślenia. To jest zrzeszenie ludzi zajmujących się dzieleniem budżetów, przy jednoczesnym gwałtownym markowaniu profesjonalizmu zawodowego. To groźne, bo oni nikomu nie pozwolą nic zrobić, żeby nie ujawniła się ich nicość. 

Obrazek użytkownika Heretyk

05-04-2012 [14:52] - Heretyk (niezweryfikowany) | Link:

i nawet gdyby 38 mln Polaków postanowiło robić filmy (lub coś innego) to kasę dzieli -1- Polski Instytut Sztuki Filmowej.

W innych dziedzinach są inne "instytuty" - patrz,np koncesja dla TV Trwam.
To jest temat rzeka i dziwne że nikt go nie podejmuje.
To samo jest w przemyśle , absolutnie wszystkie dziedziny są blokowane , np wyśrubowanymi przepisami bhp lub ochrony środowiska.

Kilkaset lat temu ktoś postanowił, że Polski ma nie być i cały czas jest to realizowane, niestety z niemałym udziałem tubylczych "autorytetów".

Obrazek użytkownika wojtek

05-04-2012 [16:33] - wojtek (niezweryfikowany) | Link:

Matematyka czy fizyka to przedmioty uniwersalne - nie koniecznie trzeba tworzyc wlasna matematyka - czasem wystarczy prztlumaczyc na polski.

Ale to czego nie mozna z obcego jezyka przetlumaczyc na polski to np., Elementarz. Przez 23 lata 3rp nie powstala nowa wersja elementarza. Wiec co tu mowic o matematyce.

Obrazek użytkownika TBochwic

05-04-2012 [23:13] - TBochwic (niezweryfikowany) | Link:

Po co nowy elementarz? Elementarz Falskiego jest ciągle niedościgniony, można tylko trochę go aktualizować, usunąć trochę tych kur na grzędzie itp., dodać więcej miasta, bankomatów itp. narzędzi ulubionych w UE, uwspółcześnić rysunki.
To tak jak z Kubusiem Puchatkiem - w latach 80. jakaś osoba przetłumaczyła na nowo Kubusia, jako Fredzię Phi-Phi, zwalczając przy okazji zdrobnienia charakterystyczne dla języka dla dzieci - wyszedł obrzydliwy gniot, gdzie zamiast miś podrapał się łapką w nosek, mieliśmy niedźwiedź podrapał się łapą w nos czy pysk.
Aż mi się słabo robi, gdy pomyślę, co wymyśliłby dzisiejszy MEN do elementarza.

Obrazek użytkownika Gość

06-04-2012 [04:14] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

Szanowna Pani Redaktor,

Wlasnie nowa wersje Elementarza Falskiego mialem na mysli piszac powyzsze. Obecna wersja niestety nie nadaje sie z kilku powodow (nadmiar kur na wsi nie jest bynajmniej najwazniejszym - sa tam kwestie jezykowe, ktore nie moga byc poprawiane lokalnie - to musi byc kompleksowa zmiana; sa kwestie oczyszczenia z komunistycznych nalecialosci, uwsploczesnienia, a wiec przy okazji prawdopodobnie calkowita zmiana grafiki, itp).

Oczywiscie, ze obecny rzad nie nadaje sie do tworzenia nowej werski Elementarza. Ale to, ze nie zrobiono tego w 1990 czy w 2005 to byl blad.

Zeby zobaczyc, ze nie trzeba wiele srodkow by to zrobic, a jedynie potrzeba checi, prosze spojrzec na strone Pani Pawluskiewicz:

http://www.podreczniki.net/pod...

A w III RP?

Pozdrwiam
wojtek

Obrazek użytkownika ASPAL

05-04-2012 [14:36] - ASPAL (niezweryfikowany) | Link:

Gigantyczny budżet na film nie oznacza dla reżysera,filmowca czy scenarzysty wolności (w pełnym tego słowa znaczeniu) twórczej pod hasłem "mam kasę,mam wolną rękę".Zawsze jest jakieś lobby "naciskowe" mające mniejszy czy większy wpływ na kształt filmu (politycy,sponsorzy etc.).I nie oznacza to także powstanie z automatu arcydzieła,czy filmu wybitnego! Weźmy słynną "Kleopatrę",film zaliczany do gatunku "film historyczny"(czysty idiotyzm!)kosztował krocie,a efekt? Rozbuchany gniot.Jeden z wielu.A nasze polskie podwórko? "Pan Wołodyjowski","Potop",owszem sprawnie zrobione,dobrze zagrane, to i wszystko.O "1920 Bitwa Warszawska" przez litość nie wspomnę.Trafiały się,owszem perełki,ot choćby z deka zapomniany i chyba niedoceniany "Rękopis znaleziony w Saragossie".Już to u nas filmy niskobudżetowe bardziej się bronią-taki na przykład "Gwiezdny pył" Kondratiuka,czy "Dziewczyny do wzięcia"...To,rzecz jasna,moje zdanie,bo de gustibus non disputandum.Ale z Panem muszę się zgodzić:wyjątki tu regułę potwierdzają.A życie właśnie z wyjątków się składa.

Obrazek użytkownika Coryllus

05-04-2012 [15:16] - Coryllus | Link:

Ma pan rację. Budżet demoralizuje bardzo często, choć nie zawsze. No i łatwiej z dużym budżetem uwierzyć w to, że widz to kretyn.

Obrazek użytkownika Apolinary Koniecpolski

06-04-2012 [01:26] - Apolinary Konie... (niezweryfikowany) | Link:

jest na serio przekonany,że filmy można robić albo na chwałę Bożą albo na propagandę? Pan tylko żartuje, wiem:)
Poza tym, najpierw talent, potem budżet. Czasem pierwsze tylko wystarcza. Powstały znakomite filmy za psi grosz.
Wizualizacja(filmowa) naszych dziejów( przynajmniej tych nowszych) zawiera się w jednym dialogu z filmu "uwikłanie" Bromskiego.
Esbek mówi do początkującej pani prokurator; " IPN" zajmuje się nie nami a tymi, którzy z nami współpracowali. I to jest nam na rękę".
Wesołych Świąt.
PS. Ale kozaki za 93zł reklamują na Pana blogu:)

Obrazek użytkownika Coryllus

06-04-2012 [07:09] - Coryllus | Link:

Proszę pana, ja jestem przekonany, że wszystko, nie tylko filmy robi się albo na chwałę Bożą, albo celem jakiejś promocji alias propagandy. Jak pan się na tym głębiej zastanowi przyzna mi pan rację.