kampania autotematyczna

Kampania autotematyczna, czyli dajcie mi władzę, a ja was urządzę.

 

Motto: „Ludzie są różne, kwadratowe i podłużne, a my nie tacy, okrąglacy”

 

Generał Stanley McChrystal, doskonały dowódca, opoka misji w Afganistanie, człowiek, który zdobył zaufanie Afgańczyków gdyż bardzo zabiegał, aby ograniczyć liczbę ofiar wśród cywilów, został ku radości talibów zdymisjonowany przez Obamę, za dość swobodną, żartobliwą ocenę jego administracji. McChrystal rzekomo złożył rezygnację, którą Obama przyjął „z wielkim żalem” określając go jako „ jednego z najlepszych amerykańskich żołnierzy”. Kilka dni przed nim, za naruszenie tabu politycznej poprawności, czyli za szczerość, polegli: prezydent Niemiec Horst Koehler oraz legendarna rzeczniczka prasowa Białego Domu Helen Thomas. Dziś marszałek Piłsudski nie mógłby chyba sobie pozwolić, na swoje słynne: „kury wam szczać prowadzać”.

Dyskurs publiczny zdominowała podstawowa zasada społeczeństwa postmodernistycznego, jaką jest brak wyrazistości poglądów i rezygnacja z ocen wartościujących. Rozumieją to doskonale uczestnicy popularnych programów telewizyjnych z udziałem publiczności, którzy słuchając na przykład wyznań mordercy czy gwałciciela powtarzają jak zaklęcie: „ ja cię nie oceniam”.

Rozumieją to również uczestnicy wszelkich kampanii wyborczych. Dlatego jak ognia unikają jednoznacznej oceny czegokolwiek i kogokolwiek. Zamiast oceniać przeciwnika politycznego można natomiast ( jak to robi PO) swobodnie go obrażać posługując się ludźmi, którzy mają status błazna gdyż są zbyt starzy, albo zbyt szanowani, albo zbyt głupi ( to na jedno wychodzi) żeby traktować ich poważnie.

Wzorcowym kandydatem wyborczym jest „okrąglak”, czyli „ człowiek bez właściwości” tak wspaniale przewidziany i opisany przez Musila. Kandydaci nie chcą się wypowiadać nawet w marginalnych sprawach, żeby nie urazić jakiejś mniejszości. Na przykład, Komorowski boi się przyznać do tego, że jest miłośnikiem polowania, żeby nie utracić głosów obrońców przyrody. Ale dawni kompani z myśliwskich wypraw też mogą poczuć się urażeni. Pozostaje twierdzić, że się składa, ale nie strzela ( pali, ale się nie zaciąga) albo, że ma na broni zamontowany aparat fotograficzny.

Trzeba przyznać, że Wałęsa ze swym „jestem za, a nawet przeciw” doskonale wyczuł ducha epoki.

Kampania wyborcza z konieczności staje się autotematyczna- jest to kampania o prowadzeniu kampanii ( podobnie jak powieść autotematyczna to powieść o pisaniu powieści).

Dziennikarze i politolodzy prześcigają się w przekazywaniu swych opinii na temat jej standardów, elegancji, uczciwości i poprawności. Sztaby wyborcze zarzucają sobie nawzajem naruszenie tych standardów.

To czysta literatura. Gombrowicz- pojedynek na miny, przyprawianie gęby, ucieczka przed gębą w pupę, oraz Kafka gdyż w pojedynku bierze udział nawet Sąd.

Mamy natomiast niewielkie szanse, aby w trakcie kampanii dowiedzieć się, co kandydaci naprawdę myślą o najważniejszych dla naszego kraju sprawach. Możemy to tylko zakładać a priori.

Kiedy instalowała się nasza wątła demokracja szeroko kolportowane było tajemnicze dla mnie hasło: „myśl globalnie- działaj lokalnie” Teraz już wiem, co ono znaczy- „zajmij się ogródkiem albo majsterkowaniem, a myśleć możesz sobie, co chcesz, i tak na nic nie będziesz miał wpływu.” Nasze obecne głosowanie kolejny raz jest plebiscytem. Musimy sobie uświadomić, że przy obowiązującej ordynacji wyborczej za rok również zagłosujemy na tej samej zasadzie. I że wybrani przez nas, często zupełnie nieznani nam ludzie, przez kolejne cztery lata będą musieli przede wszystkim zabiegać, żeby nie wylecieć z siodła.

Najbezpieczniejszą w tej sytuacji strategią może okazać się strategia PO- nic nie robić i zawłaszczać jak największe obszary władzy.

Ludzie to doskonale rozumieją i dlatego frekwencja wyborcza jest tak niska. Tak pomyślana demokracja jest tylko listkiem figowym dla realizacji zawsze aktualnego hasła wyborczego: „dajcie mi władzę, a ja już was urządzę”.

.