Stokrotka

<!-- @page { size: 21cm 29.7cm; margin: 2cm } P { margin-bottom: 0.21cm } -->

 

 

Stokrotka do kożucha

 

Ze zdumieniem dowiedziałam się, że Bernard Margueritte startuje w wyborach do Europarlamentu z listy PSL.

Bernarda poznałam w 1959 roku na obozie międzynarodowym w Giżycku, w którym brały udział uczennice żeńskiego wówczas liceum im. Narcyzy Żmichowskiej oraz francuscy studenci. Miałyśmy wówczas po 15 lat, studenci około 20. Bernard był bardzo przystojny i wysportowany, doskonale grał w siatkówkę. Zdarzało się, że we dwójkę broniliśmy skutecznie boiska przed szóstką przeciwników. (Okazało się niestety, że ofiarność i zaciekłość na boisku nie oznacza sukcesu sportowego. Narowy wyniesione z tak zwanej siatkówki towarzyskiej czy plażowej okazały się w moim przypadku nie do usunięcia i musiałam z żalem zrezygnować z tej dyscypliny.)

Bernard ożenił się po 10 bodajże latach z moją klasową koleżanką Joanną Giecewicz poznaną na tym obozie i wybrał Polskę.

Nasze stosunki były zbyt wątłe i powierzchowne, żeby udało mi się zrozumieć, w jaki sposób ten zamożny Francuz, sybaryta, posiadacz pięknej żony, udanych dzieci, uroczego domu i psa stał się socjalistą.

Nad Sekwaną nie brakuje takich przypadków, ale w Polsce?

Nie mam jednak wątpliwości, że nadaje się świetnie na posła do Parlamentu Europejskiego choćby dlatego, że nie będzie musiał jak planował Lepper, wozić ze sobą pięciu tłumaczy i w przeciwieństwie do wielu innych nie będzie miał kłopotu z wyborem wina. Jest kulturalny, wykształcony a przede wszystkim bardzo zaangażowany w sprawy polskie. Szkoda jednak, że w ogólnonarodowej łapance dał się złowić tak skompromitowanej nepotyzmem i prywatą partii.

PSL na gwałt szuka nowych twarzy, aby ozdobić nimi swój siermiężny wizerunek partii Pawlaków i Karguli. Dziwię się trochę, że Bernard Marguerite godzi się z rolą kwiatka do PSL-owskiego kożucha.