Dorzynania watahy ciąg dalszy

Przedstawiam niektóre (nie wszystkie!) nazwiska: Beata Modrzejewska - była dziennikarka „Rzeczpospolitej”, dyrektor zespołu analiz bieżących Kancelarii  Prezydenta i cały ten zespół (kilka osób) - wypowiedzenia wręczone w czwartek ok.15:30. Z BBN już wcześniej wyrzuceni zostali doradcy: Paweł Soloch, Piotr Naimski, a także rzecznik BBN - Jarosław Rybak oraz naczelnik wydziału w DBW (Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego) - Tomasz Grudziński (skądinąd były zastępca szefa BOR), Sławomir Moćkun - analityk ds. UE, NATO, USA, a także wszyscy ludzie z gabinetu szefa BBN, śp. Aleksandra Szczygło.  

Ponadto z departamentów bezpieczeństwa międzynarodowego, komunikacji społecznej i Kancelarii Prezydenta zwolnieni zostali: Tomasz Kijowski, Łukasz Kudlicki, Andrzej Łomanowski, Łukasz Sadlak, płk. Bogdan Sordyl, Joanna Strzelczyń, Błażej Wojnicz, Konrad Zasztowt, Zbigniew Żujewski. Charakterystyczne, że w miejsce młodych, energicznych i wykształconych osób przyjęto głównie emerytowanych wojskowych, rówieśników nowego szefa BBN, gen. Stanisława Kozieja. Znamienne jest też to, że największych czystek doświadczyły departamenty zajmujące się polityką wschodnią i bezpieczeństwem energetycznym.

To lista niekompletna (wczoraj podawałem już szereg nazwisk...). Ale tendencja jest stała: Komorowski ścina równo z trawą, w ramach oczywiście „polityki miłości” oraz deklarowanego w kampanii porozumienia narodowego. Jednym słowem: zgoda buduje. Zgoda na wyrzucanie z pracy specjalistów, podejrzewanych o nieprawomyślne poglądy i kontakty. Kłania się PRL. Dla prezydenta Komorowskiego-obrońcy WSI to dobre nawiązanie.

 

Prezydent Komorowski generalnie się nie przemęcza - mówiąc delikatnie - ale, gdy chodzi o zwolnienia z kancelarii ludzi śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, pracuje w pocie czoła i w nadgodzinach.

 

Oto kolejna lista „odstrzelonych” wysokich rangą urzędników, których jedyną „winą” było to, że zatrudniał ich profesor Kaczyński...