Minister pod miotłą

Milczał, można rzec, donośnie... Milczał, bo okazało się, że Steinbach, skądinąd członek ścisłego kierownictwa CDU, uzyskała mocne poparcie ze strony premiera Bawarii... Ten fakt, skądinąd przewidywalny nijak nie pasuje do układanki Sikorskiego. Rzecz w tym, że jego, Sikorskiego układanka nazywa się „wishful thinking” czyli „myślenie życzeniowe”. Dziś pan minister może jedynie powiedzieć przez zęby: „takie są fakty? Tym gorzej dla faktów...”

To wszystko, jak w soczewce, pokazuje, jak bardzo teoretyczne i w sumie błędne jest podejście polskiego MSZ i szerzej: polskiego rządu do relacji polsko-niemieckich. Rząd po raz kolejny ustami swojego prominentnego członka coś tam odtrąbia, media huczą - a za chwilę okazuje się, że cała ta deklaracja, to wszystko było zwykłym zabiegiem w stylu: pic na wodę, fotomontaż. Po raz setny okazuje się, że rząd Tuska żyje w rzeczywistości wirtualnej, a nie w realu. Niestety, to jego życie równoległe odbywa się nie na jego koszt, lecz kosztem Polski. Taki „drobiazg”...

Jeszcze przedwczoraj minister spraw zagranicznych RP grzmiał, jak to Frau Steinbach jest (rzekomo) kompletnie wyizolowana na scenie politycznej Niemiec. Już wczoraj znowu był głośny. Tym razem: głośny milczeniem. Milczał, można rzec, donośnie...